Ukojenie cz. 23
Ocknął się i pierwsze, co do niego dotarło, to jeszcze większy ból nóg. Teraz już szarpały tak, jakby ktoś łamał je kołem. Poczuł też plastry przyklejone na całym lewym oku i prawym łuku brwiowym. Ciężko uniósł powieki – w pokoju było jasno. Leżał na plecach i ktoś trzymał go za rękę. Mimo iż nie mógł się ruszyć, wiedział, czyja to ręka. Zacisnął zęby i przekręcił się na prawy bok – dziewczyna spała. Z trudem podniósł ramię, żeby jej dotknąć. Momentalnie się ocknęła.
– Boże, Trevor... – Natychmiast usiadła. – Tam... tam na dole... myślałam... myślałam, że nie żyjesz. – Rozpłakała się.
Objął ją ramieniem.
– Nie płacz, nic mi nie jest – mruknął.
Emma szlochała dalej. Chłopak zostawił ją w spokoju, czekając, aż wyrzuci z siebie żal.
– Kotku, przynieś mi wody – poprosił, gdy nieco ochłonęła.
Poszła do kuchni, aby w jej miejsce pojawił się Tommy.
– No, ładnie, znowu cię urządzili. Trzeba coś z tym zrobić. Napędziłeś mi niezłego stracha, jak padłeś pod drzwiami – rzekł wściekły.
– Daj mi zapalić – poprosił Trevor.
Młodzik wyszedł, mijając się z siostrą. Chłopak chciał usiąść, ale nie mógł napiąć mięśni brzucha. Bolały okropnie, jak wszystko inne zresztą. Ukochana zrozumiała jego zamiary i pomogła mu się podnieść. Szatyn głośno jęknął i dziewczyna uderzyła jeszcze bardziej histerycznym płaczem, przykładając mu kubek do ust. Cały czas przytrzymywała go za plecy, sam za nic w świecie by nie usiedział. Małolat dał mu papierosa i przysiadł obok siostry. Trevorowi ręka trzęsła się na wszystkie strony. Emma patrzyła na chłopaka, zalewając się łzami.
– Kotku, uspokój się, nic mi nie będzie – rzucił Trevor. Czuł się podle, widząc jej rozgoryczenie.
Blondynka płakała nadal.
– Jak Emma powiedziała, że cię zwinęli, od razu wiedziałem, co jest grane, zwłaszcza, że jak zajechaliśmy na komendę, powiedzieli, że nie udzielają żadnych informacji. Ten duży kutas to jakaś rodzina Scotta, jestem pewny, że skurwiel nie pierwszy raz załatwia sprawy w ten sposób – wyjaśnił wkurzony Tommy.
Emma powoli się uspokajała, w końcu zasugerowała:
– Jedźmy do lekarza, możesz mieć jakieś złamania.
– Gdyby tak było, nie doszedłbym tu aż spod twojego sklepu – odparł ze sztuczną pewnością siebie Trevor.
– To zadzwonię, niech lekarz przyjedzie do nas – nalegała dziewczyna.
– Nie, to minie. Jestem tylko trochę poobijany, to wszystko.
– Trevor... – Emma błagalnie spojrzała na chłopaka.
– Kotku, nie.
Dziewczyna wiedząc, że nie wygra, dała spokój.
– W lodówce jest moja whiskey. Dajcie mi się napić – poprosił Trevor.
Tommy przyniósł mu całą szklankę. Wypił połowę i zakomunikował:
– Muszę do łazienki.
Pomogli mu się podnieść, lecz gdy tylko stanął na nogi, machnęło nim do tyłu. Zdołali go jednak przytrzymać i powoli doprowadzić do toalety. Szedł, jakby wypił beczkę wódki. Z każdym kolejnym stąpnięciem ból stawał się większy, ale nawet nie pisnął. Nie chciał, aby dziewczyna znowu płakała. Po powrocie do sypialni skończył drinka i znowu poprosił o papierosa. Zaraz go otrzymał. Wiedział, że Emma nie jest zadowolona jego obecnym paleniem na akord, ale cały czas było mu mało.
– Nie powinienem tu palić – stwierdził, spojrzawszy na sympatię.
– Nie to mnie akurat teraz martwi.
– Która godzina?
– Po dwunastej.
– O której tu przyszedłem?
– Około trzeciej nad ranem.
Nie pytał dłużej. Spalił i się położył, był już zmęczony. Emma dopiero teraz zwróciła uwagę na wewnętrzną stronę jego rąk, na których było już widać efekty bicia. Znów zeszkliły jej się oczy.
– Prześpij się jeszcze – rzekł Tommy i wyszedł z pokoju.
Młoda kobieta położyła się obok ukochanego. Ten, choć z trudem, odwrócił się do niej.
– Kiedy to się wreszcie skończy? – spytała wątłym głosem.
– Już niedługo... – rzekł ze złowieszczą łagodnością chłopak, głaszcząc ją po głowie.
Na twarzy Emmy znów zagościł niepokój, jednak nie zaczynała tematu. Nie była to odpowiednia chwila, aczkolwiek powodem mógł być również niezbyt odważny i mało stanowczy charakter dziewczyny. Trzymała rękę na jego pobitej twarzy, muskając ją delikatnie.
– Zdejmijmy twoje ciuchy, wrzucę je do prania – poprosiła.
Nie był chętny na tę propozycję. Domyślał się, jak wyglądają jego brzuch i nogi, dlatego nie posłuchał dziewczyny.
– Trevor, trzeba je uprać. – Emma szła w zaparte.
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo nie.
Emma wstała i zaczęła rozpinać mu pasek.
– Zostaw! – Chłopak natychmiast złapał jej ręce.
– Miśku, przecież nie będziesz spał w brudnych ciuchach. Domyślam się, dlaczego nie chcesz ich zdjąć, nie musisz się ukrywać – przekonywała dziewczyna.
Trevor się zamyślił i po chwili puścił jej dłonie. Ściągnęła mu sztruksy i oniemiała.
– Boże! – Złapała się za twarz.
Uda były całe pobite i zrobiły się już granatowe.
– Mówiłem, żeby mnie nie ruszać! – huknął chłopak.
– Daj, zdejmę ci koszulkę – wycedziła przez zęby ukochana.
Nadal był przeciwny, aczkolwiek ustąpił. Starał się, jak mógł, aby jego klatka piersiowa cały czas szczelnie nakryta była kołdrą. Dziewczyna wzięła ubrania i zniknęła w korytarzu. Chłopak wytężył wszystkie siły, uniósł się lekko i spojrzał na brzuch – wyglądał nie lepiej niż nogi. Największe sińce miał trochę powyżej pępka i tam go też najbardziej bolało. Schował się szybko z powrotem pod nakrycie i czekał na ukochaną. Wróciła bardzo szybko i podała mu jakąś pigułkę oraz wodę:
– Popij, to twoje tabletki przeciwbólowe.
Nie sprzeciwiał się.
– Zawołaj młodego – poprosił.
Tommy zaraz się zjawił.
– Kociak ma klucz do mojej chaty. Jedź tam, przywieź mi komórkę z regału, ładowarkę i zielsko, leży pod kanapą. Koło telefonu są też pieniądze, kup ze trzy paczki papierosów. I weź bokserki z łazienki, na pewno znajdziesz jakieś na suszarce – wydał "rozkazy".
– Ok.
Emma położyła się obok, oparta na łokciu.
– Pokaż. – Chciała zajrzeć pod kołdrę.
– Zostaw!
Szybko zabrała dłoń i położyła głowę przy ramieniu chłopaka. Objął ją mocno.
– Przepraszam, że krzyknąłem, ale nie chcę, żebyś to oglądała – wyjaśnił.
– I tak zobaczę, jak zaśniesz – odparowała wesoło Emma.
– Nie tak szybko. Informuję, że mam bardzo płytki sen i jak poczuję, że się dobierasz, oberwiesz – zagroził rozradowany Trevor, ale śmiech natychmiast wywołał ból, więc momentalnie zamilkł.
Emma usłyszała cichy syk, wydobywający się z jego ust, ale milczała. Przytuliła się mocniej. Po tym laniu jej dotyk był jak nektar dla ciała. Znowu usnął.
Poczuł delikatne szarpanie za ramię.
– Miśku, obudź się. – Usłyszał niewyraźny głos ukochanej.
Otworzył oczy.
– Wstań, zjesz coś.
– Nie chcę – mruknął zaspany.
– Trevor, siadamy! – fuknęła dziewczyna, objęła go za plecy i pomogła wstać.
Znowu syknął. Im dłużej leżał, tym bardziej wszystko mu dokuczało.
– To tylko trochę zupy, musisz coś zjeść. – Emma spojrzała prosząco i podsunęła mu napełnioną łyżkę pod nos.
Przestał się stawiać i zjadł wszystko. Ciepło mu się zrobiło po gorącym posiłku i trochę lepiej.
– Dzięki. Która godzina?
– Po dwudziestej, spałeś siedem godzin. – Dziewczyna się uśmiechnęła.
– Muszę do kibla – rzekł Trevor, spuszczając nogi z łóżka. Cały czas przykryty był powyżej pasa. – Daj mi jakąś koszulkę, nie chcę, żebyś oglądała mój brzuch – oświadczył chłodno.
– Już widziałam – odparła zadziornie blondynka, ale to nie był ten uśmiech.
– Kotku, dlaczego to robisz?! Prosiłem! – Syknął wkurzony chłopak.
– Trevor, przestań, prędzej czy później i tak bym przecież zobaczyła. Chodź – wytłumaczyła się dziewczyna i wzięła go pod rękę.
Znowu nogi się pod nim ugięły, Emma ledwo go utrzymała. Był zły i zawstydzony, nie chciał, żeby dziewczyna go dźwigała. Ta objęła chłopaka w pasie i powoli doczłapał do toalety i z powrotem. Od razu poczuł ulgę, kiedy na powrót położył się plackiem. Nogi po tej krótkiej wycieczce trzęsły się jak galareta.
– Mogę zapalić? – zapytał.
– Zaraz przyniosę.
Dała mu używkę i przypaliła, a nową paczkę położyła na szafce, obok popielniczki.
– Doszedłbym do kuchni, nie możesz spać w tym dymie – fuknął zakłopotany.
– Chcesz iść do kuchni? Przecież ty ledwo wstajesz z łóżka. Zaraz otworzę dwa okna i się wywietrzy – odburknęła Emma.
– Napiłbym się drinka – stwierdził niepewnie Trevor. Wiedział, że Emma nie pochwala picia, zwłaszcza teraz, ale musiał to powiedzieć; chęć na alkohol była zbyt silna.
Dziewczyna opuściła sypialnię i zaraz przyniosła mu whiskey. Nie wyglądała na złą, lecz chłopak doskonale wiedział, jak się sprawy mają.
– Ale tylko jednego – oznajmiła blondynka.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem...
– Telefon ładuje się w salonie. Wziąłem dwie pary bokserek, jasne dżinsy t i dwie uprane koszulki, które znalazłem w łazience oświadczył Tommy.
– Ok, dzięki.
Trevor chciał coś powiedzieć, ale spojrzał na Emmę. Odpuścił, ale cały czas wymownie przyglądał się małolatowi. Ten po jakimś czasie w końcu załapał, bo wyszedł i wrócił z nabitą lufką.
– Nie będę tu kopcił, pomóż mi wstać – poprosił szatyn.
– Nie wstawaj! – zaprotestowała dziewczyna.
– Tylko tu, do okna, nie będę ci dymił trawą w sypialni. I tak już narobiłem syfu – rzekł stanowczo Trevor.
Zapalił bardzo mało i z grymasem bólu wrócił na łóżko. Emma przyniosła butelkę wody, lgnęła obok Trevora i oparłszy głowę na dłoni, bacznie przyglądała się młodemu mężczyźnie.
– A może chcesz wziąć prysznic? Lepiej się poczujesz – zaproponowała po chwili.
– Jutro.
– Zjesz coś jeszcze? Ta zupa to nie była sycąca kolacja.
– Nie.
Nie nalegała, tylko ucałowała chłopaka i mocno się do niego przytuliła. Trevor znowu zasypiał, cały czas czuł się skonany.
Gdy się przebudził, dziewczyny nie było. Z trudem i ruszył do łazienki. Gdy Emma zobaczyła go w korytarzu, od razu do niego doskoczyła.
– Miałeś nie wstawać sam! – huknęła, biorąc chłopaka pod rękę.
Trevor milczał. Doszli do toalety i szatyn zakomunikował:
– Wykąpię się, sam to zrobię.
– Chyba żartujesz?
– Nie, nie żartuję, nie potrzebuję niańki. Jak widzisz, trzymam się na nogach – warknął chłopak, czuł się jak ciota.
– Trevor, nie wkurzaj mnie, dobrze?! – krzyknęła Emma, odkręcając wodę.
Nie kłócił się dłużej i dziewczyna pomogła mu się umyć. Gdy wyszli z łazienki, Trevor skręcił do salonu.
– Posiedzę tu i zapalę, nie chcę znów jarać w sypialni – powiedział i ciężko klapnął na kanapie.
Emma dała mu spokój. Odpalił Marlboro i mocno się zaciągnął.
– Gdzie Tommy? – zapytał.
– Poszedł po zakupy.
– Dasz mi drinka?
– Nie, najpierw zjesz śniadanie.
Nie sprzeczał się z najdroższą, dziś był do wszystkiego wyjątkowo pokojowo nastawiony. Oparł się o ścianę i patrzył leniwie, jak dziewczyna kręci się po kuchni. Spojrzał pod koszulkę – siniaki były już prawie czarne i wyglądały okropnie. Emma przyniosła mu kubek herbaty i dwie kanapki.
– Kotku, nie chce mi się jeść – mruknął.
– Zjedz, to małe tosty.
Westchnął ciężko i wziął kanapkę. Męczył śniadanie chyba z dziesięć minut, w końcu wcisnął do ust ostatni kęs.
– Należy mi się drink – wyskoczył od razu, zadowolony.
Zaraz go dostał.
– Daj mi swoją maść.
Spojrzał na tubkę – była prawie pusta.
– Trzeba kupić nową – stwierdził, smarując swój rozcięty łuk brwiowy. – Kurwa! – syknął, gdyż zapiekło nieprzyjemnie.
– Może jednak wezwę lekarza? – zaproponowała Emma.
– I co? Od razu naprawi mi oko? – burknął arogancko chłopak.
– Ale może coś przypisze? – mruknęła niepewnie dziewczyna, widząc, że znów jest zły.
– Kotku, daj już spokój, lekarz nic tu nie zmieni. Dostałem po ryju i muszę czekać, aż się zagoi. Posmaruj tatuaż, na dwa – trzy razy jeszcze wystarczy. Widzę, że młody też nie smaruje, a powinien. Stwierdzam po ilości maści, powinno już jej nie być. Będzie mu się dłużej goić – bąknął przez zęby
Emma się nie odzywała, nie chciała z nim dyskutować, gdy był podminowany. Trwali w ciszy do chwili, aż młodzik wszedł do domu i rzucił wesoło, idąc przez salon:
– Widzę, że zmieniłeś posterunek. Dobre posunięcie, u niej w pokoju można umrzeć z nudów.
Trevor zarechotał, ale zaraz się skrzywił – mięśnie brzucha kłuły okropnie.
– Nie rozśmieszaj go! Widzisz, że go boli! – Oburzyła się dziewczyna.
– Kotku, przestań, nic mi nie jest – upomniał Trevor.
– Oddałem filmy i wypożyczyłem dwa inne. Możemy obejrzeć. Raczej nie mamy nic lepszego do roboty – zakomunikował Tommy i podał przyjacielowi nabitą lufkę.
Szatyn od razu spojrzał na sympatię.
– Zapal, przecież nie będę ci zabraniać – mruknęła Emma.
Trevor skorzystał z narkotyku, ale i tym razem zapalił tylko odrobinę. Młodzik włączył płytę i rozsiedli się na łóżku. Starszy chłopak znowu stęknął, opierając się o kanapę, ale zaraz ułożył dziewczynę na sobie. Kiedy film dobiegał końca, zadzwonił telefon blondynki. Dziewczyna wyszła do kuchni i Trevor usłyszał: – Dziś nie mogę, może innym razem. Emma wróciła bardzo szybko.
– Kto to? – zapytał bezzwłocznie Trevor.
– Koleżanka. Chciała, żebym przyszła na kawę.
– To dlaczego nie idziesz? Przeze mnie? Nie życzę sobie tego – oświadczył poirytowany chłopak. – Zadzwoń i się umów.
– A ty? – Dziewczyna usiadła obok.
– Kotku, jeżeli zamierzasz rezygnować z własnego życia, bo dostałem wpierdol, to się pogniewamy.
– Pójdę innym razem – upierała się Emma.
– Tommy, pomóż mi się ubrać, odwieziesz mnie do domu! – krzyknął szatyn do palącego w kuchni przyjaciela.
– Nie! – zaprotestowała natychmiast dziewczyna.
– Więc...? – Trevor uśmiechnął się szelmowsko.
– Dobrze, pójdę.
Chłopak jeszcze bardziej wyszczerzył zęby i Emma zniknęła w sypialni.
– Aleś jej dogadał – zarżał Tommy.
– Skoro nie pozostawiła mi wyboru…? – zażartował Trevor.
– Będę za dwie godziny. Poradzicie sobie? – zapytała Emma, pojawiwszy się w salonie.
– No nie wiem… ciężko będzie – odparł zaczepnie szatyn.
– Tak ci wesoło? Bo mi wcale. – Oburzyła się dziewczyna, operując zabawnym dąsem, który Trevor tak kochał. – Wracając kupię coś do jedzenia. Co chcecie?
– Nic nie kupuj, zamówimy pizzę – rzucił Tommy.
Gdy dziewczyna wyszła, od razu lufka poszła w ruch, a Trevor dostał kolejnego drinka. Znieczulenie w postaci alkoholu zaczynało powoli działać, ból był coraz mniejszy, a humor od narkotyku z każdą chwilą lepszy. Teraz już sobie nie żałowali, wypalili całość i zaraz włączyli drugi film. Przez śmiechy i dowcipkowanie kompletnie nie wiedzieli, o co w nim chodzi. Po godzinie wygłupów Trevor zapytał:
– Dużo whiskey jeszcze zostało?
– Na dwa drinki.
– Przydałoby się kupić jeszcze butelkę. Gnaty mnie tak nie bolą, jak się napiję.
– Jak te skurwysyny mogły cię tak urządzić? I to już drugi raz. Nie dość, że bydlak terroryzuje moją siostrę, to teraz jeszcze ciebie – rzekł wkurzony młodzik, ale po chwili dodał: – mam jeszcze trochę kasy, mogę skoczyć na dół, kupić.
– Ok, leć, tylko szybko wracaj.
Gdy Tommy wyszedł, Trevor chwycił telefon. Już wiedział, co ma zrobić, a przyjaciel tylko utwierdził go w tych zamiarach.
Wykręcił numer Mike'a.
– Cześć. Załatwisz mi chloroform? – zagadał, gdy usłyszał przyjaciela.
– Chloroform? Po co ci to? – Zdziwił się Mike.
– Nie pytaj, po prostu załatw.
– No nie wiem… nie będzie to łatwe.
– Wiem, ale spróbuj. Stary, przecież ty zawsze coś wymyślisz, obaj o tym wiemy. Cena nie gra roli – nalegał Trevor.
– Dobrze, popytam, ale do czego ci to gówno? Chcesz kogoś porwać? – Roześmiał się kumpel.
– Bardzo prawdopodobne – odparł z zimnym wydźwiękiem Trevor.
– Ok, rozejrzę się i dam znać. Ale to potrwa.
– W porządku, oby tylko nie za długo. W takim razie czekam na telefon. Trzymaj się.
– Na razie – mruknął Mike i się rozłączył.
Chłopak odłożył komórkę i gapiąc się w telewizor, czekał na Tommy’ego. Ten wkrótce wrócił, nalał koledze alkoholu i włączył film od początku. Trevora po kilkunastu minutach zabrało na spanie po używkach i choć już nie chciał, znowu przysnął. Obudziło go trzaśnięcie wejściowych drzwi. Tommy chyba również zasnął, bo ruszył się ociężale.
– Śpij. – Dziewczyna pocałowała ukochanego i poszła do kuchni.
– Zrób kawy! – krzyknął młody.
– Sam wstań i zrób, ja biorę się za obiad!
Trevor po kilku minutach poczuł znajomy zapach i twarz mu rozpromieniała. Niecałe pół godziny później chińszczyzna była gotowa. Zjadł wszystko, co dostał.
– To było genialne, dzięki – podsumował, całując dziewczynę w usta.
Uśmiechnęła się skromnie.
Do wieczora towarzystwo siedziało bezczynnie, oglądając jakieś głupoty. Po siódmej odwiedziła ich Jessica i Trevor z pomocą Emmy ulotnił się do sypialni. Alkohol przestał działać i chłopak znów poczuł się paskudnie. Dziewczyna się przebrała i ułożyła obok niego z jakąś książką.
– Jak chcesz, idź spać, ja jeszcze poczytam. Za godzinę też pójdę – poinformowała.
Trevor w odpowiedzi tylko wygiął usta. Leżał w ciszy, wpatrując się w ukochaną, w końcu dziewczyna nie wytrzymała i się roześmiała.
– Znowu mnie rozpraszasz. – Wesoło zbeształa szatyna.
– Dlaczego? Przecież nic nie robię – odparł z powagą Trevor, uśmiechając się pod nosem.
– Jak to nie? Gapisz się na mnie, a ja to widzę i nie mogę się skupić.
– Widać słaba lektura. Gdyby była dobra, nie zauważyłabyś nawet mnie – dowcipkował chłopak.
– Wcale nie słaba, tylko bardzo poruszająca.
– Widzę po okładce, że to romans. W żadnym wypadku taka książka nie może być ciekawa, choć poruszająca i owszem… żołądek na odruch zwrotny – podsumował Trevor, roześmiawszy się głośno.
– Miałeś spać! – Najeżyła się blondynka.
– Nie chcę, poza tym nie dostałem buziaka na dobranoc.
Emma go ucałowała i wróciła do lektury. Trevor nadal wpatrywał się w dziewczynę, kochał jej piękną buzię. Minęły kolejne minuty, w końcu Emma odłożyła książkę i zsunęła się na poduszkę. Wyglądała na porządnie nadąsaną. Chłopak ponownie się rozradował.
– Wiesz? uwielbiam tę minę. Nawet nie wiesz, jaka jesteś słodka, jak się wkurzasz – zaczepiał dziewczynę.
Emma nie odpowiedziała, tylko przysunęła się do szatyna. Trevor mocno ją przytulił i też się wyciszył...
Minęły trzy spokojne tygodnie. Chłopak cały ten czas spędził u ukochanej, na krok nie ruszając się z domu. Całkowicie doszedł do siebie, ręka się zagoiła, a siniaki zniknęły. Czuł się znakomicie.
Obudził się rano – była sobota. Spojrzał na zegarek – kilka minut przed dziesiątą. Emma spała obok, co zdziwiło szatyna, zawsze wstawała wcześniej. Nie zamierzał ruszać się z miejsca, lecz po kilku minutach zmusił go do tego dzwoniący telefon. Leniwie sięgnął po urządzenie i wcisnął zielony guzik.
– Trevor? Cześć. Mam twoje zamówienie, ale jak chcesz je dzisiaj odebrać, przyjedź do południa, bo wyjeżdżam – odezwał się Mike.
– Ok, podjadę do ciebie za dwie, trzy godziny – odrzekł chłopak.
– W porządku. Na razie.
– Kto to? – wybełkotała Emma.
– Mike. Muszę po południu do niego zajrzeć.
Dziewczyna się podniosła i położyła na klatce piersiowej chłopaka.
– Idę pod prysznic. Idziesz ze mną?
– Nie, idź sama, muszę zadzwonić.
– Zrób kawy – poprosiła blondynka, ucałowała go i wyszła z sypialni. Trevor ruszył do kuchni, wybierając po drodze numer swojego adwokata. Mężczyzna odebrał błyskawicznie.
– Cześć, Rob. Będziesz miał pojutrze chwilę czasu? Muszę coś załatwić – rzekł chłopak.
– Po czternastej jestem wolny. A o co chodzi? Dawno się nie odzywałeś – odparł facet.
– Chcę spisać testament.
– Testament? Coś się stało? – zapytał prawnik, wyraźnie zaniepokojony.
– Nie, ale już dawno miałem to zrobić i zawsze brakowało mi czasu – wyjaśnił Trevor, włączając guzik ekspresu.
– Dobra, to tak, jak mówiłem, po czternastej możesz przyjechać.
– W porządku, będę. Do zobaczenia.
Emma po kwadransie pojawiła się w kuchni i od razu zajrzała do lodówki.
– Idę do sklepu, chcesz coś? – Spojrzała na szatyna.
– Kup fajki, pieniądze leżą w spodniach.
Dziewczyna się roześmiała i zaraz wyszła z domu. Trevor szybko wziął portfel z sypialni i przywołał do siebie Tommy’ego.
– Siadaj, musimy pogadać – poprosił, zajmując miejsce na kanapie.
Wyjął z portfela wizytówkę i podał chłopakowi.
– Jakby coś mi się stało, tu są namiary na mojego prawnika. Zresztą w razie czego on się z wami skontaktuje – oznajmił z powagą.
Tommy spojrzał na kumpla z dość dziwną miną, lecz zaraz odparł:
– A co niby miałoby się stać?
– Nie wiem, sam widzisz, co się ostatnio dzieje.
Młody zamilkł.
– I jeszcze jedno. Napisz mi dokładne dane osobowe Emmy, imiona rodziców, datę urodzenia i adres stałego zameldowania. I nie pytaj, po co mi to – kontynuował Trevor.
Tommy kompletnie się pogubił, ale zaraz zapisał to, o co prosił przyjaciel. Starszy facet schował kartkę do portfela.
– I nie mów kociakowi o naszej rozmowie, ok?
– Jasne – odparł nerwowo dwudziestolatek.
– Chodź, zajaramy – rzekł Trevor i ruszył się z kanapy.
Był zadowolony, miał wszystko, czego potrzebował.
Komentarze (137)
– Śpij. – Dziewczyna pocałowała ukochjanego i poszła do kuchni. - ukochanego
Coś jeszcze mi mignęło, chyba jakieś ''i'' zbyteczne, ale to drobnostka.
Aha, przeczytałam 5
https://www.opowi.pl/podejdz-blizej-a88783/#comment-827665
Niestety powiedziałem stop! W jej przypadku tylko znajomość wirtualna mnie interesuje,
Rozpaczała bardzo kilka miesięcy, ale chyba już doszła do siebie.
Dramat, to mało powiedziane, to tragedia na miarę albo ponad miarę telefonii komórkowej... a tak się dobrze zapowiadał... i zdechł.
I teraz muszę biegać za jego wpisami, chociaż tyle jeszcze z życia...
Z kobietami nigdy nie wiadomo...
Kużwa, nie ma jakiejś miłej pacynki na horyzoncie, która na tyle ciebie zainteresuje, że odczepisz się ode mnie? To takie trudne?
Pornolowe. Porno love.
Grafomanka 2 miesiące temu
o nim pseud, tylko trzy? Malutkie masz wymagania... trzy stówki, to jedno wyjście po zakupy.
Grafomanka 2 miesiące temu
I to tylko spożywcze... a gdzie zegarek od Armaniego i buciki od Versace chociażby?
Sorry, że pod Twoim tekstem, postaram się na przyszłość omijać takie ''zaczepki''
Blanka 21.11.2017
Betty, a ja podziwiam ludzi, którzy posiadają wiedzę i potrafią z niej korzystać. Współczuję tym, którzy są święcie przekonani, że ją posiadają i totalnie zapomnieli o wszystkim, poza swoją zajebistością. Wnioskując z Twoich komentarzy, rozumiem, że jesteś na tyle kompetentna, iż możesz nas, lud nieoświecony i przygłupi, informować co ma GŁĘbie a co nie. Co jest godne uwagi a co nie. Really, zapraszam Cię serdecznie do przedszkola. Tam uczą podstawowej komunikacji z ludźmi, ludźmi podkreślam. Myślę, że bardzo by Ci się to przydało. Póki co, brzmisz drażniąco i odpychająco, a Twoje "dobre chęci" chyba źle wyszły z progu. Powodzenia w dalszej karierze ratowania świata przed literackimi impotentami!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania