Pokaż listęUkryj listę

Z rozmaitości Czarownika Farloka - Odsiecz Moderusa: Rozwojowość III - U celu

Wkroczyli do miasta któregoś tam dnia kolejnego, nad ranem. Moderus spoczął w objęciach łaskawej wróżki sennej chwil kilka przed, a tu już musiał się budzić, bo woźnica gardłuje, krzyczy, z nikim się nie liczy. Potem ze wtargnięcia do przedziału pasażerskiego robi ambaras, bierze dwójkę – na raz. I wyrzuca z powozu.

Moderus zdążył opuścić przybytek kołowy o własnych siłach i z własnej woli. Konnica popędziła dalej, a czeladnik wciąż czując resztki sennego zwietrzenia, kołysząc się na nogach, zszedł z traktu, aby zaczerpnąć otrzeźwienia. Nieopodal stał plugawy jegomość, spluwając co chwilę na piaszczystą drogę i gardłując jakieś przekleństwa pod nosem. Moderus zbliżył się ku niemu, bowiem rady potrzebował.

– Pomóc mi zdołasz, kniaziu? – zapytał wpierw.

Tamten spojrzał na obcego nieufnie, odchrząknął i splunął znów.

– Czego mi lufę zawracasz, obłąkańcu?

– Pafawaga szukam, podobno zamieszkuje w tej mieścinie.

– Co mnie jacyś obłąkańcy… W burdelu podpytaj, a może w karczmie. Mnie nie zawracaj kokardki.

Moderus wyczuł, że jegomość ubóstwo jako awans społeczny traktuje, więc potrząsnął nieco sakwą, a tamten z miejsca jakby żywszy, zdrowszy i wyższy się stał.

– Płacę za pomoc.

– To i ja postaram się – odparł.

– Więc mów, którędy do Pafawaga?

Tutejszy zastanowił się niekrótko. Drapał po brodzie, po czuprynie zawszonej, medytował, kumulował myśli, kleił słowa w zdania.

– Jakbym już na końcu jęzora miał, słowo daję. Przy strawie lepiej myślę. Zapraszam więc na jadło do siebie, a wtedy rozjaśni mi się w czerepie.

Moderus miał wątpliwości, ale potem jakoś przestały mu doskwierać i w końcu poszedł za plugawym brodaczem. Weszli między dwie kurne chaty, w wąski przesmyk cuchnący łajnem człowieczym i ostrą uryną różnego gatunku. Wyszli nim na podwórze niewielkie, gdzie w kącie gniło coś przypominające stertę kości z resztkami doń przyległych ścięgien i partii mięśniowych w zaawansowanym stadium rozkładu.

– Cóż za fetor! – jęknął czeladni.

– Wybacz, panie. Już niedaleko.

Miał tutejszy rację, bowiem za chwilę stali przed wejściem do domostwa. Moderus wszedł przez niski otwór do środka, gdzie pod nogami wałęsały się niemowne, wygłodniałe dzieciory. Pełzało to jak jakie prosięta hodowlane, szukając co do gęby włożyć w miarę zjadliwego. Gospodarz nakazał czeladnikowi zająć miejsce przy stole.

– Nie mam wiele czasu, zdołaj mi pomóc – powiedział Moderus, ponownie trzęsąc sakwą.

– Pafawag to odszczepieniec. Kto u niego przebywa, ten sprowadza na innych nieszczęścia, choroby, głód, martwotę potomstwa.

– Nie mnie oceniać. Muszę z nim pomówić.

– Głupio czynisz, ale co mnie to. Nie znam tego obłąkańca, ale wiem, gdzie go szukać. Płać i bierz.

Moderus rzucił na chwiejący się stół kilka denarów dobrej próby. Gospodarz wziął, polizał, powąchał, a potem schował do buta.

– Chodź ze mną.

Wyszli z izby. Na odchodne gospodarz sprzedał kopa jednemu ze swych potomków, który zaczął niebezpiecznie mocno zabierać się do jego nóg.

– Wiecznie głodne. Musiałem już dwójkę im poświęcić, a one ciągle chcą więcej.

Moderus nie powiedział ani słowa. Zatkał nos i usta, aby fetor nie obezwładnił jego świadomości.

Szli krętymi ulicami, mijając żebraków proszących, umierających i gnijących przy przybytkach nędzy, rozpusty i rzeżączki. Czeladnik nie powstrzymał krzyku wymiocin i dwa razy sążnie zwrócił zawartość żołądka. W końcu stanęli tam, gdzie powinni stanąć.

– Dalej nie idę, wejdź do chaty i pytaj o tego, który ci potrzebny.

Moderus pożegnał towarzysza, który zamiast do domu, zapuścił się w objęcia lubieżnicy stojącej przed burdelem. Począł rypać białogłową przy wejściu i pluć na jej płaskie pośladki. Czeladnik znowu doświadczył, jak żołądek wykręca się z obrzydzenia. Wszedł do chaty, jak mu polecono.

 

Izba była przestronna, dobrze oświetlona. W rogu za wysokim zabudowanym blatem siedziała względnej urody niewiasta z wyeksponowanym biustem i czystym oddechem. Nad jej głową wisiał wyryty w drewnianej belce napis RECEPCJA.

Po drugiej stronie, przy ścianie, na szerokich i wygodnych ławach siedziało kilka osób – miasteczkowi kmiecie.

Moderus podszedł do niewiasty.

– Szukam Pafawaga.

– Jak każdy tutaj. Umówiony?

– Nie, z polecenia.

– Kogo?

– Czarownika Farloka.

Recepcjonistka podniosła wzrok na czeladnika.

– Nie znam. W takim więc razie zapisuje pana…

– Czeladnik magiczny Moderus.

– Jasne… Numer pięć. Czekać i nie zawracać mi więcej dupy.

– Muszę się z nim spotkać natychmiast! – zagrzmiał Moderus.

W tym momencie oburzenie wyrazili inni oczekujący. Jeden począł sadzić się na czeladnika z łapskami. Ruchy miał szybkie, ale niedoświadczone, dlatego Moderus w mig obezwładnił uzurpatora i sklepał mu sążnie ryło.

– Niech cię diabli! Pafawag przyjmuje w kolejności, łajzo! – zaryczała niewiasta, wydatnie w gniewie trzęsąc biustem.

– Milcz, służebna ladacznico. Nie jestem miejskim kmieciem! Wprowadź mnie do swego pana!

Oczekujący siedzieli w milczeniu, a obezwładniony kmieć ledwo zniósł się na bok, tam zaś jęczał w bólach i łkał, że go boli wszędzie.

Niewiasta uznała, że burdel już wysokiej klasy, więc weszła na partyzanta do gabinetu Pafawaga w drugiej izbie. Pobyła tam chwilę, a potem wyszła i nakazała Moderusowi czekać.

– Będzie cię prosił, samozwańczy kmiocie.

Na te słowa czeladnik usiadł i oczekiwał czując, jak wspomnienia o Farloku powracają nagle. On zrobiłby tak samo, o zgrozo.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Adela dwa lata temu
    Pafawag - Państwowa Fabryka Wagonów :)
  • Aleks99 dwa lata temu
    czyżbyś odkryła czym się sugerowałem nadając imiona bohaterom? ;)
  • Adela dwa lata temu
    Aleks99 fabryka lokomotyw? Ojejku
  • Aleks99 dwa lata temu
    Adela, a nawet jejujej, pozdro
  • Adela dwa lata temu
    Aleks99 Czy Moderus ma coś wspólnego z pojazdem szynowym?
  • Aleks99 dwa lata temu
    Adela możliwe :)
  • Bettina dwa lata temu
    Motylek
  • droga_we_mgle rok temu
    Już wiem, z czym mi się te historie kojarzą! Z połączeniem "Świata Dysku" Pratchetta i uniwersum "Wiedźmina"! Nie, serio, myślę, że zyskałbyś uznanie przynajmniej tych pierwszych, gdybyś to kiedyś wydał :)

    Kolejki wszędzie takie same... są równi i równiejsi :')

    Pozdrawiam :)
  • Aleks99 rok temu
    droga_we_mgle, mam z tyłu głowy chęć wydania tych moich słownych imaginacji, jak uzbieram ich nieco sporo więcej, tak do końca tegoż roku pisząc, prześledzę i wybiorę co lepsze kąski. Zobaczę ile tego wyszło, dzięki za dobre słowo :))
    W ogóle świat dysku jako tak przepastne uniwersum zawsze było dla mnie obiektem zazdrości. Czytałem raptem chyba dwie książki, a wiem, że winno się wiecej bo to genialna sprawa
  • Dekaos Dondi rok temu
    Aleks99↔Nadal ciekawie i plastycznie zdarzenia przedstawione, w różnych zakresach poczynań. Mam nico też skojarzeń z "Autostopem przez Galaktykę"
    w sensie różnych absurdów i specyficznej narracji:)↔Pozdrawiam😊:)
  • Aleks99 rok temu
    Dekaos Dondi wbrew założeniom początkowym czasami ciężko jest utrzymać tę narrację i ten absurd, ale staram się ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania