Życie zirytowanej dziewczyny - Rozdział 24
Następny dzień w pracy był zwykłym dniem. Nic szczególnego się nie wydarzyło. Chciałam wrócić do domu pieszo, żeby pomyśleć o wszystkim. No i ostatnio bardzo polubiłam spacerować. Jednak Oktawian uparł się, że mnie zawiezie do domu. Po dziesięciu minutach, udało mi się go przekonać, że sama sobie poradzę. Nie był zachwycony moim pomysłem, ale w końcu przyznał mi rację, że nie jestem małym dzieckiem i nic złego nie wyniknie ze spaceru.
Tak więc szłam i cieszyłam się piękną pogodą. Zaczęłam myśleć o słowach Oktawiana. Tych, które powiedział wczoraj na cmentarzu. Doszłam do wniosku, że chyba miał rację mówiąc, że nie możemy być razem. A może nie miał? Od wczorajszej rozmowy, nie mogę przestać o nim myśleć. Najgorsze jest to, że nie myślę o nim jak o chłopaku, który mi pomaga, tylko jak o kimś, kto mi się podoba. Nie, zaraz. Może źle to ujęłam. Nie chodzi o to, że podoba mi się tylko w sensie fizycznym. Podoba mi się to, jaki jest. To jak martwi się o mnie, jak się mną opiekuje i interesuje. Właśnie to łączy go z Mateuszem.
Nagle zauważyłam dzieci bawiące się na podwórku szkolnym. Zatrzymałam się i patrzyłam na nie. W końcu ja też niedługo będę miała takie dziecko. No, nie od razu takie duże, ale będę miała. I znów zaczęłam myśleć o tym, że sama będę wychowywała tego bobasa. To straszne nie mieć taty. Czy chcę tego dla swojego dziecka? Oczywiście, że nie! Ale to takie trudne znaleźć odpowiedzialnego, dojrzałego faceta, który zajmie się dziewczyną z dzieckiem...
Nagle poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Oskara. Uśmiechał się.
- Czekasz na kogoś? - spytał.
- Nie, tak poprostu sobie patrzę - odparłam, odchodząc od szkoły i idąc przed siebie.
Chłopak ruszył za mną i zapytał, czy dziś dam się gdzieś zaprosić. Postanowiłam się przełamać i przyjęłam Jego propozycję. I tak poszliśmy do kawiarni. Oskar okazał się naprawdę fajny. Taki normalny i całkiem w porządku. Dużo rozmawialiśmy. Naturalnie nic nie powiedziałam o swojej ciąży. Chyba bałam się jego reakcji. Ale jeśli Nasza znajomość ma trwać dłużej, to zauważy ten fakt. Postanowiłam jednak na razie nic nie mówić.
Trochę źle się czułam i powiedziałam mu, że chcę wracać do domu. Widać było, że jest mu przykro, ale nie protestował, tylko mnie odprowadził. Gdy szliśmy przez park, zrobiło mi się naprawdę niedobrze i usiadłam na ławce. Oskar zaczął pytać co mi jest i tak dalej. Wytłumaczyłam, że okres mi się zbliża i to dlatego. Uwierzył i nie pytał już o nic.
Po kilku minutach ból przeszedł i chciałam iść dalej. Gdy podnosiłam się z ławki, on zrobił to samo, w tym samym momencie. W efekcie Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Chłopak spojrzał mi w oczy i zbliżył się jeszcze bardziej, szykując się do pocałunku. Na początku nie miałam zamiaru mu przerywać. Jednak, gdy był dosłownie kilka milimetrów od moich ust, odwróciłam głowę.
- Nie mogę - powiedziałam.
Oskar położył dłoń na moim policzku i zapytał:
- Dlaczego?
Spuściłam głowę w dół i odparłam:
- Nie wiem... Poprostu, nie mogę. Nie chce.
- Oj, no nie bądź taka. Daj się pocałować - powiedział, podnosząc moją głowę i próbując zrobić to, na co miał ochotę.
Tym razem odsunęłam się od niego i miałam zamiar odejść. Gdy się odwróciłam, pociągnął mnie mocno w swoją stronę. Złapał moje obie ręce i przyciągnął do siebie. Czułam, że serce mi przyspiesza.
- Albo dasz mi się pocałować, albo zrobię to siłą.
Po raz kolejny nachylił się w stronę moich ust. Nie mogłam się wyrwać bo mocno mnie trzymał. Ale mogłam użyć nóg. Kopnęłam go w krocze i szybko stamtąd uciekłam. Po drodze zaczęłam płakać i postanowiłam, że nie umówię się już z nikim. Nawet, jeśli ma to oznaczać, że będę musiała wychować dziecko sama.
Wpadłam do mieszkania. Było otwarte, ale nie było Klary. Ucieszyło mnie to bo nie miałam jakoś ochoty z nią rozmawiać. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Odparłam się o ścianę i podciągnęłam nogi do piersi, obejmując je rękami. Czemu Oskar okazał się taki, jak większość facetów? Czemu nie mógł być normalny? Czemu?
Próbowałam znaleźć odpowiedź na te pytania, gdy nagle do pokoju wszedł Oktawian. Zdziwiła mnie jego obecność, ale nic nie powiedziałam. Za to on podszedł do łóżka i usiadł na nim pytając:
- Coś się stało?
Spojrzałam na niego. Chwilę milczałam i tylko patrzyłam. W pewnym momencie nie wytrzymałam. Przesunęłam się bliżej niego i wszystko mu powiedziałam. Przytulił mnie. Od razu poczułam się lepiej. Przy nim moje zmartwienia i obawy zniknęły. Czułam się bezpieczna. I... Kochana?
- Oktawian... - zaczęłam powoli - zostań ze mną - to była prośba.
- Przecież wiesz, że zawsze będę przy Tobie i Ci pomogę.
Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Bądź ze mną - widziałam, że to co powiedziałam trochę go zdziwiło.
- Kinga... Nie mogę, ja... Ty... Zasługujesz na lepszego...
- Proszę - powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się pierwsze łzy.
Wiedziałam, że go kocham. I że chce żeby był ze mną. On, nikt inny. Nie mogłam pozwolić żebym przez Jego głupotę, straciła go.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem i po chwili zapytał:
- Chcesz takiego dupka jak ja?
Pokiwałam głową i ponownie przytuliłam go. Czułam Jego ręce na swoich plecach. Od Jego dotyku dostałam dreszczy. Czułam się przy nim cholernie dobrze i nikt nie wmówi mi, że popełniam błąd, wybierając go na ojca swojego dziecka i partnera na całe życie. Jestem również pewna, że Mateusz chciałby, żebym właśnie z nim była.
- Kinga, nie... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Oktawian do cholery nie wkurwiaj mnie. Kocham Cię i nie mów mi po raz setny, że zasługuje na lepszego bo to nieprawda. Chce żebyś to Ty był ze mną, nikt inny, rozumiesz?
Chwilę po tym, Oktawian już mnie całował. Poczułam, że płonę. Było to tak przyjemne, że nie chciałam aby się skończyło. Jednak chłopak przerwał i powiedział:
- Ja też Cię kocham i będę najlepszym ojcem dla Twojego - zawahał się na moment. Potem położył rękę na moim brzuchu i kontynuował - dla Naszego dziecka. Kinga, kocham Cię.
Po Jego słowach znów utonęliśmy w pocałunkach.
♥♥♥♥ KONIEC ♥♥♥♥
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy wytrwali z moją opowieścią do końca, jesteście super! ;) ♥♥
Komentarze (19)
Troszkę do mnie nie przemawia zakończenie, ale cóż każdy ma swoją wizję. Bardzo przyjemnie się Ciebie czytało. Gratuluje dobrego pomysłu. Ode mnie 4
Moje życie było kłamstwem
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania