Życie zirytowanej dziewczyny - Rozdział 12
Mateusz odwiózł mnie do domu, ale niestety nie został ze mną bo musiał gdzieś jechać. Trudno, no ale przecież nie musimy spędzać ze sobą każdej chwili. Nie jesteśmy parą. Jeszcze.
Postanowiłam, że zanim wejdę te cholerne dwanaście pięter, najpierw pójdę na zakupy. Trochę mi zeszło. Po drodze odebrałam jeszcze telefon od kochanej siostry i musiałam o wszystkim opowiadać. Dosłownie o wszystkim. Chciała znać każdy szczegół. Tak więc po długiej rozmowie, w końcu wróciłam. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, winda działała. Pośpiesznie z niej skorzystałam zanim znów się zepsuje.
Reszta dnia zeszła mi na kręceniu się bez celu. Dziwne, ale bez Mateusza jakoś nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Mimo że starałam się myśleć o innych rzeczach, to moje myśli zawsze jakimś dziwnym sposobem kierowały się ku niemu. Wielu chłopaków mi się podobało, ale on miał w sobie coś takiego, co nie pozwalało o nim zapomnieć. No, w końcu był przecież moim ideałem.
Dobra nie będę was tym męczyła. Przejdźmy do dnia następnego.
Wstałam w dobrym humorze. Cały czas zastanawiałam się nad tym, jaka będzie siostra Mateusza. Uczucie, że się z nią dogadam nie opuszczało mnie. W pracy byłam trochę jakby rozkojarzona. Sama nie wiem z jakiego powodu. A i zapomniałam dodać, że gdy rano wyszłam z mieszkania, czekał na mnie Mateusz. Najpierw trochę się przestraszyłam, że zapomniałam, że się umówiliśmy, ale szybko się okazało, że żadne umawianie się nie miało miejsca. Poprostu przyjechał po mnie. Zrobiło mi się bardzo miło, a humor miałam jeszcze lepszy.
Teraz muszę opowiedzieć o Naszej rozmowie podczas przerwy. Pewne pytanie cisnęło mi się na język od przed wczoraj, więc postanowiłam je w końcu zadać.
- Mateusz... - na chwilę jeszcze się zawahałam - czemu nie przespałeś się ze mną ostatnio, jak byłam trochę pijana? Ktoś inny na Twoim miejscu napewno by to zrobił.
Zaśmiał się lekko i odpowiedział:
- Bo ja jestem inny. Nie wykorzystuje dziewczyn. Jeśli mam się z jakąś kochać to z miłości, nie dlatego, że akurat jest okazja.
Powoli analizowałam sobie Jego słowa. Wynikało z nich, że nic do mnie nie czuje. Nie, nie, zaraz. Że mnie nie kocha, a to co innego. Szczerze to nie przeszło mi nawet przez myśl, że mógłby mnie kochać po tygodniu znajomości. Po chwili milczenia, zdecydowałam się na kolejne pytanie. Może było ono dosyć osobiste, ale musiałam wiedzieć.
- Z iloma dziewczynami już to robiłeś? - jejku, jaka ja jestem bezpośrednia.
Mateusz spojrzał mi w oczy. Miał poważną minę.
- Czemu chcesz to wiedzieć? Czy moja odpowiedź zmieni coś między nami?
- Nie, ale chce wiedzieć - napiłam się soku bo zaschło mi w gardle.
- Dobrze. Nie kochałem się jeszcze z żadną.
Aż wyplułam wypity przed chwilą sok. Nie mogłam w to uwierzyć! Napewno kłamie. Taki chłopak jak on i z żadną... Nie, nie wierzę, że trafił mi się ideał w stu procentach.
- Ty poważnie mówisz?
Znów się roześmiał.
- Aż tak tragicznie to brzmi?
- Nie - powiedziałam szybko - to znaczy trochę mnie to dziwi. Taki ktoś jak Ty...
- Wiesz, jakoś jeszcze żadna nie przekonała mnie aż tak do siebie, choć wiele próbowało.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Chyba jednak nie kłamał. Nic więcej nie powiedziałam. Ale Mateusz dodał jeszcze:
- Może Ty będziesz pierwsza - zrobiłam wielkie oczy, na co on kolejny raz się roześmiał i pocałował mnie w policzek.
Reszta dnia zeszła mi na myśleniu. O tym, co powiedział Mateusz. Cały czas nie mieściło mi się to w głowie. Chociaż z drugiej strony, skoro ja nadal jestem dziewicą, to słowa chłopaka też mogą być prawdziwe. No ale ja nie jestem taka super jak on. Więc jak to jest z nim w końcu?
Na moje pytanie znalazłam odpowiedź dopiero pod koniec pracy. Doszłam do wniosku, że mówił prawdę bo nie miał powodu, żeby kłamać. Moje rozmyślania tak mnie pochłonęły, że zupełnie zapomniałam o przyjeździe siostry Mateusza.
Gdy wróciłam do domu, winda w bloku nadal działała. Niezmiernie mnie to cieszyło bo miałam dosyć tych schodów.
Po zjedzeniu obiadu spojrzałam na zegarek, była już szesnasta. Za dwie godziny miał przyjechać po mnie Mateusz. Poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic no i ogólnie jakoś się ogarnąć na wieczór.
Gdy zjawiliśmy się w domu chłopaków, siostra - Klara, już tam była. Moje podejrzenia, że się z nią dogadam, okazały się słuszne. Była to dwudziestojedno letnia, wesoła dziewczyna. Chuda jak patyk z krótkimi za uszy blond włosami. Z Jej niebieskich oczu biło ciepło. W przeciwieństwie do oczu Oktawiana, z których czuć było chłód właściciela.
Co do Oktawiana, to pojawił się na samym początku, a potem gdzieś zniknął. Nie zaprzątałam sobie jednak nim głowy.
Klarę wszyscy od razu polubili. W Jej towarzystwie nie dało się nudzić. Była naprawdę wspaniała. Po jakimś czasie, gdy chłopaki zaczęli rozmawiać na swoje tematy, dziewczyna poprowadziła mnie do kuchni. Jak tylko zostałyśmy same, zapytała o Mateusza. Zauważyła, że coś nas łączy. Odpowiedziałam, że narazie to nic poważnego. Trochę o nim pogadałyśmy. Potem temat przeszedł na Oktawiana.
- Nie Wiesz, czy ma kogoś? - zapytała Klara.
Trochę głupio mi się zrobiło. Czemu mnie o to pyta?
- Z tego co mi wiadomo, to nie - powiedziałam zgodnie z prawdą- ale chyba nie potrzebna mu dziewczyna bo zauważyłam, że lubi się zabawić.
Dziewczyna posmutniała.
- Powiem Ci coś. Ale ani słowa nikomu o tym!
Skinęłam głową, czując, jak moja ciekawość narasta.
- Wcześniej Oktawian był inny. Dbał o dziewczyny z którymi był. Uwierz mi. Laski dosłownie zabijały się o to, żeby z nim być bo wiedziały, że on traktuje kobiety jak królowe. Zawsze chwaliłam się tym, że mam wspaniałego brata.
Jakieś trzy lata temu, Oktawian poznał pewną dziewczynę. Przez internet. Na jakimś portalu. Nie widzieli się, ale mimo to, ciągle o niej opowiadał. Miała na imię tak, jak Ty. Kinga. Przez rok ze sobą pisali. Ciągle tylko słyszałam to imię i to, jaka ta dziewczyna jest wspaniała. Ich znajomość trwała rok. Przez ten cały czas, Oktawian nawet nie spojrzał na inną. To było niesamowite. Kochał tamtą dziewczynę. Mocno się do niej przywiązał, mimo że nigdy się nie widzieli. Kilka razy prosił ją o spotkanie, ale odmawiała. Nie nalegał, był cierpliwy i czekał, kiedy w końcu się zgodzi. Ale nigdy tak się nie stało. Po roku, dziewczyna napisała mu, że znalazła innego i że to koniec ich znajomości. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak on to przeżył. Przez jakiś czas w ogóle nie wychodził z pokoju. Gdy w końcu wyszedł do ludzi był innym człowiekiem. Nic nie zostało z dawnego Oktawiana. Nic. Jego ciepło, dobro, miłości - wszystko to zabrała tamta dziewczyna, odchodząc od niego. Od tamtej pory bawi się dziewczynami tak, jak tamta zabawiła się Jego uczuciami. Ja nie usprawiedliwiam go. Ale po części rozumiem. Włożył całego siebie relację z tą dziewczyną, a ona tak go potraktowała. Można powiedzieć, że zabrała Jego lepszą połowę.
Gdy Klara skończyła opowiadać, szczenka mi opadła. Nie z powodu tragizmu całej historii. Zdałam sobie z czegoś sprawę i to mnie przeraziło. Podczas jej opowieści poskładałam wszystko w całość i zrozumiałam, że to ja jestem tą dziewczyną, przez którą Oktawian się zmienił... Nie było co do tego żadnych wątpliwości. Wszystko idealnie się zgadzało. Pisałam z pewnym Oktawianem trzy lata temu. Nigdy nie chciałam się z nim spotkać bo za daleko mieszkał, a poza tym, jakoś tego nie czułam. Oczywiście super się z nim pisało. Z każdym problemem od razu uciekałam do niego. On zawsze mnie rozumiał i pomógł. Gdy byłam szczęśliwa, dzieliłam się z nim szczęściem. Wiedziałam, że mu na mnie zależy. Pisał mi o tym nie raz. Jednak dalej był dla mnie chłopakiem "od pisania". Potem poznałam Dominika. Postanowiłam zakończyć znajomość z Oktawianem. Gdybym wiedziała, jaki będzie tego skutek, napewno postąpiła bym inaczej.
Siedziałam zdezorientowana i patrzyłam na Klarę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie mogłam się przyznać. Na pewno nie w tamtym momencie. Najpierw sama muszę sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć. Siedziałyśmy w ciszy. Nagle wszedł Mateusz. Było już późno, więc poprosiłam żeby zawiózł mnie do domu. Przez chwilę namawiał mnie, żebym została. Jednak w tym stanie nie potrafiłam.
Komentarze (10)
jakieś drugie dno : ) 5
A pomysł ze znajomością internetową - totalne zaskoczenie, siedzę na twardym stołku, nie na fotelu, więc wgniecenie było jeszcze boleśniejsze hi, hi ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania