Poprzednie częściŻycie to nie bajka, rozumiesz ?

Życie zirytowanej dziewczyny - Rozdział 9

Budząc się następnego ranka, w pierwszej chwili nie wiedziałam za bardzo co się dzieje. Leżałam na plecach. Obok mnie spał Mateusz, leżąc na brzuch z ręką, która mnie obejmowała. Już miałam zacząć dokładnie się przyglądać tatuażom chłopaka, gdy odezwał się mój telefon. Jejku, czemu nie wyłączyłam dźwięków? Cały dom już pewnie był na nogach przez tą cholerną muzykę.

Szybko usiadłam na łóżku i odebrałam.

- Dzień dobry, pani Kinga? Dziś byliśmy umówieni. Jestem właścicielem mieszkania, które chce pani wynająć. Czy nadal jest pani zainteresowana?

O cholera! Zupełnie zapomniałam, że miałam dziś tam jechać. Spojrzałam na zegarek stojący przy łóżku: 09.30. Byłam umówiona o dziewiątej. Trochę sobie facet na mnie poczeka...

- Tak, oczywiście. Będę za dwadzieścia minut.

Zgodził się. Mam szczęście. Spojrzałam na zaspanego Mateusza i zapytałam:

- Podwieziesz mnie do nowego mieszkania?

- Tak wcześnie rano? - zapytał i zaczął podnosić się z łóżka - oczywiście, że Cię zawiozę.

Po maksymalnie szybkim ogarnięciu, dojechałam na miejsce. Była dziewiąta czterdzieści siedem. No, jeszcze tylko muszę wejść na dwunaste piętro i będzie super. W pośpiechu wbiegłam do budynku. Od razu podeszłam do windy. Jak na złość była popsuta. Wkurzona i z ciężką torbą zaczęłam wchodzić po schodach, których nie było końca. Gdy dotarłam do mieszkania numer dwadzieścia jeden,  czułam się, jak gdybym weszła na Łysice. Chyba moja kondycja trochę szwankuje. Z resztą, nigdy nie była zbyt dobra.

Zapukałam do drzwi i prawie natychmiast się otworzyły. Stanął w nich starszy pan. Z pozoru wydawał się miły. Zaprosił mnie do środka i pozwolił się rozejrzec. W mieszkaniu było bardzo przyjemnie. Lepiej niż na zdjęciach. Byłam zadowolona, że właśnie tu będę mieszkała. No, może perspektywa wchodzenia i schodzenia kilka razy na dzień dwanaście pięter nie była miła. Jednak zaczęło mi się tam naprawdę podobać. Starszy pan poinformował mnie o sposobie płatności i innych duperelach, po czym podpisałam umowę i zostałam sama.

Rozejrzalam się dookoła i udałam się do kuchni. Jak wiadomo lodówka świeciła pustkami. Postanowiłam iść na zakupy. Po drodze pomyślałam, że dobrze zrobiłam, gdy przyglądałam się zawsze jak rodzice gotują. Dzięki temu, nauczyłam się tego i nie umrę teraz z głodu.

Sklep był praktycznie pod samym blokiem, więc nie musiałam daleko chodzić. Gdy weszłam do środka, odezwał się mój telefon. Znów Dominik. Postanowiłam odebrać i powiedzieć mu, żeby w końcu się ode mnie odczepil. Od razu usłyszałam tą nudną gadke:

- Kinga, przepraszam Cię. Wróć do mnie skarbie. Kocham Cię i zmienie się dla Ciebie. Daj nam ostatnią szansę.

Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:

- Dominik daj mi spokój i nie dzwon już do mnie bo nie wrócę. Rozumiesz? Nie wrócę. Nie kocham Cię, a po tym jak mnie wyrzuciłeś, nie chce Cię więcej słuchać, ani widzieć.

Rozłączyłam się, zanim zdążył coś odpowiedzieć. Wsadziłam telefon do kieszeni i wróciłam do zakupów. Ku mojemu zdziwieniu, Dominik nie zadzwonił ponownie. Byłam prawie pewna, że zrobi to. Jednak ucieszyłam się, że dał sobie spokój.

Wróciłam do bloku. Przy drzwiach oczywiście nieźle spałam. Przy wyciąganiu zakupów, znów zadzwonił telefon. Tym razem była to mama mojego byłego. Skrzywiłam się odbierając połączenie. Wiedziałam, że będzie niezła pogadanka. I miałam rację. Magda była zrozpaczona tym, że nie jestem już z jej synem. Błagała żebym do niego wróciła, że się zmieni. Jednak nic z tego, byłam nieugięta. Gdy zobaczyła, że żadnym sposobem mnie nie przekona, poprosiła żebym tylko z nim porozmawiała. Mówiła, że bardzo to przeżył i ta rozmowa mu pomoże. Ale nie Zgodziłam się. Nie miałam na to ochoty. Wtedy Magda wybuchnęła płaczem i powiedziała, że jeśli pójdę do niego, dadzą mi już spokój.

Z tego względu, że na spokoju mi zależało, zgodziłam się. Niechętnie, ale jednak.

Pół  godziny później byłam już pod moim, jeszcze niedawno domem. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Może powinnam zapukać bo w końcu już tam nie mieszkam, ale nie przyszło mi to jakoś do głowy.

W środku było cicho. Zaczęłam zdejmować buty, gdy usłyszałam głos. Damski głos... Porzuciłam zdejmowanie obuwia i weszłam do pokoju Dominika.

Jasna cholera! Co za świnia z niego! Przez telefon obiecywał, że się zmieni, że mnie kocha, a teraz co robi? Piep*** jakąś laskę!

- To tak się dla mnie zmieniasz?! - krzyknęłam, a oni spojrzeli na mnie z przerażeniem. Miałam wyjść, ale postanowiłam jeszcze coś dodać - zamierzałam do Ciebie wrócić, ale widzę, że znalazłeś już sobie zastępstwo!

Skłamałam. To prawda. Nie zrobiłam tego z zazdrości. Niech będzie sobie z inną, szczęścia im życzę. Tylko po co wydzwania  do mnie i chce żebym wróciła? Po co mówi, że kocha mnie, skoro znalazł sobie panienke do łóżka?

Wybiegłam stamtąd. Dominik szybko ubrał spodnie i wybiegł za mną. I znów się zaczęło... "To nie tak jak myślisz. Kocham tylko Ciebie..." Wiecie co zrobiłam? Dałam mu w pysk. Zamachnęłam się z całej siły. Włożyłam w to cały swój gniew, cały swój smutek i wszystkie pretensje do niego. I odeszłam. Nie poszedł za mną. Nic już nie powiedział. Stał tam jak idiota w samych spodniach, trzymając się za twarz.

Wracając do domu, czułam, że łzy coraz bardziej cisną mi się do oczu. Czemu Dominik tak postąpił? Czemu najpierw zapewniał, że mnie kocha, a chwilę później zabawiał się z inną? Oczywiście wiedziałam, że nie będzie sam do końca życia. Ale to jak się zachował było naprawdę przykre.

Wchodząc po schodach w bloku, z każdym piętrem moje zdenerwowanie i żal ustępowały. Będąc na dwunastym piętrze, nie czułam już nic. Wręcz przeciwnie. Zaczęłam się cieszyć, że w końcu będę miała spokój od Dominika i Jego rodziny.

Była już piętnasta i szczerze powiedziawszy zgłodniałam. Ugotowałam coś na szybko i zaraz po skończeniu posiłku, po raz kolejny usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Jęknęłam i z niechęcią sięgnęłam po niego. Nie miałam ochoty na powtórkę rozmowy z moim eks.

Jednak ku mojemu zdziwieniu i radości, to nie on. Był to nieznany mi numer, więc pośpiesznie odebrałam.

- Cześć. I jak tam nowe mieszkanie? - po całym zwariowany dniu, miło było usłyszeć ciepły głos Mateusza.

- Jest super - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - tylko to dwunaste piętro, więc trochę się muszę zmęczyć zanim wejdę.

Oboje się zaśmialiśmy.

- A tak w ogóle to skąd masz mój numer? - zapytałam zdziwiona.

- Sama mi go wczoraj dałaś, nie pamiętasz?

Pomyślałam chwilę i przyznałam mu rację. Po chwili milczenia zapytał:

- Może przyjadę w odwiedziny? Jeśli chcesz?

- Będzie mi miło.

- To niedługo u Ciebie będę. A i jeszcze jedno. Lubisz wino włoskie?

Zaśmiałam się pod nosem. Co za różnica czy wino jest włoskie czy nie włoskie? Wino to wino. No, wiem, nieprawda. Ale nie jestem smakoszem win, więc się nie znam.

- Chyba tak, sama nie wiem - odpowiedziałam.

- W takim razie dziś się przekonasz. Do zobaczenia.

Gdy się rozłączył, siedziałam dobre piętnaście minut na łóżku, myśląc o nim. Potem dotarło do mnie, że chłopak zaraz tu będzie, a ja jestem totalnie nie przygotowana. Miałam na sobie krótkie spodenki i białą koszulkę z krótkim rękawem i napisem I LOVE POLSKA. Lubiłam tą koszulkę chociaż kupiłam ją przypadkiem.

Kiedyś, gdy mieszkałam jeszcze w Kielcach, szłam z siostrą i pewna dziewczyna wcisnęła nam ulotkę sklepu. Było na niej napisane mniej więcej coś takiego, że przy zakupie dowolnej rzeczy, napój gratis. Nie był to zwykły napój, tylko taki, jaki piły dziewczyny w programie top model. Z tego wzgledu, że nie mogłam kupić go w żadnym sklepie, od razu pobiegłam do Butiku i kupiłam koszulkę za trzydzieści złoty. Wszystko po to, żeby dostać napój o wartości mniej więcej pięć złoty. Zabawne. Teraz gdy ją zakładam zawsze przypomina mi się ta historia.

Ale wróćmy do mojego domu. Gdy ogarnęłam, że lada chwila będę miała gościa, zerwałam się z łóżka w celu poprawienia wyglądu, zwłaszcza, że włosy miałam związane w kucyk i trochę potargane. Jednak moje próby skończyły się na zejściu z łóżka. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Świetnie - pomyślałam - tylko tego brakowało, żeby chłopak, który mi się podoba zobaczył mnie w takim stanie. Przecież wyglądam jak czarownica... No teraz przynajmniej moje nazwisko pasuje do mnie w stu procentach. A mam na nazwisko Sabat. Hehe. Dobra koniec żartów.

Gdy otworzyłam drzwi stanął w nich ósmy cud świata. Jak zawsze prezentował się doskonale, nie to co ja. W ręce trzymał butelkę wina. Drugą miał schowaną za plecami, ale po chwili wyciągnął ją i wręczył mi małą, ale piękną różę. Naturalnie oblałam się rumieńcem... Jakże mogłoby być inaczej.

Zaprosiłam go do środka i skierowałam do pokoju, biorąc dwa kieliszki z kuchni. O dziwo były tam.

Mateusz otworzył wino i nalał nam. Butelka była spora, a wieczór długi. Coś czułam, że dziś nie będę trzeźwa. Zaczęliśmy rozmawiać. Odpowiedziałam mu co mi się dziś przytrafiło. Każdy może zgadnąć, jakie miał na ten temat zdanie. Potem przeszliśmy do milszych rzeczy. No więc, gdy butelka z winem była już prawie pusta, a godzina była mniej więcej dwudziesta, znalazłam się na kolanach Mateusza. Ale spokojnie. Byłam grzeczna. Ja zawsze jestem grzeczna. Tylko byłam troszkę pijana i chyba gadałam głupoty.

Nagle moja ręka, jakimś niewytłumaczalnym sposobem znalazła się pod koszulką chłopaka. Mówię niewytłumaczalnym bo przecież sama jej tam nie włożyłam. To pewnie działanie sił wyższych. Ale gdy już tam była to zaczęła sobie niezobowiązująco wędrować w górę i w dół. Po pewnym czasie, Mateusz posadził mnie obok siebie i powiedział:

- Chyba powinnas się położyć.

Spojrzałam na niego trochę zamglonym wzrokiem i odparłam cicho:

- Z Tobą.

Chłopak zaśmiał się krótko pod nosem i pocałował mnie. Trwało to chwilę i w pewnym momencie poczułam, że się unoszę. Mój ideał niósł mnie do łóżka, nie przerywając pocałunku. Gdy już leżałam na miękkim podłożu, spojrzał na mnie i powiedział:

- Dobranoc mała. Zobaczymy się jutro - i wyszedł.

Chciałam coś odpowiedzieć, ale wypite wino mi nie pozwoliło. Natychmiast zasnęłam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • NataliaO 07.04.2015
    Oj, Ty wiesz kiedy przerwać. Ten były chłopak to prawdziwa świnia. Świetnie, Ci to wyszło jak zawsze. 5:)
  • BreezyLove 07.04.2015
    Rozdział byłby dłuższy bo już rano zaczęłam go pisać, ale jakoś się zdenerwowałam i przez cały dzień nic nie napisałam ;) dopiero teraz skończyłam ;) Dzięki ;)
  • Katerina 07.04.2015
    Faceci to świnie xD rozdział bardzo dobry :) 5
  • NataliaO 07.04.2015
    Szkoda się denerwować. Szkoda zdrowia :)
  • Nithael 07.04.2015
    No akurat ten Dominik to taka rasowa świnka :p Widać że Matiemu na prawdę zależy na Bohaterce. Gdyby było inaczej to wieczór nie skończył by się tak a raczej sami wiecie jak... Bardzo lubię to opowiadanie i nie ukrywam że dostarcza ono za każdym razem coraz to nowszych emocji jak i pozwala lepiej przyjrzeć się kobiecej naturze ;) Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Daje 5 :)
  • BreezyLove 07.04.2015
    Dziękuję Wam za miłe komentarze ;) masz rację Natalia, szkoda zdrowia na nerwy ;)
  • NataliaO 07.04.2015
    Czasem mam hehe Pozdrawiam :)
  • DuŚka ^.^ 07.04.2015
    Jednak już nie jest mi szkoda Dominika :D Świetna część, A Mateusz wydaje się być taki idealny, czyta się z uśmiechem.na twarzy :)
  • KarolaKorman 08.04.2015
    A ja, szczerze mówiąc, jestem trochę zdziwiona, że Mateusz, nazwałabym to, trzyma Kingę na dystans, ale część super 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania