Love kills-rozdział 19-Zagadka
Podbiegliśmy do niej.
To co zobaczyłam,musiałam zamknąć oczy,do tego miałam odruch wymiotny.
Spencer zakryła twarz, była w szoku jak my wszyscy jednak to ona cała się trzęsła.
Dylan delikatnie ją objął i odsunął od tego widoku.
-Co się stało?-spytał cicho Dylan dziewczyny,która rozstrzęsiona klęczała nad ciałem chłopaka,który leżał zakrwawiony-oczy miał otwarte a usta delikatnie rozwarte. Jak się domyślam biała koszula a teraz brunatna od zaschłej krwi została rozerwana a w dole pleców musiał zostać wbity ostry przedmiot.Miał śmiertelną ranę, która doprowadziła do zgonu.
-Nie wiem,jak przyszłam on tak leżał-zająkała się dziewczyna.
Jestem przerażona, ta dziewczyna i za pewne jej chłopak wyglądają na nasz wiek.
Kto mógł to zrobić?
Nikt wcześniej niczego nie zauważył? Co prawda odkąd wyszłam z samochodu nie widziałam żadnej żywej duszy.
To miasteczko wyglądało na opuszczone.Panowała śmiertelna cisza.Żadnego samochodu,człowieka a nawet wiatru.Wszędzie były kluby,nie ma tu nawet domów czy mieszkań.To typowe imprezowe miasteczko.Nikt tu na co dzień nie mieszka,właściciele i pracownicy klubów dojeżdżają do pracy.
-Musicie mi pomóc,musicie mi pomóc,musicie mi pomóc-powtarzała w kółko dziewczyna, jakby była w transie.
-Oczywiście-odparłam. -Co mamy zrobić?-spytałam przełykajac gulę w gardlę. Nigdy jeszcze nie widziałam trupa na chodniku.
Nie poznaję siebie,to dziwne że jeszcze nie zemdlałam.
Z naszej trójki tylko i ja i Dylan zachowaliśmy spokój.
Spencer siedziała na krawężniku,zasłonęła twarz dłońmi, a dziewczyna przytulała się do torsu swojego nie żywego chłopaka wciąż szlochając.
A Dylan stał w otępieniu,nie wiedząc co ma teraz zrobić.
Był jedynym chłopakiem i czuł się odpowiedzialny za nas.
-Znaleźć mordercę-odpowiedziała.
Zatkało mnie.Mówiąc o pomocy miałam na myśli wezwanie policji, zadzwonienie do bliskich czy ogarnienie jej samej.Rudowłosa,niska dziewczyna o bladej cerze i wielkich zielonych oczach swój błękitny t-shirt oraz białe spodnie miała brudne od krwi.
-Wiesz kto to mógł zrobić?-spytał Dylan.
Dziewczyna oderwała wzrok od ofiary, spojrzała na niego,pokręciła głową.
-Brayn nie miał wrogów. Chodził do dobrego liceum,często wygrywał konkursy naukowe,miał zostać prawnikiem.Dla każdego był przyjazny, jego ulubionym zajęciem było dawanie korepetycji z matematyki.Nie wiem kto to mógł zrobić.Musicie mi pomóc.Na pewno razem znajdziemy trop.
Westchnęłam.
Podeszłam bliżej niej,ukucnęłam złapałam z nią kontakt wzrokowy.
-Jak masz na imię?-spytałam.
-Miley.
-Posłuchaj Miley,najpierw trzeba wezwać policję a później im zostawić odnalezienie sprawcy.Wiem,że to dla Ciebie ogromne trudne.Przeżyłaś szok i rozumiem,że chcesz sprawiedliwości.Jednak nie możesz działać na własną rękę.-uśmiechnęłam się słabo.
-Nic nie rozumiesz,nie wiesz jak się czuję!-krzyknęła.
-Zadzwonię na policję-odezwał się Dylan i odszedł nieco dalej wykonać telefon.
Za to Spencer nadal siedziała cicho.
-Spokojnie,jak przyjedzie policja wszystko im powiesz.My nastolatkowie nie możemy zdziałać wiele.
-Razem uda nam się.Po każdym tropie,zrozumiemy zagadkę.Ja go kocham nie mogę zostawić tego policji-mówiła rozstrzęsiona-To morderstwo nie,jest zwyczajne.
-Miley,nie znamy Ciebie ani nie znaliśmy Brayna nie możemy wiele pomóc-westchnęłam.
-Opowiedź nam jak się tu znaleźliście-powiedziała Spencer i podeszła do nas.
-Dzisiaj,jest nasza rocznica.Wczoraj Brayn zabrał mnie do jego ciotki,która wyjechała na urlop.Spędziliśmy cudowny dzień.Na wieczór ja padłam zmęczona a on mówił, że zaraz też się położy.Byłam tak zmęczona, że nie zauważyłam jak nie wrócił do łóżka.Kiedy się obudziłam na jego poduszcze leżała karteczka-westchnęła.
-Co na niej było napisane?-spytałam.
Wzięła głęboki oddech.
-Straciłaś wszystko.Tak ja kiedyś.
Jednocześnie ze Spencer wstrzymałyśmy oddech.
-Tak nam przykro-powiedziała Spencer.
Wiem co pomyślała gdyby to spotkało ją i Willa to ona by się poddała tak samo jak ja z Harrym.Mimo,że jestem z nim krótko to uczucie jakie mnie łączy z tym chłopakiem,jest silne.
-Zdezorientowana zaczęłam do niego dzwonić.Nie odbierał. Byłam przerażona wiedziałam,że ktoś musiał przyjść w nocy i zostawić tę karteczkę.Przez godzinę myślałam gdzie on może być.Wtedy mnie olśniło.Dzisiaj chciał mnie zabrać na dyskotekę uznałam, że może go tu znajdę.
Szybko wsiadłam na jego motor i przyjechałam tutaj.
Dylan stał nad nami i nasłuchiwał.
-Policja zaraz będzie.Z tego co opowiadasz Miley,Brayn musiał znać sprawcę. Skoro nie zabrał swojego motocykla tylko najprawdopodobniej wsiadł do auta z tą osobą to na pewno ją znał.
Miley zagryzła wargę.
-Dlatego muszę to rozwiązać. Czuję, że nie mogę zostawić tego tylko policji.Sprawca napisał do mnie wiadomość i nie wiadomo czy nie będzie ich więcej.
Miley ma rację. To morderstwo,które ma coś uświadomić.Wiadomość na kartce pasuje mi do zazdrosnej i niezrównoważonej byłej dziewczyny Brayna.Tylko czy to ma sens?Zabić osobę, którą rzekomo bardzo się kocha po to,żeby cierpiała ta osoba,która Ci wszystko zabrała?
Bezsensu.
***
Przyjemny wyjazd zakończył się fatalnie.Co prawda zostało jeszcze trochę czasu,ale wciąż mam sytuację z Miley.
Wczoraj kiedy przyjechała policja przez kilka godzin byliśmy przesłuchiwani a kiedy to się zakończyło nie umieliśmy zostawić Miley samej sobie.
Dlatego zabraliśmy ją do domku.Tam się wykąpała,zjadła i położyła spać o ile mogła zasnąć bo ja z Spencer nie potrafiłyśmy,więc co dopiero ona.
-Wejść do niej?-spytała Spencer.
Wzruszyłam ramionami.
-Może dopiero co się położyła.Dajmy jej na chwilę odpocząć.
-Jeśli za godzinę nie wyjdzie to wtedy ja wchodzę-powiedziała przyjaciółka a ja się cicho zaśmiałam,pokiwałam głową.
Razem ze Spencer siedziałyśmy w salonie.
Zrobiłyśmy sobie tylko herbatę,bo jak narazie nie jesteśmy w stanie nic połknąć.
-Dylan nadal śpi?-spytałam.
-Tak,zaglądałam do niego smacznie sobie śpi.Chyba odsypiając odstresowuję się.
-Też bym tak chciała-westchnęłam.
-Dzwoniłaś do Harr'ego?
-Nie,on dzwonił ale wysłałam sms,że jestem wykończona.
-I masz zadzwonić jutro czyli dzisiaj-dokończyła za mnie brunetka.
-Ta sama wersja dla Willa?-spytałam.
-Są przyjaciółmi mamy jeszcze trudniej kłamać-uśmiechnęła się a ja odwzajemniłam.
Usłyszałyśmy kroki,jednocześnie spojrzałyśmy za siebie mało co nie uderzając się wzajemnie głowami.
-Mogę dołączyć?-spytała zachrypnięta Miley.
-Pewnie,chodź-Spencer gestem ręki zachęciła dziewczynę.
My we dwie siedziałyśmy na kanapie a ona na przeciwko nas,na skórzanym fotelu.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam chcąc być uprzejma.
-Nie-westchnęła-Nie wiem jak Wam dziękować tyle dla mnie zrobiliście.
-Nie ma sprawy-powiedziałam.
-Jest, naprawdę dziękuję. Dzięki Wam ochłonęłam,podeszłam z dystansem do morderstwa mojego chłopaka.
-Jak możemy jeszcze Ci pomóc?-spytała zmartwiona Spencer.
-Wczoraj byłam w szoku,nie mogłam uwierzyć co się stało dlatego mówiłam jak w transie o odnalezieniu mordercy. Wtedy prosiłam Was o pomoc,ale mieliście rację trzeba to zostawić policji.Teraz jedynie mogę podziękować-uśmiechnęła się.
-Jesteś dzielna,bardzo dzielna-powiedziałam.
Zaśmiała się.
-Muszę być,wiem że Brayn tego chcę-odpowiedziała.
W czasie teraźniejszym,jeszcze nie doszło to do niej.
Nastąpiła cisza, która trwała kilka sekund przerwało ją powiadomienie w czyimś telefonie.Mój i przyjaciółki był na górze.
Miley wyjechała z kieszeni spodni komórkę gdy przeczytała wiadomość zbladła.
-Wszystko w porządku?Zbladłaś-stwierdziłam.
Drżacą dłonią pokazała nam wiadomość.
"To jeszcze nie koniec.Krok po kroku odkryjesz mordercę Brayna.Tylko spróbuj zostawić to policji...pożałujesz Ty i twoi nowi znajomi."
Zrobiło mi się słabo. Morderca musiał nas obserwować.Miał motyw zabójstwa,który my mamy odkryć.Na pewno nie,jest on zrównoważony psychicznie.
Normalni mordercy starają się wszystko ukryć a ten robi na odwrót. Bawi się z nami w jakąś głupią gierkę.
-Musimy iść z tym na policję-odezwała się Spencer.
Stanowczo pokręciłam głową.
-Jeśli pójdziemy to nie skończy się dobrze.Razem w czwórkę dojdziemy do jakieś śladu.Musimy z nim zagrać w jego zabawę.
-To szalone!Ty naprawdę chcesz bawić się z mordercą? Co Ty sobie wyobrażasz,że pobawimy się w detektywów!?-krzyczała przyjaciółka-Zgłosimy to na policję i zamkną tego psychopatę.
-Czemu krzyczycie?-spytał Dylan wchodząc do salonu.
Popatrzyłyśmy na siebie.
-Ktoś powie mi o co chodzi?
Zauważyłam zdenerwowanie a raczej niepokój Dylana.
-Pokaż mu wiadomość-powiedziałam do Miley.
Miley wstała podając komórkę Dylanowi. Przeczytał spojrzał na nas,ponownie zerknął na ekran jakby analizował każde słowo.
-Idziemy na policję-wycedził-Nie będę bawił się z gnojkiem w chowanego.
-To niebezpieczne!-krzyknęłam.
-Lucy a bawienie się w kotka i myszkę,jest bezpieczne?-spytał drwiąco-Widzę, że każda jest uszykowana,za pięć minut widzimy się w moim aucie i bez dyskusji-spojrzał na mnie.
***
-Przepraszam.To wszystko moja wina,gdybym nie przyszła tu nocować,gdybym odmówiła pomocy-mówiła rozstrzęsiona Miley.
Złapałam ją za rękę.
-Spokojnie,wszystko się jakoś ułoży.
-Nic się nie ułoży.Nigdy nie będzie tak samo.Tu już nawet nie chodzi o tego mordercę. Nie ma Brayna nic już nie będzie tak fajne.Do końca życia będę miała koszmary kiedy widzę go zakrwawionego i wyrzuty sumienia,że gdybym nie zasnęła to wszystko potoczyło by się inaczej.
Miałam łzy w oczach.Podziwiam ją. Wiem,że w środku się rozpada,ale przynajmniej na zewnątrz stara się być obojętna.
-Nie domyślasz się kto to może być?-spytał Dylan.
-Mówiłam Wam,Brayn nie miał wrogów przynajmniej ja o żadnym nie wiedziałam.Naprawdę nie wiem kto mógłby chcieć jego śmierci-westchnęła.-Wczoraj w nocy odzwoniłam wszystkich znajomych pytałam o każdego i każdą niepokojącą sytuację. Dokładnie przeanalizowałam jego grafik,naprawdę nie wiem kto to może być.
-Policja nam pomoże-powiedział,jednak ja słyszałam w jego głosie powątpienie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania