Love kills-rozdział 4-Naleśniki

Jest połowa września, co oznacza,że szkoła zaczęła się już na poważnie.Praktycznie codziennie mam do czynienia ze sprawdzianami.Gdy tylko wrócę do szkoły jem obiad i zabieram się do nauki.Mam bzika na jej punkcie. Nie potrafię być nieprzygotowana na sprawdzian,muszę umieć i koniec kropka.

Przez co nie mam życia towarzyskiego.Nawet moja mama wychodzi w piątek na kolację z partnerem,tak w końcu dopuściła do siebie myśl, że kocha pastora a ja będę całą noc zakuwać.

***

Gdy już oczy zamykały mi się ze zmęczenia mój telefon zaczął wibrować.Zobaczyłam dziesięć wiadomości od Spencer,namawiała mnie na imprezę.Napisała,że tym razem nie opuści chociaż ostatnio często odpuszczała a potem narzekała w szkole,że może gdyby bardziej się postarała to bym z nią poszła.Schemat zaczął się powtarzać ona robiła mi spam,dzwoniła ja odbierałam, odmawiałam ona ciężko wzdychała i nasza rozmowa się kończyła.Po pięciu minutach telefon się uspokoił,czyli dała sobie spokój. Gdy po raz kolejny sięgnęłam po podręcznik z biologii usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam pewnie mama czegoś zapomniała i nie wzięła kluczy.

Otworzyłam drzwi,to nie była mama tylko Spencer.Moja przyjaciółka przeszła samą siebie.

 

-Lucy tym razem tak szybko mnie nie spławisz.Zaczynam się o Ciebie martwić nie możesz ciągle siedzieć z nosem w książkach.Jesteś młoda musisz wyjść do ludzi i zacząć się bawić.Ja rozumiem nauka,jest ważna,ale nie przesadzajmy.Doskonale sobie radzisz w szkole i nie musisz dziennie poświęcać nauce tyle czasu.Naprawdę musisz odpocząć-westchnęła kończąc swój długi monolog.

 

Ona naprawdę się martwi,ten jej wykład był na poważnie. Może ma rację, powinnam trochę wyluzować.

 

-Nie mam ochoty na imprezę, może być film i pizza?-spytałam z nadzieją, że przystanie na taką opcję.

 

Brunetka energicznie pokiwała głową.

 

-Będzie idealnie-uśmiechnęła się radośnie jakby wygrała miliard pieniędzy.

 

***

Poczułam suchość w ustach,otworzyłam oczy,wszystko mnie boli.I czemu leżę na podłodze?Zmrużyła oczy próbując sobie przypomnieć wczorajszy wieczór.

Rozejrzałam się dookoła na podłodze leżały puste opakowania po chipsach,żelkach,Spencer spała rozwalona na moim łóżku a ja poczułam popcorn,ktoy miałam we włosach.Czy my wczoraj coś piłyśmy?A teraz przeżywam swojego pierwszego kaca?

Muszę dojść szybko do porządku zanim mama wejdzie do pokoju o ile już tu nie zajrzała.

Po cichutku wstałam z dywanu i na paluszkach poszłam w stronę szafy znaleźć ubranę na zmianę.Kiedy ją otworzyłam przeżyłam lekki szok a potem się zaśmiałam.Z szafy wyleciały puszki piwa.

Upiłam się tylko piwami?To co będzie jak spróbuję mocniejszego alkoholu.

Wyszłam z pokoju i od razu napotkałam mamę na korytarzu.Była zaspana,stała ubrana w swój szlafrok trzymając w dłoni kubek z jeszcze gorącą kawą.

 

-Cześć-odpowiedziałam niepewnie.

 

Próbowałam wyczytać coś coś jej miny,ale nic nie zdołałam po prostu była śpiąca.

 

-Cześć, jak wstaniecie to zejdźcie na dół,będzie czekało na Was śniadanie.Dobrze,że Spencer do Ciebie przyszła i wyciągnęła Cię z tych książek-uśmiechnęła się i wróciła do swojej sypialni.

 

Po śniadaniu Spencer wyciągnęła mnie na spacer uważa, że musimy się dotlenić.

 

-Czyli Ty jeszcze nigdy nie piłaś?-spytała niedowierzając.

 

Skinęłam głową, nie uważam, że to,jest powód do wstydu mam jeszcze czas.

 

-Tak wyszło-wzruszyłam ramionami.

 

-Przyczyniłam się do Twojego kaca,mam się czuć winna?-spytała śmiejąc się.

 

-Tak,przez Ciebie przechodzę teraz potwornego kaca-udałam poważny ton.

 

Spencer zmrużyła oczy.

 

-Wypiłaś tylko trzy piwa!-krzyknęła oburzona.

 

-Najwidoczniej mam słabą głowę-puściłam jej oczko.

 

Byłyśmy tak pochłonięte rozmową,że nie wiedząc kiedy dotarłyśmy pod dom brunetki.Zaprosiła mnie na podobno wyśmienite naleśniki jej brata,zgodziłam się chociaż niedawno jadłam śniadanie.

 

Gdy weszłyśmy do kuchni,wybuchnęłyśmy śmiechem.Dylan smażył naleśniki na patelni,normalna czynność,tylko,że robił to będąc w samych bokserkach,chyba niespodziewał się tak wcześnie gości.

Muszę przyznać, że ma fajny tyłeczek.

O matko o czym ja w ogóle myślę!?

 

-Dziewczyny!-krzyknął będąc zaczerwiony.

 

Myślałam,że tylko płeć piękna się rumieni.A tu proszę Dylan się zarumienił. Ten jego rumieniec dodaje mu uroku.

 

-Wynocha-westchnął a my posłusznie wyszłyśmy i poszłyśmy na górę do pokoju Spencer.

Ona oczywiście jak zawsze bardzo gościnnie rozłożyła się na swoim łóżku a mi pozostał hamak.

 

-Musisz przyznać, że ma nawet niezły tyłek-powiedziała cicho.

 

Wybuchnęłam śmiechem.

 

-Fuj!To twój brat jesteś obleśna-odpowiedziałam z pewną odrazą,chociaż wiem,że to żart.

Spencer stanowczo pokręciła głową.

 

-Mój brat potrzebuje dziewczyny a Ty chłopaka-stwierdziła.

 

Wybałuszyłam oczy,gdybym w tym momencie coś piła z pewnością bym to wypluła.Mam nadzieję, że ona żartuje i nie planuje nas zeswatać.

 

-Nie żartuję-powiedziała dumnie jakby wyczytała z oczu moją obawę .

 

-Wiesz muszę już iść, kiedy indziej spróbuję jego naleśników-pośpiesznie wstałam z hamaka i podbiegłam do klamki.

 

-Dylan!-krzyknęła Spencer.

A ja zaczęłam się rumienić tylko w moim przypadku nie będę wyglądać uroczo.

 

Otworzyłam drzwi a przed nimi stał lekko zmartwiony Dylan.

 

-Co się stało?-spytał rozglądając się po pokoju jakby szukał przyczyny krzyku jego siostry.

 

-Nic się nie dzieje-odpowiedziałam cicho.

 

-Lucy chce wyjść-zaczęła Spencer-a przecież musi spróbować twoich naleśników.

 

Dylan uśmiechnął się nikle,ale zaraz spoważniał.

 

-Ona ma rację,co rzadko się zdarza.

 

-Ej!-krzyknęła Spencer i rzuciła poduszką przypadkiem w moją osobę przez co wpadłam na Dylana.

 

-Przepraszam-wymamrotałam i odsunęłam się od jej brata.

 

Suka zrobiła to specjalnie.

 

-Zostaniesz? -spytał Dylan uśmiechając się nieśmiało.

 

-Chyba nie mam wyjścia-odpowiedziałam a przeszczęśliwa Spencer zaklasnęła w dłonie.

 

Coś czuję, że od dziś spotkania z przyjaciółką mogą być ryzykowne.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania