Love kills-rozdział 27-Potrzebny czas

Idąc przez korytarz słyszę  dalsze krzyki Harr'ego.

Nie chcę z nim teraz rozmawiać, ale gdy patrzę na te wszystkie twarze,które są tak ciekawe dalszego rozwoju wydarzeń to wolę z nim porozmawiać.

 

Stoję, czekam aż do mnie podbiegnie.

 

-Dziękuję Lucy.Chodźmy gdzieś na bok-powiedział a ja pokiwałam głową.Środek korytarza nie jestem dobrym miejscem na rozmowę.

 

-Wiem jak to wszystko wygląda. Jednak po dwóch tygodniach kiedy zacząłem Cię poznawać powiedziałem Veronice,że to koniec zakładu.Wyznałem, że Cię kocham.Lucy zmieniłaś mnie,dostrzegłaś we mnie promyk dobra.Dałaś nadzieję,że nie jestem skończonym palantem-westchnął.

 

Nie wiem co mam o tym myśleć. Poruszył mnie tymi słowami.Gdyby naprawdę był to zakład, umiałby tak udawać?

Siedziałby ze mną tyle w szpitalu?Tworzył pozory czy rzeczywiście mnie kochał?Zresztą każdy widział naszą miłość. Mama mówiła, że widzi jak na mnie patrzy pełen miłości i zachwytu.

Jestem zagubiona.Kocham Harr'ego i nie chcę go stracić, ale zranił mnie.Czuję się upokorzona, skrzywdzona i oszukana.Nie wyznał prawdy na początku gdy zaczął coś do mnie czuć.Miałam do niego zaufanie a teraz niczego nie wiem.

 

-Lucy?-spytał wymachując rękoma przed moją twarzą.

 

Na chwilę zniknęłam ze swoimi myślami.

 

Przełknęłam ślinę.

 

-Bóg mówi, żeby wybaczać.Więc ja Ci wybaczam-westchnęłam-Jednak czuję się zraniona.Potrzebuję czasu.

 

-Czy to znaczy koniec?

 

Pokręciłam głową.

 

-Przerwę-spojrzałam na jego obojętną twarz znowu to robił ukrywał emocje,jednak ja go znam wiem,że cierpi.

 

-Rozumiem.

 

-Cześć Harry-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

 

Harry pokiwał głową i wrócił do swojej szafki gdzie czekał na niego Will a w moją stronę szła Spencer.Ucieszyłam się, że Harry nie zatrzymywał mnie na siłę. Rozumiał, że potrzebuję czasu.

W końcu powiedzenie"czas leczy rany" nie wzięło się z nikąd.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania