Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.10

Pięć minut przed zakończeniem lekcji, gdy zdążyła spalić już trzy fajki, wstała, rozejrzała, czy nie nadchodzi któryś z nauczycieli i szybkim krokiem ruszyła z powrotem do szkoły. Głowa bolała coraz bardziej, do tego zamartwianie się najbliższą imprezą przeistoczyło się właśnie w strach przed zbliżającymi się dwiema pod rząd matematykami. Była pewna, że Barańska nie podaruje dziewczynie dobrze napisanego sprawdzianu – przecież to ubodłoby w jej godność.

Krew przestała się sączyć, wywaliła więc papier i usiadła pod salą obmyślając plan, jaką ściemę wcisnąć profesorce. Domyślała się, że Ruda nie da się tak łatwo omamić, lecz jakiś złudny cień nadziei skrywała w głębi siebie. Zadzwonił dzwonek i głucha cisza w sekundę zamieniła się w trzaski klamek, śmiechy i głośne rozmowy. Drażniło to cierpiącą dziewczynę, której prócz bólu, po wypaleniu zbyt dużej ilości papierosów na głodny żołądek zrobiło się niedobrze. No i kac robił swoje.

Pierwsza na schodach pojawiła się Ulka, dziewczyna, którą Daria bardzo lubiła. Nastolatka, podobnie jak ona, nie znosiła szkoły i zawsze jako pierwsza umykała z klasy; Daria już od pierwszego dnia szkoły znalazła z nią wspólny język.

Ciemnowłosa uczennica weszła na piętro i gdy tylko dojrzała koleżankę, szeroko się uśmiechnęła i przyśpieszyła kroku.

– Cześć. Grubas pytał o ciebie – oświadczyła, siadając obok szatynki. – Burczał coś, że jak nie poprawisz ocen, to wstawi ci dwóję. Chyba się najarał, żeby dziś cię przepytać, bo szczerze się wkurzył, jak cię nie namierzył – zaśmiała się.

– Leję na to, i tak nic nie umiem – mruknęła Daria, krzywo wyginając usta.

– Ale luz, Barbie spóźniła się pięć minut i na niej wyładował swoją frustrację. Pewnie żonka mu nie daje, bo wywalił jej takie pytania, że zbladła. Jego ulubienica i tak jej pojechał? Tak, na pewno dziś nie używał – drwiła rozweselona brunetka, która widząc posępną minę koleżanki, chciała poprawić jej humor.

– Yhymmm… – mruknęła Daria.

– Frozi, co jest, źle się czujesz? – zapytała w końcu Ula.

– Nie, za dużo fajek – bąknęła Daria i nagle spojrzała w lewo, gdyż właśnie doszedł ją znajomy chichot, który wyraźnie się nasilił, gdy tylko Nina dostrzegła szatynkę. Targnięta natychmiastową złością Daria zerwała się z miejsca i migiem pojawiła się przy dziewczynie.

– Kurwo, taka mocna jesteś?! – wrzasnęła, z całej siły huknąwszy Ninę w twarz.

Uderzenie było tak potężne, że blondynce aż odrzuciło głowę i przemieściła się półtora metra w bok. Daria w mig doskoczyła do nastolatki i chwyciła ją za włosy.

– Szmato tępa, zajebie cię, rozumiesz!!! – zagrzmiała, zdzielając dziewczynę drugi i trzeci raz, po czym szarpnęła ją mocno i powaliła jak kukłę na ziemię. – Ruro pusta, zatłukę cię na środku tej jebanej szkoły, rozumiesz?! – wrzeszczała coraz głośniej, agresywnie przyciskając głowę Niny do zielonej posadzki.

– Ej, Ej! – Znienacka wmieszał się w to wszystko Maks, który ukucnął przy Darii i chwytając dziewczyną za ramiona, chciał odciągnąć ją od koleżanki.

– Puszczaj mnie, zajebie tę dziwkę! – odgrażała się, wściekła, wykręcając głowę Niny niemalże do nienaturalnej pozycji.

– Frozi, zostaw, narobisz sobie kłopotów – nakazał surowo chłopak i wcisnąwszy się między nią a Ninę, ponowił próbę uwolnienia blondynki.

Daria ani drgnęła.

– Frozi, puść – powtórzył spokojnie.

Wreszcie usłuchała, uwolniła koleżankę i wstała z kolan, oddychając ciężko. – Chodź. – Maks delikatnie pociągnął ją za ramię, widząc, że nadal ma bardzo oryginalną minę.

– Kurwa. Zajebana zdzira – burknęła Daria, ruszając za chłopakiem. – Pierdolona dziwka… szmata… – bluzgała pod nosem, idąc jak na szczudłach i nie patrząc na przyjaciela.

– Frozi, co się stało? – zapytał chłopak.

– Kurwa, jak to, co? Szmacisko nasyła na mnie swoich koleżków?! – warknęła protestacyjnie Daria, wskazując palcem Ninę, która już podniosła się z podłogi. – Zajebię ją kurwę, zapierdolę! – dodała, machając rękoma przed nosem Maksa.

– Co takiego? – Zaskoczony blondyn zatrzymał się w miejscu.

– To takiego. Zaatakował mnie jakiś łysy chuj i się odgraża. Ja jej, kurwie, pokażę! – przeklinała jak najęta.

– Dobra, uspokój się, załatwimy to – rzekł spokojnie Maks.

– Pierdolę to, muszę zapalić – wycedziła przez zęby wkurzona dziewczyna i zamaszystym krokiem ruszyła w stronę schodów.

– Pięć minut zostało – poinformował kumpel, który na krok nie odstępował przyjaciółki.

Nastolatka zamilkła, nie miała ochoty z nikim rozmawiać, tym bardziej, że właśnie zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrobiła, atakując Ninę. A pierdolę to. I tak nie mam kasy, więc nie ma znaczenia, że ją przyklepałam. – Szybko dodała sobie otuchy, nadal jednak nie będąc przekonaną co do swojej decyzji.

 

– Frozi, cztery minuty – rzekł Maks, częstując ją fajką.

– Mam swoje – mruknęła, wyjmując niebieską paczkę. – Gdzie nowa? A Wiki? – zapytała, gdyż nie zauważyła na korytarzu żadnej jednej z dziewczyn i znów zaczęła snuć domysły.

– Nie ma ani jednej, ani drugiej – odparł Maks.

– Jeszcze się nie naruchała? – bąknęła złośliwie Daria.

– Przestań!

– Frozi, co się wczoraj stało? – Maks w końcu zaczął temat, na który Daria już od kilku minut czekała.

– Nic.

– No jak to nic? Frozi, dlaczego zawsze jesteś taka uparta,? Nie rozumiem, to moja wina, czy jak? Sama zaczęłaś, było bardzo fajnie, o co ci chodzi? – Zniesmaczony chłopak uparcie wyciągał prawdę.

– O nic, ok? Daj już spokój, musisz kotłować ten temat? Łeb mnie boli i rzygać mi się chce, nie mam ochoty na głupie pogaduszki. Było, minęło, nie chcę o tym rozmawiać – fuknęła rozdrażniona Daria, ale nie skłamała – głowa wciąż pulsowała nieprzyjemnym bólem, a nudności po papierosie tylko się nasiliły. Maks się wyciszył, ale raz po raz przecinał wzrokiem koleżankę, która mimo, że na niego nie patrzyła, dobrze o tym wiedziała. Dzwonek zadzwonił dokładnie, gdy wyrzuciła niedopałek i oboje bez słowa ruszyli do budynku.

 

Daria stresowała się coraz bardziej, miała ogromne przeczucie, że Barańska się połapie i że zarobi kolejną pałę. Miała już sześć – w tym jedną za pyskowanie – pokryte dwóją i tróją z minusem, więc do powtarzania roku nie brakowało już nic.

Cisza trwała nadal i gdy weszli na piętro, Daria zdenerwowała się jeszcze bardziej widząc, że Nina stoi przy drzwiach klasy i rozmawia z wychowawczynią. Już widziała, że będą kłopoty, że lalunia pewnie się poskarżyła.

– Ona nic nie powie – wtrącił Maks. – Myślisz, że robiłaby sobie taki obciach? Wątpię.

Daria milczała, czekając na zapewne niekorzystny rozwój wypadków. Nerwy ją szarpały, a głowa pękała w szwach. Do tego miała kaca, przez co robiło jej się raz zimno, raz gorąco i z minuty na minutę dziewczyna czuła się coraz gorzej.

– Daria, pozwól – poprosiła łagodnie Cybulska, gdy zbliżyli się do klasy. – To zajmie chwilę – wyjaśniła Rudej, która właśnie pojawiła się obok.

– Nie ma problemu – odparła Barańska.

Zachowywała się normalnie, więc Darię otuliła nadzieja, że może blef przejdzie. Nie bardzo jednak w to wierzyła.

– Daria, co się stało w szatni? – zapytała wychowawczyni i dziewczyna osłupiała.

Owszem, spodziewała się, że szatniarka wszystko wypapla, ale nie myślała, że tak szybko. Kurwa, poleciała już na przerwie… jakby to była jej sprawa – warczała w duchu wkurzona, że musi się teraz tłumaczyć.

– Daria – ponaglała kobieta. – Źle się czujesz? Blado wyglądasz .

– Nic mi nie jest, głowa mnie tylko trochę boli – wypaplała byle jak uczennica.

Nie miała ochoty rozmawiać, wykręcać się i wyjaśniać, teraz najchętniej walnęłaby się na łóżko i zasnęła. Czuła się jak przeżuta i wypluta, i przeplatane przesłuchaniem lekcje były ostatnimi rzeczami, które były jej w tej chwili potrzebne. I jeszcze ta popieprzona matma!

– Daria, słuchasz mnie? – Zniecierpliwiła się Cybulska.

– Tak, przepraszam.

– Pani Czesia mówiła, że ktoś cię zaczepiał. To prawda?

– Nie.

– Nie? Pytałam Niny i mówi to samo, ale dziewczyny… jakoś nie bardzo wam wierzę – naciskała kobieta, działając coraz bardziej Darii na nerwy.

– Nikt mnie nie zaczepiał. Mogę już iść? – mruknęła niemrawo nastolatka.

– Może idź do pielęgniarki? Naprawdę nie wyglądasz dobrze – rzekła zaniepokojona wychowawczyni, widząc posępną prezencję podopiecznej.

– Nie trzeba, nic mi nie jest – łgała szatynka, czekając tylko na…

– Daria, dyrektor chce z tobą porozmawiać. O której możesz do niego pójść? – Właśnie się doczekała.

– Mogę teraz? – zapytała, natychmiast wyłapując szansę na przeczekanie chociażby kawałka zajęć.

– Teraz jest zajęty, ale na przerwie możesz do niego iść – rzekła wychowawczyni, grzebiąc nadzieję Darii gdzieś głęboko w czeluściach rozczarowania. – A nie wiesz, dlaczego Wiktorii nie ma w szkole? I Klary?

– Nie wiem, skąd mam wiedzieć? – odparła niezbyt uprzejmie dziewczyna.

– Wczoraj siedziałaś z Klarą, więc myślałam, że się polubiłyście, a Wiki to twoja najlepsza koleżanka – nawijała Cybulska, maltretując biedną zmęczona dziewczynę.

Była koleżanka – Warknęła podświadomie nastolatka, którą pogadanka kobiety zaczynała powoli drażnić; z drugiej strony jednak była jej bardzo na rękę – minuty niewdzięcznej lekcji upływały i dziewczyna z dwojga złego wolała już stać pod tą klasą i spróbować dostosować się do sytuacji, niż walczyć z Barańską.

– Daria, idź do higienistki – nakazała w końcu bezkompromisowo nauczycielka, gdyż dziewczyna naprawdę wygląda, jakby coś ćpała. – I na przerwie zgłoś się do dyrektora – przypomniała, widząc, że Daria zachowuje się nieswojo i jest zupełnie nieobecna.

– Ale po co? – zapytała szatynka, gdyż nie była pewna, czy tu naprawdę chodzi o typa z szatni.

– Nie wiem, pan dyrektor ci wyjaśni, Idź już, a potem wracaj na lekcję. Ale gdybyś nadal źle się czuła, zgłoś się do mnie, zwolnię cię do domu.

Kompletnie zaskoczyła tym dziewczynę, która właśnie zrozumiała, że chyba naprawdę wygląda niewyjściowo, skoro mimo tylu nieobecności baba jest gotowa wypuścić ją z lekcji.

– Dobrze – mruknęła szatynka i ruszyła do gabinetu pielęgniarki.

Nie była zadowolona, aczkolwiek pomyślała, że może warto, że może baba da jej jakąś tabletkę. Dotknęła rany – nic złego się nie działo. Niechętnie weszła do gabinetu i od razu uśmiechnęła się pod nosem. Nazwisko młodej blondynki, Agaty Ząbek, która zaledwie co skończyła studia, zawsze ją rozbawiało. Daria już od pierwszego spotkania z kobietą postanowiła, że wytknie jej kiedyś, dlaczego nie została dentystką.

Agata kazała jej usiąść i Daria od razu skłamała, że nie zna przyczyny bólu i że głowa dokucza jej od rana, bo źle spała.

– Masz problemy ze snem? – zapytała młoda kobieta, nie zamierzając tak łatwo odpuścić nastolatce.

– Nie, tylko wczoraj tak mi się zdarzyło. Byłam trochę poddenerwowana – ciągnęła gładko Daria.

Wyluzowała się zupełnie, Agata była bardzo w porządku.

– A masz odruchy wymiotne?

– Trochę.

– Jadłaś śniadanie? – kontynuowała blondynka, zapinając na jej ramieniu rękaw ciśnieniomierza.

– Nie. Ale zazwyczaj nie jadam śniadań – wyjawiła Daria zgodnie z prawdą.

– Dlaczego? Jesteś młoda, śniadanie to podstawa. Zawsze trzeba zjeść coś przed wyjściem z domu, chociaż trochę. Sto czterdzieści na osiemdziesiąt. Jest sporo podwyższone, to niepokojące w twoim wieku – oświeciła dziewczynę. – Palisz?

– Tak, ale niedużo.

– A kawa?

– Też piję, ale tylko rano.

– No właśnie, więc stąd te mdłości – rzekła pretensjonalnie blondynka, nie mając przecież pojęcia o zajściu w szatni. – Ile fajek już dziś wypaliłaś? – Zaśmiała się.

– Nie wiem… Trzy? – kręciła Daria.

– O trzy za dużo na pusty żołądek, z kawą tak samo. W ogóle nie powinnaś palić, wiesz o tym? Ale nie będę cię pouczać, bo wiem, że to i tak nic nie da – rzekła ciepło kobieta i ruszyła w kierunku stojącej w rogu, niewielkiej gablotki. – Proszę, popij, ale koniecznie coś zjedz, dobrze? – Podała dziewczynie dwie ziołowe tabletki.

Daria nie pytała, wiedziała, co to jest. Połknęła je i starając się jak najdłużej przeciągnąć wizytę, siedziała i czekała na dalsze instrukcje, nie ruszając się z miejsca.

– Dobrze, możesz iść – Agata w okamgnieniu ją zawiodła. – Masz dziś wf?

– Tak, dwa ostatnie.

– Więc poczekaj jeszcze chwilę, wypiszę ci zwolnienie. Wolałabym, żeby ciśnienie wróciło do normy – stwierdziła kobieta. – I jeśli za godzinę nadal będziesz źle się czuła, koniecznie zgłoś się do mnie ponownie, ok?

– Spoko – potwierdziła luźno Daria.

Dobre i to – pomyślała, choć w głowie już miała decyzję o zwolnieniu się u Cybulskiej. Poza tym i tak by pewnie nie ćwiczyła, bo oczywiście nie chciało jej się wziąć ciuchów na zmianę.

Otrzymała nieoficjalną kartkę o przyczynach jej niedyspozycji i wielce zadowolona, że nie będzie musiała się tłumaczyć z braku stroju, grzecznie podziękowała i opuściła gabinet. Zostało dziesięć minut lekcji, postanowiła więc przeczekać, zawsze to jedna matematyka mniej i może jednak Barańska zapomni i uda jej się uniknąć kłopotów. Po chwili zaśmiała się jednak pod nosem, rozbawiona faktem swojego głupiego myślenia. Ona zapomni? Zapomnij. – Skarciła się wesoło w duchu i bacznie obserwując wszystko dookoła, ruszyła w stronę wyjścia, bo mimo mdłości znów chciało jej się palić. Tym razem nie udało jej się jednak zbiec, bo gdy tylko doszła do schodów, natknęła się na Radziszewską.

– A ty dokąd? – zapytała sucho wredna baba.

– Na zewnątrz. Źle się czuję i muszę wyjść na powietrze – odarła ekspresowo Daria, z olbrzymią duma pokazując jej papier od Agaty.

– Czy nauczycielka o tym wie?

– Tak.

– Dobrze, to idź, tylko nie opuszczaj terenu szkoły. – Kobieta, o dziwo, ustąpiła i zeszła dziewczynie z drogi.

No bladź, co za tępy pustak. – Pomyślała rozradowana Daria, przemierzając kolejne stopnie. Na pewno zapyta Cybulskiej, ale pierdolę to, jarać się chce. – Szybko dodała sobie otuchy i jeszcze szybciej umknęła za pustostan.

 

Wśród tłumu uczniów, którzy korzystając z ładnej pogody wysypali się na plac, Daria ponownie zaczęła wypatrywać Klary, ta się jednak nadal nie pojawiała. Mdłości nieco zelżały, lecz głowa nie dawała jej spokoju, co bardzo wkurzało dziewczynę. Przez chwilę pomyślała, że chłopak mógł coś jej zrobić, za moment jednak doszła do wniosku, że boli, bo przecież łupnął nią o ścianę. Przejdzie. – Pomyślała i niechętnie ruszyła w stronę wejścia. Widziała, że właśnie w tej chwili powinna iść do dyrektora, postanowiła jednak zrobić to po tej lekcji, jak już będzie miała matmę z głowy. Leniwie weszła do klasy i jej wzrok jak zwykle przykuła osoba Niny, siedząca w ławce i ciesząca się jak głupia nie wiadomo, z czego.

– UUU! – huknęła znienacka Daria, machnąwszy głową przed nosem Niny i dziewczyna natychmiast podskoczyła ze strachu; mimo złego samopoczucia szatynkę stać było jeszcze na przebłyski humoru.

Daria się zaśmiała i otulona strachem, usiadła w ostatniej ławce, chichocząc się pod nosem. Uśmiech jednak po chwili zniknął, ustępując miejsca ponownym „modlitwom” o brak pytań w kwestii kartkówki. Zdążyła tylko wyjąć zeszyt, gdy obok pojawił się Maks.

– Mogę tu usiąść? – zapytał

– Nie, nie możesz – odparła złośliwie dziewczyna, zniesmaczona tym durnym pytaniem, wtedy chłopak, olewając jej pyskówkę, zaraz przemieścił swój plecak pod jej ławkę.

– Co ci jest? – W mig zauważył, że dziwnie wygląda.

– Nic, mówiłam, że głowa mnie boli.

– Dostałaś cztery z kartkówki – poinformował i Darię przeszedł dziwny dreszcz. Niestety kumpel po chwili dodał: – Ale pytała o ciebie, czemu cię nie ma. Oj, Frozi, mówiłem, że to nie przejdzie, miała podejrzaną minę.

– I co? Mówiła, że będzie mnie pytać? – Daria w końcu wykazała jakiekolwiek zainteresowanie rozmówcą.

– Nie, nic nie mówiła, ale coś się kroi, bo nie wstawiła oceny do dziennika.

– To ja stąd spierdalam – rzekła i już chciała wstawać, ale ją zatrzymał.

– Frozi – Gapił się na przyjaciółkę. – I co z tego, że teraz nawiejesz? Jak zechce cię przepytać, to i tak przepyta, a ty tylko narobisz sobie obciachu za ucieczkę. No i znając sukę, na dokładkę za tą ucieczkę dowali ci jeszcze lepsze pytania. Siedź, jakoś to będzie.

Miał rację, więc już nie ruszała się z miejsca. Zadzwonił dzwonek i dziewczynę oblał zimny pot. Olewała szkołę, olewała nauczycieli, ale nie zamierzała powtarzać ostatniej klasy, na samą myśl o tym opanowywał ją już nie strach, a niemal przerażenie. Barańska weszła do klasy, poganiając ostatnich maruderów i od razu skierowała wzrok na szatynkę. Tej od razu zakręciło się w głowie, a mdłości natychmiast powróciły – wysokie ciśnienie ponownie dało o sobie znać.

– Miło panią widzieć, panno Mróz – wyjechała baba z wkurwiającym uśmieszkiem i w tym momencie Daria zerwała się z miejsca i jak strzała wybiegła z klasy.

Po chwili wisiała już nad kiblem, męcząc się i pocąc, bo przecież nic nie jadła. Wiedziała, że to nie ze zdenerwowania, tylko z jej ogólnego samopoczucia, aczkolwiek stres bardzo jej w tym pomógł.

– Frozi, co jest? – Po dziesięciu minutach usłyszała Ulę, która zapukała w drzwi toalety.

– Nic, wyjdź, zaraz przyjdę.

– Frozi, Barańska pyta, dlaczego tak wybiegłaś i wysłała mnie na poszukiwania.

– To jej powiedz, że jestem w kiblu.

– Wszystko ok?

– Tak.

– Na pewno? Frozi, otwórz. – Ulka nie dała się spławić, jakby przeczuwała coś złego.

Trzasnął zamek i Ula natychmiast znalazła się w kabinie.

– Daria, co ci jest? – przykucnęła.

– Nie wiem, chyba za dużo fajek. Niedobrze mi, a że nic nie żarłam, to taki jest efekt – odparła szatynka, wstając z kolan.

Przemyła twarz lodowatą wodą i spojrzała na Ulkę.

– Masz jakąś gumę? Mimo, że na sucho, to w gębie jakiś dziwnie. – Uśmiechnęła się niemrawo.

– Mam, w plecaku.

Daria, mimo że szarpało ją na pusto, po tych wyczynach poczuła się jakby lepiej. Głowa jednak bolała nadal i dziewczyna postanowiła, że zwolni się jednak i prześpi.

– Już ok? – zapytała brunetka.

– Tak, ale kurde, jak tu nie leźć do klasy. Nowa napisała za mnie sprawdzian i chyba mam lipę – rzekła Daria.

– To może powiem, że jesteś u pielęgniarki, bo rzygałaś. Oczywiście dyskretnie – zaśmiała się Ula.

– Ok, może tak będzie lepiej.

– Dobra, to spadam.

– Dzięki.

Daria, nie chcąc narobić przypału, rzeczywiście udała się do Agaty.

– Pani Agato, wymiotowałam powietrzem – zażartowała. – Kazała mi pani przyjść, jakby coś się działo.

– Dobra, siadaj.

Młoda kobieta powtórnie zmierzyła dziewczynie ciśnienie. – Trochę spadło, ale myślę, że powinnaś poprosić wychowawczynię, żeby puściła cię do domu. Tylko nie jedź sama. Zaraz pójdziemy do pani Cybulskiej i z nią porozmawiam, dobrze?

Przeszczęśliwa Daria pokiwała głową. Agata zabrała ze stołu klucze, zamknęła gabinet i po chwili pukała już do sali, w której lekcję miała Cybulska.

– Asiu, puść ją dziś do domu, niepokoi mnie jej stan zdrowia – rzekła higienistka, gdy nauczycielka wyszła z klasy.

– Co się dzieje? – Kobieta od razu się zdenerwowała.

– Ma bardzo wysokie ciśnienie i wymiotowała. To się może skończyć omdleniem, więc będzie lepiej, jak pojedzie do domu. I najlepiej, jak pójdziesz z tym do lekarza. – Agata nakazująco spojrzała na Darię. – I masz coś zjeść!

– Dobrze – mruknęła nastolatka, nie zamierzając iść do żadnego lekarza, a nad jedzeniem się zastanowi.

Zdawała sobie sprawę, że przydałoby się to sprawdzić, bo czuła się jak rozdeptana, wiedząc jednak, że matka zaraz będzie wypytywać, zrezygnowała. Nie chciała, aby ktokolwiek dowiedział się o incydencje w szatni, było jej cholernie głupio.

– Dobrze, Daria, jaką masz teraz lekcję?

– Matematykę.

– Dobrze, chodź, wytłumaczę pani Barańskiej. A z dyrektorem porozmawiasz jutro.

– I Asiu... – Zatrzymała ją pielęgniarka. – Lepiej, niech nie jedzie sama. Rozumiesz...

– Dobrze. Dziękuję, że mnie powiadomiłaś.

Kobiety posłały sobie koleżeńskie uśmiechy i minutę później Daria w asyście wychowawczyni, nadal spłoszona, wkroczyła na "niebezpieczny teren”.

– Aniu, czy mogłabyś zwolnić Darię z zajęć? – zapytała ciepło.

Szatynka spojrzała na Ninę – ewidentny strach wymalował się na jej twarzy. Daria ucieszyła się w duchu, że lala spanikowała i że będzie miała o czym myśleć.

– Co się stało? – Barańska wstała i podeszła do koleżanki.

– Źle się czuje.

– To coś poważnego?

– Agata mówi, że tak.

– No dobrze. – Westchnęła ciężko „Ruda”; wylewające się z jej głosu rozczarowanie faktem, że nie zgnębi dziś dziewczyny, aż biło po uszach.

– Dobrze, a kogo mogłabyś z nią puścić? Lepiej, żeby nie wracała sama.

– Luiza, Sylwia albo Maks, oni mają już zaliczone.

No kurwa, jak każe temu pustakowi jechać ze mną… – Darię od razu opanowało niezadowolenie.

– Ja mogę z nią pojechać. – Wcisnął się w rozmowę Maks, pewnie pomyślał dokładnie o tym samym, o czym Daria.

– Daria? – Cybulska spojrzała na podopieczną.

– W porządku, pojadę z Maksem – mruknęła dziewczyna, której z chwili na chwilę było już coraz bardziej obojętne, co się wkoło niej dzieje, chciała tylko spać.

– Dobrze, to dziękuję. Maks, Daria, spakujcie się i możecie iść – rzekła Cebula i wyszła.

Zawiedziona Barańska, ku zdziwieniu nastolatki, już jej nie zaczepiała, tylko pozwoliła spokojnie opuścić klasę.

 

– Frozi, co jest? – Nie czekała długo na wszczęcie przesłuchania.

– Nie wiem, dziwnie mi.

– Rzygałaś? – zapytał wprost chłopak.

– Nie, bo nie mam czym.

– Trzeba było więcej wczoraj pić. – Maks uśmiechnął się soczyście.

– Spadaj. Jeśli zamierzasz mi tu matkować, to najlepiej jedź do domu – warknęła szatynka.

– No jasne, że pojadę… do twojego – odparował wesoło chłopak.

Daria tylko westchnęła, przewróciwszy oczami i zaniechała dyskusji.

– Dzwonię po taksówkę – oświadczył Maks.

Tym razem się nie sprzeciwiała. Nie miała siły leźć na przystanek i chciała jak najszybciej znaleźć się we własnym łóżku, z butelką zimnego mleka, które uwielbiała i które bardzo często piła. Chłopak widząc, że przyjaciółka wygląda coraz gorzej, przestał stroić sobie żarty i tym oto sposobem, w kompletnej ciszy doczekali się na transport.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania