Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.26

Wyczerpana ciągłym zamartwianiem się spała bardzo długo, przebudziła się o piętnastej z minutami. W domu było cicho, co bardzo zdziwiło nastolatkę. Gdy poszła zrobić kawę, okazało się, że matka śpi. Już się nawaliła. – Stwierdziła przybita blondynka, nie wiedząc już, co zrobić, aby ten cyrk się wreszcie skończył. Zgłodniała, ale kiedy zajrzała do lodówki, okazało się, że nic w niej nie ma. Wszystko co kupiła za pieniądze od Leszka, zniknęło, zostało tylko jajko i resztka masła. Kurwa mać, czy ja załatwiam jedzenie dla pijaków? – Pomyślała zrezygnowana, miała wszystkiego serdecznie dość.

Przekręciła zamek w drzwiach i poszła do łazienki. I jeszcze zostawia otwarte. – Warczała bezgłośnie, siedząc już w wannie. A zresztą, w dupie już to mam, niech robi sobie, co chce. Od dziś jem na mieście, jakieś zapiekanki czy coś. – Postanowiła, nie zamierzała dłużej głodować przez wybryki matki.

 

Cześć. Jest sobota, 20 marca, matka chla już szósty dzień. Wstałam po 14:00, a ta już śpi, najebana. Marek przyszedł wczoraj do mieszkania i znów kazał mi… Straszy mnie Kamilem, boję się, że poda nasz adres. Ciekawe tylko, skąd ma jego numer? I co teraz? Na pewno będzie chciał czegoś więcej, a przecież ja jeszcze nigdy tego nie robiłam. Boję się, boję się, że będzie bolało. A może nie? Tak, na pewno będzie, przecież dziewczyny mówiły…

Krystian chce mój numer i chyba mu podam. Może on w końcu pogoni meneli, bo już nie mam zdrowia na walkę z nimi. Dziś znowu będę głodna, bo wszystko wpieprzyli. Do cholery, nie mają co żreć w domu? Albo będę chować u siebie w pokoju, innego wyjścia nie ma.

Ktoś dzwonił z nieznanego numeru. Może to Daria? Ciekawe, co miała w domu za wywalenie ze szkoły. Mam nadzieję, że nie było tak źle, w końcu dużo mi pomogła. No i jest fajna, gdyby tylko nie te wszystkie pytania…

Boję się poniedziałku. Daria już się nie uczy, to teraz te dwie będą szaleć. Czuję, że to co było, było niczym, że teraz wpadną na jakiś jeszcze durniejszy pomysł. Nie wiem, czemu, ale mam wrażenie zrobią inne zdjęcia, jeszcze gorsze. Przecież gdyby wtedy nie zadzwonił dzwonek, nie wiem, jak to by się skończyło. Wiki jest ostro pogrzana, może wymyślić wszystko. Ale dlaczego, tylko dlatego, że jestem nowa? Nie, to przez Darię, na bank. I jeszcze mówi, że nie, pojebana rura! Nie wiem, co robić, nie mogę przecież opuszczać lekcji. Kurde, czemu wzięłam numeru do Darii, ona by na pewno coś wymyśliła. Ale wtedy nie myślałam, że będzie mi potrzebny.

Pa.

Schowała zeszyt i dopiero teraz napiła się kawy. Myślała o szatynce zupełnie zapomniawszy, że przecież dziewczyna puszczała jej sygnał. Kompletnie wyleciało jej to z głowy.

Zostało jej tylko trzydzieści kilka stron książki, nie mając więc innego zajęcia, postanowiła skończyć lekturę. Zadzwonił telefon, wyświetlając znany jej już numer. Trudno, co będzie, to będzie – Pomyślała i nacisnęła zielony guzik.

 

Klara, ty dupku, dlaczego nie odbierasz? – Usłyszała Darię i kamień spadł jej z serca.

– Nie mogłam – mruknęła.

Jestem pod twoim blokiem, wyjdź – oznajmiła szatynka.

– Po co? – Klara z miejsca się zdenerwowała.

Tylko żeby nie zechciała wpaść w odwiedziny. – Spanikowała.

Zejdź, na chwilę, na pięć minut – nalegała Daria.

– Dobra, poczekaj.

Nie chciała tam iść, czuła jednak, że Daria tym razem nie ustąpi. Wyszła z klatki od razu skierowała wzrok na ławeczkę – była pusta.

– Ogarnij się trochę i jedziesz z nami na urodziny Maksa. Albo co tam, ładnie wyglądasz, więc możemy już iść na autobus – rzuciła na jednym tchu Daria, biorąc Klarę pod ramię.

– Co? – Blondynka się wyszarpnęła. – Jakie urodziny?

– No chodź, Maks cię zaprasza. Wczoraj nie odbierałaś, w szkole cię nie było, więc nie miał jak osobiście.

– Ale ja nigdzie nie jadę – syknęła Klara, nie zamierzała jechać tam, gdzie nikogo nie zna, poza tym czuła, że Daria kłamie i że wcale nie jest zaproszona.

– Poczekaj, dobra? – poprosiła szatynka, wyjęła telefon i wybrała jakiś numer.

– Trzymaj. – Po chwili podała koleżance komórkę.

– Nie chcę. – Zaprotestowała dziewczyna, oddalając się od szatynki.

– Gadaj, mówię, mam mało na koncie! – rzuciła szorstko Daria.

Gadaj i koniec – pomyślała wkurzona rozkazami koleżanki Klara, aczkolwiek wzięła komórkę.

Klara? Tu Maks. Dawaj na osiemnastą z Frozi do Neptuna, zaimprezujemy – zaproponował kolega.

Ewidentnie był w dobrym humorze.

– Ale ja nie mogę – bąknęła nastolatka.

A tam, nie mogę. Jest sobota, ja mam osiemnastkę i chciałbym, żebyś przyjechała. Będzie Ulka, chyba się lubicie, no i Kubas, który się w tobie zakochał. – Zaśmiał się chłopak. No piękna, nie daj się prosić. Osiemnastka jest raz w życiu, poza tym lepiej poznasz się z naszą klasą. Spokojnie, będzie tylko Piotruś, Kuba, Ulka i Frozi, najfajniejsze osoby. Wkurzę się, jak nie przyjedziesz, powaga. I jak coś nie będzie ci odpowiadać, dam ci na taksówkę i wrócisz do domu. Ale gwarantuję, że tak się nie stanie. I będzie mi przykro, jak mnie zignorujesz. Klara, no dawaj, nie zamulaj – naciskał Maks, brzmiał, jakby bardzo mu zależało.

– Ale… sama nie wiem. Raczej nie, dziś naprawdę nie mogę, poza tym nie wypada przychodzić z pustymi rękami. – Klara zaczęła się łamać.

Eee tam, „z pustymi rękami”. Najlepszy prezent mi zrobisz, jak przyjedziesz. I mówię całkiem poważnie. Klara, no proszę cię – przekonywał chłopak.

– No dobrze – mruknęła w końcu dziewczyna i oddała Darii urządzenie.

Ta po chwili zakończyła rozmowę.

– Co ci powiedział? – zapytała bezzwłocznie.

– Nic takiego, tylko żebym przyszła, bo będzie mu przykro – odparła Klara.

– Tak? Tyle czasu nawijał i tylko tyle powiedział? Ale to nic, ja i tak się dowiem. – Zachichotała szatynka. – To co, jedziemy?

– Ale ja muszę iść się przebrać – oświadczyła Klara, nie wiedząc nawet, czy ma się w co ubrać.

Nie zwykła chodzić na imprezy, ciuchy też miała niezbyt na czasie, przez co zaczęła się stresować. W tej chwili pożałowała, że dała się namówić.

– A wrócisz? – Daria cwaniacko się uśmiechnęła.

– Tak, dajcie mi pięć minut.

– Na pewno?

– Tak.

– Dobra, leć. Ale pamiętaj! jak mnie wystawisz… – zagroziła wesoło szatynka, wystawiając palec.

– Nie wystawię, zaraz wracam.

Nie miała pojęcia, co nałożyć, w końcu zdecydowała się na czarne sztruksy, najzwyklejszą białą obcisłą bluzkę i szarą bluzę z kapturem. Chyba nie jest tak źle. – Podsumowała, stojąc przed lustrem…

 

– Jesteśmy za wcześnie – stwierdziła blondynka, zatrzymując się przed Neptunem.

– To nic. Tylko pół godziny, a muza, jak słyszysz, już bębni. Nie kombinuj, już tu jesteś – rzekła Daria i chwytając rękę dziewczyny, wciągnęła ją do lokalu.

– No, są laski! – wrzasnął Maks, podnosząc się z miejsca. – Jesteście za wcześnie, do osiemnastej proszę poczekać przed wejściem! – Zaśmiał się. – Dobra, siadajcie i napicie się czegoś, a ja chwilę pogadam z Frozi.

– Potem. – Rzuciła Daria.

Usiedli przy stoliku, na którym po chwili pojawiła się duża wódka, dwa napoje, talerz wędlin, pieczywo, wielka micha sałatki, chipsy, krakersy i słone paluszki. Za moment dołączyły do nich szkła, talerze i sztućce, i na stole nie było już praktycznie miejsca.

– Później zamówimy pizzę – oświadczył jubilat, siadając obok Klary.

Dziewczyna spojrzała na przekąski i dopiero teraz dotarło do niej, że jest bardzo głodna jak. Wstydziła się jednak wziąć cokolwiek, nie chciała wyjść na kretynkę, która tylko co przyszła i już rzuca się na jedzenie.

Maks poustawiał kieliszki i szybko zapełnił. Klara nie przepadała za piciem w ten sposób, nie miała jednak odwagi poprosić o drinka. Wypili kolejkę i Daria od razu naładowała sobie pół talerza sałatki.

– Częstuj się. – Solenizant ciepło uśmiechnął się do Klary.

Teraz już się nie czaiła, tylko nałożyła jedzenie sobie. Nie zjadła jednak normalnie, tylko zagryzała po każdym kieliszku, co nie zaspokajało zbytnio głodu.

– Uczysz się z Darią? – Zaczepiła ją Natalia.

Przytaknęła głową.

– I jak jej idzie z matematyką?

– Nie wiem, chyba tak sobie – mruknęła Klara, nie chciała obgadywać koleżanki.

Bała się, że jak Daria się dowie, będzie miała kłopoty.

– I jak szkoła? – drążyła Natalia.

– Dobrze – bąknęła półgębkiem blondynka.

Nie miała ochoty na pogawędki, gdyż mimowolnie do głowy znów wlazł jej Kamil i Marek, nie chcąc być jednak nieuprzejmą, postanowiła dostosować się do sytuacji. Maks co chwila witał nowych gości, a i Daria przed chwilą gdzieś zniknęła. Klara się spięła, wolałaby, żeby dziewczyna tu była.

– Nie przejmuj się, mnie też Daria zaciągnęła tu siłą – stwierdziła nagle wesoło Natalia, mina Klary dawała jej chyba dużo do myślenia.

Nastolatka się uśmiechnęła i w tym momencie do klubu weszła Ula w towarzystwie Kuby. Klara od razu się ożywiła, bardzo polubiła sympatyczną dziewczynę.

– Siema, pijaki. – Brunetka zawisła przy stoliku. – I ty tu? – Obcięła koleżankę przyjaznym spojrzeniem.

Blondynka poczuła się dziwnie, słowa Uli brzmiały, jakby była tu niemile widziana. Po chwili jednak doszła do wniosku, że chyba jej odbija i niepotrzebnie wszystko tak głupio interpretuje.

– Sadzać dupy, trzymałem dla was miejsca. – Maks wskazał przyjaciołom wolne krzesła. Pojawił się znikąd.

– Nie, usiądę na chwilę z Piotrkiem, mamy do pogadania. Niedługo do was przyjdę – oświadczyła brunetka i zabrała Maksa na stronę.

– Czemu nie odbierałaś? Co w poniedziałek? – zapytała Daria.

– Nie mogłam, nie było mnie w domu – skłamała Klara.

– Co w poniedziałek? Mam nadzieję, że nie zamierzasz nie iść do szkoły.

– Pójdę – bąknęła blondynka, choć wcale nie była tego taka pewna.

– Na pewno? Już gadałam z Maksem, będzie miał na ciebie oko. Tylko nie łaź nigdzie sama.

Klara od razu się poddenerwowała, przecież nie będzie prosić chłopaka, żeby szedł z nią do, chociażby, głupiej toalety. Przecież to totalna żenada. Milczała.

– Klara… – Daria objęła nastolatkę. – Wszystko będzie ok.

– Wiem – mruknęła dziewczyna.

– Wyluzuj już! – krzyknęła nagle rozweselona szatynka. – Wróciłam do budy, wstawili się za mną. Kurde, nawet nie wiedziałam, że mam tylu wielbicieli – zaśmiała się. – Zadzwoń do mnie przed lekcjami i się umówimy. Nie leź sama, te suki mogą gdzieś krążyć.

– Ale... ale ja nie za[pisałam numeru, a teraz nie wiem, który to – przyznała Klara.

Daria zapisała numer w telefonie dziewczyny i wstała.

– A teraz… chlajmy! – wrzasnęła, unosząc kieliszek…

 

Pili już trzecią wódkę i teraz Klara czuła się już dobrze. Alkohol prawidłowo spełniał swoją powinność, stres minął, a i obaj panowie nie dręczyli już tak nastolatki. Odważyła się też poprosić o drinka, to była całkiem inna dziewczyna.

– Zatańczmy! – krzyknęła Daria i pociągnęła blondynkę za sobą.

Podpita Klara nie miała oporów, po chwili szalała już z Darią, machając pociesznie rękami. Zmęczyły się, więc postanowiły odpocząć, nie posiedziały jednak długo, bo Daria usłyszała ulubioną piosenkę i znów zerwała się z miejsca, łapiąc dłoń koleżanki. Wbiegły na parkiet, lecz po chwili szatynka gdzieś zniknęła. Klara się rozejrzała – dziewczyna stała przy ścianie z pochyloną głową. Natychmiast podskoczyła do nastolatki.

– Daria, co ci jest? – Położyła rękę na barku koleżanki.

– Nic, chyba za szybko wstałam. Pójdę się przewietrzyć – wymruczała Daria, lecz gdy tylko oderwała rękę od ściany, runęła jak długa na podłogę.

– Daria! – Blondynka natychmiast przykucnęła przy szatynce.

Dziewczyna nie reagowała, więc Klara szybko pobiegła po Maksa.

– Frozi. – Chłopak przycupnął przy Darii, ruszając ją za przedramię. Po chwili jednak wstał i dał znak didżejowi, żeby wyłączył muzykę. Przykucnął ponownie.

– Frozi. – Usilnie próbował ocucić dziewczynę, lecz bez powodzenia. – Frozi, cholera!

Wkoło poszkodowanej już zgromadził się tłum. Klara stała jak słup, zszokowana, prosząc w duchu, aby koleżanka się ocknęła. Bała się, że stało się coś poważnego.

– Dzwońcie po karetkę – rzucił do przyjaciół Maks i Kuba już wyciągał telefon, wtedy Daria uchyliła powieki.

– Frozi – Blondyn złapał rękę dziewczyny.

Klara odetchnęła z ulgą.

– Napij się. – Chłopak podał Darii wodę, pomagając jej usiąść.

– Zemdlałam? – wypaplała szatynka, nie wyglądała dobrze.

– Jadłaś dziś coś? – zapytał Maks.

Przytaknęła w milczeniu.

– Nieprawda, zjadła dopiero tutaj – wtrąciła Natalia.

– Pytał cię ktoś? – syknęła Daria.

– Oj, Frozi, chlasz na głodnego… Brak mi słów na ciebie – zbeształ sucho Maks. – Chodź, przewietrzysz się i zaraz zjesz coś na ciepło.

Chłopak pomógł dziewczynie wstać i po chwili wyszli z lokalu.

– Chodź. – Poczuła uchwyt pod ramię trudem wysiadła z pojazdu.

– Ja sama pójdę – powtórzyła Klara, marząc, aby Daria dała jej spokój.

– Przecież nie dojdziesz.

– Dojdę.

– No dobra, to do jutra – rzuciła Daria i Klara odetchnęła.

Zadowolona ruszyła w stronę klatki, lecz gdy tylko postawiła kilka kroków, nogi jej się poplątały i upadła na chodnik, mocno uderzając łokciem o bruk. Kurwa. – Syknęła w myślach, usiłując wstać.

– No tak, pójdziesz sama – oznajmiła wesoło szatynka i pomogła koleżance się podnieść. – Wstawaj! – Pociągnęła za rękę niezgrabną koleżankę.

– Ja sama… – walczyła Klara, choć nie mogła utrzymać się na nogach.

– Sama, srama. Co panikujesz, nigdzie nie zamierzam z tobą wchodzić, odprowadzę cię tylko pod drzwi i znikam – wyjaśniła Daria.

Klara ustąpiła. A nawet jak będzie chciała odprowadzić mnie do pokoju, nie zgodzę się. Do cholery, przecież nie wepchnie się na siłę, chociaż…? Przecież to Daria, jest uparta i nie znosi sprzeciwu. – Rozważała nastolatka, sprawdzając przy okazji, czy nie zgubiła kluczy. Wjechały na dziesiąte piętro.

– Dzięki, ale idź już, dobrze? – mruknęła blondynka, usiłując otworzyć drzwi.

Obraz w oczach kręcił się jak karuzela, dziewczyna nie dała rady wsadzić klucza do zamka.

– Daj. – Daria odebrała jej klucz i otworzyła drzwi. – Dojdziesz?

– Tak, idź już – bąknęła Klara.

Żeby nie wchodziła. – Błagała dziewczyna, starając utrzymać się na nogach. Wiedziała, że jak pokaże, że nie da rady, Daria wejdzie z nią do pokoju. Szatynka jednak odpuściła i po chwili zniknęła w windzie. Klara, trzymając się ściany, wtoczyła się do sypialni i zmęczona, położyła w ubraniu na łóżko. Zasnęła w okamgnieniu.

Przespała cały dzień i noc, budząc się kilka razy, aby zaspokoić pragnienie. Kac nie odpuszczał…

 

Zadzwonił budzik i wypoczęta dziewczyna bez marudzenia ruszyła się łóżka. Dolegliwości minęły jak ręką odjął. Nie czuła się jednak dobrze psychicznie, stan upojenia minął i zaczęło się ponowne rozmyślanie. Zaczęła się powoli wkurzać, nie mogąc już znieść faktu, że Marek i Kamil nie chcą wyjść z jej głowy. Do tego jeszcze szkoła i kolejny stres. Dobrze tylko, że Daria będzie – pomyślała, to podnosiło ją nieco na duchu.

Umyła się, wrzuciła sobotnie ubrania do pralki i o siódmej zamykała drzwi na klucz. Nie miała biletu, dlatego do szkoły zawsze chodziła piechotą. To tylko dwa przystanki, dojście zajmowało nie więcej niż dwadzieścia minut. Doszła do połowy drogi i już miała puszczać sygnał do Darii, niestety, telefon był rozładowany. Cholera. – Spanikowała, bała się iść sama. Szła coraz szybciej, rozglądając się na boki i modląc się, aby nie wpaść na prześladowczynie. Udało jej się bezpiecznie dotrzeć do szkoły i gdy zobaczyła siedzącą pod klasą Darię, głęboko odetchnęła. Nie była jednak spokojna, gdyż stojąca nad głową szatynki Wiktoria wywoływała popłoch. Klara doskonale słyszała okrzyk brunetki na temat jej osoby, co nie podnosiło jej na duchu. Od razu wiedziała, że coś się szykuje.

– Cześć – mruknęła, siadając obok szatynki.

Na korytarzu pojawiła się Cybulska, więc dziewczyny wstały.

– Czekam po lekcjach – rzuciła Wiktoria i się oddaliła.

Klara poczuła się dziwnie, wiedziała, że Daria będzie musiała stawić czoła koleżance, a przecież to wszystko przez nią.

– Jak tam? – mruknęła Daria, ignorując Wiktorię.

Wyglądała dziwnie, była blada i jakby niewyspana.

– Dobrze.

– Matka nie piszczała?

– Nie.

– Zapraszam do klasy. Daria, zaczekaj – poprosiła Cybulska I Klarę przeszedł zimny dreszcz.

Szybko jednak umknęła do sali, siadając w ostatniej ławce. Od razu rozejrzała się za chłopakami, lecz nie było ich w klasie. Nie musiała długo czekać na atak.

– Słuchaj, śmieciu. – Wiki mocno popchnęła głowę blondynki. – Pamiętaj, że za tę akcję u dyra i twój za długi język jesteś w ciemnej dupie. Wiesz, że Frozi nie będzie pilnować cię dwadzieścia cztery na dobę, więc prędzej czy później cię chwycę, rozumiesz? Szmato, dostałam przez ciebie naganę – warczała Wiktoria, mocno uderzając nastolatkę w potylicę.

Klara milczała, błagając, aby Daria lub nauczycielka weszły już do klasy.

– Jebana suka – fuknęła jeszcze Wiki i usiadła na swoim miejscu.

Daria pojawiła się po chwili, a za nią Maks. Szatynka ciężko klapnęła na krześle, wyglądała na półprzytomną. Klara chciałaby zapytać, widząc jednak niewyraźną minę koleżanki, zrezygnowała. Pewnie znowu imprezowała. – Zinterpretowała szybko. Do ławki podszedł Maks.

– Siadaj ze mną, zobaczymy tę matmę. Albo Klara, siadaj z Kubą, a ja tu – poprosił.

Dziewczyna podniosła się z miejsca.

– Siedź! – Syknęła Daria, łapiąc rękę blondynki.

Klara szybko wróciła na miejsce.

– A wiesz co? Jak uważasz. Tylko żebyś potem nie żałowała – rzucił wkurzony Maks i dołączył do Kuby.

Daria w odpowiedzi upiła z kubka. Klara dyskretnie przyglądała się koleżance – ręce jej drżały.

– Daria, nie pijemy kawy na lekcji! – ostrzegła groźnie Cybulska.

– Kurwa, wszystko przeszkadza – syknęła pod nosem szatynka, odstawiając napój.

– Mam tę kartkówkę, może spróbujemy? – Zapytała niepewnie Klara.

Szkoda jej było koleżanki, nie chciała, aby dziewczyna narobiła sobie u Barańskiej jeszcze większych problemów. Była pewna, że pomoże Darii, niejednego opornego na ten przedmiot już uczyła.

– Nie chce mi się, źle się czuję.

– To może na następnej lekcji?

Daria tylko wzruszyła ramionami.

 

Bacznie wsłuchiwała się w dochodzące z ławki Wiktorii chichoty i czuła się coraz bardziej głupio. Wiedziała, że to ona i Daria są obiektem drwin, co wprawiało ją w duże zakłopotanie. Spojrzała na koleżankę – przysnęła z głową na rękach.

– Słabego masz goryla, skoro drzemie w godzinach pracy – szepnęła Wiktoria.

– Zamknij mordę – wtrącił rozgniewany Maks, odwracając się.

Wiki wesoło zachichotała.

– Maks – Upomniała nauczycielka.

– Przepraszam.

– Klara, czy ona śpi? – Zapytała Cybulska i blondynka szturchnęła Darię, która niemrawo podniosła głowę.

Klara się wystraszyła, obawiała się, że wychowawczyni zwolni dziewczynę z zajęć i zostanie sama. Cieszyła się tylko, że jest jeszcze Maks. Będę się go pilnować, przecież Daria mówiła… – Postanowiła.

– Daria, znowu źle się czujesz? – Kontynuowała kobieta.

– Głowa mnie boli.

– Znowu cię głowa boli? Może powinnaś pójść do lekarza?

– Pójdę po lekcjach.

– Mam nadzieję, że masz wypracowanie na polski. W ubiegłym tygodniu nie przyniosłaś – upomniała Cybulska.

– Nie mam, przepraszam.

– Daria, idź do higienistki. Klara, pójdziesz z nią – nakazała w końcu nauczycielka.

Klara się ucieszyła, było jej bardzo na rękę chociaż na chwilę zniknąć z oczu Wiktorii.

– Paluszek i główka… – rzuciła wesoło Wiki.

Daria się podniosła i chwyciła plecak, lecz nie zdążyła nawet odejść od ławki, bo upadła na szkolną posadzkę. Cybulska zerwała się z krzesła i migiem znalazła przy uczennicy.

– Daria. – Poklepała ją po policzku, lecz dziewczyna się nie ruszała.

– Daria! – Powtórzyła kobieta, ruszając twarz nastolatki. – Szybko dzwońcie po pogotowie – nakazała uczniom.

Wokół szatynki zebrała się już cała klasa, poruszona niecodziennym wydarzeniem. Klara stała jak sparaliżowana, dziewczyna nie wyglądała dobrze.

– Daria, Boże kochany. – Rozgorączkowana profesorka nadal próbowała ocucić podopieczną, lecz szatynka nie dawała jakichkolwiek oznak życia. – Odsuńcie się! – zbeształa uczniów, sprawdzając oddech nastolatki.

– Oddycha? – zapytał zdenerwowany Maks.

– Tak. Czy ktoś wie, co się stało? Czy ona od momentu przyjścia do szkoły źle się czuła?

– Ona źle się czuła od wtorku. W sobotę na moich urodzinach też zemdlała – wyjawił chłopak.

– Ale czy coś jej się stało? Wiecie coś? Skarżyła się, że jest jej słabo? – dopytywała profesorka, cały czas trzymając rękę podopiecznej.

– Powiedzcie, jak coś wiecie. Daria. – Cybulska kolejny raz poruszała twarzą nastolatki, wciąż bez rezultatu.

– Ona, pani profesor, miała krew z tyłu głowy, widziałem we wtorek. Musiała się gdzieś uderzyć i to może być powód – wyjaśnił blondyn.

Wiki humor przeszedł w okamgnieniu, natomiast Nina stała w tłumie i gapiła się na nastolatkę, przerażona.

– Odsuńcie się, dajcie jej trochę powietrza! – zagrzmiała roztrzęsiona nauczycielka, gdyż uczniowie zrobili wokół szatynki szczelne koło. – A tak w ogóle to niech ktoś idzie na zewnątrz, poczeka na karetkę i przyprowadzi tu ratowników – dodała.

– Ja pójdę – wyskoczyła od razu Nina, była bardzo wystraszona.

– Pójdę z nią – zaoferowała Wiki i obie panie po chwili zniknęły z klasy.

Cybulska nie podejmowała już żadnych działań, siedziała tylko przy Darii, mocno ściskając jej dłoń. Uczniowie się odsunęli, lecz nadal stali obok, w grobowej ciszy. Nauczycielka raz po raz zerkała na zegarek, sprawdzając co chwila oddech nastolatki, która wyglądała w tej chwili, jakby umarła.

Klara była przerażona, czuła, że to nie skończy się dobrze.

 

Minęło kilka minut, a karetki nie widać. Daria nadal leżała bez ruchu, co wywoływało w Klarze coraz większą panikę. Nie rozumiała, dlaczego koleżanka tak długo jest nieprzytomna, od zawsze sądziła, że omdlenie trwa krótko.

– Do cholery, gdzie to pogotowie? – Niecierpliwiła się nauczycielka. – Ale jak to krew? Czy ona upadła, ktoś ją uderzył? – Kobieta wznowiła temat, patrząc na Maksa.

– Nie wiem, nie chciała mi nic powiedzieć. To znaczy powiedziała, że uderzyła się dzień wcześniej, ale ta rana wyglądała na świeżą, więc to się chyba stało we wtorek. Ją od tamtego czasu często bolała głowa i ogólnie czasami wyglądała nieciekawie. Ale wie pani, pani profesor, przecież to Daria. Ona nic nie powie, bo zawsze musi musi pokazać, jaka z niej twardzielka – wyjaśnił wkurzony chłopak.

Cybulska raz po raz sprawdzała oddech i puls nastolatki. Ocknij się. – Błagała Klara, będąc coraz bardziej przekonaną, że z Darią będzie źle. Nagle prawa ręka szatynki zaczęła się trząść i po chwili rozedrgała również lewa. Klara zamarła.

– Daria, Boże, dziecko. – Cybulska złapała się za twarz, chwytając za moment latające dłonie nastolatki. – No i gdzie to cholerne pogotowie?! Damian, zadzwoń jeszcze raz i zapytaj – rozkazała zatrwożona nauczycielka, zrobiła się już cała blada.

Daria trzęsła się dłuższą chwilę, w końcu drgawki ustały. Do sali weszli ratownicy.

– Co się stało? – zapytał wyższy z mężczyzn.

Gdy naprędce wyjaśniono im, co i jak, szybko zajęli się nastolatką. Profesorka stała obok, znowu trzymając się za twarz, Ula podobnie, a reszta uczniów gapiła się na to wszystko w milczeniu i totalnym, jak można było sądzić, szoku.

– Co z nią? – zapytała kobieta.

– To może być krwiak, musimy szybko zabrać ją do szpitala – poinformował ratownik i kilka chwil później wynieśli poszkodowaną na noszach.

Maks ruszył za nimi, więc Klara także.

– Ale czy ona z tego wyjdzie? Czy to poważne? – dopytywała nauczycielka.

– Zrobimy badania i wtedy wszystko będzie wiadomo. Ale prawdopodobnie czeka ją operacja.

– Operacja?

– Być może, zależy, z jakim urazem mamy do czynienia – uzasadnił mężczyzna. – Czy ona jest pełnoletnia?

– Tak, ale zaraz powiadomię jej rodziców.

Krwiak? Ktoś ją pobił? Operacja? – Pomyślała wystraszona Klara, przypomniawszy sobie od razu o zajściu w toalecie. Ale przecież nie uderzyły jej w głowę, więc…? – Spekulowała.

– Gdzie ją zabieracie? – zapytała Cybulska.

– Do Miejskiego – odparł ratownik i po chwili karetka odjechała na sygnale.

– Pani profesor, wszystko w porządku? – zapytał Maks, widząc dziwnie wyglądającą kobietę.

– Tak. Wracajcie do klasy i posiedźcie spokojnie, muszę zadzwonić do jej rodziców – poprosiła profesorka podłamanym głosem.

Wrócili do sali lekcyjnej i Maks od razu podszedł do Niny.

– Czy to twoja sprawka? – wyjechał chłodno.

– Ale co? – Dziewczyna zrobiła oślą minę.

– Kurwa, jak co?! – wydarł się chłopak. – We wtorek powiedziała mi, że zaatakował ją jakiś twój koleżka. Potem źle się czuła, a w domu widziałem krew na jej głowie. Rana wyglądała na świeżą, więc przestań robić ze nie idiotę, dobrze? – ciągnął chłopak, trochę już spokojniej.

Klara struchlała, była pewna, że to także przez to, że ją dręczą i że Daria przyczepiła się do Niny.

– Ja nic nie wiem, nikt jej nie zaatakował. – Broniła się nastolatka, choć była ewidentnie spłoszona.

– Gadaj, mówię, bo zaraz będziesz tłumaczyć się policji – ostrzegł chłopak, machając telefonem przed nosem Niny.

– Ale on nic jej nie zrobił. Powiedział tylko, żeby oddała mi kasę za kurtkę – wystękała Nina.

– Tak? A ja jednak myślę, że zrobił.

– Naprawdę, przysięgam, on tylko kazał oddać kasę – jęczała blondynka, obecna mina Maksa mogła budzić grozę.

– Pamiętaj… – chłopak wystawił palec – jeśli coś jej się stanie, nie daruję ci tego – zagroził surowo i podszedł do Klary. – Chodź, usiądziesz ze mną.

Kuba bez sprzeciwu ustąpił miejsca dziewczynie, która podziękowała Maksowi w duchu, że wziął ją pod skrzydło. Bała się być sama, zwłaszcza, że na sąsiedniej ławce siedziały prześladowczynie.

– Kurwa – syknął chłopak, był bardzo rozgniewany.

– Daria miała jakąś krew? – zapytała niepewnie blondynka.

– Talk, miała krew na głowie, ten koleś mógł jej coś zrobić… tak myślę. Była za bardzo zadowolona. – Maks wskazał palcem siedzącą z tyłu, dwie ławki dalej Ninę. – A Frozi przecież się nie przyzna – dodał. – Zawijam z lekcji i jadę do szpitala. Jedziesz ze mną? I tak mi nic nie powiedzą, ale może już będą jej rodzice, to może się czegoś dowiemy.

– Dobrze, mogę pojechać.

 

– Ale… ale ja nie mam biletu – wyznała Klara, gdy zbliżali się do przystanku.

Maks poszedł do kiosku.

– Trzymaj – wręczył Klarze dwa bilety.

– Dzięki. Oddam ci kasę, jak będę mieć – mruknęła zawstydzona nastolatka.

– Nie ma takiej potrzeby.

Szpital był bardzo daleko, dlatego dojechali do niego dopiero po niemal półtorej godzinie. Maks poszedł do informacji i od razu zapytał o koleżankę. Chwilę później byli już pod salą, gdzie siedziała również matka dziewczyny. Jej twarz wyrażała wszystko co najgorsze, kobieta wyglądała, jakby zobaczyła ducha.

– Dzień dobry. Co z Darią? – zapytał Maks.

– Jesteście z jej klasy?

– Tak.

– Będzie miała operację. – Pani Mróz ledwo wydusiła.

– Operację? – powtórzył zaniepokojony Maks.

– Lekarz mówi, że to od uderzenia. Ma coś w głowie, jakiś krwiak czy coś takiego. I szczęście w nieszczęściu, że zemdlała w szkole, bo gdyby szybko jej nie zoperowali, mogłaby zapaść w śpiączkę albo nawet tego nie przeżyć – wydusiła ciężko pani Jagoda.

Mówiła coraz ciszej i była już bliska płaczu. – Czy wy coś wiecie na ten temat? Może coś się wydarzyło na tych urodzinach albo w szkole? Daria jest nieokrzesana, mogła wpaść w jakieś tarapaty. A może się z kimś pobiła?

Pod Klarą nogi się ugięły, miała wrażenie, że zaraz upadnie. Słowa „operacja”, „śpiączka” i „nie przeżyć” totalnie ją dobiły. Mimowolnie wyobraziła sobie Darię w trumnie i poczuła ucisk w gardle. O Marku i Kamilu już dawno zapomniała.

– Nie wiemy – skłamał Maks. – Ile czasu będzie trwała operacja?

– Nie mam pojęcia, czekam – odparła matka nastolatki.

– Czy możemy przyjechać potem, dowiedzieć się, co z nią? – zapytał chłopak.

– Dobrze, przyjedźcie.

 

– Wracamy do szkoły? Nie chce mi się – rzekł Maks. – Może skoczymy na piwo?

Szczerze się wkurwiłem, mam ochotę na browar.

– Nie przepadam za alkoholem.

– Chodź. – Chłopak skinął głową i ruszył w kierunku przystanku.

Kurde, i o czym ja mam z nim gadać? – Pomyślała nastolatka. A jak zaraz będzie wypytywał? A może nie, w sumie to nie Daria. Ale przecież nie mam kasy, głupio tak… Kurczę, mogłam jechać do dom…

– Klara. – Zaczepił dziewczynę. – Nie dołuj się, wszystko będzie okej. Frozi to twarda sztuka, ona tak łatwo się nie da.

– Nie jestem przekonana – mruknęła Klara.

– Jedziemy – rzucił chłopak, bo właśnie nadjechał autobus.

Przez całą drogę dziewczyna obmyślała, o czym ma rozmawiać z kolegą. Przez moment pomyślała, że może pogadać z nim na temat Darii i ogólnie całej klasy, po chwili jednak doszła do wniosku, że to nuda. Maks się nie odzywał, nie wyrywał nastolatki z zadumy.

Podobnie jak z Darią poszli do parkowej, gdzie blondyn kupił piwo i sok dla dziewczyny.

– Dzięki – mruknęła.

– Klara, przestań się zamartwiać, będzie dobrze. A tej kurwie, Ninie, nie daruję. Nie wiem czemu, ale jestem pewien, że to sprawka tego typa. No kurde, wszystko było ok, nagle chłop ją napada i potem Frozi cały czas źle się czuje? Mówiła, że trzepnęła się po pijaku, ale słabo w to wierzę. I nawet, jeśli, to musiała chyba nieźle się trzepnąć. Krwiak nie powstaje od byle jakiego uderzenia, trzeba porządnie przywalić – stwierdził chłopak.

– To wszystko przeze mnie – wyjechała nagle Klara, samej nie wiedząc, czemu to powiedziała.

– Przez ciebie? – Maks z zaskoczeniem spojrzał na blondynkę.

– Przecież się za mną wstawiła i pewnie temu tak się stało.

– Przestań, to poszło o tę szmatę. Nina wie, że to Frozi ją zjarała, głupia nie jest. I teraz się mści – uspokajał chłopak.

– A ja myślę, że nie. Kurtka to był tylko pretekst. – Upierała się Klara, która nie wytrzymała i się rozpłakała. Nie dała rady dłużej.

– Klara, przestań, nie płacz. – Blondyn objął zagubioną dziewczynę. – Wyluzuj.

– Przepraszam – wycedziła nastolatka, próbując się uspokoić. Było jej wstyd, że tak się rozkleiła.

– Już… dobrze? – zapytał chłopak dłuższej chwili.

– Tak.

Klara dość szybko ochłonęła, lecz nie miała pomysłu na rozmowę. Cały czas widziała Darię na stole operacyjnym i ta iluzja coraz bardziej ją przygnębiała.

– Dlaczego przeniosłaś się tak późno do naszej budy? – Maks przerwał ciszę.

– Przeprowadziłam się.

– Ale to powód do zmiany szkoły? Trochę bez sensu.

– Wiem, ale jakoś tak wyszło – bąknęła Klara.

Nie zamierzała tłumaczyć, że musi uczyć się jak najbliżej miejsca zamieszkania, żeby w razie wybryków matki móc jak najszybciej wrócić do domu. No i Marek – przecież wiedział, gdzie znajdowała się wcześniej jej szkoła.

– Frozi bardzo cię polubiła, więc nie musisz przejmować się pustakami. Nina panicznie się jej boi, a Wiki? Wiki gówno może, Frozi na pewno nie pozwoli, żeby cię dręczyła. Co się stało w szatni? – wyjechał chłopak i Klarę zamurowało.

– Nic.

– No powiedz. Daria się nie dowie, obiecuję, ale ja chciałbym wiedzieć, na co stać te kurewki – naciskał chłopak.

– Nic takiego, po prostu rozbiła mi komórkę i tyle. Odgrażała się, że nie mam życia, ale ja to olewam – wydusiła Klara.

– Kto?

– Wiki.

– No tak… Ona zawsze była zadziorna, a teraz jest zazdrosna o Frozi. Ale że jej tak odpali to się nie spodziewałem. Nie martw się, zawsze znajdą się jakieś wynalazki. Ostatnio też obroniłem jakąś małolatę, bo ukradli jej komórkę. Są takie dwie, tak samo pojebane jak te nasze. Po prostu ignoruj, znudzi im się.

Tak, znudzi się. – Pomyślała Klara, czekając na zemstę za wizytę u dyrektora.

– Mieszkasz na osiedlu Frozi, słyszałem. To teraz uważaj, ona ma tendencje do sprowadzania spokojnych ludzi na złą drogę. – Zaśmiał się blondyn. – Jak już cię namierzy – kaplica. I jak, odprowadziła cię w niedzielę?

– Tak.

– Ale się naprułaś, w życiu bym pomyślał. Cicha woda… – dowcipkował Maks, wymuszając wreszcie na ustach Klary szeroki uśmiech.

– Z uśmiechem bardziej ci do twarzy – stwierdził chłopak.

Klara odrobinę się zawstydziła, aczkolwiek zrobiło jej się bardzo miło. Cieszyła się, że Maks ją polubił. Także go polubiła, był ciepły i przyjazny, dziewczyna dobrze czuła się w jego towarzystwie. Żeby tylko nie te wszystkie problemy…

 

Lodówka stała otworem, na stole znowu był bajzel, a matka siedziała pijana, doprawiając się winem.

– To teraz już wino, tak? A gdzie piwko? Zmieniają ci się guściki? – zadrwiła wkurzona Klara, patrząc na chlew w salonie. – Do chuja, co wy tu wyprawiacie, że zawsze jest taki bajzel?! Kurwa, jecie z dwudziestu talerzy?! No i co jedliście, skoro nic nie było?! I o mnie oczywiście nie pomyśleliście, prawda?! No pewnie, bo po co?! Poza tym dlaczego lodówka jest otwarta?! Zepsuj jeszcze lodówkę, bo i tak mamy za mało problemów! – grzmiała nastolatka, lecz mówiła jak do ściany. – Kurwa mać! – Rozzłoszczona kopnęła leżącą na podłodze butelkę i wyszła z domu, mocno trzasnąwszy drzwiami...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    Przeczytałam...
  • Margerita 5 miesięcy temu
    Klara idź zabaw się co będziesz siedzieć w domu
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Czytasz ekspresowo. 😘

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania