Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.19

Obudziła się rześka i wypoczęta, po marihuanie spała jak małe dziecko. Zegarek wskazywał wpół do siódmej i matka już krzątała się po domu. Dziewczyna pałając wyśmienitym samopoczuciem, szybko opuściła łóżko.

– Siema – zapiszczała wesoło, niemalże tanecznym krokiem wchodząc do kuchni i chwyciła puszkę z kawą.

Kobieta się nie odzywała, była wyraźnie zła za wczorajsze popisy. Nie to nie. – Pomyślała Daria, nalewając wodę do kubka. Nie mogła się już doczekać, aż pokaże Krzyśkom towar, co wprawiało ją w doskonały nastrój. O ile chłopaki będą w szkole.

– Po lekcjach do domu – odezwała się zimno pani Jagoda.

Nastolatka nie odpowiedziała. Matka nie zamierzała się jednak powtarzać, tylko złapała leżące na stole jabłko i opuściła kuchnię, a chwilę później mieszkanie. Ulala, ma FOCH, jak Maksio. – Zadrwiła bezgłośnie dziewczyna, w dupie mając obrażalstwo rodzicielki. Wypiła kawę w okamgnieniu, jeszcze szybciej wykonała poranną toaletę i równo o siódmej stała już przy drzwiach wyjściowych z klatki. Odwaga wraz z ziołem zniknęła, znów miała obawy co do spotkania. Uśmiech Sylwka, gdy tylko zobaczył wychodzącą z bloku dziewczynę, rozlazł się na całą szerokość twarzy. Szybko wstał i podszedł do nastolatki.

– No… masz szczęście, inaczej musiałbym cię przekopać – rzucił radośnie.

Darii zrobiło się dziwnie, tekst brzmiał dość sarkastycznie.

– Gdzie deska?

– Nie dziś – rzekła nastolatka, siląc się na luźny ton.

– Chodź.

Schowali się za dużym murem i Sylwek wyjął z kieszeni plastikową torebkę.

– Masz tu dychę, dałem ciut więcej do pakietów… dla zachęty. I zapisz mój numer. – Brunet wyjął telefon.

Daria wykonała prośbę.

– I jak herbatka? – zapytał chłopak.

– Kozacka – odparła cwaniacko nastolatka, próbując zachowywać się tak, jak tego oczekuje i do czego jest przyzwyczajony. – Muszę spadać. – Szatynka zerknęła na komórkę.

– Jak zgonisz wszystko, odpalę ci jeszcze połówkę – poinformował Jojo.

– Ok, muszę zbijać. Kończę po drugiej, więc jak coś, to się tu spotkamy – rzuciła Daria, chcąc już zakończyć to spotkanie. – Na razie.

– Mała. – Zatrzymał ją, łapiąc za ramię. – Ostrożnie tam. – Uśmiechnął się.

– Spoko.

 

Kurde, wali na cały plecak. – Wkurzała się nastolatka, kombinując, co tu zrobić, żeby tak nie śmierdziało. Do szkoły dotarła wcześniej niż zwykle, zdjęła bluzę, zawinęła w nią kontrabandę i zwinąwszy w ciasny rulon, wcisnęła z powrotem do plecaka. Wyluzuj, przecież nie będą cię trzepać bez powodu. I akurat dziś, kiedy masz zioło. – Uspokajała się, gdyż pesymistyczne perspektywy uczepiły się do niej jak rzep.

– Cześć – mruknął Maks, pojawiwszy się w szatni.

Daria aż podskoczyła.

– Kurde, chcesz, żebym zeszła? Spoko, ale nie dziś, dziś nie jest odpowiednia chwila – warknęła nastolatka, lecz zaraz wyszczerzyła zęby. – Nadal masz… FOCH? – Zaśmiała się.

– Załatwiłem lokal – odparł sucho chłopak, nadal wyglądał na nadąsanego.

– Gdzie? – Daria od razu się zainteresowała.

– W Neptunie.

– W Neptunie? A czemu tam?

– Kurczę, dobrze, że tam. Jest czwartek, i tak miałem fart, że mi wynajęli. Żeby nie stary, który ma wtyki, gówno bym załatwił – fuknął chłopak.

– Ooo, panie, a jednak jest FOCH – dowcipkowała Daria, uparcie podburzając kolegę.

– Wiesz co? A zresztą… – Maks machnął ręką i wyszedł z szatni, naburmuszony.

Szatynka się roześmiała, kumpel wyglądał przezabawnie. Zmieniła buty i ruszyła w poszukiwaniu Krzyśków. Znalazła metalowca na drugim piętrze – siedział jak zawsze na parapecie i słuchał muzyki.

– DYGASZ! – wrzasnęła, łapiąc chłopaka za ramiona. Nie wystraszył się, aczkolwiek zdjął słuchawki i obojętnym wzrokiem spojrzał na dziewczynę. Daria się nie przejęła, przywykła do beznamiętnego wyrazu twarzy kolegi.

– Idź! Nie umiesz fazować – burknęła rozczarowana, że nie udało jej się zaskoczyć chłopaka.

– Co tam? – zapytał ospale kumpel.

– Gdzie Krzysiek?

– Nie wiem, nie spędziłem z nim nocy – zażartował brunet i teraz już się uśmiechnął.

– Mam palenie na sprzedaż, masz komu popchnąć? – szepnęła Daria.

Wyraz twarzy nastolatka natychmiast uległ zmianie, chłopak był ewidentnie zaskoczony.

– Skąd?

– Mam i już. To co? Popytaj, dobra? U was sami palący, a ja mam ostry wymiatacz. Wiem, bo próbowałam. Miażdży, i to na długo, a paliłam bez podkładki – pochwaliła się Daria – Wczoraj narobiłam niezłej sesji w chacie, dziwne, że starzy się nie skleili. Oj, działo się – rozgadała się na dobre, no i chciała jak najszybciej pozbyć się nielegalnego bagażu.

– Chodź do kibla – rzekł Krzysiek i zmęczonym krokiem ruszył w stronę łazienek.

Wziął pakiet i obejrzał, Daria już wiedziała, że chłopak się zainteresował.

– Kupiliśmy wczoraj – poinformował brunet – ale jednego mogę wziąć. Ale to tylko po znajomości. Spróbuję i dam ci znać. O której zrywa?

– Wpół do trzeciej.

– Dobra, znajdę cię. – Kumpel wcisnął w dłoń dziewczyny pięćdziesiąt złotych i szybko się ulotnił.

Zadowolona nastolatka ruszyła na zewnątrz, gdzie miał się odbyć wf. Oczywiście znów nie miała stroju, ale widząc, jaka jest pogoda, czuła, że facet pozwoli im na luźne zajęcia. Zajrzała jeszcze do szatni w nadziei, że ujrzy tam Klarę, ale się zawiodła. Znów nie przyjdzie? – Pomyślała. Gdy wyszła na boisko, jej uwagę od razu przykuło dziwne zbiorowisko. Grupka uczniów stała przy ławeczkach i śmiała się z czegoś głośno.

– Widziałaś? – Wystraszyła ją Ulka, podchodząc z tyłu.

– Co?

– Wiki zrobiła nowej jakieś zdjęcia i teraz robi z niej pośmiewisko – wyjaśniła zniesmaczona dziewczyna.

Daria jak oparzona wtargnęła w tłum i wyrwała przyjaciółce telefon.

– Dawaj to! – zareagowała natychmiast Wiktoria.

– Spierdalaj.

Brunetka chciała zabrać Darii komórkę, lecz wtrącił się w to wszystko Kuba, który wyrósł jak z podziemi i przytrzymał dziewczynę. Szatynka cofnęła obrazy i na pierwszym ukazała jej się Klara, stojąca jak słup przy ścianie bez bluzki. Dziewczyna zasłaniała się, jak mogła, lecz dało się dostrzec jej nie najnowszy, beżowy stanik, który definitywnie swoje już przeszedł. Na drugim i trzecim zdjęciu było to samo, tylko że z innego ujęcia. Mina Klary była niepojęta.

– Kurwa mać, dość tego! – zagrzmiała Daria i już chciała ruszać na Wiktorię, jednak Ulka zatrzymała koleżankę.

– Zostaw. Zaraz wyskoczy Januszek i narobisz sobie kłopotów. Załatwisz… załatwimy to potem – poprosiła łagodnie.

– Oddawaj telefon, suko! – wrzasnęła Wiki.

– Nie, pokażę to dyrowi – poinformowała sucho Daria, uśmiechając się szeroko. – Chodź ze mną. – Tyknęła Ulkę w ramię.

Nadal trzymana przez Kubę Wiktoria nie miała najmniejszych szans, żeby ruszyć za dziewczynami.

– Kurwa, oddawaj telefon, dziwko! – darła się brunetka, lecz Daria miała to w głębokim poważaniu i machając złośliwie urządzeniem nad głową, po chwili schowała się w budynku.

 

– Poważnie? – zapytała Urszula, gapiąc się z niedowierzaniem na kumpelę.

Dziewczyna tylko spojrzała spode łba, robiąc jednoznaczną minę.

– Byłaś przy tym? – zapytała Daria.

– Nie, dopiero przyszłam, ale już było zbiorowisko. Nawet nie widziałam tych zdjęć, dopiero teraz, jak zabrałaś jej komórkę. Kurde, nie rozumiem, o co chodzi Wiki. To takie zabawne? Zachowuje się jak gówniarz, brak mi słów. I ta biedna dziewczyna…

– No właśnie, poszukajmy jej.

– Pewnie nie ma jej już w szkole. Po takiej akcji wcale bym się nie zdziwiła.

– Chodź, zobaczymy w szatni.

Tylko zdążyły zejść na dół, jak Radziszewska zagrodziła im drogę.

– A wy dokąd? – warknęła formalnie. Chyba za bardzo wzięła sobie do serca opiekę nad szatnią.

– Zejdź mi z drogi – fuknęła zimno Daria i przepchnęła się przez kobietę.

– Dokąd, pytam? Zaraz dzwonek. I co to w ogóle za zachowanie? – Szatniarka nie odpuszczała, idąc krok w krok za nastolatką, co bardzo irytowało dziewczynę.

Daria ją zignorowała i przez kraty zajrzała do swojego otwartego jeszcze boksu. Pusto.

– Hej, mówię do ciebie – jęczała kobieta.

Nastolatka zacisnęła zęby, starając się nie wyrzucić z siebie potoku nieprzyzwoitych słów, które uparcie cisnęły jej się na usta.

– Nie ma. Chodź, może złapiemy ją na przystanku, mam złe przeczucia – poprosiła koleżankę.

– A wy gdzie? Marsz na lekcje – rozkazała Radziszewska, wciąż idąc za dziewczynami, ale te, nie zwracając na nią uwagi, szybko opuściły szkołę.

– Boże, co za dziunia, służbistka od siedmiu boleści. A może dyro pod biurkiem ją pieści? A raczej ona jego – zachichotała Daria. – I po kiego się pruje? Nie było dzwonka. Co, nie mogę zapomnieć czegoś z szatni? Kiedyś jej powiem, ale to już po zakończeniu edukacji w tym burdelu – dodała.

– Zaraz poleci na skargę. Pisz wierszyk, początek już masz. – Zaśmiała się Ulka.

– Kij jej w plecy. I żebyś wiedziała, że napiszę. Upalę się, napiszę i powieszę przy jej kantorku – dowcipkowała Daria.

Do celu dotarły bardzo szybko, lecz Klary tam nie było.

– Pewnie już pojechała – stwierdziła Ulka.

– Kurde, naprawdę, jak się wkurwię, to pokażę to Modnisiowi. Torba za dużo sobie pozwala. I może faktycznie jest zazdrosna? – Rozradowała się Daria. – I co z tego, że ma ciuchy takie, jakie ma? Też mam zszyte ramiączko, bo po pijaku porwałam, a nie zamierzałam wyrzucać dobrego stanika. Wielkie mi halo – warczała wkurzona. – Jak chcesz, idź na lekcję, ja pójdę jeszcze zajarać.

– Dobra, olać wf – odparła Ulka.

Zniknęły za pustostanem i od razu zauważyły dziewczynę. Siedziała między gęstymi krzakami, gdzie stało kilka służących za siedziska pustaków, jednak zieleń nie rozkwitła jeszcze na tyle, aby ukryć nastolatkę.

– Co robimy? – zapytała Ulka, wyglądała na zmieszaną, ale i zatroskaną.

– Czemu nie pojechała do domu? Zostawiła coś w szkole? – Daria spojrzała na koleżankę, odpalając papierosa. Ta tylko wzruszyła ramionami. – Chodź.

Klara siedziała z lekko spuszczoną głową i nie widziała dziewczyn, dopiero, gdy Ulka nastąpiła na suchy patyk, blondynka podniosła wzrok. Momentalnie się spłoszyła, co jak z książki dało się wyczytać z jej wyrazu twarzy. Od razu przetarła oczy, ale to nic nie dało, ich kolor zdradzał, że płakała.

– Cześć – rzuciła ciepło Daria, ale nie miała zbytniego pomysłu na rozmowę.

– Cześć – wydusiła Klara, unikając wzroku koleżanki.

Szatynka usiadła obok i objęła zagubioną dziewczynę.

– Wyluzuj. Pochichają i zaraz zapomną, nie ma sobie czym dupy zawracać. A Wiki tego popamięta, obiecuję ci – oświadczyła.

Klara się nie odzywała.

– Daj mi swój numer i jutro umówimy się na przystanku, żebyś sama nie szła do budy. Tej kretynce jeszcze niejeden durny pomysł przyjdzie do głowy. Kurwa, nie kumam, o co jej chodzi i co się stało. Jasne, potrafi być wredną suką, ale ten cyrk? A zresztą, co jak się tu będę produkować. Ma nasrane i chyba nie da się już nic z tym zrobić. Ale mam to! – Daria pokazała telefon Wiktorii – i nie zawaham się tego użyć. – Zachichotała.

– Co chcesz zrobić? – Wystraszona Klara odzyskała głos.

– Pokażę dyrowi – odparła dumnie Daria.

– Nie. – Blondynka wzniosła sprzeciw.

– A czemu nie? W dupie mam, że wyjdę na konfidenta, ta szmata za dużo podskakuje. I tak jej zależy na naszej przyjaźni? Widzi, że nie godzę się na to, co odpierdala, a jednak robi to dalej, więc chyba ważniejsze jest dla niej popisywanie się. Od zawsze była zadziorna, ale tu już przegina, a na to nie pozwolę.

– Niczego nie pokazuj, bo będzie jeszcze gorzej. I to będzie moja wina – wybąkała Klara.

Zadzwonił telefon Darii. Zerknęła na monitor, ale numer nie był jej znany.

– Halo – mruknęła w słuchawkę.

– Oddawaj telefon, bo popamiętasz! – zagrzmiała Wiktoria.

Daria się uśmiechnęła i zerwała połączenie.

– Widzisz? Już panikuje, więc? Ona wie, jaka jestem i że stać mnie nawet na pójście do dyra. I teraz robi pod siebie, bo nie wie, czy naprawdę nie poszłam. Zajebana płytka bohaterka, ależ mnie wkurwiła – furczała nastolatka, nakręcając sama siebie.

– Tak, ale to chwilowe. Nie znasz Wiki? Będzie mścić się na niej – wtrąciła Ulka, wskazując głową Klarę – nie na tobie. Proponuję po prostu skasować te foty i zaznaczyć wyraźnie, że to ostatni raz, kiedy wywinęła taki numer. Faceci, jak widzę, są po twojej stronie, co ułatwia nam sprawę. Za Maksem pójdzie reszta chłopaków, a laski też bardziej za tobą, więc mamy przewagę. Niny i reszty motłochu nie liczę – dodała wesoło.

Daria spojrzała na Klarę – siedziała zabiedzona, nerwowo przebierając palcami. Ścisnęło ją w sercu, nie mogła darować, że tak ją upokorzono. Wyjęła telefon, wysłała do siebie poniżające zdjęcia i skasowała je z urządzenia przyjaciółki.

– W razie czego – oświadczyła, machając pokazowo swoim telefonem. – Idziemy, zaraz dzwonek.

– Ja nie idę – mruknęła Klara.

– Idziesz! I bez dyskusji!

 

– Czekajcie, zapalę jeszcze – poprosiła Daria. – A może zajarasz? Humor ci się poprawi – dodała, wyszczerzając zęby do Klary i odpalając papierosa.

Dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy. Nadal była smuta i ewidentnie bała się iść na lekcje, o czym informowała jej niezidentyfikowana mina.

– Mamy dziś religię, to będzie sztos. Ja nie idę, a wy? – Szatynka pokazowo uniosła do góry wzrok, kręcąc kosmykiem włosów.

Ulka zaśmiała się donośnie, mina koleżanki była godna mistrza sceny.

– Powinnaś iść na aktorkę. Najpierw napisać scenariusz, potem zekranizować i zagrać główną rolę – stwierdziła rozbawiona dziewczyna.

Daria spojrzała na Klarę – nadal była smutna.

– O tak! „To ja, nikłe gówno, co ma w głowie nierówno” – taki będzie tytuł. Komediodramat o życiu nastolatków. Ale oczywiście pierwszy plan należy do Wiki, ja nie zamierzam robić z siebie pośmiewiska, grając ją. Rolę drugoplanową dostanie Nina, co za winklem tyłek wypina, a pozostała obsada do przemyślenia. Na pewno Modniś jako tatuś której z bohaterek, no i oczywiście Radziszewska, grająca surową babcię. Ale czekajcie, a Dominisia? Tak, to jest to! Dominisia jako czarny charakter, zagorzała zwolenniczka mrocznych obrzędów. Widać, że jest ostro nawiedzona, więc pasowałoby jak ulał – stwierdziła z powagą Daria i zaraz się roześmiała. Koleżanki również się rozweseliły, patrząc dziwnie na dziewczynę.

– Idziemy – zarządziła Daria i ruszyła w stronę szkoły. – Kto wymyślił dwa wf-y na początku lekcji, powiedzcie mi? I potem śmierdzisz przez cały dzień. Trzeba wnieść postulat o prysznice, inaczej nic z tego nie będzie – dodała, chichocząc.

– Wyluzuj, one przy Frozi do ciebie nie podbiją – rzekła nagle Ulka, patrząc na niemrawą Klarę.

– Nie chcę iść na wf – odparła niepewnie dziewczyna.

– Przestań, będziesz olewać zajęcia przez tę kurewkę? Masz strój? – zapytała Daria.

– Nie mam.

– Nie masz czy boisz się założyć?

– Nie mam.

Dziewczyna domyśliła się, że to kłamstwo, lecz dała spokój koleżance. Wiedziała, jak się czuje, że się boi i wstydzi, nie zamierzała więc naciskać.

Nie zdążyły wejść na teren boiska, jak Wiki wyskoczyła przed nosem szatynki i mocno ją odepchnęła.

– Gdzie telefon?! – wydarła się.

– Pierdol się.

– Oddawaj telefon, suko!

– Telefon jest u Modnisia – odparła spokojnie Daria, uśmiechając się szeroko.

– Ty szmato! – zagrzmiała Wiki i ni z tego, ni z owego, z całej siły zdzieliła dziewczynę po twarzy.

Przyłożyła się, cios był tak mocny, że Darię aż odrzuciło w bok. Za moment się wyprostowała, lecz nie reagowała, stała tylko jak słup, patrząc na Wiki i nie wierząc, że ta ją uderzyła.

– O ty dziwko! – Obudziła się jednak po chwili, zrzuciła plecak, doskoczyła do Wiktorii i kopnęła ją w brzuch.

Gdy ta się pochyliła, Daria objęła dziewczynę za szyję i powaliła na ziemię. Zdążyła zadać drugi cios z pięści w żebro, lecz za moment doskoczyli do nich Kuba z Maksem i Dawidem, i z niemałym trudem rozdzielili przyjaciółki.

– Szmato sucha, zajebię cię, rozumiesz? – Wygrażała palcem szatynka, mocno trzymana przez Kubę. – Puszczaj! – warczała.

– Zobaczymy po lekcjach – odparowała Wiki, również usiłując uwolnić się Dawidowi.

– Dobra, jak chcesz, to zobaczymy – fuknęła Daria. – Puszczaj – powtórzyła, szarpiąc się z kolegą.

– Spokój! – nakazał Jakub. – Januszek już zamyka kantorek.

– Szmato jebana, popamiętasz. Zdziczałaś przez nią – burczała Wiki. – A ty, brudasko, masz pozamiatane – zagroziła, strzelając w Klarę palcem.

– Żebyś się nie zdziwiła – burknęła Daria, którą nosiło już na wszystkie strony.

Nagle się jednak wyciszyła, przypomniawszy sobie właśnie, co ma w plecaku. Cholera jasna – fuknęła w myślach, orientując się poniewczasie, że niepotrzebnie robi aferę, że dziś na pewno nie powinna.

– O, miło, że się panie zjawiły. – Za plecami usłyszała nauczyciela. – Dlaczego jeszcze w ciuchach?

– Jestem niedysponowana – odparła natychmiast Daria, odwracając się na pięcie.

– Doprawdy? Daria, ostatnio zbyt często jesteś niedysponowana, masz jakieś problemy zdrowotne? Może powinnaś udać się do lekarza? – wyjechał złośliwie facet.

Wiki zachichotała, podobnie Nina, podnosząc szatynce ciśnienie jeszcze bardziej.

– To jak, wpisujemy pałę? Bo nieprzygotowanie już wykorzystałaś… dawno temu – kontynuował mężczyzna.

– Proszę bardzo, na zdrowie. Zawsze do usług – zripostowała bezczelnie Daria, rozkładając ręce.

Facet tylko westchnął i spojrzał na stojące obok Ulę i Klarę.

– A wy? Ula? Szybciutko. A pani ma na imię? – Uśmiechnął się do blondynki.

– Klara. – Dziewczyna ledwo wydusiła.

– Dlaczego nie w stroju?

– Zapomniałam.

– Pierwsze zajęcia ze mną i już nieprzygotowanie? Dziewczyny, co z wami? – dociekał mężczyzna, wciąż bardzo łagodnie.

Klara zamilkła, spuściła tylko głowę.

– Ma strój, panie profesorze, była dziś w szatni. Jej się po prostu nie chce – wyjechała nagle Wiki, złośliwie szczerząc zęby.

– Jeszcze słowo… – warknęła Daria.

– Tak? – Nauczyciel spojrzał na Klarę. – Dlaczego nie chcesz ćwiczyć? Mamy taką fajną pogodę.

– Źle się czuję. Może mi pan wstawić nieprzygotowanie? – miauknęła wystraszona nastolatka.

– Laski, ja już nie mam na was sił. Młode ładne dziewczyny, a takie leniwe. Dobra, gramy w siatkę. A wy siadać i grzecznie obserwować – rzekł z rezygnacją pan Janusz, dmuchnął w gwizdek i oddalił się od dziewczyn.

Gdy tylko nastolatki usiadły na trybunach, od razu rozległ się chichot dwóch dziewczyn i chłopaka, niećwiczących osób z innej klasy. Daria złowrogo spojrzała w tamtą stronę, lecz na uczniach nie zrobiło to większego wrażenia, nadal szeptali coś do siebie, raz po raz zerkając na Klarę. Szatynka zerknęła na koleżankę – siedziała skulona, patrząc pod nogi.

– Frozi, nie uruchamiaj się! – rzuciła wesoło Ula, stojąca nieopodal i czekająca na rozpoczęcie meczu.

– Spoko! – odkrzyknęła Daria, próbując nie wybuchnąć.

Dokładnie słyszała śmiechy i wiedziała, co czuje Klara, przez co nie było jej łatwo trzymać nerwy na wodzy. Frozi, nie dziś. – Gadała do siebie, lecz coraz bardziej korciło ją, aby podejść i wygarnąć dowcipnisiom.

– Nie zwracaj uwagi. Mają chwilową rozrywkę, więc szaleją. To minie. Nie widzą, że zachowują się jak szczeniaki, jak bydło, dla nich ważne jest tylko, że powstała afera – rzuciła do Klary.

– Wiem – mruknęła dziewczyna.

– Luz. – Daria objęła koleżankę.

 

– Zamknijcie mordy! – krzyknęła po kilku minutach, gdyż drwiny nie ustawały.

Wiedziała, że Wiki naplotła bzdur, gdyż dwa głupie zdjęcia nie wzbudziłyby aż takiej sensacji, żeby przeżywać to tyle czasu. Dziewczyny spojrzały na szatynkę i zamilkły. Nie wytrzymały jednak długo, kilka chwil później znów zaczęły szeptać, nie siląc się nawet na dyskrecję. Daria nie wytrzymała.

– Poczekaj chwilę, zaraz wracam – oznajmiła Klarze i nie czekając na jej reakcję, chwyciła plecak i ruszyła za szkołę.

Weszła za śmietnik, odsunęła siedzącą luźno w budynku cegłę, schowała trawę w dziurze i zasunęła kamień z powrotem. Po chwili wtargnęła na boisko, zdjęła koszulkę i wyciągnąwszy w bok ręce, zaczęła okręcać się wokół własnej osi.

– PROSZĘ BARDZO, RÓBCIE ZDJĘCIA, ZEZWALAM! A JEŚLI ZA MAŁO ATRAKCJI, MOGĘ TEŻ ZDJĄĆ SPODNIE! – wrzasnęła na całe gardło, kręcąc się wkoło.

W moment znalazł się przy niej nauczyciel.

– Daria, co ty wyprawiasz?! Ubieraj się natychmiast! – zagrzmiał surowo, przecinając uczennicę demonicznym spojrzeniem.

– Ale dlaczego? Tyle widowni? Oni lubią takie rzeczy, bieliznę i te sprawy – odpyskowała Daria, zupełnie nie patrząc na przyszłe konsekwencje swego czynu.

Facet nie prosił dłużej, tylko chwycił nastolatkę za ramię i wyprowadził z boiska.

– Ubieraj się w tej chwili i po lekcji idziemy do dyrektora. Teraz grubo przesadziłaś – warknął złowrogo, poczekał, aż dziewczyna założy koszulkę, odprowadził ją na ławeczkę i wrócił do klasy, oglądając się jeszcze po drodze.

Szatynka spojrzała na Klarę – dziewczyna gapiła się na nią z niedowierzaniem.

– No co? – Daria zachichotała. – Już dadzą ci spokój, teraz mają lepszy temat – stwierdziła.

Blondynka milczała, chyba wciąż była w szoku po tym przedstawieniu.

– Niepotrzebnie to zrobiłaś, będą kłopoty – mruknęła w końcu.

– Olewam.

 

– Nie powinnaś była tego robić. I teraz przeze mnie będziesz miała problemy – kontynuowała Klara.

– Przez ciebie? – Daria spojrzała na nią z wyrzutem.

– Tak, przeze mnie, przecież się za mną wstawiłaś. A co będzie, jak cię wyrzucą? Przecież i tak masz już w tej szkole ostro przejebane – stwierdziła nastolatka.

Daria zrobiła duże oczy, nie przywykła do takiego słownictwa koleżanki.

– Nie wyrzucą mnie przed maturą… chyba. A zrobiłam to, bo chciałam się popisać, zrobić akcję, nudno w tej budzie – skłamała szatynka. – Nie pierwszy mój wybryk i pewnie nie ostatni, powinnam pobierać opłaty za umilanie czasu lamusom – Uśmiechnęła się.

Do śmiechu jej jednak nie było, dopiero teraz zaczęła żałować swojego wyskoku. Jasne, wahała się, ale chęć dogryzienia dowcipnisiom była tak duża, że wygrała z perspektywą przykrych konsekwencji. Ja pierdolę, teraz na bank wylecę. Trzeba było jednak rozegrać to inaczej. Ale ta akcja… była piękna. – Pomyślała, dumna i wystraszona zarazem. Nie bała się wyrzucenia ze szkoły, nie przeszkadzało jej, że maturę napisze za rok, bała się rodziców, tego, co będzie. A wiedziała, że będzie gorzko… bardzo gorzko.

– Daria. – Klara dotknęła ramienia dziewczyny.

– Co? – Nastolatka wróciła do żywych.

– Musimy powiedzieć, jak było – stwierdziła blondynka.

– Co? Powiedzieć? – Znając upór Klary w kwestii nieskarżenia się Daria bardzo się zdziwiła.

– Musimy, inaczej będzie źle. Teraz przegięłaś, dyro ci tego nie daruje.

– I co, myślisz, że jak powiemy, to to coś zmieni? One dostaną nagany, a ja i tak swój wyrok otrzymam za tańce półnago na boisku. – Zaśmiała się wymuszenie Daria.

– Więc ja sama pójdę i powiem – zadecydowała Klara.

– A wiesz, co? Kurwa, masz rację. Ja i tak oberwę, ale ta szmata z drugą do spółki również. Z jakiej racji cię terroryzują? Taka przyjaciółka mi niepotrzebna, zresztą i tak już koniec szkoły. Jasne, lubię Wiki… lubiłam, dużo z nią przeżyłam i takie tam, ale to, co teraz wyprawia, przechodzi ludzkie pojęcie. Od zawsze była wredna i lubiła dokuczać innym, ale obecnie przesadza. I wiesz, co mnie najbardziej boli? Że prosiłam jak człowieka, jak zdrowego na umyśle ludzia, a ona ma na to wyjebane. To jest przyjaźń? Niech spierdala, suka, szmata… – rzuciła Daria i nagle urwała, bo przez ten monolog zaczęło zbierać jej się na płacz.

Nie było już złości, teraz zrobiło jej się przykro, gdy pomyślała, że Wiki, która jeszcze niedawno skoczyłaby za nią w ogień, ma ją w tej chwili głęboko w dupie i zupełnie nie liczy się z jej zdaniem.

– Jak one dorwały cię w tej szatni? Czy cię tam zawlekły? I kto? Wiki z Niną? – zapytała.

– Nie chcę o tym mówić – bąknęła Klara.

– Piękna, ja wiem, że to wstydliwy temat, ale kogo się wstydzisz? Mnie? Czuba? – Daria zachichotała. – Poza tym przecież chcesz wyznać prawdę, więc i tak się dowiem, tak? – naciskała dziewczyna.

– To Wiki zaczęła. Mam strój, ale i tak nie chciałam ćwiczyć, nie chciałam dawać im kolejnych powodów do drwin… – rzekła Klara i urwała wątek.

– No i?

– I… i chciałam na ciebie poczekać przed szkołą, ale mnie namierzyły i kazały iść do szatni. Byłe we trzy, co miałam zrobić? I tam się zaczęło. One mnie nie dotknęły, ja sama się rozebrałam… pod presją – wyjaśniła nastolatka, mówiąc coraz ciszej.

– We trzy? – Zdziwiła się Daria.

– Wiki, Nina i jakaś inna, której nie znam. Siedzi po prawej – wyznała blondynka, nie patrząc na uczniów, którzy kilka minut temu robili sobie z niej żarty.

Daria spojrzała w bok.

– Która to?

– Ta wyższa. Ale nic nie rób, i tak masz już pozamiatane – poprosiła spłoszona Klara.

– Nic nie będę robić, ale zaraz wracam. – Daria się uśmiechnęła i szybko podniosła tyłek.

Żartownisie widząc, że szatynka idzie w ich kierunku, zrobiły dość wymowne miny. Nie mogły przecież nie znać „sławnej” Frozi.

– Ty. – Daria zawisła nad ciemnowłosą dziewczyną, wystawiając palec przed jej nosem. – I co? Dobrze się bawiłaś? – zapytała oschle.

– Co? O co ci chodzi? – pisnęła irytująco nastolatka.

– O takie gówno, co mu się z drogi schodzi – warknęła Daria, sugestywnie machnąwszy głową w kierunku uczennicy. – Wiedz, pryszczu, że na przerwie idę do dyra i nie omieszkam pokazać mu tych zdjęć. Nudzisz się?

– Weź idź, dobra? – wtrącił kolega dziewczyn.

– Do ciebie nie mówię, koleś, poza tym nie przerywa się komuś wypowiedzi. Masz osiemnaście lat i jeszcze się tego nie nauczyłeś? No tak, jak ktoś ma blokadę umysłową i furtkę jedynie na tak prymitywne zachowanie, jakie zaprezentowałeś kilka minut temu, to jak może? – Daria się uśmiechnęła.

– Weź spierdalaj stąd, szukasz guza? – Koleś zerwał się z miejsca, lecz dziewczyna ani drgnęła.

– No dawaj, jedziesz. Ale ostrzegam, że to nie będzie dobre posunięcie – zagroziła zimno Daria, ani na chwilę nie zrywając kontaktu wzrokowego.

– Masz fart, że jesteśmy tu, bo porozmawialibyśmy inaczej – fuknął chłopak i niezadowolony, posadził tyłek na miejsce.

– Szykuj się na pogadankę z Modnisiem – rzekła cierpko do brunetki Daria i wróciła do Klary.

– Mówiłam? – wyjechała z pretensją blondynka.

– Co? – Daria się zaśmiała. – Myślisz, że on by mnie uderzył? Nie ma opcji. I tu nie chodzi o mnie, bo nie jestem aż tak mocna, żeby lać się z facetami, ale to leszcz. On się boi naszych chłopaków, a wie, że ci na pewno by się za mną wstawili. Nasz klasa, pomijając Ninę – bladzinę, jest bardzo zgrana – wyjaśniła dumnie Daria. – Nawet ta cała Luiza, która pozuje na lalę, chyba jest w porządku. Na początku szkoły zachowywała się całkiem inaczej, ubierała się inaczej i nie malowała tak mocno, dopiero, jak zadała się z tą kretynką, zdziczała. Ma chyba za słabą psychę i dała się omamić, czego nie rozumiem. A uważam tak dlatego, że fakt – łazi z Niną, ale nie widziałam, żeby podskakiwała czy wyśmiewała się z kogoś, a jak już, to chyba tylko, żeby przypodobać się koleżance. Kiedyś pytałam, czemu ciąga się z tym motłochem, ale nie uzyskałam odpowiedzi.

Klara nie odniosła się do tego wyznania...

 

Rozległ się gwizdek i dziewczyny spojrzały w stronę boiska. Zaraz podbiegła do nich zasapana Ulka i klapnęła pod nogami Klary.

– O masakra, jak gorąco. Może i jest marzec, ale ostatni raz gram z tymi debilami. Nina, ta wielka, co to wszystko wie najlepiej i wszystko najlepiej umie, ma dwie lewe ręce. Taka gra na raty, bo ślimak nie trafia w piłkę, to nie gra. Powinna prócz wizyty u lekarza od głowy zgłosić się również do okulisty. Zdecydowanie – rzuciła wesoło brunetka, uśmiechając się szeroko.

Daria z Klarą uderzyły w śmiech, lecz zabawę zaraz przerwał nauczyciel, stając przed koleżankami z grobową miną.

– Daria, zapraszam – Wskazał ręką budynek szkoły.

– Szykuj się! – krzyknęła do Wiktorii szatynka i niechętnie ruszyła za mężczyzną, prosząc losu o ostatnią szansę.

Już widziała tę aferę w domu, gdzie w tej chwili nie pomoże nawet obecność ciotki.

 

– Słucham? – zapytał z niedowierzaniem dyrektor, wybałuszając oczy.

– Tak, niestety, Daria dziś przeszła samą siebie. Nie wiem, co z tym zrobisz, ale to zachowanie było skandaliczne. To fajna, inteligentna dziewczyna i nie rozumiem, czemu chce się pokazać, robiąc takie rzeczy, zamiast wykazać się czymś fajnym, czymś, co potrafi – rzekł wuefista, coraz bardziej pogrążając nastolatkę przed przełożonym.

– No, to Daria, miarka się przebrała. Proszę się spakować i od razu odebrać papiery z sekretariatu. Wypis możesz wziąć dziś, jeśli poczekasz, aż pani Kasia wypisze albo odebrać jutro w godzinach lekcyjnych. To wszystko, możesz iść – rzekł beznamiętnie dyrektor i wlepił nos w monitor.

– Mogę coś powiedzieć? – wydusiła podłamana Daria.

Spodziewała się takiego obrotu sprawy, aczkolwiek miała jeszcze cień nadziei, że może i tym razem jej się upiecze.

– Nie widzę sensu – odparł mężczyzna, nie odrywając się od klikania w klawiaturę.

– Aha, czyli uczeń nie ma prawa do obrony? – warknęła dziewczyna.

– Do obrony? – Dyrektor spojrzał na nią spode łba. – W tej sytuacji chyba nie ma argumentów, które przemawiałyby na twoja korzyść – stwierdził niewzruszenie.

– Wie pan, czemu to zrobiłam? Bo dręczą Klarę. Prosiłam, błagałam, groziłam, ale nic nie pomaga. W końcu nie wytrzymałam i odstawiłam szopkę. Tak, wiem, to było przegięcie, ale chciałam utrzeć im nosa. Poza tym byłam w staniku, więc mała szkodliwość czynu. Na plaży chodzi się w bikini i nikt nikogo za to znikąd nie wyrzuca – walnęła dziewczyna, samej już chyba już nie wiedząc, co plecie. Była tak zdenerwowana, że niepotrzebne zdania same umykały z jej ust.

– Jak to „dręczą”? Kto dręczy? – Facet w końcu się zainteresował.

– Wiki, Nina i jedna tor… dziewczyna z trzeciej B.

– Nie rozumiem. To dlaczego ja się o tym dopiero teraz dowiaduję? Dobrze, zajmę się tym, ale to nie zmienia twojego położenia. Dziękuję, możesz iść.

– Proszę. – Daria nie ustępowała i położyła przed pedagogiem komórkę. – To nie wszystko – dodała i przewinęła na kolejne zdjęcie.

Mina, jaką zrobił w tym momencie dyrektor, była bezcenna.

– Co to jest? – zapytał.

– Wiki zrobiła w szatni, do spółki z… mówiłam, z kim.

– To jej telefon?

– Nie, mój. Ona ze swojego wyrzuciła, ale skopiowałam.

– Dobrze, poczekaj na korytarzu – rzekł dyrektor i podniósł słuchawkę.

Daria odetchnęła, choć nie była pewna, jak to się skończy. Może je tylko zjebie, wjebie nagany, a ja i tak wylecę. Kurwa. – Warknęła w duchu, wściekła na siebie i swoje nieprzemyślane wyskoki.

Lekcja już się zaczęła, szybko więc umknęła za szkołę, ekspresowo wypaliła papierosa i wróciła pod gabinet. Nie czekała długo na pojawienie się dziewczyny z klasy B, a chwilę później Klary, Wiki i Niny.

– Konfident – burknęła od razu Wiktoria, gapiąc się na Darię z pogardą.

– Pierdol się. I zabieraj to! – fuknęła szatynka, niechlujnie rzucając komórkę koleżanki na stojącą obok ławeczkę.

– Pamiętaj, suko. Jeśli narobiłaś mi przypału, masz przejebane – odgrażała się Wiki, sprawdzając zawartość telefonu.

– Spokojnie, skopiowałam. – Daria wyszczerzyła zęby. – Żałuję tylko, że skasowałam, teraz masz zaplecze, żeby się wykręcać. Ale luz, mam świadków.

– Zamknij mordę, bo…! – syknęła Wiki. – I mam nadzieję, że pamiętasz, że jesteśmy ustawione?

– Jasne, jakże mogłabym zapomnieć – odparła spokojnie szatynka.

– Zapraszam – rzekła wysoka blondynka, otwierając drzwi sekretariatu.

Daria znów poczuła strach.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Margerita 5 miesięcy temu
    Mój kolega też pali Marysię tą indyjską bo lecznicza mówi że jest to gówno słabe
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Fajnych masz kolegów! :D:D:D
  • Margerita 5 miesięcy temu
    ZielonoMi dzięki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania