Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.16

Cholera. – Przeszło jej przez myśl, gdy rozwrzeszczał się zegarek, po czym ciężko zwlekła się z posłania i jeszcze ciężej ruszyła do kuchni.

– Leszek, zalej mi kawę! – krzyknęła i zamknęła się w łazience.

Nie zaglądała do salonu, nie miała ochoty oglądać matki i podnosić sobie ciśnienia. Mocna kawa pomoże. – Łudziła się i zaraz siedziała w wannie. Szorowała się jak wariatka, przypomniawszy sobie w tej chwili, nie wiedzieć, czemu, spostrzeżenia prześladowczyń co do jej higieny osobistej. Nie zagłębiała się jednak w temat, musiała się przecież ostatecznie doprowadzić do porządku, zdążyć wypić kawę i zrobić jeszcze jakąś kanapkę. Dziesięć minut później już smarowała chleb, popijając kawę. Uśmiechnęła się pod nosem – nagłe wspomnienie Darii i jej zachwytu z otrzymania kanapki odrobinę poprawiło humor nastolatce. Zrobię trzy. – Cieszyła się, samej nie wiedząc, czy chce przypodobać się dziewczynie, czy też po prostu taka jest już jej natura.

– Młoda. – Usłyszała nagle za plecami.

Podskoczyła wystraszona, o mało nie kalecząc się nożem.

– MUSISZ SIĘ TAK SKRADAĆ?! – krzyknęła, a raczej wydarła się na Leszka.

– Młoda, nie spałaś w domu? – zapytał mężczyzna.

– A czy to ważne?

– Ważne!

– Jak miałam spać, skoro się zamknęła i zdechła? – warknęła chamsko Klara.

– Nie miałaś kluczy?

– A odwal się, muszę iść do szkoły – syknęła dziewczyna, szybko spakowała prowiant i jeszcze szybciej opuściła mieszkanie, tym razem pamiętając o kluczach.

 

Po wypiciu kawy poczuła się lżej, teraz jednak, gdy nerwy nieco wyparowały, znów ogarnęła ją senność. Fakt, drzemała na tej nieszczęsnej klatce płytkim półsnem, ale cóż to było za spanie, skoro słyszała najmniejszy, dochodzący z ulicy szmer? Wyjęła małe lusterko – podpuchnięte oczy i blada cera nie prezentowały się zbyt dobrze. A pierdolę, moja sprawa. – Fuknęła podświadomie, lecz gdy tylko podeszła do klasy i od razu zaczęli ją przesłuchiwać, zwłaszcza Daria, w okamgnieniu straciła pewność siebie. Chciała jedynie do domu, chciała jedynie spać...

 

DARIA

 

Minęło już kilka minut, a Alicji Kobuszewskiej, nauczycielki informatyki nadal nie było, co szczerze dziwiło Darię. Kobieta raz była oschła, raz ciepła, jak jej humor dopisywał, nigdy jednak nie miała w naturze spóźniać się na zajęcia. Szatynka przez cały czas bacznie obserwowała Klarę, której oczy powoli się zamykały.

– Nie będzie lekcji. – Nad głową dziewczyn pojawił się Maks. – Gadałem ze starymi i ojciec proponuje imprezę w knajpie. Pewnie ma rację, nie będzie ciepło, jak zdemolują mi chatę. – Zachichotał chłopak.

– Skąd wiesz? Chociaż nigdy się nie spóźniała – odparła byle jak Daria, zupełnie ignorując temat urodzin.

– Tak myślę. Przejedziesz się ze mną po lekcjach poszukać lokalu? Mam tylko trzy dni, trzeba szybko kombinować – poprosił Maks.

– Słabo, ciotka zaatakowała i muszę jechać z nią na zakupy – wyjaśniła Daria, niezbyt chyba zadowolona.

– Kurde, ciotka nie ucieknie, to zajmie ch… – rzekł Maks i nagle urwał, wskazując głową Klarę.

Daria spojrzała na dziewczynę – przysnęła z głową na leżących na ławce rękach.

– Co jest? – zapytał chłopak.

Szatynka tylko wzruszyła ramionami i w tym momencie do klasy wtargnęła wychowawczyni. Daria niezbyt subtelnie szturchnęła sąsiadkę, która niemrawo podniosła głowę. Od razu się spłoszyła albo też zawstydziła, doskonale zdawała sobie sprawę, że zasnęła.

– Dzień dobry. Pani Kobuszewskiej dziś nie będzie, więc macie teraz okienko. Proszę zachowywać się cicho i nie przeszkadzać innym klasom. Daria, rozumiesz, co mówię? – burknęła kobieta, wymownie patrząc na podopieczną; nie miała chyba dziś zbyt dobrego humoru.

– Oczywiście, pani profesor, może pani na mnie liczyć – zadrwiła nastolatka.

Kurwa, nie mogłaby Barańska wziąć sobie wolnego – syknęła w myślach, wiedząc, że dziś jej się już nie upiecze.

– Muszę wracać na lekcję, więc posiedźcie sobie spokojnie i potem udacie się na matematykę – dodała Cybulska, groźnym wzrokiem mierząc szkolną buntowniczkę i po chwili już jej nie było.

– Piękna, co ci jest? Źle się czujesz? – Daria natychmiast zaatakowała Klarę.

– Mówiłam, że się nie wyspałam – mruknęła blondynka.

– A co robiłaś w nocy? Imprezowałaś – stwierdziła Daria, szeroko szczerząc zęby. – A niby taka niepozorna…

Klara już nie patrzyła na koleżankę, starając się, jak może, unikać niewygodnego tematu.

– Chodź do higienistki, to spoko laska. – Daria nie odpuszczała.

– I co, da mi amfę na niewyspanie? Wątpię, aby posiadała, a nawet jeśli, na pewno się nie pochwali – warknęła zmęczona tą gadką blondynka.

– O fuck! – zapiała Daria, tekst koleżanki rozłożył ją na części pierwsze.

Drzwi się uchyliły i pojawiła się w nich głowa Dominiki, która krótko przeleciała wzrokiem po Ninie, następnie po Darii i zamknęła za sobą skrzydło.

– No ładnie, znowu coś się szykuje – stwierdził Maks.

– Zlewam to – fuknęła Daria. – Piękna, a może jednak? Naprawdę źle wyglądasz. – Znów uczepiła się Klary.

– KURWA, DAJ MI W KOŃCU SPOKÓJ! – wrzasnęła nagle blondynka, zrywając się z miejsca, chwyciła plecak i w okamgnieniu opuściła klasę.

Daria nie zdążyła nawet pisnąć, jedyne, na co było ją stać, to otwarcie ust ze zdziwienia.

– No i czemu ją dręczysz? Widzisz, że nie ma ochoty się tłumaczyć – zbeształ przyjaciółkę Maks, siadając obok.

– Z nią coś się dzieje i ja się dowiem, co – zadeklarowała dziewczyna. – I daję sobie dwie ręce uciąć, że to ma związek z tym pieprzonym samochodem – dodała.

– Ale to raczej nie jest twoja sprawa, tak? I odpuść. Chodź lepiej zapalić.

Dwie minuty później już kroczyli korytarzem, uważnie wypatrując dyrektora i przy okazji Klary. Daria jak zwykle zapaliła dwa pod rząd i znowu zrobiło jej się niedobrze.

– Matma, i co będzie? – zapytał Maks.

– Nie mam pojęcia.

– Założę się, że jeśli cię przepyta, zrobi to z zadań z kartkówki, ona tak ma. Mam pomysł.

Daria pytająco spojrzała na chłopaka.

– Miałem też sam rząd, możesz napisać na ręku i będziesz zapuszczać żurawia. – Roześmiał się chłopak.

– Tak – burknęła Daria. – Chociaż wiesz, co? To wcale niegłupi pomysł, ale jest jeden problem. Musiałabym mieć objętość łapy jak Pudzian, żeby mi się to wszystko zmieściło – stwierdziła Daria, śmiejąc się smętnie.

Maks ponownie zachichotał, rozbawiony ironią koleżanki.

– Źle zrobiłyście, że ona ci napisała, trzeba było pokombinować inaczej. Ruda pozna charakter pisma. – Chłopak spoważniał.

– A w dupie to mam, co będzie, to będzie. Walę już to, mam dość dołowania się przez tę sukę, ta pojebana matma spędza mi sen z powiek. Nie dopuści mnie do matury, bo nie umiem? To nie moja wina, do cholery, z innych przedmiotów prócz fizyki i jakoś sobie radzę. – Uniosła się dziewczyna, choć strach przed lekcją nie dawał za wygraną.

– Dobra, idziemy, zaraz dzwonek. A może jednak odpuści.

– Tak, ona odpuści, zwłaszcza znając to kwieciste uczucie, którym do mnie pała – warknęła szatynka i zarzuciła plecak na ramię.

 

– Nie ma, nieźle ją zdołowałaś – rzekł chłopak, nie widząc Klary.

– Pierdolę to – burknęła Daria i posadziła tyłek pod salą.

Dziewczyna pojawiła się w oddali chwilę później, lecz sądząc po jej sztywnych krokach, niezbyt się chyba śpieszyła na lekcję. Nina jednak nie wytrzymała i parsknęła pod nosem. Daria dokładnie to słyszała, dlatego też zionąc dziś znakomitym humorem, zerwała się na równe nogi i szybko podeszła do koleżanki. Radość natychmiast zniknęła z twarzy żartownisi.

– Słuchaj, szmato cienka, powtórzę to setny i tym razem ostatni raz – albo przestaniesz drwić, albo zmażę ci w końcu ten uśmieszek z ryja. Raz na zawsze, zrozumiałaś? I nie pomoże ci ani twoja Dominika, ani twój goryl, paniała? I nawet, jeśli dostanę wpierdol od twojego brzydkiego Strongmena, będzie warto, bo wtedy już nie będziesz posiadać uzębienia, co będzie mnie bardzo satysfakcjonowało. Dotarło?

Nina milczała, nie patrząc na szatynkę.

– Kurwa, plebs? – fuknęła Daria, odwracając się na pięcie i ruszając w stronę klasy. – Przyganiał kocioł garnkowi. Cóż za irytująco – żenująca istota – dodała dość głośno i totalnie wkurwiona, usiadła pod drzwiami.

 

– Czemu nie odebrałaś telefonu? – Usłyszała nad głową dobrze znany jej głos.

Nie była zdziwiona, spodziewała się, że prędzej czy później Wiki wyjdzie z inicjatywą.

– A muszę? – syknęła.

– Kurde, Frozi, o co te żale? O tą dziunię?! – Wiktoria podniosła głos.

Daria milczała, nie miała ochoty z nią rozmawiać.

– Frozi.

– Macie telefon dla Klary? – zapytała oschle szatynka.

– Serio? – zadrwiła Wiki, będąc chyba pewną, że Daria puści wszystko w niepamięć. – Frozi, co jest z tobą, od kiedy to stałaś się obrońcą uciśnionych?

– Macie telefon? – powtórzyła zimno Daria, perspektywa przesłuchania przez Barańską prawidłowo nakręcała ją nie w tą stronę, co trzeba.

– Nie mam. Nie jestem jej niczego winna, bo nic nie zrobiłam.

– Nie? Twoja suczka wczoraj cię sprzedała, wiesz o tym? – oznajmiała Daria, nie patrząc na przyjaciółkę.

– Co?

– Jajco. I wiesz co? Weź spierdalaj, wystarczająco natrułaś już tu powietrza.

– Co? – powtórzyła z niedowierzaniem Wiki. – A kurwa, pierdol się, nie myśl, że każdy będzie lazł ci w dupę! – fuknęła i wielce oburzona, oddaliła się od szatynki.

Po chwili stała już przed Niną, mówiąc coś i gestykulując dynamicznie. Kretynka. – Pomyślała z niesmakiem Daria, obserwując tą komiczną scenę. Zerknęła w lewo – Klara stała przy oknie i gapiła się gdzieś w dal. Nikt jej nie zaczepiał, nikt z nią nie rozmawiał, a Maks z Kubą gdzieś zniknęli. Nie, olewam, nie to nie. – Przyhamowała się w myślach, gdyż gotowa już była wstać i podejść do dziewczyny. Widząc smutną, samotnie stojącą pod tym oknem blondynkę, dość boleśnie ścisnęło ją w środku. Nie dziwiła się sobie, bardzo polubiła koleżankę i szczerze się wkurwiała, widząc ją w tym stanie.

– Zapraszam do klasy. – Obserwację przerwała Barańska, piszcząc nadzwyczaj wesoło.

Daria dobrze wiedziała, jaki jest powód tej wesołości i mina jeszcze bardziej jej zrzedła. Do tego nie było Maksa, który może spróbowałby jej coś podpowiedzieć.

– A pierdolę to – warknęła pod nosem i ciężko podniosła się z miejsca.

 

– Panno Mróz, zapraszam. – Ruda złośliwie się uśmiechnęła, z gracją otwierając dziennik.

Daria niechętnie wstała i niemrawo ruszyła w jej kierunku, oglądając się jeszcze po drodze na Klarę. Zapomnij. – Zaśmiała się w duchu i jak skazaniec stanęła przed nauczycielką. Maks z Kubą właśnie wtargnęli do klasy i gorąco przepraszając, zajęli miejsce w ławce.

– No dobrze, a więc... Czy może mi pani powiedzieć, kto napisał za panią kartkówkę? – wyjechała bez ogródek Barańska.

– Jak to kto? – Daria wypaliła głupa. – A kto niby miał napisać?

– Panno Wilk?

Klara w okamgnieniu podniosła tyłek, spuszczając głowę.

– Dziewczyny, czy wy myślicie, że ja jestem głupia? – zapytała groźnie nauczycielka, trzymając w dłoniach oba sprawdziany.

Nie, kurwa, mądra. – Furknęła w duchu Daria, widząc już porażkę na całej linii.

– Klara, masz coś do powiedzenia?

Nastolatka milczała, uciekając wzrokiem po każdym zakątku sali.

– Szykuje ci się piątka na koniec roku i chcesz to zaprzepaścić? Poza tym w taki sposób nie pomagasz koleżance, chyba zdajesz sobie z tego sprawę? Lepiej pomóż jej w nauce… uczciwie, wtedy poprawi oceny, bo takie numery u mnie nie przejdą. Rozumiemy się?

Głucho.

– Kujon – mruknęła niezbyt dyskretnie Wiki, uśmiechając się szyderczo.

– Kurwa, zamknij mordę, dziwko, bo ci ją w końcu oklepię! – wyjechała nagle Daria, strzelając palcem w przyjaciółkę; całe skumulowane wewnątrz zdenerwowanie właśnie dało upust w niezbyt pożądany sposób.

Wiktoria zamarła, podobnie jak cała klasa.

– MRÓZ! – ryknęła Barańska, jak oparzona zrywając się z krzesła. – Marsz do dyrektora! – Wskazała palcem drzwi. – Otrzymujesz uwagę i ocenę niedostateczną ze sprawdzianu, ty Klara również. I możesz już usiąść.

Wściekła Daria zamaszystym krokiem wróciła do ławki, migiem spakowała rzeczy i niemal biegiem ruszyła do wyjścia.

– I nie zapomnij dokładnie wyjaśnić panu dyrektorowi swoje zachowanie – dodała jeszcze nauczycielka.

– Pierdol się – walnęła Daria i szybko opuściła klasę, mocno trzasnąwszy drzwiami.

Na chwilę obecną w dupie miała konsekwencje i możliwość wyrzucenia jej ze szkoły, była tak zła, że nie obchodziło ją już nic. Gdy pukała do gabinetu, maniera nie zmieniła się nic a nic.

– O co chodzi? Co znowu nawywijałaś? – zapytał sucho dyrektor.

– No wie pan… jakby tu powiedzieć? Popełniłam zbrodnię, przeklęłam na matematyce. Poproszę o wyrok w zawieszeniu – wypaliła szyderczo Daria, kompletnie jej już odbiło.

– I pani Barańska wysłała cię do mnie, mam rozumieć? – odparł spokojnie dyrektor; jego zachowanie dobitnie sugerowało, iż na wylot zna wybryki i pyskówki podopiecznej.

– Tak.

– Mróz, i co ja mam z tobą zrobić? Już koniec roku, czy nie możesz się w końcu wziąć w garść i spokojnie skończyć szkołę?

– Spokojnie? Pani Barańska grozi, że nie dopuści mnie do matury, bo nie umiem matematyki Ale co ja na to poradzę? Uczyłam się, brałam też korepetycje, ale nie ogarniam tego i koniec. Ona się na mnie usadziła od początku roku i depcze mnie jak dopalonego peta, a ja sobie na to nie pozwolę – rzekła wprost Daria, którą nerwy szarpały coraz bardziej.

– A może sama jesteś temu winna? Spójrz na swoje zachowanie, masz dwie nagany, uwag nie liczę, i nadal robisz to, co robiłaś. Uważasz, że to w porządku? – kontynuował, o dziwo, nadal łagodnie dyrektor.

– To nie ma nic wspólnego z matematyką. Inni nauczyciele jakoś się na mnie nie skarżą. – Walczyła nastolatka.

– A muszą? – Mężczyzna wymownie spojrzał na uczennicę. – I Daria, ten incydent w szatni, wiesz, co o tym myślę…

– No jasne, zawsze Daria – fuknęła szatynka, która czuła się już jak bomba zegarowa, która może zaraz wybuchnąć.

– Co się stało na matematyce? Przeklęłaś do nauczycielki?

– Nie, do koleżanki… byłej koleżanki.

– Dlaczego?

– Bo nie lubię cwaniactwa.

– A możesz jaśniej?

– Nie mam nic więcej do powiedzenia – rzekła Daria, nie zamierzała się skarżyć. No bo jak? Ona, Frozi? No jak?

– Dobrze, wracaj na lekcję, a ja zastanowię się, co z tobą zrobić – rzekł spokojnie dyrektor i wlepił nos w monitor komputera.

– Dziękuję. Do widzenia – mruknęła przez zęby Daria i po chwili już kroczyła w kierunku szatni.

– A ty dokąd? – zapytała szatniarka, która jak spod ziemi wyrosła się przed nosem nastolatki.

– Muszę się przewietrzyć – warknęła Daria, której z braku nikotyny niemalże już rozrywało płuca.

– Wracaj na lekcję – nakazała Radziszewska, jak posąg stojąc przed dziewczyną, lecz Daria ja zignorowała, bez słowa przepchnęła się przez kobietę, po czym szybko wbiegła po schodach i jeszcze szybciej opuściła szkołę. Kurwa, będzie mi tu robić za niańkę, pojebana suka. – Przeklinała w myślach, na chwilę obecną była już kłębkiem nerwów. Wiedząc, jakie ma oceny, nie widziała cienia szans, aby Barańska jej darowała.

Skończyła papierosa i zapaliła drugiego, była tak wściekła, że nawet nikotyna na głodny żołądek nie robiła teraz na niej wrażenia. Głowa jednak ponownie zaczęła boleć, więc trzeciego już sobie odpuściła, wróciła do szkoły i dziękując losowi, że na jej drodze znów nie stanęła szatniarka, niechętnie udała się pod salę jej kolejnej ukochanej lekcji, a mianowicie fizyki. Tu było ciut lepiej, prócz dwóch trójek i cztery minus miała tylko jedną niedostateczną. Jarosław Kipisz (Daria do tej pory drwi z nazwiska mężczyzny), nauczyciel owego przedmiotu dzielnie pozował na groźnego, aczkolwiek widząc, iż ktoś się stara, ale mu nie wychodzi, przepytywał jedynie z wzorów, lub dawał tak banalnie łatwe zadania, że największy tuman rozwiązałby je z zamkniętymi oczyma. Do tego przepytując uczniów pokroju Darii, zablokowanych na przedmioty ścisłe, zawsze podpowiadał tak, że praktycznie całe zadanie rozwiązywał sam. I w taki to właśnie sposób nastolatce udało się złapać niezłe oceny, z czego do dziś jest niezmiernie dumna. Jednak trzeba było naprawdę się starać, mężczyzna łgarstwo wyczuwał na kilometr. Daria fizyki nie przyswajała w ogóle, dlatego też nigdy się jej nie uczyła, musiała więc być bardzo dobrą aktorką, skoro zawsze udało jej się nabić faceta w butelkę. A może ją po prostu lubił?

Zadzwonił dzwonek, lecz na dziewczynie nie zrobiło to większego wrażenia. Głowa zaczynała boleć coraz bardziej i Daria znowu pomyślała o wczorajszym zajściu i o tym, żeby może jednak udać się do lekarza? Lecz już po chwili jej plany spełzły na niczym, dziewczyna szybko wyjaśniła sobie, że boli, bo wszyscy ją denerwują i nie ma się czym przejmować.

– Frozi. – Maks usiadł obok. – Co ci? Znów jesteś blada jak ściana.

– Nic – syknęła.

– Kurde, Frozi, nie zbywaj mnie, dobrze? Mówiłem, żeby jechać do lekarza, czemu to olewasz? – Uniósł się chłopak.

– Weź spłyń, dobra?

– A rób sobie, co chcesz. A co do głowy to chyba nie tylko ze względu na dzisiejszy dzień powinnaś się przebadać – stwierdził blondyn, po czym wstał i sobie poszedł.

Darię stać było jedynie na wystawianie przed siebie środkowego palca.

 

– Pięknie Daria, bardzo ładnie – „pochwalił” nauczyciel, pojawiając się nad dziewczyną.

– Przepraszam – burknęła nastolatka, podnosząc tyłek.

Przeleciała wzrokiem po korytarzu – Wiktoria z Niną znów gdzieś zniknęły, Klara również. Kurwa mać. – Pomyślała, poczekała, aż fizyk zniknie w sali i od razu skierowała się w kierunku schodów.

– Frozi! – krzyknęła Ulka.

– Powiedz, że poszłam do kibla! – odkrzyknęła Daria i jak strzała pomknęła przez korytarz. Zatrzymała się jednak przy toaletach; zainteresowały ją otwarte na oścież drzwi, które uczniowie mieli w zwyczaju zamykać. Cicho przekroczyła próg. „I co, kurwa?". – Od razu usłyszała Wiktorię. „Nie masz? No tak, jak takie barachło może cokolwiek mieć? Suko, sprzedałaś mnie? Przyłazisz tu brudna, obdarta jak menel, i jeszcze walisz z dupy? Ja ci, kur…".

– Co jest? – Wściekła Daria wtargnęła do pomieszczenia, lecz zaraz stanęła jak wryta.

– Nooo, to mamy dwie owieczki na jeden rzut. – Zaśmiała się Dominika, zamykając drzwi za osiemnastolatką. Daria poczuła się bardzo niepewnie. Widząc rywalkę w towarzystwie dwóch koleżanek, ogarnął ją lęk. Wiedziała, co się zaraz stanie i że nie będzie miała najmniejszych szans.

– I co, szmato? – Dominika nie czekała, od razu pchnęła dziewczynę na ścianę.

– Spierdalaj. Co, we cztery będziemy się tłuc, czy w pięć? – odpysknęła Daria, choć czuła coraz większy strach.

– Nie, we dwie – warknęła Dominika, częstując koleżankę potężnym ciosem z kolana w brzuch.

Daria uwolniła z siebie ciężki wydech i natychmiast skuliła się pod ścianą, miała wrażenie, że dziewczyna kopnęła ją z całej siły.

– Gdzie twój chłopaczek? – zapytała napastniczka, kolejne dwa razy uderzając szatynkę.

– Zostaw ją – wtrąciła bojaźliwie Klara, gdy Daria już osunęła się na kolana.

– Chcesz do niej dołączyć? – fuknęła Dominika.

Blondynka zamilkła.

– I widzisz, bohaterko? Twoja przyjaciółeczka nie zamierza się wtrącać i cię bronić. Więc po co ci to było? – Drwiła Dominika, szarpiąc Darię za włosy.

– Spierdalaj – powtórzyła niewyraźnie nastolatka.

– Ty pojebana ruro. – Zaśmiała się Dominika i zaczęła kopać dziewczynę. Nie dotrzymała słowa, koleżanki od razu do niej dołączyły.

Daria nie była w stanie ruszyć się z miejsca, zasłoniła tylko głowę.

 

– I na przyszłość uważaj, plebsie kozacki – rzuciła napastniczka, szturchając jeszcze ofiarę nogą i po chwili zapadła cisza.

Daria leżała skulona pod kabiną toalety, trzymając się za brzuch. Nie wiedziała, czy Klara jest w pomieszczeniu, czy też nie, aczkolwiek czuła wstyd, potworne zażenowanie z powodu tego, co się stało.

– Kurwa – jęknęła przejmująco, usiłując wstać.

– Pójdę po nauczyciela – mruknęła wahająco blondynka, kucając obok koleżanki.

– Nigdzie nie idź! – krzyknęła Daria, nieporadnie podnosząc się z podłogi. – Kurwa jego mać – bluzgała, trzymając się za bok. – Zostaw! – warknęła, gdy koleżanka chciała pomóc jej wstać i gdy już się podniosła, chwyciła plecak i zatrzasnęła się w kabinie. No ja pierdolę – syczała w myślach, wściekła, że Klara widziała jej porażkę i że w ogóle poniosła tak druzgocącą klęskę.

"One specjalnie mnie tu przyprowadziły… jakby wiedziały, że przyjdziesz" – wyjąkała nagle niepewnie Klara. „Prze… przepraszam”.

Barwa jej głosu dobitnie sugerowała, że jest jej głupio i zupełnie nie wie, jak się teraz zachować.

– Idź na lekcję. I nie widziałaś mnie – wybąkała Daria, chcąc jak najszybciej pozbyć się dziewczyny.

Czuła coraz większe upokorzenie i złość. Domyślała się, że nawet, gdyby umówiła się z Dominiką sam na sam, przegrałaby, ale wtedy przynajmniej przegrałaby z honorem. A tak? Teraz musi świecić oczami. Fakt, Klara na pewno nikomu o tym nie powie, ale jest jeszcze Wiki, która zaraz pochwali się Ninie.

No właśnie, a gdzie była w tym czasie Nina? Przecież Dominika to jej goryl.

– Jesteś? – zagadała, chcąc się upewnić, czy koleżanka się ulotniła.

Nikt jej nie odpowiedział, wyszła więc z kabiny i przemyła twarz. Brzuch nie bolał zbyt mocno, bolał natomiast prawy bok, najwidoczniej Dominika swoim ciężkim butem trafiła dziewczynę prosto w żebro. Cholera, jak złamane, to się wkurzę. – Pomyślała ze złością. Miała już kiedyś jedno pęknięte, dlatego wie, że nie będzie jej miło. Sprawdziła godzinę – została nieco ponad połowa lekcji. Pieprzę, idę zajarać. – Zadecydowała szczęśliwa, że Klary już nie ma. Mina jej jednak zrzedła, bo gdy tylko opuściła toaletę, dostrzegła koleżankę siedzącą na ławeczce.

– Zaraz modniś cię wyniucha i będziesz miała kwas – syknęła, chcąc odwrócić uwagę od wstydliwego tematu.

Klara nie odpowiedziała, siedziała jak kołek, wyglądając na spłoszoną.

– Idziesz? – zapytała Daria, mijając dziewczynę.

– Gdzie?

– Zajarać.

Klara ruszyła za szatynką, lecz widać było, że robi to bardzo niechętnie. Daria domyślała się, o co chodzi, i że idzie z nią tylko i wyłącznie dlatego, że czuje się winna zaistniałej sytuacji.

– Jak chcesz, idź na lekcję – zaproponowała w końcu, widząc, że koleżanka idzie jak na ścięcie.

– Nie, pójdę z tobą – odparła cicho blondynka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania