Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Niepokorna cz.8

– Wziąłem cztery. Po ziółku raczej szybko wypijemy, więc nie powinno się nagrzać – rzekł Maks, podając puszkę przyjaciółce, po czym także wziął porcję placka i usiadł obok.

– Frozi, pomożesz mi napisać to pojebane wypracowanie? – zapytał, przeżuwając. – Ja w życiu tego nie zrobię.

Spojrzała na niego zaskoczona, nadal szczerząc zęby, za nic nie mogła w tej chwili okiełznać niesfornie wyginających się ust.

– Pomóc ci nie pomogę, no bo jak? Będę dyktować ci zdania? Ale mogę ci napisać, jeśli chcesz.

– Bosko! – Maks głośno klasnął w dłonie, jego też narkotyk już mocno chwycił w swoje szpony.

– Ale nie zatańczyłeś ze mną, więc nie wiem, czy zasłużyłeś. – Daria znowu wstała, za nic nie mogąc usiedzieć w miejscu.

– Zatańczymy na mojej osiemnastce. Aaaa, no właśnie, impreza! – Chłopak jakby się obudził i także zaraz wstał. – Urodziny mam w przyszły wtorek i nie wiem, czy w tą sobotę czy w następną. – Pytająco spojrzał na dziewczynę.

– W tą – odparła Daria, w duchu szykując się już na melanż.

– Też tak myślałem, w końcu coraz bliżej do matury, trzeba by chyba trochę pozakuwać.

– Tak, kurwa, pozakuwać – warknęła Daria. – Ja na pewno wykuję matmę, to bardziej niż pewne! Napiszę jak ta lala, będą pokazywać mój arkusz w wiadomościach! – ironizowała, do głębi zbolała swoją obecną wiedzą na temat owego przedmiotu.

– Spoko, pomogę ci.

– Tak? Tu sam papież nie pomoże, człowieku. Wierzysz w cuda czy masz jakiś nadprzyrodzony dar, który pozwoli ci wbić tę farsę do mojego tępego pustaka?

– Damy radę. Będę cię kotłował do tej pory, aż zrozumiesz.

– Ale Maks, jak się tego nigdy nie nauczę, rozumiesz? Brałam już korki, i to u trzech różnych lasek, mój braciszek cioteczny, który studiuje matmę też próbował, brałam nawet amfę, bo myślałam, że mi pomoże, i co? I lipa, mam blokadę i koniec. No trudno, będę miała średnie bez matury… o ile wcześniej nie nakopię komuś do dupy i nie wywalą mnie ze szkoły.

– Nie mów hop – rzekł spokojnie Maks. – Zjedzmy, bo i tak już ostygła. – Wziął całe pudło, które postawił na łóżku i zaraz wsadził do buzi prawie pół porcji, zapychając nią całe usta. Zachowywał się nie lepiej, niż przed chwilą Daria, której głodnej, jak wilk, nie trzeba było dwa razy powtarzać, żeby szybko poszła w ślady kumpla...

 

Jedli, pili, gadali głupoty i śmiali się jak przygłupy – humor dopisywał im aż zanadto. Po pół godzinie wykończyli po kolejne dwa piwa i chłopak przyniósł następne. Daria znów zaczęła się wydurniać i szaleć, tańcząc… nie wiadomo co, a gęba jej się nie zamykała. Namieszała już wódki, piwa i trawy, co dobitnie dało o sobie znać. Maks siedział na łóżku i bacznie ją obserwował, płacząc ze śmiechu, dziewczyna zachowywała się tak cudacznie, że w tej chwili poprawiłaby pewnie humor nawet największemu smutasowi świata. Bawiła się tak dobrze jak nigdy.

– Kurde, Frozi, czemu nie przypominasz?! – krzyknął nagle chłopak i zerwawszy się z miejsca, podszedł do komody i otworzył górną szufladę.

Szybko znalazł czapeczkę, którą podał koleżance. Natychmiast ją założyła.

– Świetna! – zapiała euforycznie, przekręcając daszek do tyłu i lekko w bok, i kwitując swój zachwyt dwoma kolejnymi piruetami. Głupawka jej nie mijała.

– Cieszę się. – Rozpromieniał Maks, po czym usiadł na miejsce i już chciał sięgać po piwo, nie zdążył jednak, bo Daria, ni stąd, ni zowąd wskoczyła na chłopaka i usiadła na nim okrakiem, zakładając mu ręce na ramiona.

– Jak wyglądam? – Wyszczerzyła się szeroko.

– Fajnie. – Odpowiedział jej równie ekspresyjnym uśmiechem i w dziewczynie raptownie coś drgnęło; niespodziewanie położyła dłonie na głowie chłopaka i przywarła do jego ust.

Nie kierowały nią żadne jednoznaczne uczucia, po prostu nagle wymyśliła sobie, żeby sprawdzić, czy po dwóch wcześniejszych, dość nieprzyjemnych i bolesnych epizodach Maks będzie w stanie sprawić, że w końcu polubi seks i zacznie czerpać z niego niczym nie zmąconą przyjemność. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to głupi pomysł, nakręcana jednak używkami odwaga i niezbyt mądre myślenie pchały ją do podjęcia tej pochopnej, zupełnie nieprzemyślanej decyzji. Nie można jednak powiedzieć, żeby chłopak był jej obojętny, zdecydowanie miał w sobie coś, co intrygowało i ruszało Darię, tak, jak większość innych dziewczyn. Był przystojny i w jej mniemaniu definitywnie wyglądał na faceta, który zna się na rzeczy, dlatego uznając, że to świetna okazja, nie widziała przeciwwskazań, aby wyjść z inicjatywą.

Z pełnym zaangażowaniem odwzajemnił pocałunek, który bezlitośnie intensyfikowany narkotykiem i alkoholem zaczynał nakręcać i pobudzać bardziej, z każdą chwilą częstując dziewczynę coraz bogatszymi i rozkoszniejszymi doznaniami. Zdjęła czapkę i objęła chłopaka nogami, mocniej przycisnąwszy się do nastolatka. Całowali się z coraz większym temperamentem, w końcu ręka blondyna wjechała pod bluzkę, przewędrowała po plecach Darii, podrażniając jej skórę i wywołując przechodzący od karku do złączenia ud przyjemny łaskoczący dreszcz, po czym przesunęła się po karku, żebrach i wcięciu w talii, aby na mecie schować się pod stanikiem i otulić lewą krągłość nastolatki. Teraz już przylgnęła do niego całym ciałem i postanowiwszy jeszcze dokładniej przebadać głębię jego ust, zaczęła pracować językiem szybciej i wścieklej, powoli zaczynając tracić nad sobą kontrolę.

Ręka chłopaka gładziła pierś, usta szalały, a podniecenie nieubłaganie wzrastało – eksperyment, który zaplanowała, już dawno przeistoczył się w euforię i przypływ olbrzymiego pożądania.

Po chwili wyjęła spod ubrania dłoń nastolatka i unosząc obie, prężnym ruchem zdjęła mu koszulkę, po czym znów zaatakowała jego usta. Minutę później przy pomocy Maksa także siedziała już naga od pasa w górę, umożliwiając rękom i ustom chłopaka sumienniejsze zbadanie jej ciała, kawałek po kawałeczku. Obcałował ją wszędzie, od szyi po brzuch, trzymając za plecy lekko odchyloną dziewczynę. Bawił się jej skórą powoli i pełnym zaangażowaniem, doprowadzając Darię niemal do obłędu i gdy w końcu uznał, że już wystarczająco zapoznał się z mapą jej klatki piersiowej, ujął dziewczynę za ramiona i ułożył na łóżku, ponownie przyklejając się do jej rozpalonych ust.

Nadal na przemian czule masował obie piersi, ściskając je i podszczypując, w końcu wargi zmieniły miejsce pobytu z ust na szyję, a dłoń ruszyła w dół, rozpięła guzik spodni i zniknęła pod bielizną. Westchnęła gorączkowo i zarzuciła nogę na biodro chłopaka, mocno ściskając go za włosy. Pieszczoty stawały się żarliwsze i gorętsze, z każdą sekundą doprowadzając nastolatkę do coraz większego szaleństwa. Pierwszy raz było jej tak… dobrze.

Pobudzona do granic już nie oddychała, a jęczała, wijąc się jak wąż, w końcu odepchnęła kumpla i jeszcze zachłanniej przysysając się do jego ust, przejechała paznokciami po torsie i brzuchu kochanka, aby po chwili schować dłoń w bokserkach. Poruszył się i jęknął niewyraźnie, rozpraszając gęste, do cna przesiąknięte erotyzmem i żądzą powietrze…

 

– Frozi?! – Zdezorientowany Maks zerwał się z miejsca.

– Muszę iść – mruknęła gardłowo dziewczyna, zbierając porozwalane przy łóżku ubrania, które zaczęła pośpiesznie nakładać.

Gdy było już po wszystkim, przysnęła, leżąc przytulona do chłopaka i teraz, gdy otrzeźwiała, uświadomiła sobie, jak głupio i pochopnie postąpiła. Była nakręcona i było… fajnie, pierwszy raz było wspaniale, lecz teraz przeistoczyło się to we wstyd i obawę, czy chłopak nie pomyśli sobie o niej tak, jak pomyślałby w tej chwili każdy. Zrozumiawszy, jak bezwstydnie się zachowała, zrobiło jej się cholernie źle. Nie byli przecież parą, w szkole też rzadko kiedy ze sobą rozmawiali, do tego dopiero pierwszy raz była w jego domu, a już wskoczyła mu do łóżka. Czuła się jak dziwka.

Chłopak w okamgnieniu włożył szare luźne dresy i zaraz pojawił się przy dziewczynie.

– Ale jak to iść? Myślałem, że wypijemy jeszcze, pogadamy… Frozi, co się stało? – dopytywał, nic nie rozumiejąc z tak nagłej zmiany jej zachowania.

– Nic, po prostu muszę już iść – powtórzyła, zapinając spodnie, po czym szybko zawiązała na biodrach bluzę, chwyciła plecak i ruszyła do wyjścia.

Maks w okamgnieniu założył koszulkę i ruszył za nastolatką, zatrzymując ją za drzwiami.

– Daria, co jest grane? – Złapał jej ramiona, gapiąc się z niepokojem na dziwnie wyglądającą dziewczynę. – Frozi, o co chodzi, przecież było świetnie. – Uśmiechnął się, usiłując uspokoić zdenerwowaną koleżankę.

– Tak… było… – mruknęła.

– Do cholery, Frozi, pogadaj ze mną. Co się stało, było źle? – Blondyn nie odpuszczał, w okamgnieniu gubiąc wcześniejszy uśmiech.

– Maks, puść mnie. Zaraz szósta, naprawdę muszę już iść, matka będzie piszczeć – przekonywała Daria, wykręcając się delikatnie.

– Poczekaj chwilę. POCZEKAJ! – nakazał dosadnie chłopak i zniknął w sypialni

Nie było go chwilę.

– Chodź, odprowadzę cię – rzekł po powrocie, zrozumiawszy, że nie wygra i ruszył z dziewczyną w kierunku frontowych drzwi. – Zamówiłem taksówkę, zapłacę – oznajmił, wywołując jeszcze podlejsze samopoczucie u nastolatki.

Piwo, żarcie, a teraz jeszcze taksówka. I na dodatek znowu ta pieprzona kradzież, do tego zapewne nienajtańszy prezent, a na końcu jej zupełnie bezwstydne, nachalne zachowanie. Przecież on mógł to odebrać jako zadośćuczynienie (co wcale by jej nie zdziwiło) – ta myśl spowodowała, że dziewczyna totalnie się już zdołowała, a cała sytuacja zaczęła ją zbyt mocno przerastać.

– Nie trzeba, pojadę autobusem – odparła.

– Nie Frozi, pojedziesz taksówką. Stąd na przystanek jest dość daleko, poza tym trasa jest długa. Bez dyskusji! – Chłopak się zdenerwował.

Milczała.

– Daria, pogadajmy, zrobiłem coś nie tak? Przecież sama zaczęłaś… nie rozumiem. – Delikatnie wznowił temat i objął zagubioną dziewczynę, nie mając pojęcia, co się dzieje.

Z głosu kumpla emanowało spore przejęcie i był wyraźnie zaniepokojony obecną manierą przyjaciółki. Nic w tym jednak dziwnego – nigdy jeszcze nie widział jej tak spłoszonej, dlatego też znając charakter tej wiecznie wesołej, nie mającej tendencji do smutków dziewczyny, bardzo zdziwił się jej zachowaniem.

Nie wykręciła się z uścisku, lecz nadal nie otwierała ust – po głowie chodziło jej w tej chwili tylko jedno – że jutro wszyscy kumple Maksa będą wiedzieć, że jest łatwa.

Nie była jednak przekonana co do tego, że chłopak może tak chamsko się zachować i wszystko rozgadać, zwłaszcza, że nie wyglądał na takiego i nigdy też nie dawał powodów, żeby tak o nim sądzić. Z drugiej strony jednak coś bezlitośnie mówiło jej, że od jutra będzie miała w szkole opinię puszczalskiej, do tego namolnej suki. Jest jaki jest… jest świetny, ale przecież to tylko facet.

– Frozi – Złapał jej dłonie. – No co się dzieje, powiedz, co się stało, pogadaj ze mną. – Maks ponowił próbę.

Wciąż bacznie obserwował przyjaciółkę, która zrobiła się nagle blada jak ściana. Nieustannie badał dziewczynę wzrokiem, uparcie próbując wyczytać z jej twarzy powód tej nagłej ucieczki, ale nadal do niczego nie doszedł, wciąż pozostawały tylko i wyłącznie suche domysły.

– Nic, głowa mnie boli – bąknęła byle jak, lecz nie do końca skłamała – skronie zaczynały nieprzyjemnie pulsować.

– Głowa? – Maks uniósł brwi, mówiąc bezgłośne: "co mi tu wciskasz”.

– Maks, wrzuć na wstrzymanie, okej? To się wydarzyło tak… nagle, a chyba nie powinno wydarzyć się wcale – powiedziała w końcu, mając nadzieję, że to wystarczy.

– Daria, co ty bredzisz? Żałujesz? – zapytał, nie dowierzając, że mówi to po tym jak sama go zachęciła.

– Nie… nie wiem, po prostu muszę się z tym wszystkim przespać – odparła i w tym momencie podjechała do nich czerwona Skoda.

– Trzymaj. – Chłopak podał jej zawiniętego w folię od papierosów niedopalonego pół skręta. Wzięła go.

– Dzięki. Muszę spadać, dzięki za wszystko. – Uśmiechnęła się niewyraźnie i otworzyła tylne drzwi.

Kolega już jej nie zatrzymywał, tylko podszedł do kierowcy i wręczył mu pięćdziesiąt złotych.

– Wystarczy?

– Tak, to będzie około dwudziestu pięciu złotych.

– To elegancko. – Maks wyszczerzył się wymuszenie i zajrzał jeszcze do wnętrza pojazdu, otwierając drzwi, przy których siedziała nastolatka. – Frozi, napisz, czy wszystko w porządku, okej? Będę czekał.

– Nie mam nic na koncie.

– To ja zadzwonię, mogę? Dasz mi numer?

Bez sprzeciwu podała mu dziewięć cyfr.

– O której mogę zadzwonić?

– Nie wiem, może po dziewiątej? Zajadę do domu, to się trochę prześpię, łeb mi pęka.

– Okej, więc niech będzie o dziewiątej. Tylko odbierz. – Zaśmiał się blondyn, przeczuwając jakieś mało szachrajstwo.

– Odbiorę – Daria niewyraźnie się uśmiechnęła.

– Dobra, to na razie – rzucił Maks, ucałowawszy policzek dziewczyny, po czym zatrzasnął drzwi i auto ruszyło.

Obejrzała się jeszcze na stojącego przy bramie, zatroskanego przyjaciela, lecz za moment samochód skręcił w prawo i chłopak zniknął jej z oczu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Margerita 8 miesięcy temu
    później przeczytam ale chyba po 7 powinno być 8
  • ZielonoMi 8 miesięcy temu
    No widzisz, Mar? Zawsze coś się pieprzy, chyba mam zaniki jaźni :D Dzięki, mała. ;)
  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    Byłam...
  • Margerita 7 miesięcy temu
    Oj Daria, Daria
  • ZielonoMi 7 miesięcy temu
    No co? :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania