Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.2

– Panno Mróz, miała pani nie opuszczać terenu szkoły. – Usłyszała gniewny głos. Odwróciła się – stał przed nią dyrektor, operując surową miną. Marihuana mocniej dała o sobie znać, facet był ostatnią osobą, którą chciałaby w tej chwili spotkać. Miała tylko nadzieję, że nie zacznie przesłuchania, a co najważniejsze – nie zorientuje się, że paliła.

– Nie opuszczałam, byłam przed wejściem – mruknęła Daria, usiłując stłumić narkotyczny śmiech, który mimo lęku przed wpadką złośliwie próbował wydostać się z jej ust.

– Gdzie twoja koleżanka?

– Nie wiem, chyba w toalecie – bąkała przez zęby dziewczyna, siląc się na powagę i starając się unikać jego wzroku; nie była pewna, czy kropelki już działają.

– Zaraz dzwonek, wracaj pod klasę – nakazał mężczyzna, lecz tym razem już nie tak ciepło, wręcz przeciwnie – był zimny jak głaz.

– Wedle rozkazu, panie dyrektorze – odparła cwaniacka Daria, której potrzeba pokazania: „co to nie ja" znacznie przewyższała autorytet przecinającego ją surowym spojrzeniem pedagoga. Facet westchnął głośno i zostawił nastolatkę w korytarzu. Dziewczyna poczekała, aż zniknie i udała się do łazienki.

– Klara – od progu wywołała „nową", lecz nikt nie odpowiedział.

W środku znajdowało się pięć kabin, ale tylko jedna z nich była zamknięta, więc to do niej po chwili zapukała dziewczyna.

– Piękna, wyłaź! – nakazała sucho.

– Idź stąd, zaraz wyjdę. – Usłyszała niepewny głos koleżanki.

– Co się stało? Co tam robisz? – drążyła Daria, absolutnie nie zamierzając opuścić toalety.

– A co mogę robić? Nie wiesz, co się robi w kiblu?! – warknęła blondynka.

Zaskoczona szorstkością „nowej" Daria szeroko wygięła usta, lecz ani trochę nie uwierzyła w jej słowa. Widząc jednak, że dziewczyna chce zostać sama, uszanowała jej decyzję i powiadamiając, że będzie na pierwszym piętrze, pod siódemką, sprawdziła jeszcze w lustrze stan swoich oczu i opuściła pomieszczenie. Kamień spadł jej z serca – lek działał, jak powinien, więc z lekkim jak piórko sercem ruszyła do punktu docelowego, czyli Sali matematycznej, rozglądając się na boki. Nie chciała znowu wpaść na dyrektora lub któregoś nauczycieli, oni na pewno zepsuliby ten jakże miły stan, w którym się obecnie znajduje.

Gdy doszła do schodów, akurat rozległ się dzwonek i tłum zniecierpliwionych nastolatków wylał się na korytarz, w dużym pośpiechu rozłażąc się na wszystkie strony. Daria nie czekała na swoją klasę, tylko ruszyła na górę. Nie doszła jednak daleko, gdyż nagle na schodach pojawił się zbiegający jak wariat z góry chłopak, wpadł na nią, mocno ją odepchnąwszy i po chwili oboje znaleźli się na ziemi.

– Kur... uważaj, dobrze?! – wrzasnęła wkurzona, łapiąc się za bolące ramię, którym nieźle przywaliła w poręcz.

– Sorry, śpieszę się, nie zauważyłem cię – odparł brunet bez cienia skruchy i podając rękę dziewczynie, silnym szarpnięciem podniósł ją do pionu.

– Człowieku, masz coś z głową?! Chcesz mi połamać drugą rękę?! – zagrzmiała. dziewczyna.

– Sorry, czasem nie mam wyczucia. Masz u mnie piwko – rzucił chłopak z wesołą arogancją i szybko zbiegł na dół.

– Kretyn... – warknęła niezbyt dyskretnie dziewczyna, podążając wzrokiem za nierozgarniętym biegaczem.

– Słyszałem! – krzyknął radośnie uczeń, lecz zanim Daria zdążyła posłać za nim kolejną wiązankę niemiłych określeń, koleś przebiegł przez korytarz i zniknął za drzwiami szkoły.

Westchnęła, przewróciwszy z rezygnacją oczami i uważając już na to, co ma przed sobą, wolnym krokiem weszła na piętro. Z oddali dojrzała przepychających się na przeciwległych schodach uczniów, zachowujących się niczym walczący w metrze tłum: „kto pierwszy, ten lepszy". Szczerze nie nie rozumiała takiego zachowania, czyżby tak bardzo śpieszyło im się na lekcje? Po chwili pojawiła się także i jej dobra koleżanka, wywołując niesmak u nastolatki. „Królewna", jak to zwykle ona, kroczyła z gracją samym środkiem – Daria do tej pory nie mogła zrozumieć, jakim cudem nie znalazł się jeszcze ktoś, kto w końcu, zirytowany, zepchnąłby z tych schodów jej plastikowe, panoszące się cielsko. Nagle wyobraziła sobie, jak osobiście popycha Ninę, która traci równowagę i z hukiem stacza się w dół, po czym wstaje i przepełniona zażenowaniem posyła w kierunku dziewczyny różnorakie przekleństwa i groźby, pałając gniewem.

Uśmiechnęła się pod nosem, rzuciła plecak pod oznaczonymi numerem „7" drzwiami i klapnęła przy ścianie, krzyżując przed sobą wyprostowane nogi. Wkoło przewijało się dość sporo osób, które z wyraźnym niezadowoleniem omijały wyciągnięte kończyny dziewczyny, lecz nikt się nie odezwał. Siedziała i zerkając w kierunku, z którego przyszła, cierpliwie czekała na Klarę i jej zeznania, w końcu usłyszała nad głową:

– Możesz się tak nie rozkładać?

Głos był kąśliwy i bardzo pewny siebie. Spojrzała w górę – stała przed nią Dominika, wyższa o pół głowy, ciemnowłosa dziewczyna z równoległej klasy, równie nieokrzesana jak ona sama, o czym świadczyła czarna skóra i ciężkie buty – strój ewidentnie nadający się do pójścia w nim do szkoły.

– Nie mogę – odparła spokojnie Daria, wykazując zupełną obojętność.

Brunetka nie prosiła dłużej, tylko poirytowana sprzeciwem, lekko kopnęła kostkę szatynki, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że ma zabrać nogi.

– Zrób to jeszcze raz! – fuknęła Daria.

– Święta prawda – totalny plebs – burknęła Dominika, ponownie szturchnęła butem szatynkę, udając złośliwie, że to niechcący i ruszyła w stronę schodów.

Tym razem zaczepka poskutkowała, bo Daria zerwała się na równe nogi i migiem podskoczyła do dziewczyny.

– Kurwa, szukasz wrażeń?! – zagrzmiała, agresywnie popychając brunetkę, która nieznacznie podbiegła do przodu, o mało się przy tym nie przewracając.

Zirytowana Dominika odwróciła zamaszyście się i bez chwili zastanowienia trzasnęła Darię z pięści. Machnęło nią w bok i od razu złapała się za twarz. Z miejsca poczuła się poniżona i zażenowana, zwłaszcza, iż miała świadomość, że widziało to pół szkoły. Targnięta irytacją i wściekłością natychmiast rzuciła się na rywalkę i chwytając ją za włosy, wykręciła w dół głowę brunetki. Dominika jednak nie zamierzała się poddać i wywinąwszy się w jakiś niewytłumaczalny sposób, złapała Darię w podobnym uchwycie, dzięki czemu obie stały teraz w półskłonie, oddychając głośno. Stojący obok uczniowie zaczęli głośno wiwatować.

– Kurwa, puszczaj mnie, szmato! – zagrzmiała szatynka, która mimo odczuwanego bólu nie zamierzała ustąpić.

– Pierdol się – fuknęła Dominika, również niezbyt skora do kapitulacji.

Daria mocno pociągnęła rywalkę za włosy, podobnie Dominika, więc opętane dziką zawziętością nastolatki zaczęły się szarpać i miotać, robiąc z siebie niezłe widowisko. Z tworzącego duże koło tłumu gapiów zaczął dobiegać coraz głośniejszy doping, lecz w dalszym ciągu żadna z dziewczyn nie potrafiła pokonać tej drugiej, szamotały się więc bezsensownie na wszystkie strony, wyglądając przy tym przekomicznie.

– Dziewczyny, przestańcie! – Usłyszały nagle stanowczy męski głos i jego właściciel za moment wtargnął między walczące, zmuszając je do rozdzielenia się. – Laski, odbiło wam? – Zaśmiał się Kuba, patrząc na przemian na obie nastolatki i na ich zeszklone od łez oczy.

– Popamiętasz mnie, plebsie! – zagroziła Dominika, wystawiając palec i odwróciwszy się na pięcie, ruszyła w swoją stronę.

Daria ponownie chciała ją zaatakować, lecz stojący bardzo blisko Jakub w okamgnieniu jej to uniemożliwił, łapiąc dziewczynę za ramiona.

– Zostaw, mało ci kłopotów? – uspokajał koleżankę.

– To po jakiego chuja mnie zaczepia?! – fuknęła wyprowadzona z równowagi nastolatka, wycierając sączącą się nieznacznie z nosa krew.

– Idź z tym do pielęgniarki – rzekł Maks, które nie wiadomo skąd, nagle pojawił się obok.

– Nic mi nie będzie, daj mi lepiej chusteczkę – mruknęła.

– No nie mogę! – Ożywił się nagle chłopak. – Frozi dostała baty, a mnie przy tym nie było. No kurde, jak ja mogłem to przegapić?! – dodał, śmiejąc się zaczepnie.

– Spieprzaj, zaskoczyła mnie – burknęła speszona Daria, wzięła od niego jednorazówkę i przyłożyła do nosa.

Tłum się rozszedł. Osiemnastolatka ponownie się rozejrzała i w końcu dostrzegła Klarę, a przy niej Wiktorię i, ku jej ogromnemu zdziwieniu, Ninę. Kompletnie zaskoczona szatynka postawiła oczy w słup, gapiąc się z niedowierzaniem na ten niewiarygodny obrazek. Obie mówiły coś do „nowej", wisząc nad jej głową z agresją wymalowaną na twarzach, a wystraszona Klara stała jak posąg, poszukując wzrokiem Darii. Ta widząc jej nieciekawą sytuację, po chwili ruszyła w ich stronę. Gdy tylko nastolatki zorientowały się, że Daria się do nich zbliża, natychmiast odeszły od blondynki.

– Co jest? – zapytała bezzwłocznie szatynka, zatrzymując się naprzeciwko Klary.

– Nic – wymruczała dziewczyna.

Daria spojrzała na stojącą w dalszym ciągu w towarzystwie modnisi przyjaciółkę, nie mogąc uwierzyć i zrozumieć tego, co się w tej chwili dzieje. Chcąc natychmiastowego wyjaśnienia tego cyrku, wykręciła się na pięcie i podeszła do Wiktorii.

– A ty co, zmieniasz towarzystwo? – zapytała zniesmaczona.

– Ja zmieniam? – odparła pretensjonalnie brunetka.

– Do jasnej, kobieto, co się z tobą dzieje?

– A z tobą?

– Znalazła w końcu towarzystwo na swoim poziomie – wtrąciła Nina, ciesząc się kretyńsko.

Daria dobrze wiedziała, dlaczego jest taka odważna, słynny „plebs" wyraźnie dał jej do zrozumienia, iż Dominika ma coś wspólnego z lalunią i być może przez to właśnie próbuje nastąpić jej na odcisk.

– Chodź tu! – fuknęła Daria i szarpnąwszy przyjaciółkę za ramię, odciągnęła ją od Niny.

Spojrzała na Klarę – ta wciąż stała jak rzeźba, nie wiedząc chyba, co ze sobą zrobić. Po chwili jednak podszedł do niej Maks w towarzystwie Kuby i zaczęli ja zagadywać. Daria podziękowała im w duchu, wiedziała, dlaczego to zrobili.

– Wiki, co jest z tobą? Naprawdę jesteś na tyle zazdrosna, że stać cię na to, żeby spoufalać się z tą szmatą?! – fuknęła na koleżankę, robiąc to nieprzyzwoicie głośno. – I jeszcze popierasz jej głupotę, czepiając się z nią do Klary?! Kobieto, masz osiemnaście lat czy osiem?! Opanuj się, do ciężkiej cholery, co ci zrobiła ta dziewczyna?! – szatynka się zdenerwowała.

– Nieważne, odwal się – burknęła zaskoczona Wiktoria, która zapewne spodziewała się pretensji, ale tylko pretensji, nie tak ostrego ataku.

Pogubiła się, wściekłość strumieniem wylewała się z każdego wypowiedzianego przez szatynkę słowa.

– Wiki...! – naciskała Daria.

Rozległ się dźwięk ogłaszający koniec przerwy.

– A odpierdol się – warknęła brunetka i nie czekając na kolejny wyskok przyjaciółki, odwróciła się, bezczelnie ją ignorując i szybko uciekła.

Daria stała w kompletnym szoku, nie mogąc dojść, o co chodzi i co się stało? Wiedziała, że Wiki bardzo zależy na ich przyjaźni, podobnie, jak i jej, lecz takiej akcji nie mogła się spodziewać, nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie dopuściłaby do siebie perspektywy, że dziewczyna skuma się z tą kretynką i obróci przeciwko niej. Postanowiła jednak na razie nie zastanawiać się, co z tym, zrobić, gdyż przypomniała sobie, że ma większy powód do zmartwień, a mianowicie – sprawdzian z matmy i zapewne kolejna pała. Nie uśmiechało jej się powtarzać ostatniej klasy, co czego droga była bardzo krótka. Wiedziała, że nauczyciele zazwyczaj nie zostawiają w klasie maturalnej, aczkolwiek Barańska – „Ruda" – była pierwszą, która byłaby do tego zdolna. Obsadziła już niejednego, na dodatek nie przepadała za Darią ze względu na jej wyniki i często aż nadto bezczelne zachowanie spowodowane tymi właśnie, otrzymywanymi ocenami. I tu kółko się zamyka.

Spojrzała na Wiki – ta nie patrzyła w jej stronę, starając się pokazać, że nie interesuje ją, czy dziewczyna usiądzie obok, czy też nie. Jednakże Daria dobrze odczytała jej minę, a ta mówiła wyraźnie, że wcale nie jest jej wszystko jedno. Zastanowiła się chwilę, lecz nadal rozczarowana i rozzłoszczona zachowaniem koleżanki postanowiła dać jej nauczkę i po raz trzeci dziś położyła plecak obok torby Klary. Jej samej nie było przy ławce, stała przy nauczycielce i o czymś rozmawiały. Nastolatka klapnęła na krześle i bez zbędnego zaproszenia wyrwała kartkę z zeszytu, zawczasu przygotowując się psychicznie do kolejnej porażki. Ponownie zerknęła na Wiki – nadymała się jak paw, wzburzona, wyglądając w tej chwili, jakby miała zaraz wybuchnąć. Daria olała sprawę, skupiając uwagę na depczące resztki jej optymizmu zamknięte skrzydła tablicy, pod którymi krył się cyferkowy gwóźdź do jej trumny.

Klara zajęła miejsce, zdziwiona nieco ponowną obecnością Darii, nie wypowiedziała się na jednak ten temat. Również wyrwała kartkę i rzuciła plecak pod ławkę. Daria przypatrywała się koleżance, która nie wydawała się być zdenerwowana, wręcz przeciwnie – wyglądała na kompletnie wyluzowaną. Wkurzyło ją to nieco, lecz nie zdążyła zapytać, gdyż Ruda właśnie postanowiła zabrać głos.

– Sprawdzian będzie bardzo krótki, więc się nie denerwujcie. – Rozpoczęła jakże podbudowujący Darię monolog, otwierając złowrogie czeluści tablicy, na której ukazały się demoniczne napisy: „Rząd I", "Rząd II", a poniżej masa kosmicznych, mniejszych i większych cyferek i liter.

Nauczycielka krótko przeleciała wzrokiem po wypisanych zadaniach i wznowiła temat:

– Wybrałam prosty materiał i jedne z najłatwiejszych zadań, aby dać szansę słabszym uczniom – oznajmiła tonem, jakby była z siebie bardzo dumna. – Lepsi z was poradzą sobie w okamgnieniu, słabsi natomiast będą mieli szansę na podciągniecie oceny. – Uśmiechnęła się z udawaną sympatią i wymownie spojrzała na Darię, wkurzając dziewczynę swoją bezczelną hipokryzją. – Kierowałam się także tym, iż podobne treści mogą pojawić się na egzaminie maturalnym. Wyjątkowo daję wam nie kwadrans, a czas do końca lekcji. Powodzenia.

Na tym skończyła wkurwianie szatynki i z miną, którą dziewczyna zinterpretowała jako:„Nie liczę na to, że i to napiszesz", spokojnie posadziła tyłek na krześle.

Test nie był obszerny, nakazywał jedynie napisanie definicji ciągu, zawierał trzy króciutkie zadania z wielomianów oraz kazał wypisać wzór na funkcję homograficzną i narysować wykres do jednej z trzech wypisanych na tablicy, do wyboru. Daria migiem przepisała zadania i zerknęła na Klarę – ta jeszcze nie skończyła. Nie chcąc jej nie przeszkadzać, kompletnie załamana zawisła nad kartką, opierając brodę na dłoni. Gapiła się na te czarodziejskie, będące dla niej czarną magią znaczki i ze złości powoli zaczynało zbierać jej się na płacz. Wiedziała, że nie napisze. Nieraz już próbowała się uczyć, brała nawet korepetycje, lecz niestety – nigdy nie potrafiła przyswoić matematyki i reszty przedmiotów ścisłych, jakby miała do nich wrodzoną blokadę.

Spojrzała na zegar ścienny – do dzwonka zostało niecałe trzydzieści pięć minut. Oparła policzek o rękę i ponownie wgapiła się w hieroglify, zrezygnowana. Siedziała jak manekin kilka chwil, usiłując przypomnieć sobie chociażby tę cholerną definicję, lecz jedyne, co miała w głowie, to jedna wielka dziura niewiedzy. Wkurwiała się coraz bardziej, oczami wyobraźni widząc już, jak po wakacjach znowu idzie do tej przeklętej szkoły, z zamyślenia wyrwał ją jednak niespodziewany kuksaniec w lewe ramię.

– Daj to – szepnęła cichutko Klara, dyskretnie wskazując głową kartkę Darii.

– Co? – Pochłonięta dołowaniem się szatynka nie załapała.

– Daj mi kartkę.

Daria spojrzała na nauczycielkę, lecz ta zajęta była sprawdzaniem testów innej klasy. Wprowadziło to dziewczynę w niemałe zdumienie, nigdy się jeszcze nie zdarzyło, aby „Ruda" odpuściła sobie inwigilowanie klasy podczas kartkówki. Usłuchała sąsiadki i nie odrywając wzroku od profesorki, niezauważalnie przesunęła swoją pracę w jej stronę, otrzymując po chwili jej. Widniało na niej jedynie pół rozwiązanego zadania. Widząc to, jeszcze bardziej zdziwiła się decyzją blondynki, aczkolwiek bardzo podniosła ją ona na duchu. Klara nie czekała, tylko szybko zabrała się do pracy. Daria nachyliła się nad ławką, udając, że jednak coś pisze, lecz jedyne co robiła, to z wielkim zainteresowaniem obserwowała, co wyprawia siedząca obok koleżanka. Nie zapomniała jednak o pilnowaniu nauczycielki, nie chciała zmarnować jedynej okazji na oddanie dobrze napisanego testu, w czym, jak już zdążyła wywnioskować, Klara jej pomoże. Ta działała jak w transie, pisała tak szybko, jakby ktoś dyktował jej te nieszczęsne rozwiązania. To w tej chwili wyjaśniło właśnie Darii powód wyluzowania koleżanki. „Nowa" także raz po raz spoglądała na Barańską, lecz nie przeszkadzało jej to w pracy. Pisała coraz szybciej, co definitywnie wskazywało na to, iż ma matmę w małym palcu. Daria była w szoku, w jej mniemaniu zrozumienie tego chaosu było dla zwykłego śmiertelnika rzeczą niewykonalną. Przyglądała się koleżance i nie wiedziała, co ma robić. Nagle poczuła się odrobinę głupio pomyślawszy, że dziewczyna, pomagając jej, nie zdąży napisać sobie. Zaskoczyła ją także obecna postawa jej samej, dziwiła się, że posiada jeszcze jakiekolwiek wyrzuty sumienia, zwłaszcza, że dzięki Klarze mogła dużo zyskać. Nie miała w zwyczaju przejmować się innymi, aczkolwiek do „nowej" od razu poczuła jakąś niewytłumaczalną sympatię, dlatego też nie chciała, aby zawaliła przez nią tą pieprzoną kartkówkę, nawet, jeśli dzięki temu miałaby dostać dobrą ocenę.

Po upływie niecałych piętnastu minut Klara podsunęła pod nos Darii jej kartkę.

– Definicji nie pamiętam – mruknęła, zabierając swój sprawdzian.

– I tak ratujesz mi dupę, dzięki – szepnęła Daria, będąc koleżance bezgranicznie wdzięczną.

Spojrzała na test i wywaliła oczy – dziewczyna rozwiązała wszystkie zadania i narysowała wykres, do tego zrobiła to w kwadrans. Widniało na niej kilka skreśleń, a raczej grubych krech, informujących o niepoprawności wpisu, aczkolwiek zadania zostały rozwiązane i to było najważniejsze.

Po Darii spłynęła po niej nieopisana ulga, nie uspokoiła się jednak do końca, nie wiedząc, jak zareaguje profesorka, widząc (jak mniemała) dobrze napisaną kartkówkę. Bała się, że zaczną się pytania, albo, nie daj Boże, wezwie ją do tablicy. Przecież ona w życiu nie napisała (do tego poprawnie) całego sprawdzianu, to na pewno będzie powód, aby sprawdzić jej obecną wiedzę. A chuj tam, co będzie, to będzie... – pomyślała dziewczyna, lecz w głębi duszy kombinowała, jak tu przyjąć postawę obronną, wymyślając racjonalne wytłumaczenie. Kolejny raz odruchowo spojrzała na Wiki – mazała coś na kartce, nie wyglądając jednak aby była przekonana co do poprawności swoich odpowiedzi. Zerknęła na Maksa, który już nic nie pisał, po chwili wstał, oddał kartkę nauczycielce i wyszedł z klasy. Daria zdziwiła się faktem, że zajęło mu to tak dużo czasu, zazwyczaj rozwiązywał zadania w dwadzieścia minut. Był bardzo dobry z owego przedmiotu, też nie raz osobiście próbując pomóc jej w nauce, lecz dla Darii w tej kwestii nie było już chyba ratunku.

Dziewczyna pomyślała, że chętnie wyszłaby razem z chłopakiem, nie mogła niestety wcześniej oddać kartki, to byłby już totalny przypał.

Mijały kolejne sekundy i szatynka zaczynała się powoli nudzić. Dyskretnie rozglądała się po klasie, skupiając uwagę na słabszych uczniach i mimo że na swojej kartce nie kwestii odpowiedzi nie napisała ani jednej cyferki, poczuła dumę, że ma rozwiązania, kiedy inni męczą się i pocą.

Przychodziły takie chwile, że nienawidziła się za to, że czasem potrafi być tak perfidną suką, lecz ostatecznie nie przejmowała się tym za bardzo, olewała ludzi, którzy nic dla niej nie znaczyli.

Zadzwonił upragniony dzwonek i Barańska głośno nakazała oddanie prac. Klara dopisała jeszcze kilka cyfr, lecz nauczycielka ponaglała, odpuściła więc i odłożyła długopis.

– Już? – zapytała Daria.

– Tak.

– Daj, zaniosę – zaproponowała i bez oczekiwania na zgodę zabrała dziewczynie kartkę, zaniosła obie na biurko profesorki i już wykręcała się na pięcie.

– Daria, zaczekaj chwilę – poprosiła kobieta, zmuszona więc była się zatrzymać. – Jak ci poszło?

Daria osłupiała, zaskoczona pytaniem, zwłaszcza od tej kobiety.

– Nie wiem, pani profesor. Uczyłam się, na ile dałam radę, a co z tego wyszło...? – odparła, starając się jak może zabrzmieć wiarygodnie.

Barańska odnalazła jej pracę i spojrzała przelotnie, po czym skierowała wzrok na uczennicę. Tą ciarki przeszły od stóp, do głów, szykowała się już na atak ze strony nauczycielki.

– Wygląda nieźle, ale okaże się po sprawdzeniu. Możesz iść – rzekła "Ruda", lecz w jej słowach było coś, co z miejsca zaniepokoiło nastolatkę, która w tej chwili była niemalże pewna, że kant tak łatwo nie przejdzie.

– Dziękuję, pani profesor – mruknęła Daria i wyszła z klasy.

Na korytarzu znowu zebrał się tłum. Ponownie zaczęli przepychać się jeden przez drugiego, tym bardziej, że była to długa przerwa i każdy chciał uszczknąć z niej jak najwięcej. Dziewczynie bardzo chciało się zapalić, lecz wiedząc, że Wiktorii o papierosa nie poprosi, ruszyła więc poszukiwaniu Klary, którą zamierzała szybko znaleźć, podziękować jej jeszcze raz i w dopiero w jej towarzystwie ruszyć na kombinowanie fajki.

Sprawdziła zazwyczaj otwartą na przerwie salę geograficzną, w której miała odbyć się kolejna lekcja, lecz gdy nie znalazła w niej dziewczyny, ruszyła w głąb szkoły. Obskoczyła wszystkie korytarze i łazienki, po czym skierowała się do szatni. Tu także nie odniosła sukcesu, dochodząc więc do wniosku, że dziewczyna prawdopodobnie opuściła budynek, co byłoby w jej przypadku dość dziwne, wyszła na zewnątrz. Skierowała się za boczną ścianę szkoły, w której zgromadzali się palacze i tam wyłudziła papierosa od jakiegoś młodszego ucznia. Tak jej smakował, że jarała go niemal rytualnie, zastanawiając się przy okazji, gdzie zniknęła Klara. Spaliła całego, lecz nie poczuła się usatysfakcjonowana.

– Młody, daj jeszcze jednego – poprosiła chudziutkiego jak patyk, wątło wyglądającego chłopczyka.

– Nie mam, sam ma dwa – odparł.

– No to będziesz miał jednego – warknęła Daria, niezadowolona z faktu, że kot się stawia.

Koleś uznając chyba, że nie warto zadzierać ze starszymi uczniami, dał dziewczynie papierosa, po czym w okamgnieniu się ulotnił. Daria paliła spokojnie, siedząc na murku i rozmyślając o teście i pomocy Klary. I nagle ja tknęło! Uświadomiła sobie, że przecież w czasie dzwonka dziewczyna jeszcze pisała, przez co zaczęła dochodzić do wniosku, że chyba jednak nie zdążyła skończyć.

Zagrzmiał dzwonek, Daria nawet nie połapała, kiedy minęło piętnaście minut. Spokojnie dopaliła LM'a i ruszyła w stronę szkoły. Nie śpieszyła się, wiedziała, że facet pewnie jak zawsze spóźni się ze dwie, trzy minuty. Wolnym krokiem przeszła przez parter i po chwili była już pod salą numer „10". Weszła do środka i od razu skierowała wzrok na ostatnią ławkę, lecz Klara się nie pojawiła. I tym momencie zbaraniała, przystając w miejscu – Niny i Wiki także nie było. Natychmiast dało jej to do myślenia, a umysł już wypisywał najczarniejszy scenariusz.

Wściekła się, będąc przekonaną, że już się gdzieś pewnie znęcają nad dziewczyną, co byłoby bardzo w stylu zapatrzonej w siebie Niny, ale gdzie? W szkole ich nie ma, szatnia i toalety puste, w „palarni" też nie, więc gdzie? No i ona przecież nie pali – sprostowała szybko, podświadomie przebierając pośród miejsc, do których jeszcze mogłyby ją zaciągnąć. Nauczyciel nadal nie przybył, podeszła więc do chłopaków z nadzieją, że może oni coś wiedzą.

– Widziałyście „nową"? – zapytała, gapiąc się na nich na przemian.

– Nie – odparł Kuba. – Z tego co wiem, to od rana pilnuje się ciebie, zgubiłaś podopieczną? – Zaśmiał się.

– To jest takie zabawne? – wzburzyła się dziewczyna. – Jakbyś nie zauważył, te dwie też gdzieś wsiąkły, co świadczy tylko o jednym – oznajmiła Daria.

Była już poddenerwowana, chyba naprawdę polubiła Klarę, co z każdą sekundą coraz bardziej dziwiło ją samą.

– Sprawdzałaś w szatni? – zapytał Maks.

– Tak, i w palarni, i w klasach, no kurde, przecież nie poleciały w kosmos.

– Na pewno są za odzieżowym – rzekł Kuba, mając na myśli budynek, za którym Daria paliła trawę.

– I co, myślisz, że Wiki poszłaby z tą dziunią bić nową? Żarty. – Roześmiał się do kumpla Maks.

– Ale ja myślę. Dziś jej odpala – warknęła szatynka. – Przejdziesz się ze mną? – poprosiła blondyna.

– Po co, skoro, jak mówisz: nigdzie ich nie ma?

– Może faktycznie są za sklepem. – Brnęła uparcie nastolatka.

– No dobrze, to chodźmy. – Maks podniósł się z miejsca, chwycił plecak i wyszedł spomiędzy ławek. – Powiedz, że zaraz wrócimy, wymyśl coś – rzekł do przyjaciela i opuścił z dziewczyną klasę.

– Rozglądaj się, modniś krąży. – Zaśmiała się szatynka, gdy już dochodzili do końca holu. – Dziś go przyszpiliło na spacery, już dwa razy się na niego nadziałam, i „nowa" przy okazji pierwszego dnia zrobiła na nim „dobre wrażenie" – pochwaliła się dumnie.

– Za co metal się do ciebie uczepił? – zapytał Maks. – Masz fart, że was nie capnęli, zaraz byłby dywan. Mało ci jeszcze problemów? Garniesz sobie na koniec roku?

– A coś ty się zrobił nagle taki moralny? – Zniesmaczyła się Daria. – Wyjechała z pretensjami, to co? Miałam podkulić ogon? Nie będzie mnie, rura, pouczać, gdzie mam siadać i jak mam siadać!

– Masz szczęście, że ci nie naklepała – powiedział chłopak, uśmiechając się szeroko.

– Kto? Ona?!

– No pewnie. Wątpię, abyś dała jej radę.

– Nie bądź taki pewny – broniła się dziewczyna.

– Ja widziałem, jak ona się tłucze, nastukała już kiedyś takiej jednej, rozbebeszyła jej całą twarz i za to była zawieszona. Dziwne, że o tym nie wiesz, grzmiała o tym cała szkoła. No tak, ale skąd masz wiedzieć, skoro więcej cię nie ma, jak jesteś – ironizował.

– No i co z tego? Ona to nie ja, skoro się tak dała? Może nie była wojowniczką. – Zaśmiała się Daria, lecz straciła nieco swojej zawziętości.

– Oj, Frozi, nie bądź taka pewna siebie – rzekł spokojnie chłopak.

– Nie wkurzaj mnie, dobrze? Nie jestem. Poza tym, jak widzisz, na razie jeszcze żyję, więc to, która się lepiej tłucze pozostaje wielką niewiadomą – warknęła nastolatka rozzłoszczona faktem, że chłopak podważył jej waleczność i zdolności obronne.

Lecz nie to tylko było powodem rozdrażnienia, kumpel definitywnie zawstydził ją swoimi słowami, przez co zrobiło jej się strasznie głupio. Starała się jednak zachowywać naturalnie, udając sumiennie, iż jego podsumowania nie robią na niej większego wrażenia; zacięty charakter dziewczyny nie pozwalał jej przecież na okazanie chociażby odrobiny słabości.

– Kurczę, no nie mogę darować, że przegapiłem, jak cię zdzieliła. – Blondyn nadal zaczepiał dziewczynę, widząc, jak zabawnie broni się rękoma i nogami.

– Mówiłam chyba, że mnie zaskoczyła. – Daria uparcie obstawała przy swoim, próbując przechylić szalę na swoją stronę.

– Pokaż się. – Gdy schowali się już za budynkiem chłopak nagle przystanął i chwycił w dłoń jej brodę. – Trochę się zaczerwieniło, ale siniak chyba cię ominie. Raczej nie trafiła w oko, choć pewny nie jestem – poinformował, nic a nic nie zmieniając swojego radosnego wyrazu twarzy, wręcz przeciwnie – uśmiech znacznie się powiększył.

– Nie trafiła, trafiła w szczękę, bo tam mnie trochę boli – rzekła Daria, starając się wrzucić temat na bardziej wyluzowany tor.

– Nie ma ich – stwierdził Maks, rozglądając się po każdym zakamarku. – Wiki polazła z plastikiem, o co tu chodzi? Coś ty jej zrobiła?

– Nic, usiadłam z Klarą, więc popełniłam wielkie przestępstwo. Niech sobie łazi, gówno mnie to obchodzi.

– Taaak? – rzucił chłopak, robiąc dość wymowną minę.

– Tak!

– I tak wróci, co nastąpi bardzo szybko. Podrażni się z tobą, zedrze z niej trochę kasy i wróci. Tak, jak Dominika. Myślisz, że dlaczego cię zaczepiła? Nina na bank już się poskarżyła. Kretynka spełnia wszystkie jej zachcianki, a że nie umie się bić i potrzebuje ochroniarza, laska to wykorzystuje. Tak samo będzie z Wiki, zobaczysz.

– W dupie to mam. Chodź, przejdziemy się, może gdzieś są. Szkoda mi dziewczyny, wydaje się być spoko.

Maks spojrzał na zegarek i przystał na propozycję.

– Jak kartkówka? Napisałaś coś? Czemu nie usiadłaś ze mną? – zapytał.

– A zapraszałeś? – Próbowała się odgryźć za niedawną zaczepkę, znacznie wyginając usta.

– To potrzebujesz zaproszenia?

– Nowa mi napisała, dobra jest – pochwaliła się Daria.

– Ruda tego nie łyknie.

– Nie wiem, zobaczymy. Kurwa, no i gdzie one wsiąkły? Zmyły się na dobre?

– Nie wiem. A może cały czas są w szkole, a my tu łazimy bez celu?

– W szkole na pewno ich nie ma, sprawdziłam całą. Masz fajkę? – zapytała nagle, zaśmiawszy się z samej siebie.

Rzuciła pytanie od niechcenia, dla całkowitego żartu, lecz chłopak odpowiedzi nagle się zatrzymał i zrobił coś, czego dziewczyna w życiu by się nie spodziewała – wyjął paczkę srebrnych Marlboro, otworzył i wyciągnął do niej dłoń.

– To jakieś jaja?! – Teraz dziewczyna roześmiała się już na dobre.

– Chciałaś zapalić. – Chłopak się uśmiechnął.

Z postawionymi w słup oczyma wzięła używkę i odpaliła, podobnie zrobił po chwili blondyn. Wytrzeszcz natychmiast ustąpił miejsca rozdziawionej gębie.

– Ty palisz?! – zapytała, totalnie skołowana i zszokowana.

– Wie o tym tylko Kuba – wyjaśnił Maks. – I niech tak zostanie, ok?

– No kur... – Daria uniosła brwi, powstrzymując się jednak od dokończenia przekleństwa, wiedziała, że chłopak tego nie lubi. – To ja się tu produkuję, żeby wykombinować sobie szluga, walczę w palarni z dzieciakami, a ty się nosisz z całą rakietą?! To nieładnie, wiesz? – szydziła wesoło.

Chłopak tylko rozłożył ręce, uśmiechając się czupurnie i w tym momencie z jego kieszeni dobiegła miła dla ucha, transowa melodyjka.

– Muszę odebrać – rzekł do Darii i zaraz miał telefon przy uchu.

Rozmowa trwała bardzo krótko, Maks oznajmił jedynie: „dobra, to zdzwonimy się wieczorem" i schował urządzenie.

– Możemy iść na piwko – spojrzał na koleżankę.

– To świetnie, na to liczyłam. To może się zerwiemy? Ale „nowa", wolałabym ją znaleźć? Jakby nie było, uratowała mi dupę na tej cholernej matmie, a znając Wiki, ta, jak się wkurwi, potrafi posunąć się do różnych czynów. To co robimy?

– Wracajmy do budy, widzisz, że tu ich nie ma. Wiki nic jej nie zrobi, szybciej plastik, ona nie jest zdrowa.

– Nieee? Oj, chłopaczku, nie znasz jej – fuknęła Daria. – Idziemy.

Wyrzucili niedopałki i wrócili do szkoły, swoje pierwsze kroki kierując do szatni. Obeszli prawie wszystkie boksy i już chcieli wychodzić, gdy nagle do ich uszu doszedł dziwny, cichy odgłos, coś w rodzaju niewyraźnego trzaskania. Udali się na koniec pomieszczenia, gdzie za ścianą, w ciemnym kącie znajdował się składzik na środki czystości i tu znaleźli Klarę. Siedziała na ławeczce i usiłowała złożyć roztrzaskany telefon.

– Ej – Zawisła nad nią szatynka.

Dziewczyna agresywnie podskoczyła w popłochu, nie słyszała chyba, jak nadchodzą. Spojrzała na Darię dużymi oczyma, w których wyraźnie malował się strach, ich wtargnięcie ewidentnie zaskoczyło blondynkę.

– Co się stało? – Nastolatka natychmiast usiadła obok, a chłopak po drugiej stronie.

– Nic, upadł – mruknęła Klara.

– Upadł? – Daria odebrała dziewczynie komórkę. – Przecież on jest cały rozjebany! To te dwie, tak?

– Nie.

– Jak to nie? Gdzie byłaś, szukałam cię. Gadaj, co ci zrobiły, i to już! – nakazała surowo szatynka.

– Ale to nie one, myślisz, że bym je kryła? Nie jestem skończoną ofiarą losu, jeśli tak mnie odebrałaś. – Klara broniła się jak mogła, starając się zabrzmieć stanowczo, lecz Daria nie dała zaślepić się jej marnemu aktorstwu.

– Ja i tak się dowiem, wiesz o tym?

– Rób, co chcesz – bąknęła Klara.

– Pokaż to. – Wcisnął się w to wszystko Maks i zaraz otrzymał telefon. – Nic już z niego, nadaje się już tylko na śmietnik – stwierdził, oglądając go z każdej strony jak rzetelny fachowiec. – To one go zniszczyły? – Teraz on rozpoczął przesłuchanie, był jednak o wiele łagodniejszy niż koleżanka.

– Nie, mówiłam już.

– Boisz się je wsypać, czy nie chcesz wyjść na sprzedawczyka? Powiedz, nic nie będziemy z tym robić, prawda, Frozi? – spojrzał na kumpelę z monstrualnie rozkazującą miną, podobnie też brzmiał jego głos.

– Jasne, nikt się nie dowie. Ale my chcemy wiedzieć.

– Kurwa, powiedziałam już, prawda?! Ile razy mam powtarzać?! – Klara się zdenerwowała.

Daria aż uniosła brwi i od razu zamilkła; nie umiała tego skomentować. Reakcja tej potulnej, spokojnej dotąd dziewczyny totalnie ją zaskoczyła.

– Sorry – wycedziła po chwili „nowa". – Ale to naprawdę nie one, a jeśli już musisz wiedzieć, to po dzwonku byłam w pokoju nauczycielskim, dlatego nie mogłaś mnie znaleźć – dodała.

Daria nadal milczała, lecz nie uwierzyła w ani jedno jej słowo, zwłaszcza, że Klara powinna być teraz na lekcji, a siedzi tu, więc na pewno nie opuściła zajęć bez powodu.

Ogarnęła ją jeszcze większa frustracja i zdumienie wywołane zachowaniem przyjaciółki. Czyżby była aż tak zawistna, że posunęłaby się do dręczenia bezbronnej dziewczyny, do tego w towarzystwie osoby, której tak nie lubi, a wręcz nienawidzi? Daria doszła do wniosku, że jednak nie zna kumpeli tak dobrze, jak się jej wydawało i chyba tak naprawdę nic o niej nie wie.

Opanowała ją wściekłość, nie zamierzała puścić jej tego płazem, zwłaszcza, że patrząc na siedzącą na ławce koleżankę, zrobiło jej się jej okropnie żal. Nie umiała tego wyjaśnić, ale nagle poczuła się, jakby w jej obowiązku było zaopiekowanie się „nową", choćby nawet miała przez to narobić sobie problemów. Jej piękna wrażliwa ciepła twarz, krucha postura i to całe nieśmiałe zachowanie sprawiały, że Klara stała się w mniemaniu Darii zupełnie bezbronną, zagubioną gdzieś w tej całej sytuacji, szarą myszką. Wywoływało to niepohamowane współczucie, lecz było też w niejakim stopniu dość słodkie. Daria nie mogła pojąć, dlaczego osoba nowej znajomej zaczęła tak dziwnie na nią wpływać i przez chwilę pomyślała też, że może odkrywa w sobie schowaną dotąd biseksualność, za moment jednak uśmiechnęła się do siebie, uznając, że chyba jej odbija.

Rozmyślania przerwał Maks, który ponownie zabrał głos.

– Mam w domu małego Samsunga, tylko trzeba wymienić w nim baterię, bo słabo trzyma. Mogę ci odstąpić – rzekł, zaglądając w oczy zagubionej dziewczynie.

– Nie ma takiej potrzeby, ale dzięki.

– Dlaczego? Masz drugi telefon?

– Coś znajdę – rzekła cicho Klara, lecz kłamstwo aż paliło w uszy.

– Dziesięć minut do dzwonka, wracamy? Będzie się krzywił, ale przynajmniej nie wstawi nieobecności, chyba kolejna ci niepotrzebna? – rzucił do Darii, spoglądając także na „nową".

Klara nie reagowała, nie była chyba zbyt chętna do powrotu, dając Darii kolejne dowody swojego łgarstwa.

– Dobra, laski, nie śpijcie. Idziemy! – nakazał chłopak, widząc, że zignorowały jego pytanie, poczekał, aż ruszą się z miejsca i dopiero gdy wstały i skierowały się w końcu w stronę szkolnego korytarza, ruszył wolno za nimi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grafomanka 8 miesięcy temu
    Dziękuję, że wstawiłaś kolejny fragment.
    Klara mnie interesuje, w sensie jej tajemnica, lecz bardziej Daria. Ciekawa jestem jaką ma sytuację w domu, że ucieka do różnych znieczulaczy... i nie jest tak zła, jakby może nawet chciała. Jest w niej bardzo dużo wrażliwości, może za dużo na wszystko, co ją otacza. Dlatego z połową nie daje sobie rady.
    Ciekawa postać.

    Czekam na więcej...
  • ZielonoMi 8 miesięcy temu
    Daria to oszołom, niereformowalny czub, ale chyba nie da się jej nie lubić. Zobaczysz w dalszych częściach, jaka z niej artystka <śmiech> Trochę ma coś ze mnie, jak szalałam za młodu. Też się ze mną w szkole mieli <zawstydzona> Fajnie, że mam czytelnika. To mobilizuje, bo opko jest nieskończone, a ruszyłam z kolejną częścią po dwóch ciężkich, suchych latach. Oby tylko pomysłów nie zabrakło, bo kaplica. Brak weny zabija, a jaka nuda wtedy. Masakra boska. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam.
  • Margerita 7 miesięcy temu
    No ładnie, ładnie Daria zażywająca kropelki Maryśki i to w szkole
  • ZielonoMi 7 miesięcy temu
    A co się będzie szczypać. Przecież jest niegrzeczna. :D A kropelki są po Maryśce. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania