Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.5

Przyjaciele stali jak w transie, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało, Sytuacja, której stali się świadkami, była bardzo niecodzienna, żeby nie powiedzieć, dość sugestywna, nie dziwne więc, że dała im dużo do myślenia.

– Hej, co to było? – zapytała w końcu Daria, patrząc na Maksa wielkimi oczyma; chyba nadal nie doszło do niej to, co zobaczyła. – Ty, czy ona jest dziwką? – dodała z niedowierzaniem.

Chłopak tylko wzruszył ramionami, operując podobną manierą co koleżanka. Również odrobinę się pogubił, akcja z limuzyną zmuszała do spekulacji.

– Kurde, Maks, ona się puszcza – stwierdziła nastolatka, będąc w tej chwili chyba święcie przekonaną do swoich racji.

– No przestań...

– Co przestań? Kurwa, to ja jej bronię, bo szczerze ci powiem, że poznałam ją dziś, a już ją uwielbiam, a ona daje dupy bogatym facetom? Do cholery, nie mogę w to uwierzyć! – Daria się zdenerwowała. – I jeszcze dla takiej szmaty mogłam narobić sobie kłopotów, no ja pierdolę…

– Tak, daje dupy i nosi adidasy za trzydzieści pięć złotych, tak? To chyba albo bardzo mało zarabia albo jedzie charytatywnie – zaśmiał się Maks.

– To jak mi to wyjaśnisz, co? – Dziewczyna wskazała miejsce niedawnego postoju Mercedesa.

– Nie mam pojęcia, ale czy ona wygląda ci na dziwkę? Daj spokój.

– Najciemniej pod latarnią, pamiętaj! Może i nie wygląda, a może dobrze gra, poza tym faceci lubią takie płochliwe laski, więc może dlatego tak się zachowuje – zboczenie zawodowe – ironizowała dziewczyna. – A co, może nie? – warczała, wymownie spojrzawszy na kumpla.

– Przestań wymyślać, jakie płochliwe laski, jakie zboczenie, co ty pierdolisz? No dobra, może i lubią, ale tu chyba raczej nie szu…

Zadzwonił dzwonek i korytarz po chwili ponownie zapełnił się pędzącymi nie wiadomo gdzie i nie wiadomo w jakim celu nastolatkami.

– Tu chyba raczej nie szuka klientów, nie? – dokończył spokojnie chłopak.

– A zresztą, nic już nie wiem. Ale ja ci mówię, że ona pieprzy się za kasę, mówię ci. – Daria uparła się jak osioł.

– No a ta komórka, na komórkę też ją nie stać? Może i chce stworzyć pozory, nie wiem, ale noszenie takiego telefonu to już nie pozory, tylko wręcz wpychanie komuś na siłę swojej biedoty. Po co miałaby to robić, no pomyśl, Frozi? – tłumaczył cierpliwie chłopak, który nie wierzył, aby Klarę stać było na prostytuowanie się.

Także polubił dziewczynę, starał się więc na razie myśleć racjonalnie i nie wkręcać sobie niepotrzebnych insynuacji.

– Gdzie ta mała? – Wystraszył ich nagle Kuba, pojawiwszy się za plecami przyjaciół.

– Zmyła się – burknęła Daria, nadal była zła.

– Zmyła? A ja chciałem zawinąć ją na browar – poinformował rozczarowany chłopak.

– Na browar? – parsknęła Daria. – Zapytaj Maksa, co tu się wyprawia, jakie akcje tu odchodzą. Żebyś nie zobaczył, w życiu byś nie uwierzył – Daria znowu się uruchomiła. – Jak ci opowie, poważnie zastanowisz się nad tym browarem – syczała.

– No gada…

– TY! – usłyszeli nagle i Daria tak jak stała, tak niespodziewanie zrobiła kilka kroków w tył, zatrzymując się dopiero przy ścianie. – Co ty, kurwa, masz jakiś problem?! – zagrzmiała Dominika i ponownie chciała ruszać na szatynkę, ale Maks bardzo szybko ją przystopował, stając z nią twarzą w twarz.

– Hej, bez żadnej zadymy – ostrzegł.

– Słuchaj, gówniaro! Masz się od niej odpierdolić, rozumiesz? – rozkazała Dominika, wskazując głową stojącą nieopodal Ninę.

Daria zaśmiała się na cały hol.

– No kurde, poszła na skargę, no nie mogę… – Rżała. – No ja pierdolę, to dopiero plebs! Poza tym gówniaro? – uniosła brwi. – Jesteśmy w tym samym wieku… pomijając oczywiście kwestie intelektualne – podsumowała ironicznie, rozweselona, prowokując stojącą za blondynem napastniczkę jeszcze bardziej.

– Może wyjdziemy? – zapytała wyższa o pół głowy od Darii brunetka.

– Proszę bardzo – odparła nastolatka.

Doskonale zdawała sobie sprawę z możliwości rywalki i że może nieźle oberwać, aczkolwiek była odważną dziewczyną i nie bała się wyjść, aby bronić swego honoru, nawet, jeśli miałaby ponieść klęskę.

Już chciała ruszać, ale Maks natychmiast zatrzymał ją ręką i rzekł do Dominiki, odwracając głowę:

– Nie będzie tu żadnej szczepy, rozumiesz? Ona i tak ma wystarczająco dużo kłopotów, więc zrób mi tą przyjemność i zniknij tak szybko, jak się pojawiłaś, ok?

– A ty co się wpierdalasz? – zaszumiała zaskoczona napastniczka.

– Ja się nie wpierdalam, tylko mówię, jak jest. A poza tym co, trzy na jedną? – zapytał chłopak, widząc stojące obok brunetki podobne do niej samej koleżaneczki.

– Nie, one nie mają tu nic do rzeczy.

– Nieee? Ja już widziałem, co potrafisz i dokładnie przypominam sobie, jak koleżanki sumiennie pomogły ci, kiedy kopałaś tamtą laskę. Temat uważam za zakończony – rzekł spokojnie blondyn, nadal trzymając za ubranie przyjaciółkę, której nie ufał ani trochę.

Wiedział, jaka jest i że może spróbować chytrze się wywinąć, dlatego też starał się jak może jej przypilnować.

– Czyli co? Chłopaczek nie pozwala ci wyjść, tak? Żenujące. – Zaśmiała się brunetka i Daria znów chciała wyrwać się Maksowi, lecz nie zrobiło to na nim większego wrażenia.

– Wypierdalaj stąd! – zagrzmiał w końcu do Dominiki, kolejny raz odwracając się w jej stronę.

– Puszczaj! – Walczyła szatynka, nadal jednak bez powodzenia.

– Dobra, idź już stąd – W końcu wtrącił się w to wszystko Kuba, dość mocno chwycił Dominikę za ramię i przy jego pomocy po chwili dziewczyna znalazła się kilka metrów dalej.

– I tak cię złapię, plebsie zajebany! – krzyknęła jeszcze poniżona dziewczyna i wściekła, zniknęła z koleżankami na schodach.

– No i co robisz?! Wyszłam na idiotkę! – Daria wydarła twarz.

– Na nikogo nie wyszłaś, poza tym zaraz dzwonek i do tego mają przyjechać starzy, nie pamiętasz?

– W dupie mam, poniżyłeś mnie! Puszczaj, do cholery! – grzmiała zdenerwowana dziewczyna i agresywnie wyszarpnęła się z uchwytu kolegi.

– Frozi,... – Zaśmiał się chłopak, ale go zignorowała i zamaszystym krokiem ruszyła do sali, w której miał się odbyć kolejny polski.

Weszła do klasy, zła jak osa i zaraz klapnęła w ostatniej ławce. Ma, kurwa, pustak szczęście, że jej nie ma, pierdolona nieudaczniczka – wściekała się faktem, że Nina się poskarżyła, że struga wielka damę, a co do czego nie ma za grosz honoru. Maks pojawił się po chwili i w ciszy usiadł obok koleżanki. Spojrzała na niego – uśmiechał się pod nosem, gapiąc się na nią jak najęty. Wiedziała, że robi to specjalnie i złość w niej rosła, w której to złości złości wcale nie było.

– Nie odzywam się do ciebie, kumasz, koleś? I nie gap się! – rozkazała pociesznie.

– Ja się nie gapię, patrzę SIĘ tylko – ironizował. – I wiesz, Frozi? Nigdy ci tego nie mówiłem, ale nawet niezła z ciebie laska. – Zachichotał chłopak, który najwyraźniej dobrze się bawił.

– I ta niezła laska się do ciebie nie odzywa, chyba ci powiedziała – warknęła Daria, wywołując jeszcze głośniejszy śmiech.

– Te, pisarka, ale nie ma chyba takiego powiedzenia, jak: „patrzę się”, nie? Znam samo „patrzę”, ale nie „patrzę się”. Dlaczego mnie nie opieprzasz? A może jest, co? No powiedz, Grochola. – Uparcie zaczepiał dziewczynę, obejmując jej ramię.

– Odejdź, mówię… Precz! – syknęła szatynka, lecz śmiech już wisiał na włosku.

Nina weszła do sali, a chwilę po niej Wiki. Daria natychmiast wstała.

– Zostaw. – Zareagował w okamgnieniu Maks, który zerwał się z krzesła i stanął przed kumpelą.

Nina widząc zryw koleżanki, momentalnie zatrzymała się przy wejściu, jakby nagle przyrosła do podłoża.

– Puść mnie – poprosiła grzecznie szatynka.

– Nie, Frozi, zaraz wpadnie Cebula i będziesz miała lipę… trzydziestą piątą już dziś zresztą. – Uśmiechnął się blondyn.

– Puść mnie, nic jej nie zrobię.

– Taaak…

– Tak.

– Frozi…

– Obiecuję – zadeklarowała dziewczyna.

Puścił ją, lecz cały czas był obok. Daria w sekundę znalazła się przy Ninie, niemal przyklejając swój nos do jej twarzy. Klasa momentalnie ucichła.

– Słuchaj, kurwo – syknęła szatynka. – Możesz powiedzieć swojemu przydupasowi, że chętnie się z nią spotkam, jak tylko zgubię ogon w postaci tego pana. – Wskazała głową przyjaciela.

Nina milczała.

– No co, zbladłaś? Ja już nie wiem, kobieto, o co ci chodzi? Napuszczasz na mnie koleżanki, wiedząc, że prawdopodobnie się do ciebie o to przypierdolę, a potem boisz się ze mną pogadać? Sama robisz sobie przypał, a teraz zamykasz ryj? I co, będziemy się tak ganiać, czy po prostu teraz ci przyjebać i zakończymy sprawę?

Cisza.

– Chodź, zostaw, przecież ona i tak nic nie rozumie. – Uspokajał dziewczynę Maks, pociągnąwszy ją lekko za rękę.

Nastolatka usłuchała, ale nie usiadła w ławce, tylko minęła ją i zaraz stała naprzeciwko Wiki. Teraz już chłopak nie interweniował i usiadł spokojnie na krześle.

– Dlaczego rozwaliłaś jej komórkę? – zapytała spokojnie Daria.

– Jaaa? – Wiki zrobiła wybitnie głupią minę.

– Nie, ja!

– A odwal się, co cię obchodzi? Poza tym gdzie twoja przyjaciółeczka? Płacze gdzieś w kącie? – szydziła bardzo pewna siebie brunetka, w dupie mając złość przyjaciółki.

Daria szybko okrążyła ławkę, chwyciła dziewczynę za fraki i migiem podniosła z krzesła.

– Kurwa, Wiki, co się z tobą dzieje, do cholery?! Zaczynasz działać mi już na nerwy, rozumiesz?! – zawyła, przysuwając kumpelę do siebie.

– Puszczaj, kurwa, wypierdalaj do swojej Klarci! – wrzasnęła Wiktoria, także łapiąc ubranie koleżanki

Stały w miejscu, trzymając się za ciuchy i żadna nie zamierzała ustąpić.

– DZIEWCZYNY! – ryknęła znienacka nauczycielka i nastolatki natychmiast się od siebie odkleiły.

Spojrzały na kobietę – gapiła się na obie, będąc definitywnie zagubioną. Nie ulega wątpliwości, że zaskoczył ją widok dwóch najlepszych przyjaciółek szarpiących się za fraki.

– Daria, Wiktoria, co tu się dzieje? – Nie dowierzała.

– Nic, przepraszam pani profesor – mruknęła Daria i już chciała siadać obok Maksa.

– Daria, nie siadaj, dyrektor czeka na ciebie w gabinecie, na ciebie, Maks, też. A gdzie jest Klara?

– Nie wiem – odparła Daria, chwytając swój plecak.

– No jak to nie wiecie? Przecież była z wami przed chwilą? – dopytywała profesorka.

– Była ale spłyła – mruknęła cicho szatynka.

– Dobrze, idźcie już, a potem możecie iść do domu – oznajmiła nauczycielka, odpuściwszy nastolatce pyskówkę, która dobrze słyszała.

 

– Nie masz już żadnego umiaru? – Od razu zaatakował ją Maks, gdy tylko wyszli z sali. – Co ci zrobiła Cebula? Oj, Frozi, przebadaj ty głowę…

– Ty głowo ty, odwal się od mojej głowy, tylko myśl, co powiemy – burknęła Daria.

– Co? Nic, trzeba trzymać jej wersję.

– No i git. A gdzie byliśmy wcześniej? Modniś wypyta o wszystko, a że jeszcze są starzy, to tym bardziej będzie się popisywał.

– To chyba nici z naszego dzisiejszego piwa – zaśmiał się chłopak.

– Dlaczego?

– Matka każe ci wracać do domu.

Daria parsknęła śmiechem i to była jedyna odpowiedź na sugestię przyjaciela. Po chwili byli już pod gabinetem, a sekundę później wewnątrz. Daria od razu spojrzała na matkę – była mocno poddenerwowana, w przeciwieństwie do ojca Maksa, który zdawał się wykazywać totalne wyluzowanie.

– No więc, pani Mróz i panie Szczepaniuk, tak, jak mówiłem – Daria i Maksymilian podejrzewani są o wzniecenie pożaru w szkole – rzekł dyrektor.

– Jak to „pożaru”? – zapytał ojciec nastolatka.

– Pani szatniarka zeznała, że widziała ich zaraz po tym, jak to się stało.

– Pożaru? Dlaczego mój syn miałby robić coś takiego, może mi pan wyjaśnić? Bo nie bardzo rozumiem – fuknął mężczyzna, którego chyba strasznie wkurzała osoba pedagoga i jego postawa.

– No wiem pan... Maks to spokojny chłopak, ale byli tam z Darią, więc… – stwierdził złośliwie Modniś.

– Daria… – Matka wymownie spojrzał na córkę.

– Mamo, nic nie zrobiliśmy, chyba Klara powiedziała jak było, i powiedziała prawdę – rzekła szatynka z udawanym wyluzowaniem, lecz nadal bacznie obserwowała kobietę widząc, że ta chyba jednak nie bardzo uwierzyła.

– Więc kto? – wtrącił dyrektor.

– A skąd ja mam wiedzieć?! – Daria nieco się uniosła. – Poza tym skąd miałam wziąć tą kurtkę, przecież szatnie są zamknięte?!

– Daria! – upomniała pani Jagoda.

– Przepraszam…

– Maks. – Teraz ojciec zaatakował syna.

– Daria mówi prawdę – odparł grzecznie chłopak.

– Skoro mój syn tak mówi, to tak jest, i dla mnie to wystarczy – skwitował mężczyzna, ironicznie gapiąc się na dyrektora.

– Ale…

– Żadnego "ale", i skoro to wszystko to przepraszam, ale śpieszę się do pracy. Do widzenia. Chodź – rzekł krótko facet, spojrzawszy na Maksa i kompletnie ignorując zakłopotanego dyrektora, wstał i w towarzystwie syna opuścił gabinet.

– No dobrze. Daria, poczekaj na mamę przed gabinetem – mruknął mężczyzna.

Dziewczyna odniosła wrażenie, że zrobiło mu się totalnie głupio i zaraz będzie próbował strugać ważniaka przed jej matką. Nie martwiła się jednak, wiedziała, że matka tak łatwo się nie da. Delikatnie uśmiechnęła się pod nosem i z gigantycznie mdłym „do widzenia”, szybko opuściła gabinet. Minę jednak miała nietęgą, bała się, żeby facet nie nagadał matce bzdetów, przez które będzie cały dzisiejszy wieczór słuchać wykładów.

– I co? – Wyskoczył przed nią Maks.

– Nie wiem, twój stary mu pojechał, to teraz będzie pewnie matce kotłował temat. Ale go załatwił, masz genialnego ojca! – Rozradowała się Daria.

Maks się uśmiechnął.

– Ale jest przypał. Ostatnia lekcja, matka zaraz będzie chciała zawinąć mnie do domu – mruknęła niezbyt zadowolona nastolatka – To co robimy?

– No jak to co? – Blondyn szeroko wyszczerzył zęby. – Spierdalamy!

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Grafomanka 8 miesięcy temu
    Przeczytałam. I będę nadal czytać, dopóki nie poznam tajemnicy Klary.
    Daria zwariowana, wrażliwa, fajna dziewczyna i dobrze, że ma Maksa blisko... 5
  • ZielonoMi 8 miesięcy temu
    Mam nadzieję, że dziś żadnych baboli nie przegapiłam; ostatnio mam problemy ze wzrokiem <śmiech>Tajemnica niedługo się wyjaśni, lecz zbyt miłe to nie będzie :D Dzięki za piątkę.
  • Grafomanka 8 miesięcy temu
    ZielonoMi, płynnie mi się czytało, nawet nie zwróciłam uwagi na jakieś babole, jeżeli są...
  • ZielonoMi 8 miesięcy temu
    Grafomanka :)
  • Margerita 7 miesięcy temu
    Ale jaja Klara się puszcza?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania