Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.23

Czekała. Minęło pięć, dziesięć minut, a ojciec się nie pojawiał. Denerwowała się coraz bardziej, to wszystko trwało zdecydowanie za długo. Ma chyba, dupek, dużo do powiedzenia. – Wkurzała się na dyrektora. Cieszyła się tylko, że nie ma dziś matematyki, i bez stresu nie daje sobie z nią rady.

– Daria, chodź. – Usłyszała sekretarkę.

Cała się napięła, a głowę przeszył nieprzyjemny ból. Znów poczuła się dziwnie, miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Kurde, Frozi, wyluzuj, to tylko nerwy. Nie masz się czym przejmować. – Dodawała sobie otuchy, gdyż znowu wystraszyła się tego stanu.

– Daria, dobrze się czujesz? – zapytała od razu wychowawczyni, patrząc na dziewczynę z zaniepokojeniem.

– Tak – wydusiła nastolatka, myśląc błagalne: szybciej.

– No więc, Daria, uzgodniliśmy z twoim tatą pewne sprawy – zaczął dyrektor. – Po pierwsze, pewnie wiesz, że to co zrobiłaś na boisku, było niedopuszczalne, i wiesz też, jakie jest twoje zachowanie w stosunku do nauczycieli. Do tego twoje lekceważące podejście do zajęć i ogólna olewka względem nauki i szkoły przemawia za tym, abym swoją wczorajszą decyzję podtrzymał.

No pięknie, to na chuj ściemnia? I jeszcze Cebula, narobiła, torba, nadziei… – Wściekła się dziewczyna.

– Ale – dodał mężczyzna – jestem skłonny dać ci jeszcze jedną szansę. Ostatnią szansę, mimo że tych ostatnich było już o dużo za dużo. Oczywiście są niepodlegające negocjacjom warunki, które, gdy ich nie spełnisz, nie zakończysz u nas nauki. Najważniejsze jest oczywiście poprawienie ocen, zwłaszcza matematyki oraz dogadanie się i przeproszenie pani Barańskiej. Oprócz tego nie opuścisz do końca roku już ani jednej godziny lekcyjnej, będziesz zachowywać się nienagannie i, oczywiście, przychodzisz do szkoły bez deskorolki.

No ja pierdolę, może każesz mi jeszcze obciągnąć? – Burknęła bezgłośnie dziewczyna, rozdrażniona tymi durnymi nakazami i tym, z jaką dumą mówi o nich dyrektor. Miała olbrzymią ochotę przewrócić oczami.

– Rodzice dopilnują, abyś przyłożyła się do nauki i stosowała do zasad. – Pedagog wymownie spojrzał na pana Andrzeja.

– Oczywiście – potwierdził ojciec.

Kurwa, kółeczko wzajemnej adoracji. Umówcie się jeszcze na kawkę i pogaduszki o życiu rodzinnym? – Drwiła szatynka, coraz bardziej zniecierpliwiona i zmęczona. Głowa wciąż bolała i Darii znowu przeszło przez myśl, że może to naprawdę ma związek z bandziorem, który napadł ją w szatni. Ale przecież gdyby tak było, czułabym się pewnie jeszcze gorzej. To na pewno przez to całe zamieszanie, a ja niepotrzebnie nabieram do łba...

– Daria, słuchasz mnie? – upomniał dyrektor.

– Tak, przepraszam.

– A ja myślę, że chyba jednak nie słuchasz. Jesteś w bardzo niekorzystnym położeniu, ale nawet teraz, kiedy do ciebie mówię, masz wszystko gdzieś – oświadczył oschle mężczyzna.

– Przepraszam, boli mnie głowa – mruknęła nastolatka. Daj mi już spokój.

Bezgłośna prośba została wysłuchana, gdyż dyrektor kazał jej wyjść i poczekać. Ciężko usiadła pod sekretariatem, marząc, aby ojciec szybko wyszedł. Ten pojawił się po chwili.

– Słyszałaś? – fuknął, bardziej stwierdzając niż pytając.

– Głucha nie jestem.

– Daria, ty się naprawdę doigrasz. Do której masz lekcje?

– Nie wiem, do… czternastej?

– To nawet nie wiesz, do której? – syknął pretensjonalnie mężczyzna. – Masz dziś matematykę?

– Nie.

– Dobrze, po lekcjach do domu. I żebym nie czekał, rozumiesz?

– Rozumiem – burknęła Daria, nie patrząc na ojca.

Mężczyzna tylko ciężko westchnął i po chwili zniknął za ścianą. To, że dziewczynie się upiekło, nie pomogło, facet nadal był nabuzowany.

 

Sprawdziła godzinę – w pół do dziewiątej. Chętnie by zapaliła, lecz teraz bała się zrobić nawet to. Nie paliła dziś jeszcze nic i gdy przymus zaczął przeważać nad rozsądkiem, Daria po wzięciu miliona „za” i „przeciw” wstała i skradając się jak kot, ruszyła korytarzem. Udało jej się nie trafić na szatniarkę, więc minutę później delektowała się już papierosem.

Kurza morda, od teraz jestem nawrócona, pieprzona chluba szkoły. Tylko szkoda, że zgubiłam gdzieś aureolkę. – Pomyślała wesoło dziewczyna, nie mając jednocześnie pojęcia, jak tego dokona. Znała siebie, wiedziała, że nawet gdy obieca sobie, że nie będzie pchać się w kłopoty, w niektórych sytuacjach nie wytrzyma i zrobi swoje.

Ból zmalał, lecz ćmił w okolicach skroni i bardzo drażnił dziewczynę. Nie zamierzała męczyć się do końca lekcji, spaliła więc szybko i jeszcze przed dzwonkiem poszła do higienistki po tabletkę. Gdy już pani Ząbek przepytała dziewczynę od „A” do „Z” ze stanu jej zdrowia i wręczyła lek, Daria podziękowała i z nosem spuszczonym na kwintę ruszyła pod salę lekcyjną. Nie miała ochoty z nikim dziś walczyć i odpowiadać na głupie pytania. Gdy sprawy z dyrektorem stały się przeszłością, zmarkotniała. Najchętniej poszłaby do domu, aby grzecznie spędzić weekend i w poniedziałek wrócić tu jako przykładna wzorowa uczennica. No ja pierdolę…

 

Dzwonek zadzwonił, gdy weszła na piętro. Na korytarz wyległ tłum, lecz jej klasa nadal nie opuszczała sali. Przystawiła ucho do drzwi i usłyszała Cybulską. „Bez wychowawczyni”, jasne. – Zaśmiała się w duchu ze słów Maksa i usiadła pod ścianą. Po chwili drzwi się otworzyły i pierwsza jak zwykle wyszła Ula. Od razu zaatakowała koleżankę.

– I jak tam? Udało się? – zapytała podniecona.

– No, jestem tu… niestety – mruknęła Daria, za żartem próbując ukryć swoje podłe samopoczucie. I to fizyczne, i to psychiczne.

– Fajnie, tylko teraz już nie rozrabiaj. A co w domu?

– Da się przeżyć. Dzięki za ratunek i sorry za poranne pyskówy – mruknęła szatynka.

– Spoko, nie ma biedy. Idę zadzwonić.

Daria się ucieszyła, że koleżanka sobie poszła. Nie miała ochoty na jakiekolwiek towarzystwo, choć wiedziała, że nie dadzą jej dziś spokoju.

– Daria, wszystko w porządku? Dlaczego nie idziesz do klasy? – Nad głową uczennicy pojawiła się wychowawczyni.

Nastolatka zerwała się na równe nogi, szykując na dyskusję.

– Już idę – odparła, nakładając plecak.

– Poczekaj. – Pani Joanna zatrzymała dziewczynę. – Daria, weź sobie do serca słowa pana dyrektora. Wiesz, że to już ostatnia szansa. I tak myślę, że to chyba cud i ktoś tam na górze nad tobą czuwa, a tak poza tym to powinnaś podziękować kolegom i koleżankom.

– Wiem, pani profesor.

– Dobrze się czujesz? – Nauczycielka ponowiła pytanie, co kolejny raz dało dziewczynie do myślenia

– Tak.

– Na pewno?

– Tak.

– No dobrze, to skoro tak, idź już do klasy. Macie teraz okienko, więc ma być spokój, jasne? I jakbyś chciała o czymś porozmawiać, zawsze możesz do mnie przyjść. – Profesorka się uśmiechnęła.

Daria przytaknęła głową i dopiero teraz kobieta dała jej spokój.

– Patrzcie, wróciła córka marnotrawna! – krzyknęła radośnie Wiktoria, gdy tylko Daria przestąpiła próg.

Nastolatkowie zaczęli gwizdać i bić brawo.

– Spierdalaj – odpysknęła szatynka, przecinając brunetkę gorzkim spojrzeniem, po czym ciepło uśmiechnęła się do klasy.

– Dzięki za akcję u dyra. Stawiam piwo… jak zarobię – oświadczyła ze sztuczną wesołością i usiadła w ostatniej ławce.

Luiza siedziała przed nią sama, Nina postanowiła towarzyszyć dziś Wiktorii. Daria nie była w humorze, aczkolwiek owacje bardzo ją podbudowały. Była wszystkim bardzo wdzięczna za wsparcie. Przy ławce pojawił się Maks i zaraz zajął miejsce obok.

– Jak tam?

– Spoko.

– Patrz, już się jej wyparła – szepnął dyskretnie chłopak, wskazując siedzącą z przodu dziewczynę. – Kurwa, koleżanka. Zrobiła z niej klasowego debila i teraz grucha sobie z Wiki. Oto kara za wczorajsze wyłamanie się.

– Yhym.

– Ale zaraz przyjdzie Ulka i pewnie tu usiądzie, tak było na pierwszej lekcji.

Zadzwonił dzwonek i na korytarzu zapadła cisza. Teraz szepty koleżanek stały się jeszcze bardziej irytujące, lecz Daria za wszelką cenę starała się nie dać ponieść emocjom.

– Frozi, co ci? – Maks nie odpuszczał.

Dziewczyna nie chciała rozmawiać. Tabletka zaczęła działać, marzyła więc o chwili spokoju.

– Frozi…

– Kurwa, nic mi. Możesz się zamknąć na kilka minut? – warknęła podminowana nastolatka.

– Dobra, nie szalej, ja pierdolę. Rozumiem, że masz napinę, ale wyluzuj, kobieto.

– Wyleczyłeś już FOCH? – zapytała złośliwie Daria.

– W porządku, zrozumiałem aluzję – odparł zniesmaczony Maks i wsadził nos w telefon.

I dobrze! – Pomyślała wzburzona nastolatka i poszła śladami kolegi. Sama nie wiedziała, po co wzięła komórkę, po prostu klikała, aby klikać. Wiki z Niną szeptały coś do siebie, co coraz bardziej drażniło dziewczynę. Nie słyszała, co mówią, dlatego też złość z każdą chwilą narastała. Wiedziała, że to o niej, więc chętnie dowiedziałaby się, co takiego ciekawego mają do powiedzenia. Nienawidziła obgadywania po kątach, od zawsze ceniła prawdę powiedzianą prosto w oczy, jaka ta prawda by nie była.

– Ej, pamiętasz, że jesteśmy ustawione – rzuciła nagle Wiktoria.

– Frozi, olej, nie daj się sprowokować – rzekł Maks.

– Nie zamierzam.

– I jak teraz będziesz bronić swojej dupy, skoro masz być grzeczna? – kontynuowała Wiki. – Biedna Klara, znikąd pomocy – dodała pełnym powagi tonem.

Daria milczała, ale była już na granicy wytrzymałości.

– Wiki, zamknij się albo sam ci zaraz przyłożę – rzucił ostro Maks.

– Taaak? To dawaj. Patrzcie, przyłoży mi – ironizowała dziewczyna.

– Zostaw, ona robi to specjalnie. Dorwę ją po lekcjach – mruknęła Daria.

– Nikogo nie dorwiesz. Po prostu nie zwracaj uwagi, znudzi jej się.

Szatynka nie odpowiedziała, bo Wiki właśnie przypomniała jej o Klarze. Zastanawiała się, czemu nie ma jej w szkole. Wstydzi się po wczorajszym, boi się czy też jakiś kwas w domu? – Spekulowała.

– Fochu, chodź na korytarz. – Szturchnęła Maksa.

– Po co? – burknął chłopak, był wyraźnie rozgniewany.

– Zobaczysz. Chodź – nalegała dziewczyna.

Maks zacisnął usta, aczkolwiek wstał, a za nim Daria. Ruszyli w stronę wyjścia.

– Tylko wróć, lewusie – wtrąciła szorstko Wiki.

– Kurwa! – Daria nie wytrzymała i dynamicznie odwróciła się na pięcie. Maks szybko ją zatrzymał.

– Zostaw.

– Tak, zostaw, bo pan dyrektor nie będzie zadowolony – ciągnęła złośliwie brunetka, była bardzo pewna siebie.

Daria zacisnęła zęby i wyszła z kumplem z klasy, głośno trzasnąwszy drzwiami.

– Jasne, mocniej łomotnij, żeby zaraz ktoś wylazł i zobaczył nas poza klasą. Ciebie zobaczył! – fuknął sugestywnie Maks.

Daria go zignorowała, znalazła numer Klary i pokazała przyjacielowi.

– Zadzwoń od siebie, ode mnie nie odbierze – poprosiła.

– Dała ci numer? – Zdziwił się chłopak. – Czyli używa telefonu, to dobrze.

Nastolatek wybił cyfry, ale dziewczyna nie odbierała. Zadzwonił ponownie, lecz i tym razem się nie udało.

– Lipa. – Spojrzał na Darię.

Napisz smsa, że to ja i że ma odebrać.

– Nie przesadzasz? Znowu chcesz ją sterroryzować? – zbeształ dziewczynę Maks.

– Nie, nie przesadzam. Coś się stało.

– Nic się nie stało, po prostu bała się przyjść.

– Napisz, że jestem w szkole i żeby odebrała – nalegała nastolatka.

Maks głośno westchnął, ale wysłał wiadomość.

– Co cię tak ciśnie? – zapytał.

– Ciśnie? Kurwa, to dziewczyna ma nie chodzić na lekcje ze strachu? I co, w ogóle już nie przyjdzie do szkoły? – fuknęła Daria, wkurzona, że kumpel nic nie rozumie. – Ale ja się boję, że coś się dzieje w jej domu, a nawet jestem pewna. Chcę jej powiedzieć, że wróciłam i żeby w poniedziałek przyszła.

– W domu? Oj, Frozi, znowu kręcisz jakieś dziwne teorie. To, że nie ma pieniędzy, nie oznacza, że zaraz jakaś patologia czy coś w tym stylu. A przez to, co gadasz, można by tak pomyśleć.

– Kurde, jakie teorie, gówno wiesz! Ona wczo… – Poirytowana Daria podniosła głos, jednak w porę ugryzła się w język.

Od razu poczuła się nieswojo, wiedziała, że właśnie dała plamę i chłopak zaraz zacznie drążyć temat. Nie miała pojęcia, jakim cudem jej się to wyrwało, nigdy jeszcze nie zdarzyło jej się powiedzieć tego, czego nie chciała powiedzieć.

– Co wczoraj? – Maks wystawił twarz przed nosem dziewczyny.

– Nic, nieważne. Zadzwoń jeszcze raz.

Chłopak wykonał prośbę i za moment dziwnie spojrzał na koleżankę.

– Wyłączony – poinformował.

– No ładnie. Więc po co dała mi numer, jak teraz odwala takie szopy? – Wzburzyła się nastolatka.

– A może po to, żebyś nie wydzwaniała od razu po jego otrzymaniu? – zadrwił Maks.

– A odpierdol się. Wracamy – syknęła Daria i ruszyła do klasy.

 

– Frozi, spokój – rzekł chłopak, widząc minę dziewczyny i słysząc nieustające, dochodzące z boku szepty.

– Jestem spokojna – odparła Daria, rysując na ławce różnego rodzaju plamki, kleksy i inne nieokreślone figury geometryczne.

Dziewczyna była wściekła, czuła, że teraz do końca roku Wiki będzie ją zaczepiać, bo wie, że ujdzie jej to płazem. Czekaj no, suko, lekcje nie trwają wiecznie. – Wygrażała, będąc już na skraju wytrzymałości. Cierpliwość już dawno jej się skończyła, lecz bardzo starała się nie zwracać uwagi na brunetkę i skupić myśli na czymś innym. Głowa przestała boleć, więc dziewczyna miała o jedno zmartwienie mniej. Teraz już była pewna, że to z nerwów, i to bardzo ją uspokoiło.

– Przejdziesz się ze mną po lekcjach do Klary? – wypaliła nagle, nie patrząc na Maksa.

– Gdzie? – Zdziwił się chłopak. – A adres znasz?

– Znam.

– Frozi, uważasz, że to dobry pomysł? Jeśli będziesz tak nachalna, w końcu straci do ciebie zaufanie… którego pewnie i tak jeszcze do końca u niej nie zdobyłaś – stwierdził nastolatek.

– Dobra, nie jęcz. Idziesz czy nie? – fuknęła szatynka.

– Nie wiem, zastanowię się. Ale wiedz, że jestem przeciwny – oświadczył Maks.

– Sratatata, się nie… Zresztą… – Obruszyła się dziewczyna, wkurzona jego mędrkowaniem i wróciła do niszczenia ławki.

Maks nie odniósł się do jej pyskówek.

 

Zadzwonił dzwonek i Daria błyskawicznie chwyciła plecak. Nie chciała zadry z Wiktorią, wiedziała, że jak teraz wda się w bójkę, wyleci na amen.

– Hej, nie uciekaj! – krzyknęła Wiki, lecz Daria zlekceważyła dziewczynę i pośpiesznie opuściła klasę.

Tak bardzo chce się tłuc? – Zachodziła w głowę, przypuszczając, że bije się lepiej. Szybko jednak zrozumiała – przecież Nina ma koleżanki. Była coraz bardziej wściekła i rozczarowana. Na początku myślała, że zazdrość Wiki jest chwilowa i że przy okazji dziewczyna wykorzystuje sytuację, żeby się popisać, teraz jednak doszła do wniosku, że jest osobą zaborczą, fałszywą i wredną. Nie znała jej z tej strony i była zdumiona faktem, że taka właśnie jest osobowość jej przyjaciółki. Dziwiła się też, dlaczego nie brakuje jej towarzystwa koleżanki. Wywnioskowała, że ma jeszcze jakieś resztki przyzwoitości, skoro zachowanie dziewczyny doprowadziło do całkowitego jej zignorowania. A może wcale nie lubiła jej tak bardzo, jak sądziła?

– Frozi, zaczekaj! – Dobiegło z tyłu.

Nie zatrzymała się, aczkolwiek zwolniła kroku.

– Aleś wyrwała. – Zaśmiał się zdyszany Maks.

– Daj szluga. Muszę cię teraz opalać, bo nie wiem, kiedy załatwię na jakiekolwiek fajki i warto oszczędzać – poprosiła Daria, uśmiechając się szeroko.

– Ooo, to rozumiem. I taką Frozi lubię – pochwalił Maks i poczęstował dziewczynę używką.

– Dwie fizyki, anglik i… religia. O ja pierdolę, czy ja muszę iść na tę pojebaną stypę? – wystękała Daria.

Nienawidziła tego przedmiotu. Był nudny, lekcja ciągnęła się jak flaki z olejem, do tego uważała ów przedmiot za nikomu do niczego niepotrzebny. Prócz tych osób oczywiście, które wybierają się do smutnego seminarium, zakonu czy innego gówna. Religia nie była obowiązkowa, aczkolwiek nauczyciele przychylniej patrzyli na uczniów, którzy na nią uczęszczali.

– Przecież i tak nie chodzisz – stwierdził Maks.

– Tak, ale teraz chyba warto. Tylko czy warto dlatego, że warto? – rzuciła ze śmiechem dziewczyna.

Opanowała ją jakaś dziwna głupawka, teraz miała ochotę wejść do sali i podziękować przy wszystkich Wiki za wsparcie. Naszła ją nieodparta chęć na zrobienie czegoś głupiego, wiedziała jednak, że musi się hamować. Nie była pewna, ile czasu da radę tak funkcjonować, gdyż dowcipkowanie leżało w jej naturze i było również jednym z jej sposobów obronnych na smutki, niemniej jednak przyrzekła sobie, że podoła zadaniu i wytrzyma najdłużej, jak się da.

– Zadzwoń jeszcze raz. – Spojrzała na Maksa.

– Frozi… – mruknął z dezaprobatą chłopak.

– Zadzwoń... ostatni raz.

Klara nie włączyła telefonu, co zaczynało coraz bardziej martwić szatynkę.

– Gdzie Kuba? – zapytała, chcąc odgonić od siebie parszywe myśli.

– Leczy kaca. Popił wczoraj u siebie i dziś zdycha. – Zaśmiał się Maks.

– Nie, pewnie się z Ulką ustawili, bo coś długo dzwoni – zażartowała Daria.

Z drugiej strony budynku pojawiła się właśnie Wiki z Niną i, ku zdumieniu przyjaciół, z Dominiką i jej koleżankami. No ładnie, zaraz znowu dostanę wpierdol. – Pomyślała zaniepokojona Daria. Bała się i wstydziła, że teraz już porządnie ją sponiewierają i Maks będzie to widział.

– Spadamy – zarządziła, wyrzucając niedopałek.

– Bardzo mądre posunięcie, może jeszcze będą z ciebie ludzie – przyznał blondyn, chichocząc i spojrzał spod byka na dziewczyny. – Idziemy.

Gdy pojawili się na korytarzu, uczniowie już nie gapili się na Darię, euforia minęła.

– Nie myśl, że się boję, po prostu nie mogę się teraz wpierdolić na minę. Chyba wiesz – wyskoczyła znienacka dziewczyna. – Poza tym ich było pięć, jak widziałeś, supermanem nie jestem – dodała, rzucając plecak pod ławkę.

– Oczywiście – odparł czupurnie Maks.

– Idź…

– Pamiętasz, że jutro impreza – przypomniał chłopak. – Na osiemnastą w Neptunie.

O cholera! – Wrzasnęła w myślach Daria, zupełnie o tym zapomniała.

– Jasne, teraz na pewno starzy wypuszczą mnie z domu – syknęła.

Była wściekła. Czekała na tę imprezę od wiek wieków, a tu taka klapa. Przypomniała jej się również kradzież, ale że minęło już trochę czasu, myśl ta szybko się rozwiała. Nadal planowała oddanie koledze pieniędzy, lecz na chwilę obecną temat ten nie drażnił już tak bardzo nastolatki.

– To ja pójdę, zagadam – zaproponował chłopak.

– Dobre sobie. – Daria parsknęła śmiechem. – Gówno z tego będzie, stary jest tak wkurzony, że gdybym nie znała faceta, pomyślałabym, że jest nawiedzony. Zagadasz… Tu i egzorcysta nie pomoże.

– Stary? – Zdziwił się Maks. – Przecież to twoja starsza jest chyba bardziej… zamulona, że tak powiem. – Zachichotał chłopak.

– Bo jest. Sama tego nie rozumiem, ojciec jeszcze nigdy nie był na mnie tak wściekły. Poza tym problem jest rozwiązany – i tak bym nie przyszła, bo nie mam na prezent – oświadczyła dziewczyna.

Skłamała. Wiedziała, że Maks mimo to będzie nalegał na jej obecność, niemniej jednak postawienie sprawy w takim świetle wydawało jej się najlepszym rozwiązaniem.

– A tam, prezent, nie mam dziesięciu lat – odparł Maks.

– Dziesięć, nie dziesięć, to ostra lipa. – Daria obstawała przy swoim, aczkolwiek uśmiechnęła się podświadomie.

Od samego początku rozmowy głowiła się, jak tu uciec z domu, a teraz, gdy Maks potwierdził jej przypuszczenia co do swojej reakcji, napaliła się na wyjście jeszcze bardziej. Po prostu wyjdę, co mi zrobią? – Dumała. Wrócę w nocy i tyle. Co, nie wpuszczą mnie do domu, nawrzeszczą Niech se wrzeszczą, powrzeszczą i przestaną. A na prezent załatwię później, zarobię u Joja. – Kombinowała. I nagle coś sobie uświadomiła! No jasne, przecież jest Natalia! – Stwierdziła entuzjastycznie, przepełniona nieopisanym szczęściem. Wcześniejsza przeszkoda w postaci siostry zmieniła się nagle w potrzebną w jej obecnej sytuacji deskę ratunku. I to bardzo dobrą deskę. Wiarygodną, grzeczną… Tylko czy to wszystko wypali?

Maks szturchnął dziewczynę, która nie zauważyła, kiedy w klasie pojawił się nauczyciel. Mężczyzna szedł i patrzył dziwnie na nastolatkę, miała wrażenie, że w jego wzroku jest ogromna pogarda. Zdawała sobie sprawę, że pewnie było zebranie nauczycieli i wszyscy już wiedzą o jej występku, lecz nie przejmowała się tym wcale. Brakowało jej niewiele do trójki i facet łaski nie robił, musiał wystawić jej ocenę promującą. A że będzie to prawdopodobnie mierna? Miała to gdzieś.

Ponownie spojrzała na pedagoga – gapił się w dziennik.

– Jakubik, Olechowicz i Mróz, wychodzą wam mierne – poinformował Kipisz.

Co ty nie powiesz? – Zadrwiła Daria.

– Czy ktoś ma ochotę podciągnąć na trójkę?

Minęła dłuższa chwila, a chętnych nie widać.

– No co z wami? Brakuje naprawdę niewiele. Spróbujcie. Daria? – Profesor wymownie spojrzał na uczennicę.

Czemu ja? – Nastolatka od razu się zbuntowała, będąc przekonaną, że zawsze to ona jest w tej szkole pierwsza na celowniku.

– Panie profesorze, a nie może pan wstawić mi trójki? Wychodzi 2,75, to prawie trójka – wymędrkowała. Nie zamierzała iść do tablicy tylko po to, aby sobie tam postać.

– Ja wiem, że już wszystko dokładnie obliczyłaś – mężczyzna zadziornie się uśmiechnął – ale chciałbym, abyś spróbowała. No chodź, dam ci coś łatwego. Każdy zna ten materiał – nalegał.

Każdy, ale nie ja. – Warknęła w myślach szatynka.

– No, Daria, wstawaj. Zapraszam – zadecydował fizyk, widząc, że uczennica nie ma za grosz motywacji.

No ja pierdolę. – Zbluzgała wkurzona dziewczyna, podnosząc się z krzesła, dyskretnie szturchnęła Maksa i gnuśnie poczłapała do tablicy.

– No chance. – Wiki wznowiła zaczepki, chichocząc dumnie.

Darii nagle zrobiło się przykro. Nie sądziła, że nienawiść przyjaciółki osiągnie aż taki stopień, że będzie drwić z niej nawet w takiej sytuacji.

– Krawczyk! – Upomniał groźnie Kipisz i skupił uwagę na szatynce. – No więc, Daria, to co pamiętasz? – zapytał ciepło, gorzkie spojrzenie sprzed kilku chwil gdzieś zniknęło.

Uczennica milczała.

– To może napiszesz jakiś wzór? – Mężczyzna nie odpuszczał. – Daria, na pewno coś umiesz, mądra z ciebie dziewczyna. Niegrzeczna, ale mądra – dodał z uśmiechem.

– Ale… ale ja nie wiem, jaki, panie profesorze – wydukała nastolatka.

– To może symbol masy? Jaki jest symbol masy?

Daria wciąż stała jak słup, usiłując przypomnieć sobie cokolwiek. Nie miała nawet jak spojrzeć na Maksa, gdyż facet nie odrywał od niej wzroku.

– No dalej, Daria, jaką literę przypiszemy masie? – podpowiedział fizyk, widząc, że dziewczyna zupełnie się pogubiła i nic a nic nie rozumie.

– No, panno Mmmmróz.

– M? – bąknęła szatynka, nie wiedząc, czy dobrze odczytała sugestię.

– Pytasz czy stwierdzasz?

– M.

– Brawo. A na przykład na promień krzywizny?

Kurwa, a co to? – pomyślała Daria. Była już zmęczona tym przesłuchaniem, do tego jej złą kondycję psychiczną podsycała jeszcze Wiktoria, która nieustannie chichotała i gadała coś do Niny.

– No pomyśl. Dziewczyna z tak mocnym, twarrrrdym nazwiskiem powinna mieć to w małym palcu – rzekł pedagog.

– R – wypaliła bezzwłocznie Daria, odnosząc jednocześnie wrażenie, że facet robi z niej durnia przy całej klasie.

Znała metody jego podpowiadania i że czasem są naprawdę dziwaczne, aczkolwiek w tej chwili odbierała to jako czystą złośliwość i chęć zrobienia z niej pośmiewiska.

– A może podasz jakiś wzór lub definicję, lub, jak ci łatwiej, napiszesz na tablicy? – naciskał mężczyzna.

No co za chłop. – Zirytowała się nastolatka, zniecierpliwiona jego uporem.

– Krawczyk, wyjdź! – zagrzmiał nagle Kipisz, po czym pytająco popatrzył na Darię.

Był ewidentnie zdziwiony faktem, że jej najlepsza przyjaciółka tak dziwnie się zachowuje. Wiki wstała, Nina również.

– A pani dokąd? – syknął rozgniewany fizyk.

– Do toalety.

Facet nie dyskutował, tylko ciężko westchnął i gdy dziewczyny wyszły, chwycił długopis.

– No dobrze, Daria, nie będę cię już męczył. To ostatni rok szkoły, więc wystawię ci tę dostateczną. Pozostali też otrzymują trójki – oświadczył.

– Dziękuję – mruknęła szczęśliwa do granic dziewczyna i poczłapała na miejsce.

Kurwa, „pozostali też otrzymują trójki”, tylko Daria do tablicy. – Z rozdrażnieniem przedrzeźniała pedagoga, komicznie wykrzywiając usta. Agresywnie usiadła do ławki. Od razu wyczuła szeroki uśmiech Maksa, musiał przecież widzieć jej durne miny.

– Nie szczerz się – ostrzegła, nie patrząc na przyjaciela.

– W życiu – odparł blondyn.

– Pocałuj mnie – warknęła Daria i otworzyła zeszyt.

Z braku zajęcia postanowiła, że może coś napisze. Miała w głowie pewien projekt, lecz długopis uparcie nie chciał współpracować. Po dłuższej chwili bez rezultatów chęci jej przeszły. Nie wiedziała, dlaczego wzięła się za pisanie, skoro jej myśli zaprzątały setki innych rzeczy. Czuła się bardzo nijako. Nie umiała nawet określić swojego obecnego stanu. Była zła, smutna i rozgoryczona jednocześnie, i najchętniej poszłaby do domu. Maks już jej nie zagadywał, chyba zauważył jej kwaśną manierę.

 

Czas wlekł się dziewczynie niemiłosiernie, nie mogła już dłużej zdzierżyć siedzenia w szkole. Wiki bezustannie ją prowokowała, lecz Daria starała się nie zwracać na nią uwagi. Przychodziło jej to z wielkim trudem, dlatego gdy tylko zadzwonił dzwonek kończący przedostatnią lekcję, zerwała się z miejsca.

– Spadam. Jedziesz ze mną? – Spojrzała ma Maksa.

Czuła, że ustali miejsce zamieszkania Klary, wystarczy tylko trochę sprytu i cierpliwości.

– Ty dalej? – Obruszył się chłopak. – Miałaś iść na stypę. – Kąśliwie wygiął usta.

– Jedziesz czy nie? Bo ja nie zamierzam dłużej tu siedzieć. Mam kogoś skrzywdzić? – warknęła dziewczyna.

– Dobra, chodź.

Nie zdążyli oddalić się od sali.

– A ty gdzie? – Przed parą wyrosła Wiktoria, minę miała nietęgą.

Daria doskonale znała ten wyraz twarzy, który wróżył nic innego, tylko bójkę.

– Wyjazd! – wtrącił Maks, stając między dziewczynami.

– Nie wpierdalaj się! – fuknęła brunetka

Daria nie zareagowała, próbując wyminąć dziewczynę, lecz ta była nieustępliwa.

– Dokąd, pytam? Spierdalasz? Patrzcie, wielka Frozi, celebrytka, pierdolona osobistość naszej szkoły, ucieka! – oznajmiła na całe gardło, szeroko rozkładając ręce.

I Daria właśnie w tej chwili poznała tajemnicę zachowania koleżanki – czuć było od niej alkohol.

– Daj mi przejść – rzekła spokojnie, przepychając się przez Wiktorię. Dziewczyna jednak nadal nie dawała za wygraną.

– Miałyśmy randkę, nie pamiętasz? No co, wymię…

– Dość tego! – zagrzmiał Maks, łapiąc Wiki za ramiona. – Frozi, idź.

– Gdzie, pało! Puszczaj mnie, pedale! – wrzasnęła nastolatka, lecz Maks mocno trzymał dziewczynę i Daria po chwili zniknęła z zasięgu jej wzroku.

– Opanuj się, mówię, bo zaraz będziesz chuchać Modnisiowi – zagroził chłopak, szarpiąc się z wierzgającą na wszystkie strony agresorką. – I nie pląsaj, bo i tak puszczę cię dopiero, jak Frozi będzie jak najdalej od ciebie. Kurwa, przyjaciółka – parsknął kpiąco.

– Gówno cię obchodzi. I już, leć na skargę, no, już! – pyskowała Wiki, choć przestała się rzucać. Widocznie zrozumiała, że to bez sensu.

– Nie będę musiał, zachowujesz się tak, że zaraz ktoś sam cię namierzy – odparował Maks.

Wiki zamilkła, pokazowo przewracając oczami. Maks poluzował uścisk, przytrzymał ją jeszcze dłuższą chwilę, w końcu uwolnił dziewczynę i ruszył w stronę schodów.

– Won, miękki chuju! – usłyszał na odchodne za plecami.

Uśmiechnął się pod nosem.

 

Daria czekała przy pustostanach.

– Dzięki – mruknęła.

Była coraz bardziej apatyczna, nawet zachowanie Wiki nie potrafiło rozpalić w niej złości. Nie rozumiała, co się dzieje, chociaż nie bardzo się tym przejmowała. Do Klary, poszukać, a potem do domu się kimnąć. – Pomyślała, sądząc, że sen pomoże na jej rozlazły stan.

– Frozi, wszystko ok? Nie wyglądasz wyjściowo, znowu głowa cię boli? – nagabnął Maks.

– Nie, kombinuję, jak tu uciec na twoje urodziny, a ty mi przeszkadzasz – zażartowała dziewczyna. To wyszło jej równie nieudolnie, bo chłopak nawet się nie uśmiechnął.

W drodze na przystanek, w autobusie i po wyjściu z niego Maks nie odezwał się ani słowem. Daria była mu wdzięczna, dziś bardzo kochała ciszę.

– To tu? Czemu nie mówiłaś, że mieszka na twoim osiedlu? – zapytał blondyn, gdy doszli do wieżowca Klary.

– Bo sama się wczoraj dowiedziałam.

– No niezłe jaja. Która klatka?

– Nie wiem – odparła Daria i teraz już się uśmiechnęła.

– Jak to nie wiesz? Mówiłaś, że wiesz? – Wkurzył się chłopak.

– A pojechałbyś? – przekomarzała się dziewczyna. – Ale to ten blok... chyba.

– Brak mi słów na ciebie – fuknął Maks. – No dobra, to skoro już mnie tu przywlekłaś, to jak zamierzasz ją znaleźć? Będziesz chodzić po wszystkich chatach?

– No – potwierdziła figlarnie Daria, robiąc wybitnie głupią minę.

– To życzę powodzenia. Może do poniedziałku się wyrobisz, bo pamiętaj – nie możesz już opuszczać godzin – dogryzł poirytowany chłopak.

Daria wesoło się roześmiała, złość kolegi była przezabawna. Za moment się jednak uspokoiła i ruszyła w stronę idącej w ich kierunku młodej dziewczyny.

– Sorry, znasz może Klarę? Mieszka w tym bloku, taka niewysoka, jasne włosy – zagadała szatynka...

 

Gdy Daria po wymianie kilku zdań nie dowiedziała się od dziewczyny niczego przydatnego, wróciła do kolegi.

– I co? – Napuszył się chłopak.

– Nie zna. Dawaj, tam jest ławeczka, posiedzimy chwilę. Może będziemy mieli fart i wylezie, do sklepu czy coś tam...

– Chyba nie zamierzasz tu siedzieć i czekać na Klarę, która na pewno zaraz się pojawi, bo ty tu czekasz – zadrwił gorzko Maks, wyraźnie wkurzony na przyjaciółkę.

– A żebyś wiedział. Przecież nie będę łazić po chatkach, ponad sto czternaście mieszkań to o sto trzynaście za dużo – dowcipkowała dziewczyna, widząc, jak kumpel zabawnie się nadyma.

– Wiesz co? Teraz już jestem pewien, że masz coś z głową – furknął blondyn.

– A serdecznie dziękuję, to bardzo miłe. – Daria wygięła usta na całą szerokość twarzy. I nagle spoważniała.

– Ty, patrz, to chyba ten samochód. – Wskazała głową czarną limuzynę.

– Fakt, podobny – przyznał Maks, z zaciekawieniem przyglądając się Mercedesowi.

– Idę obadać – oświadczyła Daria i sekundy później już zaglądała przez szybę.

Wnętrze luksusowego auta nie uraczyło dziewczyny żadnymi niespodziankami. Rozczarowana wróciła do kolegi.

– Nic ciekawego, ot, hotel na kółkach. Kurde, fochu, mam w jeszcze w domu twojego skręta i nabite szkło. Mogłam wziąć, zapalilibyśmy – poinformowała, uśmiechając się pod nosem.

– Weź spierdalaj, poza tym mylisz fochy z racjonalnym postępowaniem i zdrowym rozsądkiem. – Zirytował się chłopak.

– No nie dąsaj się, niech będzie i tak… zdrowy rozsądeczku. – Rozbawiona Daria drażniła się z przyjacielem.

– Widzę, że szybko wracasz na stare tory. I co zamierzasz? – zapytał Maks, wdychając z rezygnacją.

– Nie wiem. Starych jeszcze nie ma, może pójdę, wezmę? Jest u mnie siostrzyczka, to może byście się przy okazji poznali? No i jeszcze jedna sprawa – jeśli jutro mam przyjść, muszę wziąć ją ze sobą. Mogę? I tak pewnie starzy mnie nie puszczą, nawet z Natalią, ale nie omieszkam walczyć. To co, idziemy? Ładna dziewczyna – zachęcała Daria, robiąc przymilne miny.

– Nie, posiedźmy na sucho. I tak masz schody, chcesz jeszcze palić? – Nie dowierzał Maks.

– Oj tam, nie przesadzaj.

– Poza tym nie mam za dużo czasu. Jakbyś zapomniała, jutro mam bibę i muszę pozałatwiać sprawy. Zakupy i takie tam. No i Junior ustawił się z kumplem, ktoś musi wrzucać muzę, nie? A co do siostry to pewnie, weź ją, przecież nie zostawisz jej samej w domu. No i chętnie ją poznam. I Junior pewnie też, to pies na baby. – Zaśmiał się chłopak. – Ładna? Ile ma lat?

– Dwadzieścia jeden. I ładna – pochwaliła pewnie szatynka.

– O, to w sam raz, Junior będzie zadowolony – podsumował kąśliwie nastolatek.

– Ty, bez takich, to spokojna dziewczyna. – Napuszyła się szatynka.

– Wyluzuj, przecież żartuję.

Daria zaniechała sporu i odpaliła papierosa…

 

Czekali jeszcze kwadrans i już mieli rozchodzić się do domów, kiedy z pierwszej klatki wyszedł ubrany w stylową białą koszulę i granatowe dżinsy mężczyzna. Przelotnie spojrzał na parę, po czym wsiadł do Mercedesa i odjechał.

– No to już wiemy, która klatka – wypaliła dumnie Daria.

Nie zamierzała już dziś szukać, ale cieszyła się, że wie.

– Widziałeś, jaki koleś? Klara mówiła, że to jej były pracodawca, że niby pilnowała u niego dzieci. Wierzysz w to? I facet zna jej adres, przyjeżdża do niej do domu i nakłania do powrotu, tak? Bo Klara jest jedyną osobą na świecie, która nadaje się do pracy u niego. Poza tym dobrze pamiętam, jaka była wtedy spanikowana, więc co mi tu kity wciska? – Wkurzyła się nastolatka.

– Frozi, nie rozumiem, po co drążysz ten temat. Jest dorosła i to jej sprawa, z kim się zadaje i po co. A ty wszędzie chcesz wcisnąć swoje pięć groszy. I nawet, jeśli ma kłopoty, to widocznie nie potrzebuje twojej interwencji, skoro o tym nie mówi – rzekł Maks.

– Sranie w banię. Przecież to norma, że ktoś im bardziej potrzebuje pomocy, tym bardziej będzie się zapierał, że nic się nie dzieje. Dziecko, na jakim ty świecie żyjesz? – Uniosła się dziewczyna, definitywnie przekonana do swoich racji.

– A rób sobie, co chcesz, jak ci tylko przedstawiam swój punkt widzenia. Odprowadzisz mnie na autobus? – zapytał zmęczony tą przepychanką chłopak.

– Dobra, chodź. Ale ja i tak wiem swoje – burknęła Daria i skierowała się w stronę przystanku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    I tu też byłam...
  • Margerita 5 miesięcy temu
    Mogę się założyć że Daria nie wytrzymam długo w tych zakazach
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Oczywiście.😅

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania