Wieersz <*> Skaza
idę leśną ścieżką wśród kwiatów pachnących
promienie słońca ogrzewają zimny wiatr
zrywam owoce marzeń
gniją mi w rękach
*
stalowy zębaty potrzask miażdży moją psychikę
wycieka z niej wiele różnych uczuć
szybuję kawałek nad nimi
nad wszystkim w co wierzyłem
zostałem oderwany
lecz rany paskudnie bolą
jestem lżejszy swoim ciężarem
wysoko nade mną unosi się nadzieja
słabo widoczny punkt
chce wierzyć że tam jest
ale czy na pewno
a jeśli nie jest ogromna i daleko
tylko bardzo mała i blisko
pragnę jej wielkości
by na mnie spadła
wróciła lekki ciężar
a jeżeli roztrzaskam się na kawałki
*
wciąż szukam brakujących części
tych najbardziej istotnych
siedzę schowany w swoich myślach
*
na prześwitujących ściankach kokonu z wyobraźni
maluję obraz rzeczywistości
Komentarze (3)
Szczególnie:
"a jeżeli roztrzaskam się na kawałki
*
wciąż szukam brakujących części
tych najbardziej istotnych"
Pozdrawiam 5
Zdecydowanie gorzej żyje się bez mózgu.
Bez serca można spokojnie dożyć późnej starości.
*
Ciężki kawałek wiersza.
Wwiercający się w umysł.
Prowokujący szare komórki do rotacji.
*
Mamy kilka momentów w ciągu roku, kiedy robimy rachunek sumienia. A może tylko kilka razy w życiu...
Przychody
Rozchody
Odchody
*
Ważne, żeby jeszcze chcieć coś zrobić.
Zmienić. Naprawić. Dokończyć.
Stagnacja to samobójstwo duszy.
*
Zebrało mi się na refleksję.
*
Wszystkiego Dobrego DD, z okazji nadchodzącego
Nowego Tygodnia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania