Poprzednie częściTchnienie Lisa - Prolog

Tchnienie Lisa - Rozdział 13

Ryu

 

Przez dwa dni im nie gotowałem. Teraz postarałem się im rekompensować to zaniedbanie.

-Przesadzasz z tym. Przecież wiesz że nie głodowali. Nie pamiętasz? Przecież Mana jest mistrzynią gotowania.- aaa no tak.

Jednak mimo wszystko włożyłem serce w śniadanie, dla nich. Wszystko wyszykowałem po czym powiedziałem „niebiańskiemu” ptakowi, aby poinformował swą panią. Ja zaś szybko zmyłem się zanim pojawiła się dziewczyna. Wolę ją unikać. Pewnie znów będzie chciała coś...

-...Ryu!.- nie, nie, nie.- Kochanie chodź tu, proooszę tak bardzo.- ciężko westchnąłem i powłócząc nogami ruszyłem do kuchni.

Czy ona już zawsze będzie tak chodzić?! Natychmiast chciałem wyjść widząc, że zaczęła się zbliżać, ale zostałem sparaliżowany, a na mym ramieniu siedziała ptasia Deada Emmy. Zdecydowanie, jego waga była o wiele mniejsza, niż można by oczekiwać po jego wielkości.

Zbliżała się powoli, chyba nawet próbując mi się wedrzeć do głowy. I coś na mnie wymusić. Przejechała dłonią po moim policzku.

NIE! Ponowiła czynność bardziej pieszczotliwie.

-NIE! Kinga...Nie mogę... - wyrwałem się z jej wpływów tak samo jak Kuro od lisa.

Uciekłem do swego pokoju zabierając po drodze kurtkę i buty, aby założyć je u siebie przed wyjściem.

-Silne zaklęcie. Bardzo silne. Spodziewałem się tego po wnuczce obecnej Relashy. Jest bardzo dobrze wyszkolona.- patrzyłem na mego towarzysza nie przerywając mu. -Działa to tylko na mężczyzn, którzy nigdy nie.- chrząknął. -Na prawiczków.-... -Tylko nie przewidziała twojej tarczy.-

-Tarczy?- uśmiechnął się.

-No, prawdziwa miłość może cię ochronić. Czyli twe uczucia do zielonookiej są prawdziwe.-

-Zawsze tak mówiłem. Myślałeś inaczej?! Tylko, że zdradziłem jej imię. Ona może to teraz jakoś wykorzystać na swoją korzyść.- mam przechlapane... -Nasz relacje nie są jeszcze dojrzałe, a już mogą zwiędnąć.-

-Przestań! Pamiętasz? Już za dwa dni bal. A ty umówiłeś się na większość tańców będziesz miał okazje.- spojrzałem na kocura z nadzieją. -Uwierz mi, będzie dobrze. Ta twoja samiczka jest całkiem sprytna.- zaśmiałem się.

-Przecież z głupią bym się nie zadawał. Chociaż jeśli chodzi o nas to... Dobra, dobra, już nie narzekam.-

W szkole spotkałem nową parkę. Nie chciałem im przeszkadzać, więc poczekałem na kumpla pod salą. Tyle że nie było mi to dane zrobić w spokoju.

-Wiesz coś o tej dziewczynie z którą Kijuro spędza tyle czasu.- no, no.

-To może same się go spytacie?- spojrzały po sobie niepewnie. -Przecież będziecie w grupie, nie uda mu się uniknąć odpowiedzi.- przytaknęły.

No to ciekawe co im powie. Zauważyłem poruszenie u dziewczyn. Chyba go właśnie złapały. Usłyszałem tylko zawodzenie i jakieś gorączkowe pytania. Uśmiechnąłem się zwycięsko. Zawsze go ostrzegałem. Nawet nie mogliśmy pogadać. Dopiero na okienku mieliśmy czas.

-Ty je na mnie nasłałeś? Opętało cie?!- pokiwałem głową z dezaprobatą.

-Zawsze cię uprzedzałem. Teraz cierp.- naburmuszył się. -E no nie bądź taki. Przynajmniej masz kogoś, nie to co ja.- złagodniał do stanu jakim był kiedyś, od czasu jak Kinga mu jakoś pomogła.

-To co ty na to by sobie pójść do jakieś knajpy czy baru i pogadać o dziewczynach.- uśmiechnąłem się.

-Właśnie to samo chciałem zaproponować.-

-Super to po zajęciach idziemy.-

Reszta czasu minęła spokojnie. Po wykładach udaliśmy się w stronę pobliskiej knajpy. Stała w pobliżu marketu. Szczerze nigdy tu nie byłem. Nie preferuje przyjmowania alkoholu. Spojrzałem na napis. „Pęknięty dzban” Co za staromodna nazwa. Już się boje.

Otworzyliśmy szklane drzwi i znaleźliśmy się w pomieszczeniu w niemal całości drewnianym. Dominował tu jasny brąz. Usiedliśmy przy stole w kącie. Po krótkiej chwili podeszłam do nas dziewczyna mniej więcej w naszym wieku. Krótkie, czarne włosy, duży dekolt i mocny makijaż...

-Kochany widzę, że z kolegą przyszedłeś. Też całkiem, całkiem, ale oczywiście ci nie dorównuje.- … serio nawet kelnerki go znają. -Oczywiście rabacik dla ciebie będzie.- uśmiechnęła się. -To co będzie?-

-Daj nam po misce ramen miso i może dużo piwo dla mnie, a ty co do picia.- kurcze muszę jakiś...

-Wiesz mi wystarczy małe piwko.- .. wyszedłem teraz na ciotę.

-Twój kolega prowadzi?- zachichotała. -Widzę, że wolałbyś nie pić. Nie musisz, dam ci dużą pepsi w zamian.- zdziwiłem się.

Dziewczyna odeszła.

-Stary...-

-Wiem co sobie myślisz, ale zadawałem się z różnymi, a Misaki to dobra dziewczyna.- nie komentowałem dalej.

-No widzę, że od razu widzi czy ktoś coś na sobie wymusza. Całkiem spostrzegawcza.-

-Przypadłeś jej do gustu. Nawet posłała mi sekretne pytanie.-?

-Jakie? I kiedy?- zaśmiał się.

-Sekretne gesty znajomych. I pytanie o twój stan cywilny.- … -Spokojnie powiedziałem, że zajęty.-

-Jesteś strasznie pokręcony.- przyniesiono nam dania.

Z czasem zaczęło się robić coraz ciaśniej, mimo to opowiedziałem kumplowi o tym co się działo w dniu urodzin mej królowej.

-O! To ja was nie rozumiem. Jesteście tacy zabawni.-

-Zabawni?- zaśmiał się.

-Dokładnie. Wiem co mówię. Zresztą to wszystko widać z kilometra.-

-Ale co?- spojrzał w sufit. -Odpowiedz.-

-Nic nie powiedziałem.- westchnąłem.

Opowiedziałem jeszcze o śnie. Oczywiście zainteresował go najbardziej wygląd dziewczyny. I jej ubiór. Dopiero jak powiedziałem o wrażeniu jakie wywarły na mnie jej oczy stał się poważny.

-Jesteś pewny że te oczy są jak Kingi.-

-Tak i nie. Niby te same, ale jednak od razu czuje, że to nie ona. Dziwne. Poza tym wyglądała inaczej.-

-Ciekawe... i masz niby mnie poprzeć? Hmm ciekawe kiedy i w czym.-

Posiedzieliśmy chwilę jeszcze, ale nieudolnie odgrywane karaoke zaczynało mnie już naprawdę irytować. Może przesadzam ale wydaje mi się że każdy kolejny „śpiewak” fałszuje coraz mocniej. Jak tylko wyszliśmy odetchnąłem.

-Widzę, że to nie dla ciebie. No cóż.-

-No co zrobisz? Nic nie zrobisz.- zaśmialiśmy się i rozdzieliśmy.

Wróciłem w końcu do domu pochłaniając cisze z mego pokoju.

-Ale cię to wykończyło.-

-Może, ale po tej rozmowie czuje się lżejszy.-

Resztę dnia spędziłem głównie czytając te opowiadania, które wypożyczyłem z Kingą. Trochę dziwne, ale im więcej przeczytasz tym bardziej wciągają. Musze przyznać jej racje. No, jutro muszę jeszcze pomagać w pieczeniu ciast. I może spotkam się z nią w końcu. Czuję potrzebę ujrzenia jej twarzy i tych cudownych oczu. Uśmiechnąłem się do siebie.

-Panie, tak tylko jakbyś chciał wiedzieć, to przejąłem od niej silne uczucie zawstydzenia.-!! -Nie, nie stało jej się nic. Raczej tak jakby..- uśmiechnął się i zaczął się myć.

Dobra... miałem nie korzystać z tych jego usług. Przygotowałem się na kolejny dzień i poszedłem spać. Następnego dnia Emma zachowywała się nad wyraz spokojnie. Nie zrobiła nic dziwnego. Nawet pomogła mi trochę.

Szybko przeszedłem drogę do uczelni i w szatni spokładam wszystkich na których chciałem zobaczyć. Mój wzrok jednak od razu padł na białowłosą. Ona jednak szybko nas opuściła.

-Dziwne... Zrobiłem coś nie tak?- zapytałem niepewnie.

-Jestem pewna, że nie o to chodzi.- powiedziała Tamiko. -Zresztą, ona tak dziwnie na ciebie zareagowała. To jest ciekawe jakby chciała coś ukryć.-

-Naprawdę?- powiedziałem z nieukrywaną ciekawością w głosie.

-No więcej ci nie będę gadać. Jesteś dorosły sam se radź.-

-Dokładnie.- powiedział kruk i pocałował dziewczynę.

-To ja idę...- nie będę przecież przeszkadzać.

Jak to możliwe że oni już są tak blisko siebie. Westchnąłem donośnie.

Po skróconych zajęciach od razu udałem się do sali i postanowiłem poczekać na dziewczynę. Końcu zjawiła się wraz z tym dziwnym okularnikiem i przyjaciółką. Popatrzyła na mnie. Otworzyła usta, po czym zamknęła i zrobiła to 3 razy. Odwróciła się do dziewczyny obok i w końcu odezwała się.

-Ja cieszę się że cie widzę.- Ooo tego się nie spodziewałem, chciałem do niej podejść, ale zaczęła mówić dalej. -Chcę się o coś spytać. Mogę?- jej wzrok robił wszystko by nie spotkać się z moim.

-No jasne nie chce nic przez tobą ukrywać.- przełknęła ślinę.

-Czy ty i Emma jesteście razem.- ?!?!??!

-Że niby ja i ta „pannisia”? Skąd ci to przyszło do głowy?!- popatrzyła mi teraz głęboko w oczy, wprawiając mnie w jakieś otępienie.

-O? A czy możesz pokazać mi szyję?- to pytanie zamurowało mnie.

Stałem tak chwilę. Już wiem skąd to pytanie i to dziwne drżenie głosu. Czuję się zaszczycony że chyba jednak jaką zazdrość to w niej wzbudziło, ale no kurcze.

-To jak?- powiedziała mniej pewnie. -Dobra, nie musisz jak nie chcesz, to twoje życie mi nic do tego.- odwróciła się do tyłu spoglądając na przyjaciół, a ja chwyciłem jej dłoń z powrotem przyciągając jej uwagę.

-Chciałem ci o tym powiedzieć, już wtedy w pizzeri, potem u ciebie na urodzinach. Tylko tak zawsze jakoś wychodziło...- uchyliłem golf, ukazując już niemal całkiem zbledziałą malinkę. -Proszę posłuchaj mnie.- jej twarz pochyliła się ku dołowi.

-To może ja już pójdę.-

-Nie czekaj! Proszę!- spojrzała na mnie z jakąś ukrytą ?nadzieją? -Wszystko ci powiem nawet przy nich. Nawet jeśli to miało by mnie upokorzyć.- widzę, że analizowała opcje.

-Dobra na szczęście jest tu Hikari, która mi powie czy chcesz mnie okłamać, albo coś w tym stylu.- odetchnąłem, daje mi szanse na wytłumaczenie.

Opowiedziałem więc wszystko.

-N-naprawdę?- spojrzała na swe dłonie. -Tak mi głupio teraz... Oskarżyłam cię. Jestem do niczego.- uśmiechnąłem się złośliwie.

-Zazdrosne kobiety robią często głupie rzeczy.- uderzyła mnie w bok. -Ał! Za co?- teraz to ona się uśmiechnęła.

-A zdenerwowane często najpierw biją. Chodźmy już do środka.-

Wewnątrz rozdzieliliśmy się. Ja zostałem wysłany do kuchni do której można było dotrzeć przechodząc przez drzwi magazynu po lewej stronie, a ona została.

Wszedłem, więc tam gdzie mi kazano. Było to chyba jakaś pracownia gastronomiczna. Przynajmniej tak tu mniej więcej to wyglądało. Parę rzędów białych kuchenek gazowych i 4 duże srebrne lodówki. Poza tym wszystko białe. W pomieszczeniu unosił się zapach wielu potraw.

Zabrałem się od razu do roboty. Przygotowałem 3 rodzaje ciasteczek i 2 rodzaje ciast. Oczywiście wiele razy. W tym czasie została mi przysłana do pomocy dziewczyna. Cicha i skromna. Słyszałem, że podobno podoba się wielu. I nie tylko ze względu na charakter. Głównie to z powodu jej dużych oczu i krągłych piersi. Stety, albo i nie dla mnie jest tylko kolejnym człowiekiem. Mi podoba się tylko jedna.

Gdy zrobiłem sobie małą przerwę. Widziałem jak rozmawia z moją ukochaną. Ruszyłem więc w ich kierunku. Zdziwiłem się mocno jak zielonooka pchnęła lekko Hanę(tak się nazywa owa dziewczyna) w moją stronę.

-Muszę iść pomóc Tamiko zawiesić to coś.- wskazała na kolorowy sznur i pobiegła do koleżanki zostawiając nas samych.

Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem i chyba się tak wpatrywałem, aż Hana się odezwała.

-Przepraszam, że przeszkadzam.- uśmiechnąłem się.

-Ależ nie masz za co. Jesteś zbyt strachliwa. No chodź już z powrotem, bo powiedzą, że się obijamy.- pociągnąłem ją lekko.

Pogadałem z nią trochę, całkiem miła z niej osóbka. Pomocna i nie wymądrza się mimo dużej wiedzy. Tylko ciekawe o czym rozmawiały.

-O czym rozmawiałaś z Kingą?- zaczerwieniła się lekko, ooo.

-Aa masz na myśli Megumi? Takie tam babskie rozmowy.- chyba wolę jej dalej nie stresować może łatwiej będzie z drugiej strony?

Jak skończyłem robotę natychmiast wyszedłem z kuchni i skierowałem się do sali szukając dziewczyny i zawiedziony postanowiłem opuścić pomieszczenie. Nie zdążyłem jednak gdyż ma pomocnica zagadała do mnie.

-Mogę iść z tobą? Chociaż do szatni. Nie chce iść sama a ty..- przerwałem jej.

-Jasne chodź.- czemu na mnie nie poczekałaś?

Nie odzywaliśmy się aż do pożegnania.

-Do jutra Hana. Życzę ci, abyś się na balu dobrze bawiła.-

Chyba się zaczerwieniła. Tylko czemu? Aaa no tak, nie rozmawia często z chłopakami. Jestem idiotą zawstydzam ją pewnie.

Dzień minął mi na przygotowaniu stroju na jutro. Wolę mieć już wszystko wyszykowane. Jutro tylko wszystko na siebie wsunę i będę gotowy w 5 minut. Po skończeniu wpłynąłem na głębiny wyobraźni. Czytając dalej i dalej kolejne opowiadania. W końcu zasnąłem oczekując nadejścia dnia kolejnego.

 

Kinga

 

Następnego ranka niechętnie wyrwałam się ze snu. Na szczęście moje towarzyszki nie pozwoliły mi zignorować zegara. Zresztą jak tylko wypiłam parę łyków gorącej czekolady, obudziłam się całkowicie. Razem z moim współlokatorem udałam się do uczelni.

W przebieralni spotkałam moją ulubioną parkę. (:P)

-Słyszałem, że wy dziewczyny chcecie pomagać. Może też wpadnę do was. No i przy okazji odwiedzę mego kumpla... No o wilku mowa.- nie wiem czemu, ale jak usłyszałam, że wchodzi zrobiło mi się jakoś gorąco.

-Muszę iść do łazienki.- szczęśliwie nie zająknęłam się ani nic.

Szybko wzięłam rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Myślę, że to przez rozmowę z Tamiko...

Udałam się do toalety, gdzie pierwszy raz spotkałam Emmę. Zresztą nie przypomniałam sobie o tym bezpodstawnie, bo teraz właśnie stała przede mną, wraz jej dwiema nieopuszczającymi „psiapsiółami”. Iskra i ten jej lis obserwowały się uważnie. Dlaczego właśnie teraz....

-O! Kogo moje cudownie piękne oczy widzą.- heh niestety, nie mam teraz humoru...

-No nie wiem, jak nie dowidzisz to może udaj się do okulisty.- popatrzyła na koleżanki, po czym z opóźnieniem zachichotały.

-Próbujesz być zabawna?- … -Mówię ci, abyś się wycofała.- ?? -No mówię przecież o Ryu.-...- Przestań mnie ignorować!- ale to najlepiej działa. -Czyżby nie powiedział ci o naszym wspólnym „oznaczeniu”?- wyraźnie oznaczyła cudzysłów.

-Nie i myślę, że mnie to nie obchodzi.- znów chichot.

-Uuuu... A raczej powinno. Bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że on nic dla ciebie nie znaczy?- …

-Dobra mów.- kurcze no nie przestanie...

-A więc ja i mój kochany koteczek...- koteczek? -... już się całowaliśmy.- !! - poza tym widział mnie bardzo skąpo ubraną.- … -Jak nie wierzysz to myślę, że jeszcze powinny być jakieś pozostałości na jego szyi. Sama zobacz.-

-A zobaczę.- skorzystałam z toalety, a zanim opuściłam całe pomieszczenie dziewczyny krzyknęły.

-Powodzenia!- wyszłam wkurzona i poszłam pod klasę, gdzie spotkałam Tamiko i Keichi'ego.

Opowiedziałam im to. Spojrzeli po sobie.

-Wątpię by on z nią. Nawet jeśli on ma coś na tej szyi. Pamiętaj ona mogła po prostu cie nastraszyć.-

-Nastraszyć? Przecież to mnie bezpośrednio nie dotyczy, ich sprawa co robią u siebie.-

-Nie wierze w to co mówisz...- profesor przyszedł więc weszliśmy do środka.

Na wykładzie co chwila przyłapywałam się, na myśleniu o tym co mi właśnie powiedziano. Kurcze muszę się spytać. MUSZĘ!!! A jeśli to prawda? Hmm... On już i tak z nią mieszka... Nie! Nie będę teraz o tym myśleć. Po zajęciach niemalże natychmiast ruszyłam z przyjaciółmi i dwiema towarzyszkami do umówionej sali balowej.

Przed pomieszczeniem stał ten, którego szukałam i jednocześnie nie chciałam znaleźć. Parę razy próbowałam rozpocząć rozmowę, ale język stawał mi kołkiem. W końcu powiedziałam takie może trochę głupie przywitanie, ale przynajmniej szczere.

Ciężko było, ale jakoś wydukałam to pytanie, które mi nie przychodziło nawet przez głowę łatwo. I dał dobrą odpowiedź, więc przeszłam do sedna. Jak bardzo mnie zabolało serce, gdy zobaczyłam pozostałości tego „czegoś” na jego szyi...

Chciałam odejść, ale coś w jego głosie. W tych prośbach o wysłuchanie, mnie zatrzymało. A może miałam po prostu nadzieje, że jest na to jakieś wytłumaczenie? Nie wiem. Odesłałam przyjaciół skoro to upokarzające to i przede mną będzie miał ciężko, po co mu jeszcze utrudniać.

Jak skończył poczułam się naprawdę podle. To jego skrzywdzono, a ja robię coś takiego. Czekaj co?! Zazdrosne kobiety?!?! Widzę, że humor go nie opuścił. Jest zdecydowanie zbyt idealny i ja mu idealną podeśle. Muszę się mu zrewanżować za wszystko. Rozdzieliliśmy się w sali, ja dołączyłam do reszty.

-Wszystko już wiem.- uśmiechnęłam się. -Ale teraz został plan.- popatrzyli na mnie dziwnie. -Nie ważne, zacznijmy w końcu coś robić.-

Keichii dołączył do chłopaków zajmujących się sceną i rzeczami ciężkimi. Tamiko do wiążących wstążki i falbanki. Ja zaś zauważyłam idealny obiekt. Taa dziewczyna skromna, piękna i mądra. Idealna. Poza tym słyszałam, że podoba jej się kocurek, więc może...

Zagadałam do niej i poprosiłam o rozmowę. Wytłumaczyłam, że chce jej pomóc w sprawie Ryu. Powiedziałam jej gdzie teraz jest i co robi. Oraz co powinna zrobić by móc mu pomóc.

-Dobrze. Powiedź, że jesteś przysłaną pomocą.- kiwnęła głową i ruszyła na kuchnie.

Mam nadzieje, że jej się uda. Ja zaś zaczęłam nakładać obrusy na stoły. Po jakieś godzinie przyszła ponownie. Potrzebowała duchowego wsparcia. Więc podzieliłam się z nią entuzjazmem. Kurcze czemu on tu jest? No nic. Wypchnęłam Hanę do niego w ten wspierający sposób i pożegnałam się z nimi wracając do pracy. Raz wparował dosłownie na chwilkę Kijuro, ale przed spotkaniem z Ryu go powstrzymałam. Jeszcze by coś nieświadomie zepsuł.

Nie spotkałam dziś już moich nowych gołąbków. Nie chciałabym im przeszkodzić w zbliżeniu się do siebie. Razem z Tamiko ruszyłyśmy do szatni.

-Nie czekasz na swego rycerza?- …

-Jeśli masz na myśli Ryu, to nie. Ma własne życie, a jutro i tak muszę z nim potańczyć ch...- chociaż może Hana to zmieni.

-Dziwnie się uśmiechasz, to znaczy tak jakoś boleśnie.-

-Wydaje ci się. Ej właśnie idziemy jutro razem? Może przyjdziesz do mnie ze swoim strojem i razem się przyszykujemy co?- spytałam nagle natchniona pomysłem.

-Super! Jesteś genialna. Zrobię cię na takie bóstwo.-

-No ja myślę.- zaśmiałyśmy się.

Jak tylko dotarłam do domu zaczęłam wszystko przyszykowywać na jutro i nawet trochę sprzątnęłam, aby nie dać mojej kumpeli powodu do narzekania. Jak wszystko skończyłam zjadłam kolacje, wykąpałam się i wyłożyłam na łóżku. Myślałam o wszystkim i niczym.

Może nawet faktycznie jestem zazdrosna o tego kretyna. Lecz dla jego dobra muszę to zrobić. Oni muszą się zgrać. Westchnęłam i zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się rześka. Bal będzie wieczorem więc mam dużo czasu. Zrobiłam sobie śniadanie i spokojnie wszystko zjadłam.

Pogadałam trochę z Eizo. Powiedział, że nas odprowadzi. Podziękowałam mu za to. Około 12 przyszła Tamiko i Kijuro. Chłopak odezwał się pierwszy od razu na wejściu.

-Ja tu tylko jako tragarz.- ostawił pakunki. -Pa!- szybko wyszedł.

-Taa to było dziwne. Eizo weź te rzeczy na górę do mnie.- posłusznie zrobił co powiedziałam, a ja zrobiłam herbatę dla nas i z kubkami gorącego napoju ruszyłam do swojej „groty”.

Jak tylko skończyłyśmy pić. Rozpoczęłyśmy przebieranie. Najpierw pani detektyw wszystko powyjmowała. Wtedy przebrała się w prostą granatową sukienkę do kolan. Bez żadnych dekoltów. Nic. No tak prostota i elegancja cała ona. Wyjęła pasujące do tego buty na obcasie. Wiem, mówiła że ma sporo takich butów. Pomogłam jej się uczesać. I była już niemal gotowa.

-Dobra ja się później odpicuje. A teraz czas na ciebie.- założyłam suknię. -Wow! Już jest dobrze. Teraz rozpuść włosy.- zrobiłam o co prosiła. -Pięknie! Co za fale. Siadaj. Ja ci zrobię fryzurę.- postanowiłam jej zaufać.

Po tym jak skończyła nie mogłam się nadziwić. Spieła mi włosy w luźny kok. Zostawiając włosy na pół luźne. Po bokach głowy spadały dwa pasma falowanych włosów.

-Możesz jeszcze wpiąć mi to?- podałam jej wsuwkę.

-Jasne. To od Ryu?- nie odpowiedziałam. -Rozumiem.- założyłam jeszcze naszyjnik.

-Teraz to wyglądamy jak jakieś damulki.- zaśmiałam się.

-Czekaj jeszcze drobne upiększenie urody. Nie za dużo oczywiście, nie chcę wyglądać jak co poniektóre.-

Ja tylko po tuszowałam sobie lekko rzęsy i nałożyłam błyszczyk. Tamiko coś więcej porobiła. Ja się na tym nie znam. Zbliżał się czas wyjścia. Założyłam więc jeszcze aksamitne rękawiczki. Buty na zmianę wzięłyśmy w siatce. Nie ma mowy by w śniegu w tym chodzić.

Zeszłyśmy po schodach w dół i reakcja na nasz widok mojego ochroniarza wzbudziła w nas salwę śmiechu. Razem udaliśmy się pod uczelnie. W szatni przebraliśmy się i spotkałam Kaichii'ego.

-Jeśli myślicie o wygraniu konkursu piękności, to macie szanse.-

-Dzięki. To idziemy?- przytaknął.

Weszłam wraz z moim partnerem, aby dostać te zniżki. Wstęp był przez to 25% taniej. W sali robiło się coraz tłoczniej, aż w końcu wyszła na drewnianą scenę pani Vice. Rozpoczęła wstępną przemowę i zaczęliśmy pierwszy taniec.

Zarówno ja jak i Keichii mistrzami tej sztuki na pewno nie jesteśmy. Ale nawet fajnie się przy tym bawiłam, mimo podeptania sobie nawzajem nóg. Po paru melodiach postanowiliśmy usiąść. Nie byliśmy jednak długo sami, bo do tego 6 osobowego stołu szybko dosiadła się Tamiko z chłopakiem i Ryu.

Czemu mężczyźni w garniturach tak... Nie, to tylko on tak na mnie działa. Dlaczego? Przestań mózgu. Patrzył się cały czas na mnie, dosłownie czułam się pochłaniana. W końcu zauważyłam Hanę stojącą trochę z tyłu. Miała bordową suknie idealnie podkreślającą jej kształty, jednocześnie nie ukazując nazbyt wiele.

Wstałam i przyprowadziłam ją do nas, usadawiając dziewczynę między mną a Ryu. Wszyscy spojrzeli po mnie dziwnie. Spokojnie ludzie. Ja mam plan!

-Hana tańczyłaś już dzisiaj?- pokręciła przecząco głową. -Tak nie może być! Ryu zaopiekuj się dziewczyną.- spojrzał na mnie z zapytaniem.

-No co się tak patrzysz? Nie pomożesz koleżance?-

-Ja bym... A nie może Kijuro? Albo Keichii?- nie może...

-Kijuro musi być z dziewczyną, a Keichii jest nieśmiały w takich sprawach, więc idź już ogierze.- wstał i wziął dziewczynę za rękę.

-I tak nie uciekniesz od obietnicy.- powiedział na odchodnym.

Westchnęłam głęboko jak się oddalił.

-Co ty do cholery robisz?- powiedzieli dosłownie wszyscy jednym tchem.

-Ratuję...-

-Nikogo nie ratujesz. Ranisz waszą dwójkę.- … -Naprawdę. Nie tylko siebie.- powiedziała moja przyjaciółka.

-Dokładnie, oboje jesteście wariatami. Nie rozumiem was. Chociaż może to i dobrze bo wtedy też bym pewnie zdziwaczał.- Tamiko uderzyła kruka w żebro. -Mówię tylko to co myślę... Chodźmy w tan ma pani.- zostałam sama z „podróżnikiem”.

Rozejrzałam się po sali. Wisząca nad nami kula dyskotekowa rzucała różnobarwne światełka. Niesamowicie wyglądali „kołyszący” się w rytmie ludzie. Jednakże ja obserwowałam jedną parę. W końcu westchnęłam.

-Pewnie też myślisz, że robię coś głupiego.- nie odpowiedział. -Macie racje, ranie siebie. Ale na pewno nie jego!- chwycił mnie za dłoń.

-Uspokój się.- powiedział łagodnie i stanowczo jednocześnie.

Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów. Zaraz po tym poczułam silne dłonie na ramionach, podniosłam twarz i zobaczyłam kocura z tym jego powalającym uśmieszkiem.

-Teraz mi się nie wymkniesz i nie unikniesz przyjemności tańca ze mną.- wiedziałam, że teraz nie odpuści, więc wstałam i ruszyłam na parkiet.

-Tyle, że ja nie umiem tańczyć.- powiedziałam zawstydzona.

-Spokojnie po prostu daj się prowadzić.- spojrzałam na niego niepewnie. -Musisz mi zaufać. Po prostu zaufaj mi.- patrząc w jego oczy wiedziałam, że mogę za nim iść wszędzie.

Po prostu wszędzie. Przetańczyliśmy parę ruchliwych kawałków, aż zagadał do mnie.

-Co ty knujesz wraz z tą dziewczyną?- opuściłam wzrok. -Czekam...- podniósł mą twarz. -Powiedz mi, proooszę.- aaaa

Co robić, co robić?! Za blisko. Za gorąco!

-D-dobra, powiem tylko mnie puść.- poczułam ulgę jak przestał.

-Więc czekam.- jego spojrzenie i poza domagały się natychmiastowego wyjaśnienia.

-Bo ja chciałam ci pomóc.- jego brew uniosła się.

-Pomóc?- co się tak dziwisz?

-Taa... chciałam ci znaleźć jakąś odpowiednią dziewczynę. Taką za...- chwycił mą dłoń i ucałował. -C-co ty robisz?!- uśmiechnął się.

-Ja nie potrzebuję innej.- zrobiło mi się strasznie gorąco, tak nagle. -Chodź musimy to odkręcić. Hana to fajna dziewczyna i tylko tyle. Nie może sobie nie wiadomo czego pomyśleć.- tylko... pociągnął mnie nie czekając na odpowiedź.

Ruszyliśmy do stołu gdzie w milczeniu siedziała dziewczyna i podróżnik. Ryu wciąż trzymał mnie za rękę nie pozwalając mi uciec. Zatrzymaliśmy się przy nich. Wszyscy przy stole na nas patrzeli. Co teraz? Co mam powiedzieć? Jak zacząć?

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Kajamoko 02.05.2016
    Świetne ^.^
    Jak zwykle piątunia ;)
  • DarthNatala 02.05.2016
    Niezastąpiona :D
  • DarthNatala 02.05.2016
    Rage xD Nawet nie powie że wstawia 1. A ja bym sobie konstruktywnej opinii posłuchała, zawsze warto się uczyć na błedach :D
  • Kociara 02.05.2016
    Super część, może Kinga zrozumie w końcu jego uczucia ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania