Poprzednie częściTchnienie Lisa - Prolog

Tchnienie Lisa - Rozdział 14

Ryu

 

Gdy tylko się zbudziłem poczułem napływ pozytywnej energii i siły. Taa samo myślenie o tym, jak będzie wyglądać moja wybranka w TEJ sukience sprawiało, że się uśmiechałem. Przygotowałem omleta dla siebie i pani gospodyni. Wyszedł mi naprawdę nieźle. Dla „zwierząt” przygotowałem ich przysmaki. Kuro dostał kawałek wędzonej ryby, lisa mięso królika i w końcu ptaszek ziarna słonecznika.

Jak tylko pani domu weszła do jadalni przywitałem ją bez emocji. Pewnie od razu to wyczuła, bo spojrzała na mnie.

-Coś się stało?- próbowałem nie wydobyć z siebie żadnych uczuć.

-To ja powinienem zadawać pytania. Nie sądzisz?- teraz jakby zbledła. -Po co się mieszasz?-

-Ja mieszam? Ale o co chodzi?- parsknąłem lekko.

-Naprawdę nie wiesz?- oparłem się rękoma o stół i zacząłem się nachylać ku niej. -Powiem ci to raz i wyraźnie. NIE MA SZANS!-

-A-ale na co?- zająknęła się, dobrze czyli to ja dominuje teraz.

-Na jakieś głębsze uczucie między nami.- uśmiechnąłem się najszerzej jak się da. -Oczywiście jesteś moją panią, ale nie zrezygnuje z mojej własnej królowej.- chyba coś przetwarzała w głowie.

-Co ona takiego ma, czego ja nie posiadam?!?!- wykrzyczała.

-Ja...chyba nie umiem tego tak po prostu wytłumaczyć, przykro mi.-

Nie rozmawialiśmy już dalej. Dziewczyna wzięła swoją porcje do pokoju. Ja zaś sam posprzątałem po wszystkim. W końcu udałem się na górę do siebie.

-Wiesz co? Mimo wszystko czuję się lepiej, po tym jak jej to powiedziałem.- spojrzałem na kocura wylegującego się na kanapie.

-Ja ci przecież od początku mówiłem...-

-Dobra, tylko co mam robić przez tyle czasu?- spytałem samego siebie.

-Mam gdzieś co będziesz robić.- odezwał się przeciągle ziewając.

Włączyłem więc swój stary, kochany komputer. Poskakałem po paru stronach. Obejrzałem kilka filmików na Youtube. Nawet pouczyłem się trochę. Czas sam jakoś zleciał. Na dole słyszałem zaś popiskiwania i głośne rozmowy pewnie „święta trójca” się zebrała w komplecie.

Kuro poinformował mnie o zbliżającym się wydarzeniu. Przebrałem się więc i spojrzałem w lustro próbując poprawić jakieś niedociągnięcia.

-Teraz, to ci na pewno nie odmówi niczego.- zachichotał mały złośnik.

-Cicho bądź!- chyba lekko mnie to ?zawstydziło?

Nigdy nie mogę pojąc moich własnych uczuć, jeśli chodzi o tą dziewczynę. Wiem tylko, że muszę ją chronić i dbać o nią. Jednak chciałbym coś więcej.

-Chciałbyś mieć z nią dzieciaka...- !! teraz na pewno zrobiłem się czerwony.

Próbowałem rzucić w dowcipnisia książką, ale szybko zbiegł z mojego pola widzenia z donośnym śmiechem. Opuściłem swój pokój i spotkałem na korytarzyku, rozgadane dziewczyny. Jak tylko mnie zauważyły ucichły. Do czasu, aż Emma się odezwała.

-Trochę szkoda, że takie ciacho... Wciąż cię nie rozumiem, ale uszanuję twoją decyzje.- ona mówi to szczerze, czuję to.

-Dziękuje.- uśmiechnąłem się szeroko. -Widzę, że chyba szykujecie się na konkursy piękności co?- zachichotały.

Ciekawe ile czasu przesiedziały, aby uzyskać taki efekt. Wszystkie miały sukienki do połowy uda. Różniły się jednak kształtem i kolorem.

Mana nosiła niebieską sukienkę z delikatnym dekoltem. Na jej szyi był zapięty turkusowy naszyjnik. Do tego pasujące kolorystycznie szpilki. Na jej twarzy był delikatny, jednak dobrze uwydatniający rysy makijaż.

Reiko czyli nasza gwiazdeczka. Która zaśpiewa parę piosenek sama, miała na sobie złotą sukienkę. Mieniła się w świetle zupełnie jak gwiazda. Jej oczy były mocno wymalowane w brokatowym, złotym kolorze. Oczywiście do tego złote buty i wisiorek w kształcie serca.

Przywódczyni grupy oczywiście wybrała sobie kolor czerwony. Jej zapewne jedwabna sukienka z dekoltem i wysokie, czerwone szpilki uwydatniające i tak dobre kształty, mogły zwieść zapewne wielu mężczyzn. Jej włosy były teraz istną złotą falą. Na szyi miała rubinowy naszyjnik. Dobrze stonowany, ale mocny makijaż miał pewnie przyciągać wzrok do jej oczu.

-Tylko lepiej zdejmijcie te buty i załóżcie dopiero na miejscu. Po co macie marznąć.- przytaknęły.

Poczekałem, aż opuszczą budynek. W środku została tylko Deada kandydatki. Niestety, ale ptak raczej nie może wejść do sali. Pewnie Hikari też została.

Wydaję mi się, że nasz czteroogoniasty pupilek mnie nie lubi. Pewnie uraziła go moja przemowa i odrzucenie zalotów jego pani. Westchnąłem. Nie potrzebne mi przecież dodatkowe niesnaski.

Jak tylko weszliśmy, przypomniałem sobie o zniżce za parę. Przekląłem w duszy i w tym momencie podeszła do mnie Mana. Spytała o wspólne wejście, co oczywiście oznaczało też pierwszy taniec. Pilnowano wszystkie takie pary czy to robią. Zgodziłem się na prośbę. Obojgu wyjdzie na dobre i tak nie mieliśmy nikogo w planach.

Przy okazji próbowałem wypatrzeć zielonooką. Bez skutecznie. Dopiero po przeczekaniu nudnej przemowy i przetańczeniu tych dwóch tańców dla zasady. Stanąłem pod ścianą, aby móc się skupić na szukaniu. I zobaczyłem ją.

Zaparło mi dech w piersiach. Jeżeli jeszcze chwile temu myślałem, że Emma ma wygraną konkursu w kieszeni tak teraz... Mogę powiedzieć jedno. Najpiękniejsza!

Czarna suknia, wybrana niegdyś przez mnie, prezentowała się na niej idealnie. Zupełnie jakby była stworzona dla niej. Pierwszy raz widziałem u niej odkryte całe ramiona. Nie wiem czemu, ale moje serca postanowiło przyspieszyć na ten widok. A długie rękawiczki dodały jej elegancji.

Obserwowałem ją i jej partnera. Mimo ich ewidentnego braku zdolności i tak się dobrze bawili. Teraz ja chcę się z nią zabawić!

Zauważyłem do, którego stołu się udali i szybko tam dołączyłem, a wraz ze mną „świeża” parka. Z bliska wyglądała jeszcze lepiej. Nie mogłem oderwać wzroku, możliwe, że to ją krępowało, lecz nie miałem sił by się powstrzymać.

Zdziwiony obserwowałem jak wstaje od stołu i przyprowadza Hanę. Aż tak dobrze się dogadują? Co one chcą zrobić? Czy ona chce się wymigać od obietnicy? Teraz będzie mnie próbować zająć wolnymi dziewczynami?!?! Jak skończyliśmy, od razu podszedłem do białogłowej. Położyłem jej ręce ramionach. Nagich ramionach... Nie myśl o tym. Ta delikatna skóra...

Wiedziałem, że odpowiednio zmotywowana mi nie odmówi. Ma się te zdolności przekonywania.

Ja wiem, że nie potrafisz, ale wystarczy dobry partner i wszystko pójdzie, jak po maśle. Ucieszyłem się, że mi ufa i do tego, jest tak bardzo zgrana ze mną. Nie czułem w ogóle jej amatorstwa. Ma dziewczyna talent do szybkiej nauki nie ma co.

W końcu spytałem się o to jej dziwne zachowanie z Haną. Dlaczego się wstydzi?! Postanowiłem pomóc jej w wyznaniu, uniosłem więc jej śliczną twarzyczkę. Tak naprawdę, w duszy to wolałbym, aby nie przerywała kontaktu. Jednak odpowiedź na pytanie też mnie usatysfakcjonuję.

Ooo... Takiej odpowiedzi... Nie pozwoliłem jej dokończyć. Nie potrzebowałem tego. Moje uczucia wyraziłem odpowiednim gestem. Niestety tylko tyle na razie mogę. Zaciągnąłem ją do stołu, aby powiedzieć Hanie prawdę. Wiedziałem, że może mieć problem. Więc to ja przejąłem pałeczkę i rozpocząłem rozmowę.

-Hana muszę... ci coś wyznać.- spojrzała na mnie i potem na Kingę. -Hana ja cię bardzo lubię. Jesteś ładna, mądra i w ogóle, ale...- uśmiechnęła się spoglądając na nasze wciąż trzymające się dłonie. -... nie szukam innej dziewczyny.- wzmocniłem uścisk i spojrzałem w głąb zielonych oczów. -Mam tu na oku taką jedną. I nawet jak mnie będzie odrzucać i szukać mi zastępstwa, ja jej nie porzucę.- … teraz to mi się dopiero duszno zrobiło.

-Rozumiem. Od razu mi się dziwny wydał ton głosu Megumi, gdy mi pomagała.- naprawdę? -Poza tym patrzę na ciebie i widzę tu zakochanego mężczyznę. Niestety nie we mnie.- uśmiechnęła się.

-To może... Jak nie masz planów to..- o okularnik coś próbuje? -Może razem zatańczymy?- od razu się zgodziła.

Zostaliśmy sami przy stole. Moja partnerka jednak unikała mojego spojrzenia. W końcu podniosłem jej dłonie i zacząłem się bawić materiałem pocierając w tę i wewte (wiem, że musiała to czuć i to mocno). Długo nie musiałem czekać na reakcje.

-Przestań!- zabrała ręce ze stołu i spojrzała na mnie tylko na chwilkę.

-Czuję się taki samoootny teraz.- rozłożyłem się na stole. -I zignorowany. W ogóle nie chcesz ze mną rozmawiać.- poczułem uderzenie w głowę, dobry znak.

-To nie tak, że cię ignoruje... chociaż może trochę.- westchnęła. -Ciężko mi to powiedzieć.- w końcu mogłem na nią popatrzeć.

-To jak nie możesz powiedzieć to pokaż.- wskazałem na moje usta. -AŁ!- znowu mnie uderzyła.

-Kretyn!- zaśmialiśmy się jednocześnie i jakoś uleciała cała sztywna atmosfera.

-Jesteś może głodna?- potwierdziła. -Chodź nałożę ci cista, które sam robiłem.-

-Super, pewnie są najlepsze!- nie wiem czemu, ale te jej pochwały zawsze mnie zawstydzają.

Zaciągnąłem ją do długiego stołu, obłożonego białym obrusem. Na całej długości czyli z ponad 10 m znajdowały się ciasta, ciasteczka, napoje, oraz specjalnie dla trzymających dietę i nie tylko, wszelkiego rodzaju sałatki. Na stole naprzeciwko były zaś różne buliony, zupy i makarony.

-Wiesz, może jednak najpierw sobie makaron nałożę.- zrobiłem to co ona. -Ale nie musisz robić tego co ja.- uśmiechnąłem się.

-Ale twój plan jest lepszy.- zaśmiała się.

-Jaki plan? Że najpierw chce makaron? Śmieszny jesteś.-

-Może i jestem. A może nie.- przysunąłem się bliżej niej i zabrałem jej talerzyk. -Ja poniosę, ty weź napoje.- popatrzyła na mnie dziwnie. -Dla mnie marchwiowy, a jak nie ma to pomarańczowy.- jej wyraz twarzy powoli zmieniający się w uśmiech... ech.

Zostawiłem ją i usiadłem do stołu, którego skutecznie pilnował Kuro wraz z Iskrą. W jakiś sposób ludzie nie zwracali uwagi na to miejsce , przynajmniej dopóki nas tam nie było. Chwilkę potem dziewczyna już siedziała naprzeciw mnie. Szybko zjedliśmy nasz porcje.

-To co? Może dasz się namówić na więcej...- przerwała mi.

-Przecież obiecałam. Czyż nie?- czy ona właśnie... posłałem jej taki sam, jak ona wyzywający uśmieszek.

Przetańczyliśmy parę naprawdę skocznych utworów. Cieszyłem się z jej bliskości. Zapach jej włosów i ciała był tak intensywny. W końcu przerwano muzykę, a na scenie znów pojawiła się Vice.

-Drodzy studenci! Podejdźmy do konkursu na królową i króla balu. Podajcie swoje zgłoszenia... -mówiła coś tam jeszcze, ale ja musiałem patrzeć na dziewczynę.

-Musisz się zgłosić!- tępe spojrzenie. -Mówię całkiem poważnie. Chodź!- stała w miejscu. -Bo wykrzyczę jak bardzo cię koc...-

-Jesteś idiotą.- chyba tak...

Przypilnowałem, aby na pewno to zrobiła, a przy okazji sam też wziąłem udział... Nie, tak naprawdę, to ona mi kazała.

-Ok, teraz ty też będziesz się czuł oceniany przez innych.- uśmiechnęła się złośliwie.

Po jakiś 15 minutach zaproszono wszystkich uczestników na „zaplecze” czyli tył sceny za wszystkimi zasłonami. Rozdano numery oddzielne dla mężczyzn i kobiet. Mi przypadła 4, a Kijuro, który oczywiście nie mógł opuścić takiego czegoś dostał 7. Z dziewczyn zaś Kinga miała 8, Emma 7 i jej przyjaciółki kolejna 10 i 11.

Wszyscy opuściliśmy miejsce zbiórki. Dziewczyny udały się na widownie, a my na scenę. Każdy z kandydatów miał wejść na scenę. Jakoś przyciągnąć uwagę. (bez wygłupów). Mój uśmiech wywołał szum, ale nic nie pobije reakcji na kruka. On doskonale wie co robić. Szpaner...

Zrobiono głosowanie. Każda dziewczyna mogła głosować tylko raz, a pilnowała tego Vice i pan Kaza. Czyli ludzie z dobrą pamięcią, znające chyba każdego w szkole. Po skończeniu głosowania wymieniliśmy się z kandydatkami na miejsca. Dziewczyny były całkiem w końcu wyszła jednak Emma robiąc niemałą furorę. Jej ruchy było mocno przemyślane.

Jak zeszła słyszałem głosy o jej wygranej, ale następna była moja piękność. Nie mogłem się doczekać. Jak tylko wyszła uniosła jedną dłoń i pomachała widowni. Następnie uśmiechnęła się tak słodko i jednocześnie wyniośle, że moje serce nie wiedziało co począć ze sobą. Zakręciła się roześmiana 3 razy wprawiając suknie w ruch wirowy, rozkręcając przy tym wyobraźnie tłumu i zeszła ze sceny.

Teraz głosy się podzieliły. I mimo prezentacji reszty kandydatek, mówiono głównie o dwóch. Zagłosowałem oczywiście na moją i szybko do niej dołączyłem.

-Myślę, że masz duże szanse.- obróciła się rozradowana.

-Nie to się liczy. Całkiem zabawne to było. Myślałam, że coś zepsuje czy coś, a tu wszystko poszło samo.- w jej cudnych oczach tańczyły radosne iskierki.

-Cieszę się, że ci się podobało.- walczyłem ze sobą, aby nie zrobić czegoś głupiego teraz. -Dobra zanim to wszystko podliczą, pokarze ci co tu przygotowałem.- chwyciłem ją ponownie za dłoń i pokazałem wszystko.

-Wow! Aż tak dużo zrobiłeś?- opuściła głowę na dosłownie sekundę i spojrzała jej hipnotyzującym spojrzeniem. -Jesteś zbyt id...- ucichła, bo na scenie zjawiła się komisja w postaci wcześniejszych pilnujących głosów.

-Możesz dokończyć?- zachichotała.

-Ciii..- uciszyła mnie i wiedziałem, że muszę ustąpić.

-Zacznijmy od panów.- kobieta wyjęła kopertę

Mimowolnie zaśmiałem się razem z moją towarzyszką. Próbowałem ją teraz przy okazji objąć, ale mnie uderzyła w bok. Wywołało to u mnie uśmieszek, bo nawet nie odwróciła się w moją stronę. Czytasz mi w myślach?

-3 miejsce …- nie znam typa. -Wielkie brawa.- większość zaczęła klaskać. -Teraz 2 miejsce … Ryu Yamada.- że co?!

-No idź już! Vice-królu.- zaśmiałem się.

-Idę, idę.- jak tylko stanąłem czytająca nałożyła mi koronę i wyczytała ostatnie imię.

Wiedziałem, że Kijuro wygra. Ale i tak gratulacje mu się należą. Po gromkich brawach zeszliśmy ze sceny. Kruk dostał pozłacaną koronę, ja posrebrzaną, a ten 3 w kolorze brązu. Ledwo zdążyłem wrócić do dziewczyny, a ona chwyciła mnie za ramię. Serce mi podskoczyło wysoko.

-Wiedziałam, że dasz radę jesteś wystarczając...- ucichła.

-Głosowałaś na mnie?- przytaknęła nic nie mówiąc. -To dobrze, bo wtedy wymieniliśmy się głosami.- uśmiechała się cały czas.

-Dziękuje!- ja, ja przy niej nie wytrzymam, przejechałem dłonią po twarzy i napotkałem jej uważne spojrzenie. -Coś się stało?- tak, ty, westchnąłem.

 

Kinga

 

Zdziwiłam się tym, że to Ryu zaczął się tłumaczyć. Chociaż po nim, to powinnam się spodziewać czegoś w tym stylu. Tyle, że on... I co ja mam teraz powiedzieć? To tak jakby właśnie wyznał przy innych, że jest mną zainteresowany. Co ja mam zrobić? Jeszcze Hana...

Keichii. Brawo! Tak trzymaj! Będę cie wspierać duchowo! Ciekawe czy wyrośnie mi tu kolejna parka...

Zostaliśmy sami przy stole. Taa co teraz? Czuję się trochę dziwnie, po tym wszystkim. Próbowałam wymazać z głowy jego obecność. Jednak on nie pozwolił mi na to. Nie mogłam przecież ignorować tego jak on... Przecież takie pocieranie moich dłoni. To tak jakby... Dobrze, że mam rękawiczki...

Czemu on zawsze wszystko odkręca tak, że nie mogę się przestać uśmiechać. To ewidentnie jest wariat. Ale strasznie słodki wariat. Poszliśmy po coś do jedzenia. Ja nie wiem skąd on wiedział, że nie jadłam obiadu? Czyta ze mnie jak z otwartej książki.

Mimo początkowej chęci na cisto, nałożyłam sobie coś bardziej w obiadowym stylu. A on zrobił to samo. Nie wiem czy specjalnie, czy też zgłodniał. Siłą zabrał mój talerz i kazał przynieść mi coś do picia. Pff.. czemu on jednocześnie mnie tak bardzo wkurza i jednocześnie rozbawia.

Nalałam nam po szklance soku marchwiowego i dołączyłam do chłopaka. Szybko zjedliśmy nasz posiłek. Nie zdążył dopowiedzieć zdania do końca, ale wiedziałam czego chciał. Hmm... podążę za radą babci. Młodość jest tylko jedna i szybko mija, więc może...

Dobrze bawiłam się przy tym chłopaku. Aż na scenę wyszła Vice dyrektor i ogłosiła zapisy do konkursu na królową i króla balu, oraz ogólnie piękności, a na koniec zaśpiewa nam wszystkim Reiko. Pomiędzy każdym wydarzeniem miała być jakaś co najmniej 30 minutowa przerwa.

Wiedziałam, że mi to zaproponuje. I oczywiście nie mogłam mu odmówić. Chyba można to jego podejście pod szantaż podpiąć. Zgodziłam się, ale ja sama nie będę się męczyć. No i oczywiście w konkursie piękności udziału nie wezmę, ale tu czemu nie. Na tyle sceny przydzielono nam numery. Ja miałam więc wystąpić zaraz po mojej życiowej rywalce. Myślę, że może być ciężko, ale to konkurs na królową, a nie księżniczkę, więc jest dla mnie jakaś szansa chociaż na to 3 miejsce.

Najpierw zaprezentowali się chłopcy. Było wielu przystojniaków, jakiś błazen i oczywiście mój rycerz. Dla mnie to on wypadł najlepiej, żadnych sztucznych ruchów nic. Tylko ten jego zabójczy uśmiech. Kazuma twój plan chyba się nie udał. Zaśmiałam się cichutko. Ja, ja...

Teraz to my poszłyśmy za scenę ustawiając się numerycznie w kolejce. Czekałam na mój występ. Postanowiłam w ogóle nie myśleć o tym i iść na żywioł. Mam nadzieje, że coś mi z tego wyjdzie.

Na scenie poczułam lekkie pchnięcie od Iskry. Powitałam się uniesieniem dłoni takim, jak zawsze to robiłam z kolegami na podwórku. Roześmiana obkręciłam się parę razy wokół osi. Suknia zrobiła pewnie dodatkowe wrażenie. Na koniec posłałam im dziękujący uśmiech i spojrzenie po czym zeszłam.

Po prezentacji wszystkich kandydatek ruszyłam zagłosować na mojego własnego wariata. Poczekałam na chłopaka wiedząc, że zaraz się pojawi. Naprawdę czułam się świetnie. Kocurek korzystając z przerwy pokazał mi wszystkie jego dzieła kulinarne. Nie zostało mi więc nic innego, jak tylko potem spróbować wszystkiego po trochu.

Ups...Prawie powiedziałam za dużo. Ale na szczęście tylko prawię. Vice dobrze wybrała moment. Jak wyjęła kopertę to razem się zaśmialiśmy. No tak, ma to wyglądać, jak na tych telewizyjnych programach.

Kobieta wyczytała chłopaka z 3 miejsca, musiał być mniej-więcej w moim wieku. Kolejnym w kolejności czytania był Ryu. No cóż nie udało mu się być pierwszym, ale chyba wiem kto będzie. Kruk to miał niezłe wejście. Pchnęłam chłopaka. I oglądałam jego „koronacje”. Muszę kupić od fotografa to zdjęcie.

Jak tylko się zbliżył pogratulowałam mu zawieszając się na jego ręce. Wiedziałam, iż jego głos będzie mój, lecz usłyszeć to, to co innego. Przejechał raz, ręką po twarzy. Spytałam czy wszystko ok. Niby potwierdził, ale...

-Na pewno?- zbliżyłam się twarzą do niego.

Na jego gwałtowną reakcje zaśmiałam się serdecznie. Chciał mi chyba coś powiedzieć, jednak szybko uwaga wszystkich, w tym i moja skupiła się na panu Mitsuo.

-To króla już mamy, ale pewnie większość czeka na królową. Ośmieliłbym się nawet powiedzieć, że królowa wzbudza większe emocje.- zaśmialiśmy się. -A więc 3 miejsce zajmuję Reiko Inoue. Brawa!- dziewczyna weszła na scenę i została koronowana. -Drugie miejsce zajmuje Emma Roberts.- wielkie oklaski.

-Jak to możliwe, że ona jest druga. Wierzysz w to co widzisz?- spojrzałam na mojego kompana.

-Bo była lepsza królowa.- zaczął się pochylać w moją stronę, więc odwróciłam głowę z powrotem na scenę. -Ty nią jesteś.- szepnął mi do ucha.

-Pierwsze i najbardziej oczekiwane miejsce zajmuje... Kinga Arakida.- …

-Ja?- poczułam pchnięcie z tyłu.

Obejrzałam się i z jego postawy wyczytałam. „A nie mówiłem?” Weszłam na scenę. Odebrałam nagrodę, jednocześnie czując na sobie wrogie spojrzenie dwóch pozostałych dziewczyn. Po pozowałyśmy do paru zdjęć i w końcu dołączyłam do chłopaka. Powitał mnie ciepłym uśmiechem.

-Jest dokładnie tak jak przewidziałem. Nikt nie mógł się zapewne tobie oprzeć.- ee no nie przesadzaj. -Co to za spojrzenie? Mówię prawdę.-

-Przecież...- położył mi palec na ustach.

Odepchnęłam go z lekkim opóźnieniem, zaśmiał się w ten jego poruszający sposób.

-Hmm... po prostu. Emma wzbudziła w nich pożądanie i uwielbienie dla swoich ruchów i ciała. Jednak jak ty weszłaś... Powiem to na moim przykładzie. Budzisz coś głęboko, coś co każe mężczyźnie cie lepiej poznać.- patrzyłam na niego nie przerywając mu. -Mężczyzna chce widzieć cię szczęśliwą. Poza tym twoje ruchy też budzą wyobraźnie. Nawet baaardziej.-

-Budzą wyobraźnie?! To co ty sobie niby wyobrażasz?!- wybuchłam.

-To i owo.-!!- Oj no nie złość się. Choć w takim stanie też jesteś piękna.- umknęłam uściskowi.

-Jesteś szalony... i kochany.- chwyciłam go pod ramie.

-Lubie to drugie określenie.- zamruczał?

-Chce odpocząć chwile. O wezmę sobie twojego murzynka.- powiedziałam i ruszyłam to długiego stołu.

Nałożyłam sobie ciasto i razem usiedliśmy do stołu. Kocur bez przerwy mnie obserwował. Próbowałam nie zdradzić, jak bardzo mi smakuje jego dzieło, ale nie mogłam się powstrzymać.

-Kocham! Kocham to jedzenie!!- popatrzyłam mu w oczy. -Jesteś genialny wiesz?-

-Oczywiście, że wiem.- prychnęłam. -Przecież królowa nie rozmawiała by z przeciętniakiem.- westchnęłam. -To czy ten jak to określiłaś genialny facet, może zaprosić idealną kobietę do tańca?-

-Ale teraz będą wolniejsze kawałki, a ja nie umiem nic w tym stylu.- tylko się ośmieszę.

-Spokojnie, jak już szybciej mówiłem, po prostu zaufaj mi.- patrzył na mnie, nie przerywając kontaktu dopóki nie odpowiedziałam.

-Jesteś niemożliwy. Zgada, chodź.- weszliśmy na parkiet.

Z początku czułam się bardzo niepewnie, ale w końcu jakoś zaczęłam rozumieć co powinnam robić. Może kocurek powinien zostać nauczycielem tańca. Po paru obrotach wykorzystał moment i mnie objął. Próbowałam się odsunąć, ale był silniejszy i w lepszej pozycji.

-Puść mnie...- brak reakcji. -No...- spojrzał na mnie z uśmiechem. -Co ty sobie myślisz?-

-Sam nie wiem.- … -O chyba będzie teraz konkurs piękności.- puścił mnie w końcu.

-To w tym Emma już na pewno wygra.- nie odpowiedział wpatrując się we mnie.

Przyjrzałam się uważnie scenie. Najpierw mężczyźni, tak jak poprzednio. Jak tylko pierwszy wyszedł na scenę, Ryu stojący za mną chwycił mnie za dłoń i szepnął mi do ucha.

-Mam nadzieje, że żaden ci się nie spodoba.- ?! obejrzałam się z zdziwioną miną. -Poczułbym się zazdrosny.- powiedział to w jakiś taki sposób...

Aby nie musieć się nim przejmować zignorowałam ten tekst i to, że wciąż nie puścił mej ręki. Kiedy weszły dziewczęce kandydatki znów przemówił. Zdecydowanie za blisko, czułam jego gorący oddech na szyi.

-Jak chcesz, to mogę zamknąć oczy i nie patrzeć.- obróciłam się z rękami opartymi na biodrach.

-Patrz na kogo se tam chcesz?- jego uśmieszek mnie znokautował.

-Dobrze, to nie spuszczę z ciebie oka.- zatkało mnie.

-A-ale...-

-Możecie flirtować kiedy indziej?!- krzyknął chłopak obok.

Od razu zamilkłam robiąc się zapewne czerwona na twarzy. W milczeniu poczekaliśmy na koniec „przedstawienia”.

Jedna tylko dziewczyna mnie zaskoczyła. Niespodziewaniem się, że Hana weźmie udział. Moim zdaniem, jakby zużyła tyle czasu na przygotowania co Emma to może i miałaby szanse wygrać.

-Większość poszła głosować. To może też pójdziemy?- odezwałam się obracając do tyłu. -Ryu?- wybudziłam go chyba z jakiś głębokich przemyśleń.

-Przepraszam.- powiedział jakiś skruszony.

-Przecież każdy może się zamyślić. Nie gniewam się, wcale.- spojrzał na mnie zdziwiony i uśmiechnął się.

-Tyle, że przepraszam za to szybciej. To musiało być dla ciebie zawstydzające. W ogóle nie przemyślałem tego co mówię.- ?!

-Czym ty się przejmujesz? Człowieku... Ja już zapomniałam.- zauważyłam napływ endorfin na jego twarzy. -Tylko się tu zbytnio nie podniecaj głupotami.-

-Tak jest! To chodźmy zagłosować. Rzeczywiście głupio tak nie wziąć udziału.- szybko chwyciłam go po ramie i zaciągnęłam do zdobionych „urn”.

-Na kogo zagłosowałeś?-

-A co taka ciekawa jesteś?- eee. -Na Hanę jeśli musisz wiedzieć.- uśmiechnęłam się.

-I dobrze, a ja na mojego kolegę z klasy i tak nie znasz. Ale miał numer 5.- ogłoszono wyniki.

Hana była 3 i tak bardzo ładnie. Może jej to podniesie samoocenę. Mój kandydat zaś był poza podium. Wiedziałam że tak będzie, lecz nie czuje jakbym straciła ten głos.

Wróciliśmy na miejsce. Przy stole siedziała zdobywczyni 3 miejsca i Keichi.

-Ładnie. 3 miejsce.- posłałam jej szczery uśmiech.

-Dziękuje. Ale ty wygrałaś coś lepszego. Wiesz, że dużo chłopaków teraz o tobie mówi.-

-O mnie? Bo wygrałam?- dziwne...

-I tak cię nie oddam żadnemu nieproszonemu typkowi.- powiedział kocur zostawiając nas samych przy stole.

-Gdzie ten wariat polazł?- pozostała dwójka potrząsnęła ramionami.

Pośmialiśmy się trochę i Ryu wrócił, z jakąś pewnością siebie w ruchach.

-Co tyś taki... rozradowany?- chwycił mnie za dłoń, chyba już do tego przywyknę...

-Wyprosiłem, aby zagrali teraz trochę wolniejszych utworów.- ukląkł przede mną, no on mnie w końcu zabije czymś takim... -Mogę prosić?- jego spojrzenie nie dawało możliwości odmowy.

Zgodziłam się i wstąpiliśmy na parkiet. Potańczyliśmy trochę normalnie, aż dałam się całkiem ponieść melodii i oparłam twarz na jego barku. Całkowicie zdałam się teraz na jego, ale sam przecież mnie prosił o zaufanie. Bardziej się go chyba okazać nie da.

W takim stanie spędziłam dobre kilkanaście minut, aż poczułam jego dłoń na mej głowie. Uniosłam, więc ją i spojrzałam na mojego partnera. Milczał i tylko patrzył na mnie.

-Wiesz...- drgnął. -Nie musiałeś się specjalnie napinać i męczyć z oddychaniem.- na jego twarzy pojawił się lekki wyraz szoku, który powoli zmieniał się w złośliwy uśmieszek.

-A więc mówisz, że nie musiałem?- zaczął się przybliżać.

Tym razem się nie odwrócę, wygram z nim! Tylko co z nim nie tak. Za blisko! Moje serce podskoczyło do gardła. Zamknęłam więc oczy w oczekiwaniu. Tylko na co? Chyba nie...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania