Poprzednie częściTchnienie Lisa - Prolog

Tchnienie Lisa - Rozdział 3

Ryu

 

Chciałem coś jeszcze mu powiedzieć, ale dostrzegłem wiszącą w powietrzu czarną kulę. Nawet światło w około niej było pochłaniane. Coś było ewidentnie nie tak, pobiegłem więc w tamtą stronę. Zauważyłem tam Kingę i to że zemdlała. Nie myśląc nawet jak tego dokonać złączyłem się duchowo z Kuro i skoczyłem łapiąc ją w powietrzu. Dobrze, że mogę przechodzić przez jej bariery.

Jej Deada podbiegła pierwsza, a lisiczka była mocno osłabiona. Ułożyłem ją tak, aby było jej wygodnie i chciałem zebrać się w sobie aby ją pogłaskać po głowie. Zanim jednak to zrobiłem ona zdążyła się ocknąć, a gwałtowność jej ruchów obudziła we mnie chęć przekomarzania się.

Ucieszyłem się, że takie gadanie rozbawiło nie tylko mnie ale i ją. Nie wiem jak, ale udało mi się sprawić że poszła ze mną i „krukiem” do tej pobliskiej pizzerii. Jak już wszyscy wybrali co chcą, poszedłem zamówić i zapłacić.

Zauważyłem, że Kijuro się chyba nią zainteresował. Chłopie lubię cię, ale czemu musisz podrywać każdą dziewczynę jaką zobaczysz. Gdy poszła do łazienki w końcu mogłem pogadać z moim przyjacielem.

-Co w ciebie wstąpiło? Nie możesz się choć raz powstrzymać? Masz tyle dziewczyn...- powiedziałem z wyrzutem.

-Może i mam, ale żadna nie jest na stałe. Nie są tego godne, a ona jest słodka, ładna no i ma charakterek.- zaśmiał się. -Tylko trochę ją wytresować i będzie idealna na dłuższy związek.- zatkało mnie.

-Yyy po pierwsze, to dopóki ci o niej nie wspominałem nawet się na nią nie spojrzałeś, a po drugie nikt jej nie będzie tresował!- z tych nerwów wstałem i zacząłem chodzić w kółko, po jakiś 10 minutach Kijuro podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.

-Spokojnie stary. Nie chcę stracić przyjaciela. Umówmy się, że nie ważne kogo wybierze dalej będziemy się przyjaźnić. No i zauważyłeś, że coś długo jej nie ma? Chodźmy spraw... - nie dokończył bo stała już przed nami z szerokim uśmiechem.

-Co chcecie sprawdzić? Już się stęskniliście? Ooo jesteście tacy słodcy.- ze słodkim uśmiechem podchodziła coraz bliżej i bliżej, czułem się jakby mi twarz miała eksplodować z gorąca, ale wiedziałem, że kruk to wykorzysta na swoją korzyść.

-No... a tak właściwie to czemu tu przyszłaś? Chciałaś coś kupić? Mogę iść z tobą i pomóc ci?- omg tyle pytań pod rząd to musiało brzmieć głupio, ale musiałem coś zrobić.

-Nie za dużo pytań?- zachichotała. -I przyszłam tu, bo chciałam przerwać nieprzyjemną atmosferę jaka zapanowała w domu, szczególnie między suczką Eizo, a moją Hikari.- tu uniosła lekko kotkę, którą miała w ramionach.- A czy chce coś kupić to jeszcze sama nie wiem. Obejrzę sobie sukienki bo nie mam żadnej, a chce iść na bal który organizuje pan Mitsuo.-

Ten pies jest nie normalny, aby zmusić panią do opuszczenia mieszkania z takiego powodu?! Gdzie on ma mózg...

-A więc możemy iść z tobą?- spytaliśmy jednocześnie.

-Yyy no dobra, ale nie przeszkadzajcie. I nie zróbcie mi wstydu.-

-Tak jest proszę pani!- wyprostowałem się i zasalutowałem na co dziewczyna wybuchła śmiechem i szturchnęła mnie.

-No właśnie o czymś takim mówiłam.- powiedziała ciągle śmiejąc się.

Przeszliśmy przez wiele sklepów małych i większych. Nie wiem czemu, ale pierwszy raz byłem faktycznie zainteresowany kupnem ubrania. Kiedy Kijuro co chwila pokazywał Kindze nowe sukienki i mówił, że będzie w nich pięknie wyglądać ja chciałem wypatrzyć te jedną suknię, która będzie stworzona właśnie dla niej. Biegaliśmy od jednego do drugiego butiku, musiało to śmiesznie z boku wyglądać.

Długo szukaliśmy i zaczęliśmy się poddawać, gdy w końcu w jednym z małych sklepików, po którym nie spodziewałbym się znaleźć nic ciekawego, zauważyłem długą czarną suknie z lekko błyszczącego materiału. Była to prosta sukienka z cienkimi ramiączkami, które można było odczepić, nie miała też żadnych zbędnych „upiększeń”. Od razu uznałem, że będzie na niej pięknie wyglądać i dumny okazałem jej znalezisko. Na widok tej sukni dziewczyna otworzyła szeroko oczy i wzięła ją do przymierzalni.

Czekałem razem z Kijuro, a Kuro wraz z kruczą towarzyszką mojego przyjaciela bawili się w najlepsze skacząc między wieszakami obwieszonymi różnorakimi sukniami, sukienkami i żakietami. Dobrze, że są niewidzialni gdy zachodzi taka potrzeba. Lisiczka weszła za zielonooką, a Hikari obserwowała zabawę naszych towarzyszy więc podszedłem do niej.

-Witam piękna. Skoro siedzisz tu samotna... Mogę zaproponować chwile przyjemności jaką będzie pogłaskanie cie?- zapytałem prawie gotowy na odpowiedź przeczącą.

Kotka najpierw mnie zlustrowała i przytaknęła się mówiąc, że zgodzi się na to bo pomogłem jej pani. Dziwne, ale przyjemne uczucie miało się między palcami podczas głaskania. Gdy z przebieralni wyszła Kinga, kotka szybko do niej podbiegła, a ta wzięła ją na ręce.

-Jednak ci się nie podoba? - spytałem zawiedziony.

Dziewczyna nic nie powiedziała, pobiegła do kasy i szybko zapłaciła za sukienkę. Czyli z tym brakiem pieniędzy to było kłamstwo ech.... Zdziwiony tym, że się nam nie pokazała zapytałem po wyjściu.

-Ale dlaczego nie pokazałaś się nam, byśmy razem ocenili jak na tobie leży. Wiesz męskie oko i tu jest nas dwóch.- wskazałam na siebie i Kijuro.

-No właśnie. Czemu nie pokazałaś jak wyglądasz w czymś innym niż te beznadziejne luźne ciuchy co zawsze nosisz? Chociaż ja uważam, że powinnaś kupić coś w cieplejszych barwach i zdecydowanie krótsze.- spojrzałem na przyjaciela potępiająco.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała i wyszła do przodu. Przeciskaliśmy się przez gąszcz ludzi, aby dojść w końcu do wyjścia. Chociaż to całkiem normalne, przecież jest sobotni wieczór.

Kiedy w końcu zleźliśmy się przed centrum, pożegnałem się z krukiem. Potem przekomarzaliśmy się i śmialiśmy idąc do przystanku. Czekając na autobus, zauważyłem, że Kuro też robi "postępy" z Hikari. Czuję się tak jakby wszystko miało się udać ale... To jest zbyt piękne.

Taa z całą pewnością widać, że są „godziny szczytu”. Na tym małym szklanym przystanku na autobus czekało dużo ludzi. Nie którzy nie mogąc się doczekać szli zapalić w krzaki obok. OCZYWIŚCIE rzucając wypalone pety pod siebie mimo, że w pobliżu stał biały kosz na śmieci. W takich momentach tracę wiarę w ludzkie myślenie.

Gdy podjechała nasza żółta „7” szybko wsiedliśmy i podbiliśmy bilety. Autobus był pełny i szybko zająłem ostatnie wolne miejsce siedzące, po czym oczywiście pozwoliłem usiąść zielonookiej na nim. Ucieszyłem się, że przyjęła propozycje. Przyglądałem się jej, podczas gdy ona wpatrywała się w widok za oknem, a tam tylko lampy uliczne i światła budynków rozganiały ciemności. Zimą naprawdę szybko zachodzi słońce.

Jak dojechaliśmy, odprowadziłem dziewczynę do jej mieszkania. Oddałem też torbę, którą siłą jej zabrałem przed centrum i sam niosłem.

-Głupek! Czemu w ogóle zabrałeś mi tą torbę? Nie jestem aż taka słaba.- powiedziała i udała złą.

-No ja pewny nie jestem, a kto dzisiaj zemdlał i jeszcze próbował spać na moich nogach? Hm?- dziewczyna szybko podeszła do drzwi, ale nie zdążyła ich otworzyć bo wybiegł jej "pies" i się na mnie wydarł. „Co ja tu robię?!” Na dodatek Kuro musiał się speszyć głośnym szczekaniem...

Aby nie robić nikomu kłopotu odszedłem szybkim krokiem, ale najpierw ukłoniłem się do "pani mego serca". Na co "piesek" jeszcze bardziej się zdenerwował. I nagle jeden rozkazujący ton głosu i przynajmniej szczekanie ustało.

Dzięki ci o pani... Odbiegłem i skierowałem się do mojego nowego domu, pędząc oświetlaną przez latanie ulicą. Pamiętam, czasy jak byłem mały, wtedy zawsze mrużyłem oczy, aby przyglądać się smugą światła z lamp.

Stając przed mieszaniem już wiedziałem, że Emma jest w środku. Niestety nie mogłem jej wiecznie unikać. Gdy tylko otworzyłem drzwi ona powiesiła mi się na szyje, a ja delikatnie ją od siebie odsunąłem. Wszedłem w głąb mieszkania i od razu zauważyłem lisa siedzącego na czerwonej puchatej poduszce, jego sierść i powietrze w około ogonów falowało. Spojrzał tylko ukradkiem w moim kierunku i zignorował mnie, a to samo uczynił i ptak.

Salon zmienił się trochę w porównaniu z moją wcześniejszą wizytą, było tu teraz dużo więcej czerwonych i złotych rekwizytów. Na ścianach wisiały obrazy w złotych oprawach, chociaż żaden z nich nie przyciągnął mojej uwagi. Jedyną nową rzeczą, która mi się tu spodobała to ciężkie, bordowe zasłony. Na krwisto czerwonej, gustownej kanapie siedziały przyjaciółki Emmy: Mana i Reiko. Uprzejmie się przywitałem i chciałem pójść na górę.

-Czekaj chwile Ryu. Proszę!- powiedziała to słodkim głosikiem, który wywołam u mnie reakcje odwrotną od zamiaru dziewczyny, gdybym tylko mógł ją zignorować... -Chciałam się pochwalić, że mam już 2 osoby do mojej drużyny. To moje przyjaciółki i obie są uzdolnione. Założę się, że nasza brzydulka nikogo nie znajdzie. A mamy tylko miesiąc aby znaleźć co najmniej 2 osoby.- wybuchła śmiechem, a dziewczyny do niej dołączyły.

-Kochane, chcecie coś do picia?- spytała koleżanki.

Aby nie musieć się kłócić i w ogóle z nią rozmawiać poszedłem do kuchni i zrobiłem im truskawkowe koktajle. Zaniosłem im je i ogłosiłem, że chce być sam. W pokoju, który notabene wyglądał jak mój poprzedni, położyłem się na łóżku i rozciągnąłem.

-Ech.. Co to był za dzień! Tyle razy widziałem jej uśmiech i to jeszcze który ja sam wywołałem. Nie miałem zamiaru iść na ten bal bo dziewczyny znowu by mnie obskakiwały, ale chyba zmieniłem zdanie. Dla niej zniósłbym te inne...-uśmiechnąłem się.

-Ty naprawdę wpadłeś po uszy.- po tej uwadze chyba się zarumieniłem, sam nie sądziłem, że jakaś kobieta samym wspomnieniem jej uśmiechu doprowadzi mnie do takiego stanu...- A właśnie, nie pochwaliłem cię za perfekcyjne złączenie się ze mną. Nie wiedziałem, że to potrafisz.- kot rozciągnął się.

-Ja też nie. To było odruchowe. Wiedziałem, że normalnie biegnąc nie zdążę.- Kuro przyjrzał mi się, a ja go wziąłem na ręce i przytuliłem. -Tak się ciesze że ze mną jesteś. Ty mały...- zaśmiałem się.

-Taa a nie uważasz, że twoja służalczość wobec "pięknisi jest trochę za duża?-

-Nie. Chce aby nigdy nie pomyślała o więzi 2 stopnia, a szczególnie 3.- wzdrygnąłem się na samą myśl o tym.

-A mnie się wydaje, że takie zachowanie może ją właśnie do tego pobudzić.-

Zignorowałem go. Wyjąłem nowo zakupione ołówki i blok do szkicowania. Następnie zacząłem rysować mojego kocurka jak leży na małej, czarnej kanapie w rogu mojego pokoju. Starałem się oddać każdy szczegół. No, akurat był bardzo dobrym modelem, gdy tak drzemał. Kiedy skończyłem było już dosyć późno, więc poszedłem na dół przygotować sobie coś do jedzenia.

Zrobiłem tosty i nalałem herbaty do mojego ulubionego, białego kubka. Otrzymałem go od matki na 10 urodziny. Był to ostatni prezent jaki od niej dostałem, niby zwykły kubek z moim imieniem ale... Pokiwałem energicznie głową, aby odgonić bolesne myśli. Gdy skończyłem chciałem już iść do góry, ale zostałem zawołany. Przybiegłem więc do dziewczyny pierw odkładając swoją kolacje na blat.

-Pomóż mi nałożyć barierę. Bo ja nie umiem sobie tego wyobrazić.- powiedziała "słodkim" głosikiem, ale to dla mnie wcale nie jest słodkie...

Westchnąłem ciężko. Pomogłem jej będąc oddalonym na odpowiedni dystans. Po skończeniu szybko wraz z kolacją wszedłem na górę po schodach, na których leżał teraz szaro-złoty dywan. Niestety tosty już trochę ostygły...

Zaczynam się denerwować, że wejdzie mi tu do pokoju. Niemal każdy dźwięk postawiał mnie w gotowości. Chyba popadnę w paranoje. Kuro zaproponował mi wartę nocną, abym nie przejmował się zbytnio panią gospodynią.

Niedziela minęła spokojnie Emma spędziła większość dnia z przyjaciółkami więc byłem wolny. Przeczytałem ponownie "Zbrodnie i karę". Niesamowite, że ta książka tak mi się spodobała. Powtórzyłem też trochę materiału z wykładów. Gdy położyłem się spać niemal od razu zasnąłem. Rano obudziłem się rześki i wyruszyłem wraz z "pięknisią" do szkoły.

Przez dwa dni nie spotkałem Kingi, ale widziałem jej Deadę w okolicy szkoły. Niecierpliwie czekałem na środę, aby móc znów ją obserwować z drzewa. Jestem chyba jakimś zboczeńcem czy coś, bo jej wysiłek mnie w jakimś stopniu podnieca.

Zaśmiałem się na głos do moich myśli. Gdy nastąpiła TA przerwa szybko narzuciłem na siebie moją zieloną, zimową kurtkę i wełniany szal. Po wyjściu na zewnątrz założyłem kaptur, bo zaczął padać śnieg. Zresztą najwyższy czas, przecież jest już 4 lutego, a śniegu nie było jeszcze tej zimy. Pobiegłem w stronę mojego ulubionego drzewa, a po chwili czekania pojawiła się ONA.

 

Kinga

 

Zasiedziałam się w łazience próbując pozbyć się emocji i uspokoić na zapas, aby przypadkiem nie zrobić czegoś głupiego. Parę kobiet dziwnie się na mnie spojrzało, podczas gdy tak stałam przed lustrem i wpatrywałam się w siebie. Ale już dawno taki wzrok przestał na mnie działać. Kiedy wyszłam usłyszałam, że chłopacy chcieli już mnie szukać. Idioci, przecież dziewczyny często przesiadują dużo czasu w łazienkach... No może JA zazwyczaj tego nie robię ale...

Po prostu musiałam wyśmiać to ich zachowanie i chciałam ich poklepać po policzkach dla oprzytomnienia (nie wiem czemu wpadłam na taki idiotyczny pomysł) ale zanim zdążyłam dojść do nich Ryu zaczął mnie wypytywać i dobrze, bo to co chciałam zrobić było głupie.

A gdy powiedziałam czego szukam, koniecznie chcieli ze mną zostać. Wiedziałam, że nie ma sensu się sprzeciwiać. Chodziliśmy po sklepach, ale nie było nic co by mnie zainteresowało. I jeszcze ten Kijuro biegający i przynoszący coraz to nowe kreacje. Głupio się czułam słuchając tych pochlebstw, które mi mówił. Nie byłam do takiego traktowania przyzwyczajona. Zresztą po czasie zaczęło to być denerwujące.

Poza tym niemal każda dziewczyna się za nim obracała. Nie wiem, miał coś hipnotyzującego w spojrzeniu, ale jego sukienki były zupełnie nie w moim stylu, za krótkie, słodkie, jaskrawe itp.. Już myślałam, że w tym centrum nic nie znajdę, gdy milczący do tej pory Ryu w jednym z małych sklepików pokazał mi sukienkę, która mi się naprawdę spodobała i jeszcze w moim rozmiarze.

Już na pierwszy rzut oka przypadła mi do gustu, więc poszłam do przebieralni i ubrałam ją. Cudowna... Iskra pokiwała głową z uznaniem. Muszę ją kupić, ale chłopcy nie mogą mnie w niej zobaczyć. Szybko więc ubrałam swój długi, luźny, czarny sweter.

Hah serio pomyślał, że mi się nie spodobała? Idiota, bardzo mi się podoba i miałam ochotę go przytulić ale... nie no przecież nie znam go zbyt dobrze i znowu będzie się starał mi dokuczyć... pobiegłam więc do kasy bez słowa.

Zaczęli mówić o tym, że powinnam się im pokazać, więc wyprzedziłam ich delikatnie, aby nie pokazać zakłopotania. Przecież ja nie chodzę w takich ubraniach, jak miałam się pokazać od razu chłopakom i to jeszcze takim... A na ten komentarz z krótszymi ubraniami niemal wybuchłam śmiechem.

Gdy jakimś cudem przecisnęłam się przez tłum, wyszliśmy przed budynek. Tam pożegnałam wraz z Ryu jego przyjaciela, a jak tylko zniknął nam z oczu "kocurek" stał się bardziej, ?zaczepny? Jego ciemno niebieskie oczy zaszkliły się i szybkim ruchem zabrał mi torbę z ręki.

-Co ty robisz? Oddaj noo...-mówiłam tak aby wyglądać na wściekłą- To nie jest śmieszne!- krzyknęłam, ale zaczęłam się śmiać. Ten chłopak jest dziwny, ale już go polubiłam.

-Nie jestem pewien czy to dobry pomysł, aby tak słabiutka osóbka niosła cokolwiek. Powinnaś być wdzięczna za pomoc.- powiedział z uśmiechem.

Naskakałam się przy nim, ale nie udało mi się odzyskać torby, a gdy się zmęczyłam on stwierdził, że właśnie udowodniłam jego słowa...

-Idiota!- krzyknęłam i ruszyłam na przystanek.

W autobusie pozwolił mi usiąść na ostatnim wolnym miejscu. Zdziwiłam się tym zachowaniem, ale nie odmówiłam. Skoro sam chce, zresztą uważam, że takie zachowanie jest „urocze”.

Pod mieszkaniem w końcu oddał mi w końcu moje zakupy, a na wspomnienie, że leżałam na jego nogach zarumieniłam się i podbiegłam do drzwi nie odwracając się, aby nic nie zobaczył. Wtedy też z mieszkania wybiegł wściekły Eizo i jego suczka. Obejrzałam się do tyłu, na co Ryu posłał mi ukłon i odwrócił się, a mój ochroniarz z jego towarzyszką już chcieli za nim ruszyć ale..

-Przestań! Siad!- powiedziałam poważnie.

I zdziwiłam się gdy suczka posłusznie siedziała, a Eizo był zdekoncentrowany mógł tylko „koty”odprowadzić wzrokiem. Nie sądziłam, że oni muszą się aż tak słuchać. W pewnym sensie to straszne, wolałabym nie zabierać ich wolnej woli.

Gdy byliśmy w domu opowiedziałam mojemu ochroniarzowi w skrócie cały dzień. Uznałam, że nie ma sensu nic ukrywać.

-Głupia jesteś? On na pewno chce zdobyć twoje zaufanie i wykorzystać na twoją niekorzyść.- westchnął i podszedł do mnie. -Znam cię już jakiś czas i nie chce aby ci się coś stało. Jesteś moją koleżanką, a nawet może przyjaciółką. Rozumiesz?- potwierdziłam skinieniem. - Poza tym ten jego przyjaciel Kij.. coś tam, jest jeszcze gorszy.- klepnął mnie w ramię.

-Dobra będę uważać. Obiecuje. A mogę spytać jak nazywa się twoja towarzyszka?- chyba przestał się na mnie gniewać.

-To jest Kaori.- suczka wstała i szczeknęła radośnie. Czyli jego towarzyszka też nie mówi na głos. Ciekawe. Może to, że Kuro to potrafi jest jakąś szczególną zdolnością? Nie wiem...

-Co się tak zamyśliłaś?- pomachał mi przed oczami.

-A nic tak tylko. Miło cię bliżej poznać Kaori. Ooo właśnie Hikari lubisz grać w karty?- kotka potwierdziła.- A umiesz grać w 3-5-8?- ponownie przytaknęła.

Ciekawe, że teraz kotka z suczką się zaakceptowały.

-Zagramy jutro? Dziś już trochę za późno aby zacząć.- Eizo z kotką zgodzili się.- No i super!- poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę.

Nie byłam głodna. Przez tą pizzę, mówiłam, że jej nie zjem... ale żebym nie zgłodniała w nocy wzięłam sobie jogurt. W pokoju przeżywałam dzień po raz kolejny. Dziewczyny zaczęły komentować wszystko. Ogólnie nieźle się pośmiałam.

Idąc spać wciąż czułam obecność kogoś/czegoś co chyba krążyło w pobliżu mnie od wizyty w centrum. Wydawało mi się to dziwne, ale ani dziewczyny, ani Eizo nie wyczuli niczego zresztą tak samo i Ryu z Kijuro. Nie wiem, może mi się tylko wydaje. Jak się obudziłam następnego dnia o 10, wszystko wydawało się w porządku. Już nie czułam tego.

Zrobiłam sobie szybko parę kromek z dżemem na śniadanie i zjadłam je w kuchni. Gdy skończyłam udałam się do naszego salonu, gdzie graliśmy w 3-5-8 przez parę najbliższych godzin. W końcu jednak wszyscy zgłodnieliśmy, więc postanowiliśmy zrobić spaghetti. Ja ugotowałam makaron i przyrządziłam sos Eizo zaś posprzątał i przygotował wszystko do jedzenia. Nie spodziewałam się, że tak dobrze mi wyjdzie, bo zazwyczaj nie gotuje.

Wróciłam do salonu i puściłam z dużej, czarnej wieży płytę jednego z moich ulubionych zespołów i wsłuchałam się w muzykę. Po chwili z „transu” wybudziło mnie dziwne ukucie, a do tego jakby uderzenia bębna w uszach. Powiedziałam o tym wszystkim, a Iskra spojrzała uważnie na mnie. Natychmiast wybiegłyśmy z mieszkania na zewnątrz. Zauważyłam tam chłopaka w wieku ok. 20-26 z długimi niemal do pasa srebrnymi włosami, a wzrok mój przykuły widoczne ?lisie? uszy. Dodatkowo on nie stał na ziemi, tylko w powietrzu na kawałku jakiegoś świecącego srebrnego materiału. Ubrany był w świetliście biały, tradycyjny strój japoński.

-A więc w końcu cię zaalarmowałem- spojrzał na mnie.

Miał naprawdę piękne złote tęczówki i cienką, kreskową źrenice, z tych oczu wyczytałam wiele emocji, ale na końcu zwyciężyło zdumienie. Pomacał jeszcze barierę, a w miejscach, gdzie jego palce ją dotykały, ukazywało się delikatne błękitne światło.

-Naprawdę ciekawe... ta bariera. Czuję, że jest wykonana z niezbyt hmm.., że się tak wyrażę, uporządkowanej energii. Widać i czuć, że wykonana przez nowicjuszkę. Więc teoretycznie powinienem już dawno sobie z nią poradzić, ale jest niewiarygodnie silna. Zresztą, to jak zamknęłaś portal, też nie było normalne.- tym razem spojrzał mi prosto w oczy.- Jak tego dokonałaś śmiertelniczko?-

Poczułam się dziwnie. Skąd on wiedział o portalu.. i ten jego wzrok. Eizo razem z Kaori przygotowali się do ruchu.

-Nie, stójcie!-rozkazałam.- Masz jakiś prawdziwy powód aby tu być, czy tylko przyszedłeś pytać mnie o takie głupoty? Poza tym powinieneś się najpierw przedstawić.- patrzyłam prosto w te jego cudowne oczy.

Przyjrzał mi się uważnie jakby oceniając, przymrużył oczy i zlustrował od stóp do głów, co czułam jakby dosłownie mnie prześwietlał. Po czym uśmiechnął się szeroko.

-Dobrze. Nazywam się Isao- ukłonił się nisko.- A ty oraz twoja towarzyszka jak się zwiecie?- spojrzał na mnie i potem na lisiczkę.-

-Jestem M... Kinga, a to Iskra, a więc czego chcesz?-

-Ja? Niby nic, przyszedłem tylko zobaczyć to co wywołało zdziwienie w świecie demonów, a teraz i moje. Żegnam niedługo się spotkamy i nie bój się tym razem po sobie posprzątam.- powiedział tajemniczym głosem.

Pojawiła się przed nim taka sama czarna kula jaką widziałam w centrum, Isao wszedł w nią i zniknął, a ona razem z nim. Gdy to się stało upadłam na kolana.

-Nic ci nie jest?- spytał Eizo.- Czemu w ogóle z nim rozmawiałaś? Czy nie tłumaczyłem ci tego wczoraj? Abyś się zdystansowała.- może i ma racje ale.

-Ja nie potrafię ot tak odrzucić człowieka, zanim dobrze go nie poznam. Nie chce nikogo pozornie oceniać, bo dobrze wiem co to za uczucie gdy inni cie niesprawiedliwie oceniają. Przecież muszę sama się dowiedzieć, czy ktoś jest dla mnie zagrożeniem.- odpowiedziałam, a następnie zwróciłam się do Daedy.

-Hikari czy wyczułaś jakieś złe zamiary wobec mnie? Bo ja akurat nic takiego nie czułam.-

-Ja też nie- a więc potwierdziła, że nie czuła złych zamiarów przeciwko mnie.

Nie wiem.Wydaje mi się, że on coś skrywa, gdzieś głęboko w swoim sercu i też mam nadzieje, że się niedługo spotkamy.

-Kinga wiesz co? On mówił o tym, że twoja bariera albo raczej, sposób w jaki jest stworzona jest nie uporządkowany. Może powinnyśmy nad tym poćwiczyć?- powiedziała moja Deadra.

Podniosłam się z klęczek i otrzepałam kolana. Wiem, że ma racje muszę się poprawić, jeśli chce mieć jakieś szanse przeciwko Emmie i żeby być bardziej skuteczna. Spojrzałam na ciemniejące niebo. Udałam się do pokoju i razem z Iskrą starałyśmy się wyrównać i okiełznać energię w większym stopniu.

W poniedziałek rano byłam wykończona po tym treningu, ale dowiedziałam się, że pan Mitsuo na balu będzie rozdawał specjalne zniżki dla osób które przyjdą w parze. Super! Tylko, że mnie nikt raczej nie zaprosi... ale miło by było.

Zaś we wtorek przybył nowy uczeń do naszej klasy. Był to średniego wzrostu chłopak w okularach. Z bystrym wzrokiem. Miał niedbałą fryzurę i lekki garb. Usiadł obok mnie i Tamiko, więc rozmowa zaczęła się naturalnie, ale wydawało mi się, że skądś go znam. Jakbym go już spotkała, jednak nie przypominam sobie jego twarzy.

Szybko się zakumulowaliśmy, choć dziwne było to, że rozgadany był tylko w stosunku do mnie... Jak mnie nie było siedział sam, cicho. Poza mną odzywał się tylko gdy musiał i ewentualnie mówił coś do Tamiko. Od razu stał się wyrzutkiem.

W środę cudem wyrwałam się Keiichi'emu bo tak się nowy nazywa. Spędzał ze mną i Tamiko każdą przerwę... Przecież chce ćwiczyć, a nie chcę wciągać w to niewinnych ludzi, na szczęście moja przyjaciółka zawsze mnie zostawia samą gdy ją o to proszę. Kiedy już pozbyłam się chłopaka, udało mi się dotrzeć na miejsce ćwiczeń bez przeszkód. Rozejrzałam się i oczywiście Ryu, wraz z jego kotem siedzieli na drzewie. Serio?! Nawet jak pada śnieg? Oni tam zawsze siedzą? Dziwaki...

Po 2 okrążeniach boiska uznałam, że poćwiczę tworzenie bariery w ruchu i na określone miejsce/cel. Im dłużej się staram, tym mniej się męczące jest używanie swojej energii. Ale jak się zmęczyłam stwierdziłam, że przeszkodzę w wypoczynku Ryu, który coś chyba pisał/albo rysował, a moja ciekawość nie pozwalała mi tego zignorować.

Wymieniłam myśli z Iskrą, a ona z Hikari i uzgodniłyśmy plan jak go podejść, aby nie zauważył tego, a przynajmniej nie za szybko. Najpierw Hikari wywabiła Kuro i poszła z nim na spacer. Teraz wraz z Iskrą powoli przesuwałyśmy ćwiczenia, aby być coraz bliżej tego drzewa. Gdy byłyśmy już naprawdę blisko spojrzałam na drzewo, a go tam nie było.

Zaczęłam się rozglądać i usłyszałam cichy głos tuż nad uchem.

-Czyżbyś kogoś szukała?- jego oddech był taki ciepły i jak się odwróciłam był tak blisko, czułam jego zapach, który był taaaki przyciągający. Odskoczyłam na "bezpieczną" odległość.

-Czemu? Jak? Czemu ty?- wydukałam zdumiona. Serce mi waliło jak młotem, a on zaśmiał się promieniście.

-A zauważyłem, że się do mnie zbliżasz to pomyślałem, że pewnie chciałaś zagadać tylko się wstydzisz.- pochylił się lekko.

-C-co?! Nie prawda. Czemu miałbym w ogóle chcieć z tobą rozmawiać?- skrzyżowałam ręce, odwróciłam się i zrobiłam parę kroków w stronę szkoły.

Po chwili poczułam ciepło jego ciała... zostałam przytulona. Wprawiło mnie to w lekki szok, więc początkowo nie zareagowałam, a gdy się ocknęłam próbowałam się wyrwać i wtedy zostałam wzięta przez niego na ręce. Po czym chłopak zrobił parę wielkich skoków ze mną i już po chwili siedziałam na drzewie, a tak właściwie na Ryu.

-Co ty sobie wyobrażasz?! Odstaw mnie!- zaczęłam się wiercić. Najgorsze jest to, że czuję się taaak wygodnie w tym uścisku... co mi jest?!

-Hahaha! Uspokój się i przestań wiercić. Zachowujesz się jakbyś myślała, że zaraz ci coś zrobię, a kto normalny zainteresował by się taką deską.- zamarłam... o nie, nie zrzucisz wszystkiego na mnie, że niby ja jestem zboczona i se coś insynuuje? -A właśnie to co ode mnie chciałaś, że próbowałaś się tak zakraść?- ech pewnie mnie nie puści jeśli nie powiem.

-No bo ja widziałam, że coś bazgrolisz, to byłam ciekawa jak ci to wychodzi.- nastała cisza i przez chwilę nic się nie działo, już miałam zamiar dokonać kolejnej próby oswobodzenia.

-Ok, pokarze ci.- odstawił mnie na ziemię i wyciągnął z torby szkicownik.- Jeszcze nigdy nikomu go nie pokazywałem.- powiedział to w jakiś słodki sposób, nie wiem czemu mnie to poruszyło.

-To ja będę pierwsza i ocenię, co to za arcydzieła tam chowasz przed ludźmi.- powiedziałam z przekąsem i złośliwym uśmieszkiem. Przeglądając rysunki naprawdę byłam pozytywnie zaskoczona jego talentem, ale zanim doszłam do ostatnich wyrwał mi szkicownik.

-D-dobra starczy tego oglądania.- schował blok z powrotem o torby.

-Ale wiesz co? Ładnie rysujesz. Może coś kiedyś razem narysujemy? Oczywiście nie jestem aż tak dobra, ale coś tam potrafię. Więc jakby co, to mógłbyś by mi pomóc. Zgadzasz się?- wydaje mi się, że chyba był zakłopotany.

-Jeśli tego naprawdę chcesz... ale jeśli okażesz się totalnym beztalenciem to cię ukarze.- nagle odzyskał ten swój styl rozmowy.

-Uuu... już się boję. Ciekawe, niby jak miałbyś mnie ukarać?- zaśmiałam się donośnie.

-Już ja coś wymyśle. Akurat stać mnie na ukazanie tej szczypty kreatywności.- poklepał mnie po głowie. -A no, masz może już z kim iść na bal?- zapytał, a ja spojrzałam zdziwiona na niego. W tym momencie spuścił wzrok i patrzył na swoje nogi.

-Nie, nikt mnie nie zaprosił...- zrobiłam głęboki oddech. -Ale to nie znaczy, że czuję się aż tak zdesperowana aby musieć iść z tobą.- uśmiechnęłam się.- Za kogo mnie masz?-

-Czyli odmawiasz?- powiedział smutnie i ten szczery smutek aż mnie przeszył.

-Yyy powiedźmy,... że się zastanowię.- czemu ja nie potrafię się na niego gniewać, ani stanowczo odmawiać?!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Kajamoko 29.04.2016
    To jest świetne ;* Nie da się oderwać
  • DarthNatala 29.04.2016
    Wydaje mi się że troszkę przesadzasz, ale dziękuje za pochwałę :)
  • Kajamoko 29.04.2016
    Wcale nie przesadzam ^.^ Czekam na następne
  • Upadły(D.F) 23.09.2016
    Kinga to jakaś niezdecydowana jak zauważyłem :) Sama nie wie czeg Wo chce ^^ Dziś nie dam ci długiego komentarza (chyba że chcesz ) :) Wiesz co za ocenkę ci dam, ale diabłu się nie sprzedam :)
  • DarthNatala 23.09.2016
    Przepraszam jeśli jej nie lubisz. xD Ale jej profil osobowości to kropka w kropkę ja. Jedynie kolorem włosów i oczu się różnimy. W ogóle to opowiadanie jest na podstawie moich marzeń sennych. (troszkę przerobionych :P)
  • Upadły(D.F) 23.09.2016
    DarthNatala Nie powiedziałem iż jej nie lubię :) Powiedziałem że jest niezdecydowana (w sumie kiedys też taki byłem jak ona , co prawda jestem dżentelmenem nie damą ) A to piszesz sennik (tak nazywałem swoje sny kiedyś ) To wspaniałe o tym pisać :) Mam dalej wypisywać dlaczego? :)
  • DarthNatala 23.09.2016
    Upadły(D.F) mówię że to trochę zmienione. Ale to wszytko to mój mózg z trakcie snu wymyślił xD A i dlatego uważam, że może być dziwne i czasem kiczowate. W końcu samotna, stara dziewucha to śniła :)
  • Upadły(D.F) 23.09.2016
    E tam a łody dwudziestoletni pan oznajmia ci że nie jest źle i to rozumie ;) PRzeczytaj mój wiersz ''Sny'' " " :) Czy jakoś tak opisuje co wiesz na temat snów :) (taka tam reklama mała ale nie jesteś zła ? )Nieprawdaż? :)
  • DarthNatala 23.09.2016
    Upadły(D.F) jestem tak okropnie wściekła!!! ... Że aż chyba dla pozbycia się tych negatywnych poczytam sobie coś. Hmm może coś o starszego... o snach... Taa... dobry temat. xD
  • Upadły(D.F) 23.09.2016
    Oj tam nie bądz zła ( to ja jestem zły bo klawiatura od laptopo - tableta zgubiona i dlatego takie błedy i braki w pisaniu ) Ale na kogo wściekła? Chyba nie mna mnie co? :) Przy okazji nie nabijajmy sobie komentarzy jak coś podaj maila albo wejdz na mojego ( to reklama? Chyba nie ? Propozycja rozmowy ot tak? Chyba tak :) )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania