Zemsta Smoka - Rozdział 3 - Koniec Początków

**************************************************

ZEMSTA SMOKA

**************************************************

Rozdział 3 - Koniec Początków

 

Niegdyś potężne miasto Norvin Town dzisiaj na oczach naszej dwójki całe w zgliszczach płonie. Nawet z tak daleka słychać krzyki przerażonych mieszkańców, matek próbujących naleźć swoje dzieci, młodych ludzi płaczących za swoimi bliskimi, oraz błagających o życie, te dźwięki razem nie jednemu był przyniosły koszmary na długie lata. Całe miasto wyglądała jak jedna wielka tląca się zapałka. Nad miastem krążyło tajemnicze zwierzę, niczym sęp oczekujący swojej ofiary. Ta mgła najpewniej nie jest mgłą tylko dymem rozchodzącym się po całym terenie przez wiatr. Bohaterowie przez parę minut nawet nie drgnęli sparaliżowani strachem,

-Co tu się stało.... – Tyle zdołał z siebie wykrztusić John. Czuł jak ręce mu się trzęsą a serce gwałtownie uderza. Po chwili chwycił Olę za rękę, która wyraźnie zamarła ze strachu i zbiegli z góry w stronę miasta. Chłopak miał w głowie tylko jedną myśl oby rodzice żyli Im bliżej byli celu tym cięższe stawało się powietrze, mimo tego chłopak się nie przestawał biec.

 

Ola zatrzymała go tuż przed wejściem do płonącego miasta, kiedy zobaczyła dziwne stworzenie krążące nad domami

-Czekaj! – Krzyknęła przerażona ściskając chłopakowi dłoń – nie możemy tam wejść!

John spojrzał zdziwiony na dziewczynę - CO?! Czemu? – Krzyknął zdenerwowany– musimy sprawdzić czy nasi rodzice żyją! – Powiedział próbując iść dalej

Ola spojrzała mu w oczy, chłopak nigdy wcześniej nie widział ją tak poważną jak w tej chwili -Wiem... Ale nie możemy tam tak wejść! może nas zobaczyć!

Chłopak wyrwał rękę z jej uścisku -Kto? – Spytał, po czym spojrzał w górę – O... Oni....- Zamarł na chwilę w strachu na szczęście się otrząsnął - T-t-to, jaki masz plan? – Zapytał przerażony

-Eh.. daj mi chwilę –Dziewczyna powiedziała przerażona. Przybrała pozę dzięki, której jej się lepiej myśli i zaczęła chodzić w około -Wiem! przejdziemy na około.. Idąc środkiem na pewno nas nakryje – powiedziała i ruszyła - No chodź! – Chwyciła go za rękę i pobiegli w stronę przedmieścia. Po długim biegu Ola się zatrzymała.

John dziwił się nagłym zastygnięciem dziewczyny - Co jest? – Spytał zdyszany

 

Nic mu nie odpowiedziała – Chłopak spojrzał przed siebie i podobnie jak ona skamieniał ze strachu. Przed nimi była tajemnicza postać w czarnej szacie z założonym głębokim kapturem zasłaniającym całą twarz, Z cienia pod kapturem prześwitywały tylko mroczne oczy. Postać była wysoka i szczupła, w tali była przepasana grubym sznurem który jednocześnie trzymał pochwę z mieczem. Mężczyzna ich nie widział. Jednym uderzeniem wyważył frontowe drzwi do jednego z domów i wypędził z niego domowników czyli matkę z dziećmi. Nie było widać ani krzty litości w jego poczynaniach. Dobył miecza i zapędził przerażonych ludzi w nieznane miejsce.

 

Ola cała roztrzęsiona spojrzała na Johna - Widziałeś?! – Spytała drżącym głosem

Chłopak zamknął na chwile oczy by się otrząsnąć -T-tak... – Ledwo zdołał wyksztusić z siebie to słowo, złapał oddech – chodźmy jesteśmy nie daleko – Tym razem to on ruszył przodem

Przez całą drogę do centrum widzieli wiele przerażonych osób wyprowadzanych przez zakapturzoną postać z domów. Mimo tego, że bardzo chcieli im pomóc wiedzieli że to, źle się skończy. Długi bieg dobiegł końca bohaterowie dotarli do centrum

John ledwo co łapał oddech - I co teraz? – zapytał się przerażony

 

Ola rozglądała się wokół siebie – Najpierw idziemy do twojego domu bo jest bliżej! Pomożemy twojemu ojcu i we trójkę pobiegniemy do mojego – Powiedziała jednym tchem

John wziął głęboki wdech –Dobrze! Idziemy – złapał ją za rękę i ruszył w stronę swojego domu.

 

Po dotarciu na miejsce chłopak się wystraszył. Dom był cały zniszczony a drzwi wyrwane z zawiasów, bez wahania wbiegli do środka Ola wstawiła drzwi by się ukryć, jednak nie zastali tam nikogo ani Karola ani Elie John myślał, że jego ojciec skrzyżował z kimś jeden z jego mieczy, które miał w gablocie w swoim biurze jednak nie było krwi, nie było ciał, nie było śladów walki, Chłopak wolnym krokiem rozglądał się w po całym pokoju, przypadkowo nadepnął na podejrzany miecz. John uklęknął, aby mu się lepiej przyjrzeć. Rękojeść miecza była wypleciona materiałem podobnym do skóry byka, z jednej strony była zakończona głowicą, która kształtem przypominała płatek narcyza, a od strony jelca srebrną kulą, z której po bokach wydobywały się dwa zakrzywione w stronę ostrza drewniane rogi. Zbrocze miecza było bardzo krótkie, ale za to ostrze miało na oko pół metra.

 

Chłopak bardzo dokładnie przyglądał się broni ze wszystkich stron -Co to jest?! – Podniósł miecz i obrócił go. Ość miecza przecinał wyrzeźbiony starannie napis: Karol Norton za waleczność i wytrwałość w bitwach, – Co?! – Powiedział do siebie próbując zrozumieć, czemu architekt miał by dostać taki miecz. Ola rozglądała się po domu sprawdzając czy na pewno nie ma żadnych śladów. Znalazła na podłodze pewien list zaadresowany do Johna, od razu podeszła z nim do chłopaka

 

-John.... To chyba do ciebie, – kiedy mu go dała nagle drzwi pod wpływem silnego uderzenia rozpadły się na kawałki, a zza progu wyszła jedna z zakapturzonych postaci, spojrzała na Johna, chwyciła za miecz i ruszyła w jego stronę. Chłopak był tak przerażony że nie mógł się ruszyć. Ola bez wahania złapała pierwszy lepszy miecz wiszący na ścianie. podbiegła do agresora i szybkimi ruchami pozbawiła go miecza. Przeciwnik był tak zaskoczony, że dziewczyna z łatwością wykończyła go śmiertelnym ciosem w brzuch.

-O KURDE! – Krzyknął John na widok zwinności jego sympatii, a nogi się pod nim ugięły

Ola zobaczyła w oddali Piotra zmagającego się z jedną z tych postaci- Chodź! – Krzyknęła w stronę Johna – Muszę pomóc mojemu tacie!

Chłopak spojrzał się na dziewczynę - Już idę. - Wziął pochwę, która leżała obok miecza założył ją i schował miecz, natomiast list schował do kieszeni. Pobiegli jak najszybciej mogli do domu Piotra i Oli.

 

Kiedy byli blisko stworzenie, które krążyło nad miastem wylądowało przed nimi. Z kurzu jaki to lądowanie wywołało prześwitywały zielone złowrogie oczy bestii. Dym opadł a potworem okazał się ogromny smok, którego dosiadała postać podobna do tej, którą bohaterowie widzieli wcześniej jednak tym razem ta postać miała na twarzy starannie rzeźbioną drewnianą maskę, oczy prześwitujące z maski były bezduszne i puste, samo spojrzenie w nie wywoływało strach i ciarki na całym ciele. Smok złowrogo spoglądał ślepiami w stronę przerażonego Johna. Zamaskowany mężczyzna zszedł na ziemię i wolnym krokiem zbliżał się do Oli.

-Ola uciekaj! – John pobiegł jej pomóc jednak powtrzymała go przed tym dwójka agresorów, w tym jednym z nich był ten, którego dziewczyna wcześniej powaliła, Chłopak próbował z nimi walczyć jednak to był pierwszy raz kiedy w ogóle trzymał on miecz i broń szybko wyfrunęła w powietrze wbijając się w ziemię parę stóp od chłopaka.

 

Mężczyzna spokojnym i niepokojącym krokiem zbliżał się do dziewczyny, która przerażona ściskała dłońmi miecz -Hmhmhmhm- z maski wydobył się zimny rechot – Więc.... Znów się widzimy Aleksandro Daren – powiedział zimnym i niskim głosem

Zdziwiona dziewczyna opuściła gardę - Czy my się znamy? – Zapytała zaniepokojona

 

Mężczyzna bez wahania wyciągnął miecz i zamachnął się do ataku, Ola szybko zareagowała i skontrowała atak, miecze zacięcie się ze sobą zderzały, dziewczyna szybko odskoczyła i drasnęła go mieczem po plecach – Ahhh..... hmhmhm koniec zabawy! – Wykrzyknął oprawca, i wyciągnął z rękawa dziwną kulę, która wyglądała jak by płonął w niej żywy ogień kształtujący się w smocze oko. Kula zaświeciła, źrenica oka rozszerzyła się, a jej właściciel stał się znacznie szybszy. Błyskawicznymi ruchami ciosami pociął Olę po całym ciele, dziewczyna upadała na kolana, złapała oddech i nie zastanawiając się długo wstała na nogi. Każdy cios zadany Oli, sprawiał ból w sercu Johna, który trzymany przez dwójkę agresorów musiał bezczynnie przyglądać się zaciętej walce.

-Nie dam ci się paskudo! – Zacisnęła pięść na mieczu i ze wszystkich sił próbowała odepchnąć napierającego na nią zamaskowanego przeciwnika.

Kula znowu zaświeciła, przez co Ola straciła świadomość ale nadal z całych sił starała się odepchnąć mężczyznę. Nagle poczuła dotkliwe zimno, Zamaskowany mężczyzna rozpłynął się w powietrzu, a prawdziwy stał za nią z wbitym mieczem w jej plecy.

-Nieeee! –Wykrzyknął zapłakany John próbując z całych sił wyrwać się z rąk zakapturzonych ludzi

 

Mężczyzna wyciągnął miecz z ciała dziewczyny i wytarł go z krwi o swoją szatę. Ola bezwładnie padła na ziemię. Zamaskowany człowiek spojrzał na Johna i wolnym krokiem zbliżał się do niego z zamiarem zabicia też i jego. Jednak przeszkodził mu w tym jeden z jego ludzi trzymających chłopaka, pokiwał lekko głową jak by zdał mu raport. Kiedy mężczyzna to zobaczył spojrzał swoimi bezdusznymi oczami na Johna chowając miecz. Dał swoim ludziom znak dłonią, by opuścili miasto. Cała trójka zasiadła na trzy dyszące siarką ciemne smoki i odlecieli w stronę pełni księżyca. Gdy mężczyźni zniknęli John podszedł do Dziewczyny leżącej we własnej krwi, delikatnie ją podniósł i mocno ścisnął jej ranę na brzuchu próbując zatrzymać krwawienie. Zaczął padać rzęsisty deszcz.

 

Ola bezsilnie otworzyła oczy i uśmiechnęła się do Johna – Ehhhh...... Cóż........Mogłam to bardziej przemyśleć.. Prawda? – Powiedziała cichym, drżącym, ale żartobliwym tonem. Jej oczy były zapłakane z bólu i świadomości co ją czeka, z uśmiechniętych ust ciekła krew. Dziewczyna z każdą chwilą robiła się bladsza a jej dotyk stawał się zimny, resztkami sił czule dotknęła twarzy chłopaka wycierając jego cieknące strumieniem łzy. John coraz bardziej ściskając jej intensywnie krwawiącą ranę krzyczał do niej jak najgłośniej potrafił, żeby nie zasnęła.

-Wytrzymaj! Wytrzymaj! – Powiedział zapłakanym głosem. Rozglądał się nerwowo po całym mieście jednak nie znalazł ani jednej osoby w pobliżu – POMOCY!....POMOCY!- Mimo wszystko próbował zawołać kogokolwiek.

- Olu!.. Wszystko będzie dobrze.. Tylko nie zasypiaj! – John spojrzał na dziewczynę i ujrzał serdeczny uśmiech, ale w oczach nie było już ani krzty życia. Jej ręka bezwładnie opadła z twarzy chłopaka, a jej ciało zrobiło się przerażająco blade, mimo wszystko serdeczny uśmiech pozostał na jej twarzy. Zapłakany chłopak przytulił martwe ciało dziewczyny, zwrócił się ku niebu krzycząc przeraźliwie. Wrzask nakierował Piotra do miejsca gdzie był John. To co ujrzał pierwszy raz od wielu lat wywołało u niego płacz. Obaj klęczeli nad martwym ciałem dziewczyny przez parę minut.

 

Po chwili Johnowi przypomniał się list, który Ola znalazła u niego w domu, wytarł łzy, wyciągnął go z kieszeni, otworzył, i zaczął czytać

 

"Drogi Johnie, przeczuwam, że zbliża się niebezpieczeństwo w oddali słychać ryki smoków, obawiam się, że to może być Białooki. Zapewne pamiętasz opowieści o nim za młodu. Chyba niestety wiem, po co tutaj przylatują. Musimy się skryć, bo inaczej świat, którego znamy przestanie istnieć. Zostawiam ci miecz, który zdobyłem podczas bitwy 30 lat temu, oby ci służył i strzegł cię przed wszelkim złem..." –Niestety dalsza część listu została zmyta przez deszcz. John po przeczytaniu tego listu miał jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi... Wiedział jednak, że Białooki pożałuje zabicia jego ukochanej...

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Naha 12.09.2014
    Suuuuper!!! :D Wciągnęła mnie ta seria. ????
  • Naha 12.09.2014
    Sory za te znaki zapytania =]
  • Ant 12.09.2014
    Pytasz mnie czy cię wciągnęła? :-)
  • Naha 12.09.2014
    Nie, tylko coś na komórce mi się pomliło i zamiast klikać wyślij pisało mi znaki zapytania -_-
  • Ant 12.09.2014
    Ja mam kropkę obok entera w tablecie:-)
  • LinOleUm 12.09.2014
    Woah. Pisz dalej, podoba mi się B)
  • MrGonzo 12.09.2014
    muszę się wam przyznać..... zacząłem to pisać prawie rok temu imam już gotowe 7 rozdziałów a 8 w drodze :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania