Pokaż listęUkryj listę

Marudzenia Szalonego Królika (15) Naprawmy służbę zdrowia

Szopka, jaką nam zorganizował PiS na spółkę z marketami dotyczącą zakazu handlu w niedzielę, przybrała wręcz groteskową formę. Po ponad trzech latach od wprowadzenia zakazu handlu w siódmym dniu tygodnia niemal wszystkie większe sieci handlowe są w tym dniu otwarte. Cud spowodowany zapisami ustawy pozwalającym na handel w niedzielę w przypadku, gdy jest się placówką pocztową, stał się faktem.

 

Przed wprowadzeniem ustawy poczta czynna była zazwyczaj od poniedziałku do piątku z małymi wyjątkowymi. Zmiana prawa spowodowała, że punkty pocztowe są w niemal każdym większym sklepie, czynne siedem dni w tygodniu. Tylko Poczta Polska wciąż w niedzielę jest nieczynna. A my na to wszystko, jak zwykle uśmiechamy się, kiwamy głowami i robimy zakupy w niedzielę. Bo czemu by nie?

 

Gdyby przyjąć, że ukrytym celem PiS-u było zwiększenie sieci punków pocztowych, to można z całą stanowczością powiedzieć: „Udało się!”. A jeżeli udało się, to może warto wyciągnąć z tego sukcesu właściwe wnioski?

 

Pierwszym mniej istotnym jest ten, że po prostu chcemy, by sklepy były czynne siedem dni w tygodniu i basta. Drugi, którego nie widać na pierwszy rzut oka, to pojawiające się możliwości kształtowania właściwych postaw sieci handlowych. Służba zdrowia ledwo zipie, brakuje lekarzy, a dostępność do nich jest fatalna i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić. Nikt też nie ma pomysłu na zmianę takiego stanu rzeczy. A rozwiązanie jest niemal na wyciągnięcie ręki.

 

Wystarczy nieco zmienić zapisy ustawy zakazującej handlu w niedzielę poprzez zastąpienie wyjątku związanego z punktem pocztowym, na gabinet lekarski. Pozostałe zapisy zostałyby niezmienione (m.in. możliwość otwarcia placówki, gdy sprzedaje właściciel sklepu). Wiem, głupio to brzmi, ale placówka pocztowa w sklepie, też wydawała się co najmniej dziwnym rozwiązaniem. A tak, siadamy i piszemy nowelizację ustawy.

 

Gabinet lekarski musiałby być otwarty w godzinach pracy marketu (niedziela), płatność za wizytę ustalono by w maksymalnej kwocie trzydziestu złotych, a ilość lekarzy i ich specjalizacja byłaby uzależniona od powierzchni i generowanych obrotów danego sklepu. Centra handlowe traktowano by jako całość, a ze względu na znaczną ich powierzchnię, w gabinecie byłby na przykład lekarz pierwszego kontaktu, ortopeda i psychiatra ?(szczegóły do opracowania). Mniejsze markety musiałby mieć jedynie lekarza pierwszego kontaktu. Można by konstruować wymogi w oparciu o obszar zajmowany przez market, przychody lub też ilość placówek. Trzy markety z tej samej sieci otwarte w niedzielę – jeden lekarz. Szczegóły zapisów byłyby oczywiście ustalone przez fachowców i spisane przez prawników.

 

Tak zmieniona ustawa mogłaby spowodować, że duzi gracze na rynku szukaliby lekarzy zarówno w Polsce, jak i za granicą. A rząd, pomógłby marketom poprzez zliberalizowanie przepisów dotyczących wykonywania zawodu lekarza osobom wykształconym za granicą. W końcu Polska boryka się z problemem braku lekarzy i proponowane rozwiązanie musiałoby iść w parze także z innymi zmianami prawa. Tutaj można byłoby się zastanowić, czy tymczasowo nie dać prawa wykonywania zawodu studentom z szóstego roku studiów po rocznej praktyce, którą mogliby odbyć w trakcie studiów. Na pewno trzeba podjąć kroki w zakresie szerokiego otwarcia specjalizacji, bo aktualnie w Polsce dostanie się na specjalizację, niemal graniczy z cudem. Warto także byłoby wprowadzić program rządowy mający na celu sprowadzenie lekarzy do Polski. Jednorazowa zachęta finansowa mogłaby skusić niejedną osobę. Może pojawiły by się firmy specjalizujące się w sprowadzaniu lekarzy?

 

Wracając do marketów, czy by się im to opłaciło? Wydaje się, że tak. Cztery dni w miesiącu z zakazem handlu to duża dla nich strata, a zatrudnienie lekarzy to stosunkowo niewielki koszt. Pozostaje jedynie kwestia czasu, w końcu placówki pocztowe także nie pojawiły się od razu. Czy ktoś się na to odważy?

 

Co by się stało jednak, gdyby zmiana nie przyniosła pożądanych skutków i markety byłyby zamknięte w niedzielę? Po prostu nic, sklepy były zamknięte, a to o to chodziło ustawodawcy. A gdyby się udało? W niedzielę za niską cenę można będzie iść do lekarza i wydaje mi się, iż wiele osób by z tego skorzystało. W końcu dostęp do lekarzy byłby łatwiejszy.

 

Wiem, właśnie uszczelnia się ustawę i kierunek jest zupełnie inny. Szkoda.

 

Zresztą, moja propozycja jest tak nietypowa (a może bezczelna?), że pewnie będzie wyśmiana. Ale jak już się pośmiejemy, to przemyślny to jeszcze raz. Bo czemu nie??

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Tjeri 19.09.2021
    Ech.
  • Józef Kemilk 19.09.2021
    Najpierw miało być "ha, ha" a
  • Tjeri 19.09.2021
    Józef Kemilk sorki. Tak jakoś spontanicznie zechowałam. No w każdym razie mnie nie śmieszy. Wiem, że takie tematy powinno się obśmiewać, ale wielotematyczna tragedia wokół tylko mnie smuci.
  • Tjeri 19.09.2021
    *wielopoziomowa a nie wielotematyczna miało być.
  • Józef Kemilk 19.09.2021
    Tjeri Bo to propozycja poważna. Zazwyczaj (jak nie zawsze) podmioty prywatne lepiej radzą sobie od państwa, dodatkowo w Polsce jest przyzwolenie na mijanie prawa, więc czemu nie spróbować. Nic się nie traci, a zyskać można, czyli mamy grę bez ryzyka z szansą na sukces. A że dziwnie, być może dla większości idiotyczne
  • Tjeri 19.09.2021
    Józef Kemilk powinnam pominąć milczeniem. Ale napiszę:
    Albo nie. Jednak pominę. :D
  • Józef Kemilk 19.09.2021
    Tjeri Spoko, mnie zawsze uczono, by myśląc nie robić sztucznych barier. Podaj jeden negatyw proponowanych zmian (pomiń dopuszczenie studentów szóstego roku z roczną praktyką - w tym przypadku negatywy będą)
  • Garść 19.09.2021
    Świetny pomysł dla dużych sieci. I dla potencjalnych pacjentów, bo nawet prywatnie czeka się tygodniami na wizytę u specjalisty.
    Koszt wyposażenia (plus uzupełniania) gabinetu i podatki od dochodów za pracę lekarza ponosiłaby sieciówka.
    Premia w postaci extra wyjazdu też na jej koszt.
  • Józef Kemilk 19.09.2021
    Nie wiem czy na serio piszesz, ale teraz jest źle i będzie gorzej (starzenie się społeczeństwa i lekarzy też). Oczywista rzecz to szkolenie większej liczby lekarzy i specjalistów oraz stworzenie tzn "łowcy lekarzy" którzy by szukali ich za granicą (np. Ukraina, Białoruś), oczywiście za opłatą. A dostęp w przychodniach marketowych w niedzielę to przecież wspaniała rzecz. Teraz zdani jesteśmy na SOR i wielogodzinne czekanie. A tak, szansa jest
  • Garść 19.09.2021
    Józef Kemilk, jak najbardziej serio.
    To dobry pomysł!
  • Józef Kemilk 19.09.2021
    Garść ?
  • Narrator 20.09.2021
    Niestety będąc oderwanym od polskiej rzeczywistości nie jestem w stanie ocenić Twojego pomysłu.

    Ale ogólnie nasuwa mi się następujący wniosek: Łatwo jest planować, układać w głowie, gorzej to wdrożyć i pilnować, żeby działało zgodnie z planem. Wystarczy jakiś przeoczony drobiazg, a najlepiej ułożone rozwiązanie wali się na łeb. Gdyby to było takie proste jak piszesz, już dawno by o czymś takim pomyślano. Dobry projekt powinien właścicielowi przynosić wymierne korzyści, a tutaj widocznie nie ma żadnych. W końcu o wszystkim decyduje pieniądz.

    A tak na marginesie, zakaz handlu w niedzielę jest rzeczą niepojętą. W Australii nikt by w to nie uwierzył, a nawet gdyby uwierzył, to by się pukał w czoło, co za despota to wymyślił. Czy Polacy to bezwolne barany, żeby za nich decydować kiedy robić zakupy?

    Pozdrawiam.
  • Józef Kemilk 20.09.2021
    Często "drobiazgi" są wprowadzone celowo, a później się naprawia tzn dziury.
    Co do wprowadzenia czegoś sensownego, to wydaje się rzeczą niesamowicie trudną (grupy interesy).

    Początek aktualnego problemu niedoboru lekarzy to połowa lat 80-tych, gdzie Pan Jaruzelski zarządził, że kształcimy za dużo lekarzy i zmniejszył liczbę studentów z 10 do 3 tys. Może wtedy był to dobry pomysł, nie oceniam. Niestety dopiero od bodajże około 2010 r zwiększano liczbę miejsc na studiach medycznych (w 2010 r. około 3 tys. aktualnie około 10 tys), tym samym mamy stosunkowo starych lekarzy, olbrzymi ich niedobór i przyszłość jeszcze gorszą (lekarze odejdą na emerytury lub też odejdą z tego świata). Sytuację dodatkowo pogorszył wyjazd części lekarzy do bogatszych państw UE.

    Wydaje się, że zwiększenie liczby miejsc na studiach, gdzie większość uczelni jest państwowych nie powinna stanowić problemu. Chętnych na takie studia było i jest wielu (kilkanaście osób na jedno miejsce). Potencjał był i został zmarnowany w latach 1990-2010. Na szczęście w końcu to zauważono, tylko trudno nadgonić dotychczasowe zaniechania. Kandydatów wciąż dużo.

    Moje propozycje są dosyć niestandardowe, ale musimy się ratować, bo nadciąga katastrofa w służbie zdrowia. Średni wiek lekarza to 52 lata, lekarza specjalisty 54 lata (wiek emerytalny mężczyzn 65 lat, kobiet 60 lat). A więc niedługo czekają nas masowe odejścia. Musimy pozyskiwać lekarzy z zewnątrz (inne kraje) i to mogłyby robić wyspecjalizowane firmy (oczywiście odpłatnie), można ściągnąć lekarzy, którzy wyjechali (dosyć trudne, ale nie niemożliwe). No i musimy otworzyć możliwość robienia specjalizacji, co ostatnio się robi

    A propozycja, by markety zajęły się tym, to realizm Polski. Z otwarciem placówek pocztowych (wymóg prowadzenia handu w niedzielę) poradziły sobie wzorowo. W Polsce niemal specjalizujemy się w wychwytywaniu dziur w prawie i ich wykorzystywaniu. Tutaj dziura byłaby celowa, a profit dla marketów do przemyślenia. Nie pójdą w tym kierunku - trudno, a gdyby poszły to zyskujemy.

    Co do zamknięcia sklepów w niedzielę, to specyfika nie tylko Polski (m.in. Niemcy, Austria, Szwajcaria). Tak to już jest, co kraj to obyczaj.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania