Marudzenia Szalonego Królika (21) Kruchy rynek kryptowalut
Rynek kryptowalut wszedł w kolejną fazę ostrego zjazdu w dół. Dla ludzi nieznających rynku – spadki rzędu 60% wiodących kryptowalut, takich jak Bitcoin czy też Ethereum mogą być szokujące, jednak jest to specyfika tego rynku. Po prostu można dużo zarobić, jak i stracić i od rozsądku handlujących zależy, po której stronie się znajdą. Pokazuje to jednak, jak kruchym i płytkim rynkiem są kryptowaluty. Co prawda jest tysiące jak nie dziesiątki tysięcy kryptowalut, jednak kapitalizacja całego rynku to niewiele ponad bilion dolarów, w tym około połowy przypada na bitcoina. Niby dużo, jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że jest to rynek ogólnoświatowy to nie jest to duża wartość, a więc perspektywy wzrostu niemal nieograniczone. Tylko, czy "nic" powinno być aż tyle warte? Jest to pytanie wszystkich tych, którzy nie widzą żadnej wartości w kryptowalutach. Jest jednak spora grupa wierzących, a czy wiarę można wycenić?
Luna – antybohater rynku ostatnich dni, wraz z powiązanym z nią stablecoinem UST pokazał, jak krucha może być wiara. Nim trzy razy kur zapiał wartość Luny spadła z około 100 dolarów do 0,00017 USD. By bardziej uzmysłowić skalę krachu, wystarczy powiedzieć, że w ciągu kilku dni osoba z majątkiem wycenianym na 590.000 USD została z jednym dolarem. Masakra. A wszystko wyglądało tak pięknie. UST co do zasady, dzięki zastosowaniu najbardziej nowoczesnych i oczywiście najbardziej bezpiecznych algorytmów miał odwzorowywać wartość jednego dolara, a Luna była tego gwarantem. I tak było. Do czasu niestety. Atak na UST pociągnął na dno Lunę, gwarantującą wartość stablecoina i stało się to, co musiało. UST wart jest około sześciu centów, a przecież powinien dolara. Czy za miesiąc UST, czy też Luna będą miały jakąkolwiek wartość? Ten, kto zna odpowiedź, może zostać milionerem, a kto lubi grać w totolotka, czy też inne gry losowe, może potraktować zakup Luny niczym kupno losu, gdzie znaczna wygrana jest nieco bardziej prawdopodobna, niż w totolotku.
Czym w ogóle są stablecoiny i po co one są? Podatki proszę państwa, bo w końcu śmierć i podatki to jedyne pewniki na świecie. Stablecoiny są wirtualnymi walutami odwzorującymi wartość faktycznych walut: USD, EUR, czy też naszej złotówki. Nie są jednak walutami prawdziwymi, więc dopóki ich nie wymienimy na oficjalne waluty, to nie zapłacimy podatków. Proste rozwiązanie, niestety jak widać niosące za sobą znaczne ryzyko. UST był trzecim co do wielkości stablecoinem, a więc pojawia się pytanie, czy zaatakowany zostanie także największy stablecoin – USDT? Odpowiedź jest oczywista. Takie ataki będą i były. Pytanie, czy jeden z zamachów się uda? Jeżeli tak, to wartość kryptowalut ma szansę wyparować równie szybko jak wartość Luny, jeżeli jednak USDT wytrzyma, a jest duże prawdopodobieństwo, że tak się stanie, to po bessie na rynku kryptowalut, ponownie zawita słońce i nie wykluczone, że bitcoin będzie kosztował sto tysięcy dolarów, albo i więcej.
By to się stało, otoczenie rynkowe także musi się zmienić, a na to jeszcze poczekamy. W USA przestaje się drukować pieniądze, podnosi się stopy procentowe, a to nie jest dobry czas do inwestowania. W końcu pojawią się inwestycje bardziej bezpieczne i chociaż w części chroniące przed inflacją. Całkiem możliwe, że powraca czas obligacji, a więc giełdy i krypto wciąż w dół.
Aż pewnego dnia, gdy prawie nikt nie będzie wierzył, że giełdy i krypto się odrodzą, one powoli będą piąć się w górę. Najpierw będzie się mówiło jedynie o kruchej korekcie, ale to będzie początek kolejnego baloniku, na który tak zwana ulica zwróci uwagę, gdy ten będzie tuż przed pęknięciem.
Gdy zdecydujemy się na inwestowanie w kryptowaluty to miejmy na uwadze, że wiele z nich jest najzwyklejszym w świecie oszustwem. Kryptowalutę da się stworzyć w parę godzin, a więc może to zrobić dosłownie każdy! Trochę trudniej wejść na giełdę, ale tylko trochę. Nieco marketingu, vlogerów zachwalających nasz produkt i zaczyna się golenie frajerów. A więc uważajmy na oszustów, bo kryptowaluty mają także tę wadę, że trudno udowodnić machlojki ich twórcom. Po prostu projekt nie wypalił i tyle, a my straciliśmy pieniądze.
Na koniec najważniejsze, jeżeli decydujemy się na jakąkolwiek nieco bardziej ryzykowną inwestycję, to przeznaczmy na nią tyle środków, ile możemy stracić. Ani grosza więcej.
Komentarze (42)
Stablecoiny są potrzebne kryptowalutom, tak samo jak waluty towarom. Bez tego ani rusz. Jedyne co może się udać i mieć sens to metavers.
Stable-coin to jak sama nazwa wskazuje moneta stabilna. Stabilizuje wycenę stablecoina. Przeczytaj moje ostatnie zdanie. Czyli stablecoin stabilizuje się sam. I teraz mamy dwa modele - stabilizujemy wycenę stablecoina w oparciu o pieniądz fiducjarny np. dolarem lub stabilizujemy go na przykład inną kryptowalutą albo stabilizujemy go kruszcem - np. uncją trojańską złota.
I teraz na czym polega cały przekręt stablecoinów. Jeżeli istnieją "market makers" ( po polsku animatorzy rynku), którzy stabilizują cenę danego "stejbla" wykupem i odsprzedażą, to mamy rynek ciągły stablecoina. Jeżeli cena jest stała to jest wprowadzany fixing, w jakimś interwale czasowym, np raz na dzień i wtedy można bez ograniczeń nabywać i sprzedawać po danej cenie.
Kiedy załamuje się ten "Ambergold"? Wtedy, gdy animatorzy rynku przestaną wymieniać stablecoiny na oryginalny instrument bazowy - dolar, inne krypto lub złoto. Teraz sobie trochę poczytałem o luna - terra i widzę, gdzie się wysypał ten system. Pewnie animatorzy a zarazem założyciele tej piramidy dodrukowali (doemitowali) maksymalną ilość stablecoinów (wolno im, bo to jest rynek nieregulowany w swojej istocie) i szybko wymienili na lunę. Zbili cenę niemal do zera i ogłosili "atak". A lunę sukcesywnie zamieniali na walutę tradycyjną.
Więc do Twojego zdania się odniosę w ten sposób - kryptowaluty służą stablecoinom do oszukiwania "inwestorów" na prostej zasadzie znanej od wielu dziesięcioleci: trzy karty , trzy kubeczki i inne gry, gdzie ludzie są oszukiwani na targach, bazarach i innych miejscach publicznych jak małe dzieci.
Faktem jest, że krypto bardziej ryzykowne, to i ich fundamenty (Stablecoiny) bardziej kruche niż realna gosodarka. A tam tradycyjne waluty zżerane przez inflację i rządy dbające o utrzymanie takiego stanu rzeczy. Pozostają metale szlachetne, a tam zaniżanie cen, przede wszystkim srebra. Parę banków ukarano już za to. Jednym słowem trudne rynki w naszych czasach.
Wyobraź sobie, że znam Twój adres i przysięgam Ci wymieniać moje podpisane kodem zwykłe kartki papieru na dolary. To znaczy ja daję Ci kartki, Ty mi dolary. Czy zgodzisz się na taki interes?
Pewnie nie, bo pierwsze pytanie jakie zadasz: co ja z tego będę miał? Więc musi być jakiś benefit. Powiedzmy, że ja sprzedaję Ci te kartki za dolara, ale po roku odkupię Ci je za dolara i 10 centów. Wtedy wiesz, że rentowność jest na poziomie 10 % rocznie, liczona w dolarach. Czy dalej sprzedaż mi dolary za kartki z kodem? :) Zaczniesz się zastanawiać. Ale jak jeszcze wydrukuję reklamę w prasie, że za Twoje dolary kupuję złoto i na nim zarabiam 30%, a Tobie tylko oddaje jedną trzecią zysku, będziesz miał więcej pewności.
Masz doświadczenie z tego handlu, czy piszesz na podstawie "internetu"?
kapitalizacja tego środka płatniczego USDT wynosiła około 73 miliardy dolarów ( pomijam fakt, że nie sposób tego sprawdzić, bo na skutek niestosowania się prawa rachunkowego , te jednostki mogą najzwyczajniej w świecie kłamać i nikt im nic nie zrobi). Jaki zarobek ma firma która emituje ten środek płatniczy? Prowizja płacona przez giełdy? Jeżeli tak, to można się domyślić, że jeżeli w ten sposób zarabia to kradzież USDT będzie następowała poprzez upadanie giełd i wypłatę dolarów u emitenta. Sam emitent może być czysty.
Rynek kryptowalut to świat przestępczości. Jeżeli chcesz się dowiedzieć pewnego dnia, że twoje USDT już przestały istnieć, bo upadła sp. zoo to graj dalej.
Pozdr
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania