Marudzenia Szalonego Królika (8) Monopol
Nieco ponad trzydzieści lat temu wydawało się, iż w Polsce era socjalizmu się skończyła, a zaczął się okres wolności i kapitalizmu. Cóż, przyznaję, że to były moje pobożne życzenia i wynikały z niewiedzy i naiwności.
PRL kojarzył mi się z instytucjonalnym zezwoleniem na monopolizację niemal każdej dziedziny życia. I tak w polityce mieliśmy konstytucyjnie zagwarantowaną przewodnią rolę Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W telefonii mieliśmy prawnie zagwarantowany monopol Telekomunikacji Polskiej, w bankowości królował Narodowy Bank Polski, tankowaliśmy na "wspaniałych" stacjach CPN, a zakupu robiliśmy w Gminnych Spółdzielniach (GS-ach). Może i nasze rodzinne monopole nie musiały się martwić o konkurencję, niestety klienci nie mieli z nich zbyt wiele pożytku. By posiadać telefon trzeba było mieć znajomości, paliwo było na kartki, w sklepach były pustki, a w banku kredyty były dobrem rzadkim, za to pieniądze produkowano w nieograniczonych ilościach. Nie ma co ukrywać, monopole degenerują rynek i ich najważniejszym celem nie jest dobro klienta, a utrzymanie swojej pozycji.
Po 1989 roku na fali euforycznej wiary w kapitalizm pozwolono na rozbicie monopolu bankowego i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rynek odżył, a jakość usług zdecydowanie wzrosła. Cóż takiego się stało, że rynek tak diametralnie się zmienił. Po prostu powstała konkurencja, wymuszająca na bankach świadczenie usług na coraz wyższym poziomie. To samo zadziało się na stacjach paliw i we wszelakiego rodzaju sklepach. Klient nie był już petentem i to od niego zależało, czy dana firma przetrwa, czy też nie. Panowała wolna konkurencja, a my pożegnaliśmy się z monopolami. Ale czy aby na pewno?
Niestety w dłuższym okresie czasu kapitalizm nieuchronnie prowadzi do monopolu. Duże firmy chcą być jeszcze większe i systematycznie budują przewagę konkurencyjną. Wypuszczają coraz to nowe produkty, przejmują pojawiające się na rynku firmy, które w przyszłości mogą stanowić dla nich konkurencję oraz łączą się w coraz większe twory. Krok po kroku żegnany się z wieloma podmiotami i przechodzimy z niczym nieograniczonej konkurencji do rynku, gdzie działają oligopole. Nie odczuwamy pogorszenia jakości świadczonych usług, ale czy aby na pewno? Co pewien czas słyszymy o nielegalnych zmowach cenowych, o podziale rynku na dane obszary. Powoli konkurencja odchodzi w siną dal, a na rynku działa kilka doskonale rozumiejących się podmiotów.
Rynek jest podzielony i nie ma miejsca na nowe podmioty, a gdy istnieje szansa pojawienia się konkurenta, to po prostu zostaje on przejęty. Znany wszystkim Facebook przejął WhatsApp, Instagrama oraz mniej znane firmy takie jak Jio Platforms (telefonia komórkowa), Oculus (technologia wirtualnej rzeczywistości), CrowdTangle (programy śledzące), Face.com (rozpoznawanie twarzy), Pebbles ("przenoszenie" ciała do wirtualnej rzeczywistości). Wymieniłem tylko niewielką część firm, które padły łupem tego internetowego giganta. Na naszych oczach tworzy się globalny monopolista internetowy, który już teraz kształtuje nasze poglądy, daje nam rozrywkę i pozwala na kontakt ze znajomymi.
Niestety jak to bywa z molochami, gdy poczują się naprawdę ważni, a tak właśnie jest między innymi z Facebookiem, to zaczynają prowadzić politykę, która nie będzie już zadowalała wszystkich użytkowników. Klient nie jest już panem, a ponownie petentem, który musi wkupić się w łaski pana. A jeżeli jest niesforny, to po prostu zostaje odcięty od usług. Tak właśnie postępuje Facebook, a użytkownik traci kontakt ze swoimi "wirtualnymi" znajomymi. Trump, Korwin, dla nich nie ma miejsca. A gdy algorytmy staną się jeszcze sprawniejsze, to miejsca może braknąć także dla mnie i innych myślących inaczej. Co gorsza, nie będę miał gdzie uciekać, gdyż konkurencja jest systematycznie wycinana lub przejmowana. Powstaje prywatna cenzura, z którą jeszcze trudniej walczyć, niż z tą państwową.
Pozwoliliśmy na zmonopolizowanie znaczącej części Internetu, na przejęcia firm i utraciliśmy nieco wolności. Niestety tendencja do tworzenia coraz większych podmiotów nie dotyczy tylko Internetu. Na rynku chemicznym w 2016 roku mieliśmy głośne przejęcie Monsanto Company Inc przez Bayer AG. Powstała grupa, która między innymi ma patenty na wiele gatunków ziaren siewnych. W 2013 Sąd Najwyższy USA wydał wyrok, w myśl którego wyczerpanie prawa z patentu (do ziarna) nie oznacza, iż pozwala się farmerowi reprodukować opatentowane nasiona bez zgody Uprawnionego. Po prostu nie możesz zasiać z ziarna, które zbierzesz. Monsanto to też podmiot, który nie raz truł społeczeństwo i nic wielkiego mu się nie stało. Wielkie korporacje mają pieniądze, wynajmują najlepszych prawników, którzy przekonają każdego sędziego, że gówno, to wyśmienite i niesłychanie zdrowe ciasteczko. A gdy są jakieś problemy, to zazwyczaj pieniądze złamią niejednego prawego człowieka, ewentualnie pozwolą na likwidację problemu.
A oto produkty Monsanto: Aspartam dodatek do żywności, który może prowadzić do nowotworów mózgu i układu limfatycznego (nie udowodniono takowego działania); Polichlorowane bifenyle – właściwości rakotwórcze, Roundup – pescytyd w wielu krajach zakazany, z powodu jego toksyczności. Produkty Bayer AG też miały złą sławę, na przykład Cyklon B używany w komorach gazowych.
Oczywiście posiadanie znaczącego udziału w rynku ma także inne negatywne skutki, a jednym z nich jest znana prawda "za duży, by upaść". Tym samym upadek Deutsche Banku, czy też J.P.Morgan Chase & Co może, doprowadzić do znaczących perturbacji na rynku krajowym, czy też globalnym. Państwo stało się zakładnikiem olbrzymów i nie umie się przed nimi bronić. Co gorsza wspiera ich z całych sił, udzielając różnorakich ulg i zwolnień podatkowych, byle by tylko wybudowali fabrykę. To są tysiące nowych miejsc pracy. Tysiące powodów do szantażu. A branży zagrożonych monopolem jest coraz więcej. Energetyka, przemysł petrochemiczny, samochodowy, telekomunikacja, produkcja AGD, zagospodarowywanie odpadów, a to oczywiście nie wszystko.
Prawo wyboru systematycznie kurczy się, a obrona jednostki przed koncernami niedługo będzie tylko iluzją. Tracimy wolność nie tylko dlatego, że mamy coraz bardziej zawężony wybór, ale przede wszystkim dlatego, że kurczy się liczba dziedzin, gdzie sami możemy prowadzić działalność. Pandemia tylko przyśpieszy ten proces. Chcesz prowadzić sklep, siłownię, klub fitness, gabinet dentystyczny czy też usługi sprzątania. Nie da rady, musisz wykonywać te usługi pod skrzydłami wielkich korporacji, które udzielą ci licencji na działalność. To one będą za ciebie decydować jaki towar kupić, jakie usługi oferować i za ile. Pełna standaryzacja. Taka czeka nas przyszłość, jeżeli nie obronimy się przed nadmierną koncentracją firm. Nie będzie klasy średniej, a więc tej, która z natury była najbardziej niezależna. Będziemy pracować albo na rzecz państwa, albo na rzecz międzynarodowych korporacji, ewentualnie dostaniemy dochód gwarantowany.
Mając na uwadze, jak niebezpieczne stały się międzynarodowe molochy, które są zagrożeniem naszych wolności, w tym także wolności słowa, państwo musi stanąć po stronie coraz bardziej stłamszonej większości. Tym samym powinno powstać globalne porozumienie, na mocy którego zostanie stworzone prawo antytrustowe oraz silne urzędy antymonopolowe, które z jednej strony nie pozwolą na niekontrolowany wzrost korporacji, z drugiej zaś uniemożliwią blokowanie konkurencji poprzez przejmowanie nowych podmiotów. Jeżeli chcemy mieć prawo wyboru, to musimy dążyć do rozbijania wielkich międzynarodowych molochów.
Stwórzmy prawo uniemożliwiające przejmowanie zbyt dużego udziału w rynku. Zbudujmy algorytmy, dajemy limity i gotowe. Wyliczenia mogą być oparte o procentową liczbę klientów danego podmiotu, wielkość przetwarzanych danych, wielkość przychodów. Można z tego tworzyć miks, a nad wszystkim niech czuwa urząd antymonopolowy. Jeżeli chcemy żyć w wolnym państwie, to niestety czasami musimy pozwolić na jego nieznaczne ograniczenie dla tych najsilniejszych.
Jeżeli nic nie zrobimy, może się okazać, że jedynym naszym wyborem będzie elektryczne auto jednego koncernu (VW lub PSA), które jedynie możemy czasowo wynająć, bo nie stać nas na jego zakup. W Internecie będziemy mogli korzystać z produktów jednego koncernu (Facebook/Youtube), na stacjach paliw będziemy tankować u tego jedynego, najlepszego (Schell, BP Petrol), a lekarstwa kupimy u jednego dostawcy (Johnson & Johnson lub Pfizer). Biada nam, gdy spróbujemy się sprzeciwić, nie chcemy przecież wylądować poza społeczeństwem.
Wolność jest wtedy, gdy mamy wolny wybór i możemy swobodnie się wypowiadać. Monopol nie gwarantuje nam tego, tak samo zresztą jak państwo opiekuńcze, które dusi prywatną inicjatywę i powoduje, że prowadzenie własnej działalności jest niemal niemożliwe. Wysokie podatki, koncesje, zezwolenia, wysokie koszty wejścia na rynek odstraszą większość z nas, są za to jednak idealnymi warunkami dla monopolistów.
Właśnie przychodzi ich czas. Czas globalnych monopoli. A co z naszą wolnością? A co znaczą słowa "wolność"? Pewnie na potrzeby nowej teraźniejszości definicja "wolności" ulegnie zmianie. Więc nie musimy się martwić. Wolność będzie na pewno, nie wiemy jedynie, co będzie znaczyło to słowo .
Komentarze (64)
Natomiast nadal widzę sprzeczność w Twoich poglądach. Minimum państwa? Przeciwnie. Jesteś za potężnymi regulacjami i ogromnym wpływem państwa na rynek (a w konsekwencji - nie tylko).
Być może taka ingerencja wyszłaby na dobre (nie potrafię sobie wyobrazić). Ale czy aby nazwiesz to bez problemu "wolnością", o której cały czas mówisz?
Może nie da się po prostu przy jakiejkolwiek państwowości być wolnym na sto procent...
Nie uderzam w słuszność Twoich spostrzeżeń, tylko stwierdzam, że widzę sprzeczność w poglądach.
"A jak zablokujemy lwa, to wszyscy przeżyją." A może podobną logiką można wytłumaczyć zablokowanie takiego Trumpa? Każde ograniczenie wolności jest... ograniczaniem wolności. :))
Wolność, ingerowanie państwa... Zakładasz to samo co inni, tylko wybierasz inne obszary do manipulacji. :)
Do kota domowego podobny.
Lwem go nie nazwałam. Wskazuję logikę opartą na tym samym mechanizmie. Treści mogą się zmieniać. ;)
Abstrahując od pewnej hipokryzji, którą tu dostrzegam, zgadzam się, że podporządkowanie monopolistom nam nie posłuży.
No, ale przejdźmy do realu. OFE. Było ich chyba, może jeszcze są? kilkanaście, jeśli nie ponad dwadzieścia. I co? Wszystkie naliczały podobne koszty manipulacyjne, wszystkie podobnie głupio inwestowały, wszystkie ponosiły straty. Niby mieliśmy wybór, ale co z tego, jak finał dla wszystkich uczestników zabawy pod przymusem był taki sam?
Co do złego inwestowania to się nie zgodzę. W końcu dopóki gotówka płynęła zyski rosły, a giełda pęczniała. Jak przycięto strumień pieniędzy, to pojawiły się straty, a giełda zaczęła szorować po dnie. Wszystko sterowane przez państwo. A przecież można było pozostawić kasę ludziom.
A co do treści.
I ja dostrzegam sprzeczność o której piszę Tjeri.
W imię wolnego wyboru godzisz się na potężną ingerencję państwa.
A ono z reguły ogranicza wolność w imię jakiś celów.
To w końcu zdecyduj się - liberalizm, czy etatyzm.
Ekonomika kończyłem 40 lat temu.
Ale wiadomo o co chodzi.
I zachłystuj się swoją niezmierzoną wiedzą po komunie.
Bez odbioru.
I wyjaśnijmy sobie jedno. Za komuny wychodzili prawdziwi magistrowie z wyższym wykształceniem i obyciem.
To, co wychodzi teraz to tragedia intelektualna.
Nie obrażaj więc mojego pokolenia i poziomu nauczania tylko dlatego, że pomyliłem termin, którego uczyłem się 40 lat temu w szkole średniej.
Monopole naturalne (prywatne) zawsze są lepsze od państwowych, bo nie generują czynników szkodzących biznesowi.
Każdy monopol naturalny prędzej czy później znajdzie konkurencję. Twitter już jest częściej używany od Facebooka.
Wszystkie wielkie media społecznościowe oprócz plusów niosą zagrożenia, w tym kształtowanie opinii. Racja, ale jeśli np. w UE wyrówna się (algorytmem) zasięg, zyski, ilość użytkowników każdemu z nich, to najbardziej ucierpią właściciele kont. Media internetowe część po prostu usuną, nie chcąc narazić się na kary finansowe czy blokowanie za przekraczanie limitów.
Paranoja jak z ilością osób przy choince w czasie pandemii. Policja przyjdzie i wlepi mandat, może i gościom za przybycie, w końcu nieznajomośc prawa nie usprawiedliwia.
Władza – państwo – zaproponuje nam wigilię u neonazistów, bo tam akurat są wolne miejsca. Grunt to sztucznie wymuszana równość w biznesie, tu ideologicznym.
Informacja i komunikacja to najbardziej chodliwe towary. Nie można ich reglamentować. Instaluję sobie różne aplikacje społecznościowe, sprawdzam jakość, atrakcyjność i wybieram lub korzystam równolegle.
Na pewno ze wszystkich ze względu na moje poglądy mnie nie usuną, w końcu u płaskoziemców na wigilii też był niedomiar.
Co z naszą wolnością? A kiedykolwiek była? Taka nieograniczona? Wolnym na 100% można być jedynie w swoim umyśle, o ile jakaś choroba psychiczna go nie uwięzi w psychozach lub demencji.
Co do Tweetera, to jest on zupełnie inny od Facebooka. Tweeter to możliwość napisania 140 słów (chyba, że była zmiana), a Facebook to ogrom usług: filmy, rozmowy, maile, itd.
Istnieje zasada, by nie uzależniać się od jednej osoby/podmiotu. Uniemożliwiajnie powstawania monopoli jest zbieżne z tą zasadą.
A tak w ogóle dzięki za docenienie.
Pozdrawiam
Czyli poligamia? :)
"Zawsze to dobrze poznać swoich przeciwników, ich sposób myślenia". - na jednej platformie społecznościowej szybciej, łatwiej można to zrobić, bieganie po kilku zabiera czas.
Jedna wspólna wigilia wszystkich poglądów.
Byle w jej trakcie, każdy się informacją dzielił, nie wypraszał nowo wybranego gospodarza:)
Pozdrawiam.
Za coś innego... :)
Takie moje zdanie.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
Wszelkie gatunki w tym i człowiek mają to do siebie, że muszą prowadzić jakaś ekspansję. Czyli by się rozwijać, musimy mieć nowe cele. Mogą to być głębiny oceanów, a może być kosmos. Wszystko jedno, byle wózek wciąż szedł do przodu, a z tym mamy problem. Konsumpcja niestety będzie podstawą i nie da się wiele zrobić. Zawsze będą jednostki, które mniejszą uwagę będą przywiązywać do bogacenia się, ale to tylko mniejszość.
"Rewolucja przekazu informacji od książki przez gazety, radio, tv do Fcbook - to jedno, monopole producentów to drugie" - oczywiście, że to inne sprawy, tak jak i zmiana sposobu komunikacji (dyliżans, później maszyna parowa idt.), tylko nie zmienia faktu, że Facebook jest niemal monopolistą na swoim rynku.
Co do Altria Group, Inc to jest jeden z potworków, o których się nie mówi, a jest. Pozwoliliśmy na powstawanie czegoś takiego, a ja chciałbym z tym walczyć. Czy się da? na pewno są ludzie, którzy mogą wymyślić skuteczne metody.
Dzięki za komentarz.
Co do postępu, to w ostatnim czasie jest on ogromny, tylko nie nie dotyczy to tradycyjnych branż, a tych nowych. W biotechnologii mamy tabletki, które są zasilane naszymi sokami żołądkowymi i samodzielnie sterują dawkowanie leku (lek na dwubiegunowość), by w końcu rozpuścić się w organizmie. Mamy już możliwości, by człowiek poczuł sztuczną protezę, wszczepienie czipu, o czym często się mówi w teoriach spiskowych lub też końca świata, nie jest żadnym problemem. Zresztą tak naprawdę nie jest on potrzebny, bo człowieka poznajemy poprzez jego odcisk palca, skanowanie oka lub też inne sposoby.
Metody śledzenia człowieka są niemal doskonałe. W kosmos wysyłamy teleskopy, które odkrywają po kilka planet dziennie. Przygotowujemy się do prywatnych lotów na Marsa. Kasy w sklepach są samoobsługowe, a na infolinii obsługuje nas bot. Sztuczna inteligencja co rusz jest likwidowana, bo staje się nie taka jaka miała być. A fizyka kwantowa też idzie do przodu, udaje się robić "teleportację" informacji, a co nas jeszcze czego, tego nie sposób przewidzieć.
Postęp jest szybszy niż kiedykolwiek, tylko chyba nie ma się z czego cieszyć.
Pozdrawiam
pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania