Pokaż listęUkryj listę

Marudzenia Szalonego Królika (18) Inflacja

Partie opozycyjne co rusz biegają po salonach europejskich i donoszą o łamaniu praworządności w naszym kraju. Instytucje europejskie walczą o przywrócenie status quo w polskim sądownictwie, Parlament Europejski naciska na Polskę w zakresie umożliwienia aborcji w naszym kraju, zaś TSUE, a właściwie jedna sędzina z Hiszpanii próbuje zamknąć nam kopalnię Turów. Ponadto prawdziwi Europejczycy najpierw walczyli o naszą konstytucję, a teraz walczą, by ta sama konstytucja była mniej ważna od umów międzynarodowych. Robią to, chociaż w traktatach o tym ani słowa. Ot taka walka polityczna. W Parlamencie Europejskim o demokrację i wolność w Polsce walczą między innymi panowie Cimoszewicz, Miller oraz Belka. W końcu mają oni największe doświadczenie w temacie demokracji ludowej. Już w PRL-u walczyli o lepszą przyszłość dla mieszkańców miast i wsi.

 

Z jednym jednak wszyscy zgadzają się w stu procentach (a może i więcej, bo w końcu panuje nowa ekonomia). Trzeba drukować pieniądze i utrzymywać stopy procentowe na niskich poziomach. Cały postępowy świat wie, że banki centralne nie mogą być niezależne od władzy i muszą robić to, co władza zechce. Europejski Bank Centralny, FED, jak i nasz NBP zamienili się w cudotwórców, którzy wyczarowują każde pieniądze, a stopy procentowe utrzymują na realnie ujemnych poziomach. Co prawda w czasach dawnej ekonomi, mówiono że takie działania nie przynoszą dobrobytu a inflację, ale to przecież były dawne czasy. Teraz jest inaczej. W końcu to nie jest późny PRL. Tylko dlaczego wydaje się, że jednak jest i objął swoimi mackami cały zachodni świat? W Niemczech odnotowano inflację na poziomie 4,5%, w USA 5,3%, na Węgrzech 5,3%, w Hiszpanii 5,5%, a w Turcji 19,6%.

 

W Polsce osiągnęliśmy inflację niemal siedmioprocentową (6,8%) przy stopach procentowych na poziomie 0,5%. Dramat dla zapobiegliwych i oszczędnych stał się faktem. Całkowicie legalnie okradani są ze swoich oszczędności, które przecież miały być dla nich zabezpieczaniem na gorsze jutro. Nie będą, w końcu to państwo decyduje, co jest dobre dla obywateli.

 

Niezależna Rada Polityki Pieniężnej na czele z prezesem NBP panem Glapińskim wie, co jest dla nas najlepsze. Przecież już od wielu miesięcy pan prezes głosi, że mamy przejściową inflację. Twierdzi tak od czasu, gdy inflacja wynosiła trzy procent. Co prawda pan Glapiński w corocznym rankingu magazynu Global Finance otrzymał notę najgorszą w Europie, ale my wiemy, że nota jest niesprawiedliwa. Na naszego guru ekonomii ostrzą sobie zęby między innymi Szwajcarzy, którzy chcieliby mieć prezesa, który w sposób trwały umie osłabić walutę. A to pan Glapiński robi doskonale.

 

Wracając do poziomu stóp procentowych w Polsce, to warto odnotować, że na początku października RPP zaskoczyła rynek i podniosła o 0,4% stopy procentowe, co zbiegło się w czasie z wypowiedzią premiera, że należy stopy podnieść. Czysty przypadek, bo przecież nikt nie powie, że RPP jest zależna. W Parlamencie Europejskim przecież o tym nie debatowano, a nikt z opozycji nie sygnalizował u naszych zachodnich przyjaciół, że coś z RPP i NBP jest nie tak.

 

Tym samym pośrednio przez Covid, a bezpośrednio przez światowe banki centralne oraz nasz NBP na spółkę z RPP obudziliśmy uśpionego od lat demona inflacji. Utrzymywanie ujemnych stóp procentowych oraz drukowanie pustego pieniądza, mimo że mamy już nowoczesną ekonomię kończy się jak zwykle, czyli coraz wyższą inflacją i brakami towarów. Nie ważne czy robisz zakupy, płacisz za czynsz, czy też budujesz dom, ważne że płacisz coraz więcej.

 

Doszliśmy do ściany i nie ma już dobrego rozwiązania. Przez nieodpowiedzialną politykę napędziliśmy między innymi sztuczny boom budowlany. A od czego zaczął się kryzys roku 2007? Czyżby od toksycznych kredytów hipotecznych? No i te działania ekologiczne i odchodzenie od węgla i ropy też mają niebagatelny wpływ, ale to temat na inny felieton.

 

Teoretycznie stopy procentowe powinny być wyższe od inflacji, czyli aktualnie na poziomie minimum siedmiu procent. Tylko jak to zrobić, jeżeli w ciągu ostatniego roku "ubraliśmy" mnóstwo ludzi w niemal wieczne kredyty hipoteczne. Ich nie stać na tak wysokie oprocentowanie! Zresztą Polski też nie stać na obsługę zadłużenia o tak wysokich kosztach. Tylko jeżeli w dalszym ciągu RPP będzie się ociągać z podnoszeniem stóp procentowych, to już niedługo dziesięć procent inflacji stanie się faktem. Zresztą działania RPP i tak skutkują z opóźnieniem przynajmniej paru miesięcy, więc całkiem możliwe, że te dziesięć procent zobaczymy już w lutym roku przyszłego.

 

Niestety nie jest to nasz jedyny problem. Od dłuższego już czasu złotówka jest słabiutka i stoi na skraju przepaści. Tak naprawdę ostatni raz tak słaba była na przełomie PRL-u i III RP, co oznacza, że nawet niewielki impuls może ją pchnąć na znacząco niższe poziomy. Brak odpowiedniej podwyżki stóp procentowych może być tego przyczyną. Tylko jaka jest odpowiednia? Trzeciego listopada zbiera się Rada Polityki Pieniężnej i będzie debatowała na temat poziomu stóp procentowych. Czy podwyżka o 0,25% czy też o 0,5% wystarczy, by złotówka nie wymknęła się spod kontroli? A może będzie trzeba podnieść stopy o 1%? A co jeśli takich decyzji będzie trzeba podjąć kilka lub kilkanaście? Co wtedy? Będziemy mieli kolejną rzeszę pokrzywdzonych Polaków. Kiedyś frankowicze, teraz ci, co połakomili się na wyjątkowo tanie kredyty hipoteczne. To oni zapłacą za nieodpowiedzialną politykę gospodarczą. Chyba że taką politykę będziemy kontynuować, wtedy zapłacimy wszyscy.

 

Naważyliśmy sobie piwa i teraz będzie trzeba je wypić. Wydaje się, że coraz pewniejszym dla nas scenariuszem jest ten turecki. A więc na dłuższy czas zagości u nas inflacja zdecydowanie przekraczająca magiczną dziesiątkę, stopy będą na poziomie nieco niższym niż inflacja, a nasza waluta będzie systematycznie i wyraźnie słabnąć. To będzie koniec gonienia tych bogatszych.

 

Aż w końcu przyjdzie taki dzień, gdy stwierdzimy, że lepiej w portfelu nie mieć złotówek. Zostaną nam do wyboru inne waluty, Bitcoin i altcoiny, metale i kamienie szlachetne oraz dzieła sztuki. Oby zdanie "Lepiej już było." nie było prorocze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • madmike 01.11.2021
    Mądre to. Dałem 5/5
  • Józef Kemilk 01.11.2021
    Dzięki?
  • Paweł Beer 02.11.2021
    No, żeby coś mieć, to trzeba zacisnąć pasa oszczędzając. No to mamy zaciskanie pasa - kiedyś trzeba oddać dług publiczny.
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Dług chcą oddać inflacją, już to przerabialiśmy
    Dzięki za wizytę
  • Całkiem sensownie. Pozdrawiam 5 Ps. "(...) jedna sędzina z Hiszpanii(...)"- Jedna pani sędzia.
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Dzięki za wizytę, a ta "sędzina" pasuje. To jest o po nowoczesnemu, a Europa nowoczesna jest. ??
  • Józef Kemilk Ale nie poprawie. A co do moich opowiadań jutro będzie tutaj nowe, jeśli nie możesz się doczekać, to jest już na moim blogu.
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Marek Adam Grabowski ok, sprawdzałem tą "sędzinę". W pospolitej mówię jest dopuszczalne, tak jak król, królowa. Kiedyś sędzina i królowa to żony sędziów, królów, teraz pełnią te funkcje. Wrzucaj tutaj??
  • Józef Kemilk jak piszą tutaj https://rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1010:sdzia-sdzina&catid=44&Itemid=58 nie powinno się tego używać w oficjalnej polszczyźnie.
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Marek Adam Grabowski Marku, tutaj można przyjąć podwójny sens.
    1. Pani sędzia jest z nowoczesnej Hiszpanii
    2. W Warszawie, bo to nowoczesne miasto wprowadzono w urzędzie miasta stanowiska odpowiednio odmieniane, czyli "inspektorka, specjalistka" itp
    3. Mowa pospolita dopuszcza taką formę, pewnie z czasem oficjalnie też to przejdzie
    Tym samym tak użyłem, tak jak pojawiają się określenia kobiet jako osoby bez macic.
    Zaszalałem i jestem nowoczesny?
  • Józef Kemilk " Mowa pospolita dopuszcza taką formę, pewnie z czasem oficjalnie też to przejdzie"- Tak, ale jest to kaleczenie języka.
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Marek Adam Grabowski języki się zmieniają i to nawet bardzo. Dla nas staropolski jest dziwaczny, dla innych nasz taki będzie. Wprowadzamy słowa obce, nowe nasze, mieszańce i język chyba jest przez to bogatszy. Może polski jest taki trudny i piękny, bo nałapaliśmy słów od innych, to niemiecki, to francuski, rosyjski itd.
  • Józef Kemilk Prawda, kiedyś było "ten planeta", teraz "ta planeta". To w sumie też jest forma feminizacji. ?
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Marek Adam Grabowski Tak było? Nie wiedziałem.
  • Józef Kemilk Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym stara forma zdarzała się. Język zmienia się, ale niektórzy jak ja, niezbyt lubią nowości. Zmieniając temat, ciekawi mnie jak przyjmiesz moje jutrzejsze opowiadanie. Będzie światopoglądowe...
  • Józef Kemilk 02.11.2021
    Marek Adam Grabowski ok, zobaczymy, zazwyczaj wieczorem czytam, bo praca

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania