Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 2

Rozdział drugi

 

Co ja najlepszego wyprawiałem? Stroiłem się przed lustrem, jak jakiś kretyn dla kobiety, której nigdy nie widziałem, zamiast po prostu zadzwonić do Patryka i powiedzieć, że wycofuję się z tego pomysłu. Mój przyjaciel miał dobre chęci i oczywiście doceniałem to, ale w moim sercu wciąż była obecna inna kobieta.

Może byłoby lepiej, gdybym wybrał kolację u matki? Tam wiedziałem, czego mogę się spodziewać. W przypływie wściekłości ściągnąłem niezawiązany krawat z szyi i rzuciłem nim w kierunku salonu. To cholerstwo nie chciało ze mną współpracować. Rozpiąłem trzy pierwsze guziki niebieskiej koszuli. Nareszcie mogłem oddychać. Jak inni faceci mogli chodzić na co dzień tak ubrani? Ja nie wytrzymałbym nawet dwóch godzin. Nienawidziłem, gdy coś ograniczało mi pełną swobodę ruchów.

Spojrzałem na swoje odbicie i skrzywiłem się. Wyglądałem, jak pajac, ale przecież pierwsze wrażenie było najważniejsze i nie mogłem iść w moich ulubionych spranych dżinsach i bluzie z kapturem na pierwsze spotkanie. Unikałem słowa „randka” niczym diabeł święconej wody. Wyrosłem z nich dawno temu.

Przeczesałem dłonią włosy. Jeżeli ta dziewczyna okaże się kompletną nudziarą, zakochaną w sobie skopię dupę Patrykowi. Nie dał mi nawet jej zdjęcia, twierdząc, że nie ma takiej potrzeby. Niby jak miałem wiedzieć, że to jest ona? Prychnąłem, niczym dojrzały kocur i wyszedłem z mieszkania.

 

Stałem przed restauracją, w której byliśmy umówieni i nerwowo przestępowałem z nogi na nogę. Każdy przechodzień gapił się na mnie, jakbym był co najmniej pieprzoną atrakcją turystyczną, a ja czułem się jak totalny debil. Spóźniała się już piętnaście minut i w momencie, gdy byłem bliski odejścia, podeszła do mnie lekko zziajana młoda kobieta.

- Przepraszam, ty jesteś Fabian?

Skinąłem głową, obrzucając ją spojrzeniem od góry do dołu. W duchu cieszyłem się, że na dworze było w miarę widno i dopiero zaczynało się ściemniać. W myślach podziękowałem, że nie była blondynką. Nienawidziłem tego koloru włosów. Ogólnie nie wyglądała tak źle, chociaż to nie do końca był mój typ idealnej kobiety. Miała długie, kręcone czarne włosy sięgające aż do bioder. Przydługa grzywka wpadała jej do oczu, przysłaniając tym samym zielony kolor tęczówek. Drobna budowa ciała dobrze współgrała z delikatnym wcięciem w talii i wprost proporcjonalnymi piersiami. W kwestii ubioru nie byłem specjalistą, ale to, co miała na sobie, było w stanie rozpalić nie jedną męską wyobraźnię. Krótka, czarna sukienka z głębokim i apetycznym dekoltem sięgająca do połowy uda oraz czerwone szpilki na niebotycznych obcasach. Jezu, jak ta kobieta była w stanie utrzymać w nich równowagę? Całości dopełniał delikatny makijaż. W skali od zera do dziesięciu zasługiwała na mocną dziewiątkę.

- Spóźniłaś się – przełknąłem ślinę i oderwałem z trudem wzrok od jej piersi.

- Wiem, przepraszam – nerwowym gestem poprawiła niesforną grzywkę, przygryzając przy tym dolną wargę – samochód mi się popsuł i musiałam jechać autobusem. Patryk cię nie uprzedził?

Zabiję go. Wyrwę serce i zjem na śniadanie. Dureń pewnie miał ze mnie niezły ubaw, wiedząc, że stoję i czekam.

- Nie – mruknąłem – skoro już dotarłaś, to może wejdziemy do środka? Mam dość spojrzeń innych ludzi.

-Jasne – potrząsnęła głową, wprawiając w lekkie kołysanie, loki wyglądające niczym małe sprężynki – ale może wcześniej, chociaż ci się przedstawię? Jagoda.

Wyciągnęła w moim kierunku wypielęgnowaną dłoń z paznokciami w kolorze krwistej czerwieni.

- Fabian.

Miała mocny i zdecydowany uścisk.

 

Spotkanie przebiegało zaskakująco dobrze. Jagoda okazała się sympatyczną i inteligentną kobietą z poczuciem humoru oraz ogromną dozą dystansu do siebie. Wbrew moim obawom nie była również modelką, a trenerką fitness. Uwielbiała dobrą kuchnię, czerwone wino i tak, jak ja kochała sport.

- Zabierzesz mnie kiedyś na walkę? - przekrzywiła głowę na bok i lekko zmrużyła oczy.

- Oczywiście – odparłem bez chwili zastanowienia – jeśli tylko będziesz chciała.

- Chcę.

Spojrzałem jej głęboko w oczy i czas się nagle zatrzymał. Serce przyspieszyło gwałtownie. Byliśmy tylko my, a dookoła nas nic. Kryła się w niej ciekawość świata, chęć odkrywania i poznawania nieznanego, a mi się to podobało. Inna, niż sobie to wcześniej wyobrażałem. Tak naprawdę szedłem tutaj z góry nastawiony na poznanie kolejnej modelki niskich lotów, aspirującej do rangi światowej gwiazdy. Mój przyjaciel z racji prowadzenia agencji otaczał się przeważnie takimi i mógł w nich przebierać do woli. Nauczone robić karierę przez łóżko, dość szybko ściągały majtki, licząc później na jakiś kontrakt. Dlatego właśnie była miłym zaskoczeniem i jedyne czego pragnąłem to tego, by nie okazała się za chwilę kobietą z przerostem ambicji i planami na przyszłość, w których nie było miejsca dla mnie.

Mrugnąłem kilka razy i odwróciłem głowę. Magiczna chwila zniknęła.

- Masz piękne oczy – wypaliłem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.

- Dziękuję – na policzkach wystąpił delikatny rumieniec – bardzo miło spędza mi się czas w twoim towarzystwie, ale robi się już późno i właściwie na mnie już pora.

Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dziesiąta w nocy. W restauracji spędziliśmy prawie cztery godziny, kompletnie tego nie czując. Pierwsza od czterech lat randka dobiegała końca. Randka, tak to było zdecydowanie lepsze określenie, niż „spotkanie”. Ta kobieta wywarła na mnie dobre wrażenie i byłem nią oczarowany.

- Odwiozę cię – zaproponowałem, nie chcąc się z nią wcale rozstawać – będę miał pewność, że dotarłaś do domu cała i bezpieczna.

- W porządku.

Nie próbowała nawet zaprotestować, co przyjąłem z wdzięcznością. Innej odpowiedzi nie brałem pod uwagę.

Gdy tylko wyszliśmy z restauracji, mimowolnie wziąłem ją za rękę. Spojrzała na nasze splecione dłonie, ale zamiast powiedzieć cokolwiek, tylko uścisnęła moje palce. Poczułem, że gdyby tylko wyraziła najmniejszą chęć, mógłbym częściej gdzieś z nią wychodzić.

 

*****

Miarowo uderzałem w worek treningowy, starając się skupić wszystkie myśli nad nadchodzącą walką zamiast na Jagodzie. Po tym, jak ją odwiozłem i odprowadziłem pod same drzwi, nie zaproponowała, bym wszedł, chociaż na kilka minut. Za, to kiedy pochyliłem się w jej stronę, aby przypieczętować pierwszą randkę delikatnym pocałunkiem, położyła mi obie dłonie na torsie i odepchnęła delikatnie, odwracając głowę.

- Wybacz, ale jedna kolacja to dla mnie za mało.

Nim zdążyłem coś odpowiedzieć, zniknęła za drzwiami swojego mieszkania, zatrzaskując mi je przed nosem. Super. Przecież nie chciałem, by zrzuciła przede mną tę seksowną małą czarną, tylko pragnąłem jednego cholernego pocałunku. Nic więcej. Ludzie często całowali się na pierwszych randkach. Na dokładkę, jakby tego było mało, nie wziąłem od niej numeru telefonu. Co prawda miałem adres i mogłem podjechać w każdej chwili, ale nie chciałem.

Przekląłem głośno i wziąłem zamach, chcąc wyżyć się na worku.

- Fabian masz gościa – chłopak, który trenował ze mną na jednej sali, klepnął mnie w plecy – radzę ci się pospieszyć, inaczej ja ją przejmę.

Powiedział ją? Nagle zacząłem tracić oddech. Ściągnąłem rękawice i odrzuciłem je niedbale w kąt sali. Tylko jedna kobieta wiedziała, gdzie można mnie znaleźć. Jednak wróciła. Do mnie.

- Niech wejdzie – starałem się brzmieć naturalnie i obojętnie, chociaż serce waliło mi, jak oszalałe.

Schyliłem się po ręcznik, chcąc otrzeć spływający po czole pot i w tym samym momencie usłyszałem stukot szpilek. Wstrzymałem oddech i wyprostowałem się, stając z nią twarzą w twarz.

 

Brunetka patrzyła na mnie niepewnym wzrokiem. Tym razem włosy miała związane w wysokiego koka, a grzywkę podpiętą do góry.

- Patryk mi powiedział – zaczęła nieśmiało – gdzie mogę cię znaleźć. Długo walczyłam sama ze sobą, nim podjęłam decyzję o przyjeździe tutaj. Więc zanim coś powiesz, pozwól, że najpierw ja skończę. Przepraszam, że nie zaprosiłam cię wtedy do środka i uciekłam, gdy chciałeś mnie pocałować, ale spanikowałam. Później chciałam zadzwonić do ciebie i jakoś ci to wyjaśnić, jednak wtedy uzmysłowiłam sobie, że nie mam twojego numeru telefonu. Od naszego spotkania minęły trzy dni, a ja nie potrafię wyrzucić cię z własnej głowy. Nie chciałam, żeby nasza znajomość skończyła się po jednym wieczorze. I jeszcze jedno; randka z tobą była najlepszą, na jakiej kiedykolwiek byłam.

Zamurowało mnie. Dosłownie nie wiedziałem, co powiedzieć. Spodziewałem się zobaczyć kogoś innego, a nagle stanęła przede mną dziewczyna, o której cały czas myślałem od kilku dni.

- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś niesamowita? - uśmiechnąłem się do niej – jeżeli nie, to mówię ci to ja.

Przysunąłem się bliżej niej i przyciągnąłem ją do siebie. Tym razem nie opierała się, tylko wtuliła w moje ramiona. Maciek, który cały czas nam się przyglądał, zaczął krzyczeć „gorzko, gorzko”, ale zignorowałem go. Gdy przyjdzie czas na nasz sparing, dam mu solidny wycisk.

 

 

Kochani wiem, że miałam je zawiesić ale, gdy usiadłam dzisiaj do "Oszustka" poczułam kompletny brak weny.

Przeczytałem je od początku i uświadomiłam sobie, że brakuje w nim ognia i to właśnie pewnie dlatego. W tym przypadku jest inaczej i życzę sobie samej, by wena nie opuściła mnie, aż do samego końca.

Dlatego kolejne rozdziały wkrótce !:D

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania