Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 11

Rozdział jedenasty

 

Co ja wyrabiałem? Siedziałem w samochodzie i jechałem w kierunku agencji modelek Patryka z zamiarem żebrania o jakiekolwiek informacje o Jagodzie.

Nie chciała mnie, spieprzyłem to i powinienem odpuścić, tylko sęk w tym, że nie mogłem, a może nie chciałem? Sam właściwie nie wiedziałem, ale zamierzałem walczyć, jak na wojownika przystało. Była mi potrzebna. Do życia. Do szczęścia. Do wszystkiego.

Gdy tylko wszedłem do biura, zostałem przywitany szerokim uśmiechem, przez siedzącą za biurkiem młodą dziewczynę. Pokręciłem głową i westchnąłem głośno. Powoli zaczynałem tracić rachubę i gubić się w nowych twarzach, jakie przewijały się przez to miejsce. Takiego ruchu nie było nawet na straganach w dni targowe.

- Patryk u siebie? - zapytałem, nie obdarzając jej nawet jednym spojrzeniem.

- Tak, ale zajęty – odparła – i prosił, żeby mu nie przeszkadzać pod żadnym pozorem.

- To się jeszcze okaże – mruknąłem i wszedłem.

Niemal natychmiast pożałowałem, że zignorowałem jej sugestię. To był duży błąd z mojej strony. Na mahoniowym i prawie antycznym meblu, siedziała pół naga dziewczyna. Zgrabne nogi miała zaplecione wokół mojego przyjaciela, który stał pośrodku. Oboje na mój widok prawie podskoczyli do góry. Na twarzy kochanki przyjaciela pojawiły się krwiste rumieńce.

- W porządku – Patryk w pośpiechu zaczął zapinać koszulę – dzisiaj cię nie zwolnię, ale to ostatni raz.

Stłumiłem śmiech. Przecież doskonale wiem, co robili. Mógłby przestać udawać, tylko zwyczajnie kazać jej spadać. Skurczybyk chyba nigdy się nie zmieni.

- Jeszcze raz przepraszam – usłyszałem cichą odpowiedź – to już się więcej nie powtórzy.

Gdy przechodziła obok mnie, spuściłem wzrok na jej piersi. Miała śliczny biust, tylko szkoda, że nie był prawdziwy. Ceniłem naturalne piękno u kobiet i potrafiłem je rozpoznać.

- Stary, nawet nie wiesz, jak ciężko teraz o dobrą pracownicę – westchnął teatralnie.

Popukałem mu palcem w czoło i wskazałem ręką w kierunku rozporka.

- Przestań strugać wariata – odparłem – i lepiej zasuń rozporek. Mnie w przeciwieństwie do tej laski z napompowanymi cyckami nie interesuje, co masz w majtkach.

- Nie bzykałem jej – mruknął – tylko pouczałem, że ma być milsza dla ludzi, którzy tutaj przychodzą.

- To dlatego była prawie naga i zaciskała na twoich biodrach, jędrne uda? - zadrwiłem – zresztą nieważne. To twoja sprawa kogo posuwasz tym razem, mnie interesuje czy masz wieści od Jagody.

Zawiesił się na moment, po czym westchnął i opadł na swój skórzany fotel.

- Powinienem być na ciebie wściekły i obić ci gębę – zrobił młynek palcami – ale to i tak byłoby za mało. Co ci strzeliło do tego pustego łba, żeby przespać się z Moniką? Jagoda wyjechała do swoich rodziców i wątpię, by wróciła. Powiedziała mi, że nikt, nigdy nie upokorzył jej, aż tak bardzo, jak ty.

Wciągnąłem głośno powietrze. Straciłem ją na zawsze.

- Przekaż jej, proszę – tylko tyle mogłem zrobić – jeśli będziesz z nią rozmawiał, że będę czekał, aż będzie gotowa mi wybaczyć.

Nie czekając na odpowiedź, wyszedłem z jego gabinetu. Byłem totalnym przegrywem.

 

Miałem kompletną pustkę w głowie. Ledwo przyzwyczaiłem się do zwrotu „moja dziewczyna”, a teraz znów będę musiał oswoić się z jego odwrotnością.

W chwili, gdy zatrzymałem samochód na światłach, mój telefon wydał z siebie cichy dźwięk informujący mnie o wiadomości.

„Tęsknię” - przeczytałem.

Spojrzałem na nadawcę. Numer był nieznany, ale od razu pomyślałem o Jagodzie. Może zmieniła telefon, chcąc zerwać ze mną wszelkie kontakty, ale uczucie zwyciężyło? Wahając się tylko przez chwilę, postanowiłem jednak odpisać.

„Za kim?”

Znów usłyszałem znajomy dźwięk, ale było już za późno, żebym mógł odpisać. Nie mogłem się doczekać, aż znów wezmę telefon do ręki i przeczytam odpowiedź.

 

Gdy tylko dojechałem do swojego mieszkania, nie gasząc nawet silnika, odczytałem wiadomość.

„Tobą, głuptasie”.

To nie było w stylu Jagody. Musiałaby być pijana, żeby coś takiego napisać. Skrzywiłem się.

„Skąd masz mój numer?”

„Powiedzmy, że od dobrej cioci”

Zacisnąłem dłonie w pięści. Dla „dobrej cioci” będzie lepiej, jeżeli pozostanie w ukryciu. Byłem wściekły.

„Nie pisz więcej do mnie”

Wystukałem szybko odpowiedź i odrzuciłem telefon na tylne siedzenie. Pragnąłem się teraz na czymś wyżyć i worek treningowy mógłby okazać się niewystarczający.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Elorence 26.08.2018
    Biedny Fabian, stracił dziewczynę. Oj, oj, jak mi go szkoda! Przecież nie chciał!
    Co za debil.
    Nagle ogarnął, jak już stracił, że miał całkiem fajną dziewczynę? No gratulacje za spostrzegawczość!
    ... Idę do kolejnej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania