Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 20

Rozdział dwudziesty

 

Przekręcałem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Wciąż rozpamiętywałem i rozkładałem na czynniki pierwsze wszystkie rewelacje Moniki. Wredna suka, nigdy mnie nie kochała. W moich ramionach zachowywała się jak dziwka, która de facto była. Jej wszystkie liczne zdrady, jaki ja byłem głupi i ślepy!

- Przestań się zadręczać – śpiąca dotąd Jagoda najwyraźniej już nie była taka śpiąca – to nic ci nie da.

Przekręciłem się w jej stronę i położyłem dłoń na nagim biodrze. Powinienem być na nią wściekły. To w końcu ona uparła się na to spotkanie, gdyby nie ono teraz mógłbym spać spokojnie.

- Muszę z nią porozmawiać – westchnąłem – w przeciwnym razie cały czas będę nad tym myślał.

- Uważam, że powinieneś zostawić Monikę w spokoju. Wiem, że na oba spotkania z nią cię namawiałam, ale teraz nie pozwolę ci na to. Nie mogę. Wiem, jak wiele cię to kosztuje.

Przecząco pokręciłem głową i zaśmiałem się. Czasami bywała naprawdę głupiutka.

- Z moją matką – poprawiłem ją – tylko ona może mi powiedzieć, dlaczego przez cały ten czas milczała.

- W takim razie – podniosła się do pozycji siedzącej, wyraźnie ożywiona – jadę z tobą i nie chcę słyszeć wymówek.

Wiedząc, że moje protesty i tak nic nie dadzą, skinąłem głową na znak zgody. Nie było sensu dyskutować. Niczego nie byłem w stanie jej odmówić.

 

Przez całą drogę zastanawiałem się, jak mam zacząć tę cholernie trudną i ciężką rozmowę. Planowałem rozdrapać stare rany, które jak podejrzewałem, wcale nie były jeszcze zaleczone. Facet, któremu ufałem bezgranicznie i uważałem za swojego idola, wyrządził mnóstwo krzywd.

- Tylko proszę – Jagoda położyła rękę na mojej dłoni – niech to spotkanie nie zakończy się tak, jak poprzednie.

Rzuciłem jej szybkie spojrzenie. Z uwagi na stan, w jakim aktualnie była nadal nie powiedziałem nic o fatalnym stanie Maksymiliana. Lekarzom nie udało się go przywrócić do pełni sprawności. Zaraz po wypuszczeniu go ze szpitala, stanąłem na głowie i załatwiłem mu opiekę u najlepszych specjalistów. Oczekiwałem od nich, że będą czuwać przy nim dzień i noc. Nie chciałem stać z założonymi rękoma i czekać na pieprzony cud.

- Oczywiście kochanie – mruknąłem, ponownie patrząc przed siebie – masz moje słowo.

Obawiałem się jej reakcji, gdy prawda wyjdzie na jaw.

 

Wchodziłem do domu pełny obaw. Zaraz po przekroczeniu progu, rozejrzałem się dookoła, jak zawsze panował idealny porządek. Czyli można powiedzieć, wszystko było po staremu. Prawie, bo po chwili z salonu wyszedł mocno podpity Grzegorz, który pomimo wczesnej godziny na zegarku już zdążył zaliczyć dwie ściany. Zacisnąłem dłonie w pięści. Lepiej będzie, jeżeli zachowa bezpieczną odległość.

- Szwagier – powiedział i wybuchnął śmiechem – a ta ślicznotka, to kto?

Pchnąłem Jagodę delikatnie w kierunku kuchni, skąd dobiegała muzyka z radia.

- Idź – poleciłem – zaraz dojdę.

W myślach poprosiłem ją, by chociaż raz ze mną nie dyskutowała, tylko zrobiła grzecznie to, co chciałem. Sam stałem cały czas w tym samym miejscu i mierzyłem tę gnidę, która nazywała się mężem mojej siostry, ostrym spojrzeniem. Powoli zaczynałem rozumieć, dlaczego Maks wyrzucił go z domu.

- Jagoda – warknąłem – idź.

Widziałem jej niepewność, ale w końcu posłuchała. A ja zostałem z pijakiem sam na sam. Najwyższy czas zrobić porządek ze śmieciami.

- Zgrabną ma dupcie – zarechotał – to twoja laska?

Jeszcze jedno słowo, a będzie musiał zbierać zęby z podłogi. Byłem ciekaw, ile zdążył już wypić, a może wcale jeszcze nie wytrzeźwiał? Co z moją siostrą było nie tak, że musiała wyjść akurat za takie ścierwo?

-Nie twoja sprawa – nadal byłem w bojowym nastroju – i radzę ci, trzymaj łapy z daleka. Bo inaczej nie ręczę za siebie.

W geście poddania podniósł ręce do góry, kolejny raz z trudem zachowując równowagę.

- Tak, wiem bokserze – szczerze go nienawidziłem – a tak zmieniając temat, przyjechaliście do warzywa?

Tracąc panowanie nad własnymi nerwami, chwyciłem go za koszulę i prawie rzucając nim o ścianę, przyparłem do muru. Chyba zapomniał, że mieszkał w domu Reginy i w każdej chwili mógł zostać ponownie wyrzuconym a tym samym pozbawionym dachu nad głową.

- Zamknij się! - podniosłem głos – nie masz prawa mówić tak o nim.

Sam nie wiedziałem, czy zmiana mojego zachowania to była zasługa Jagody, rozmowy z Reginą, czy minęło po prostu siedem lat i mój charakter zmienił się samoistnie. W jego oczach widziałem przerażenie. Ten dureń bał się mnie. Postanowiłem to wykorzystać.

- Posłuchaj – kontynuowałem – jeżeli nie przestaniesz chlać i nadal będziesz źle traktował moją matkę i Klarę, skręcę ci kark, a twoje zwłoki w nocy wywiozę do zoo i rzucę na pożarcie lwom. Gwarantuję ci, że nikt nie będzie za tobą płakał, ani cię szukał. Zrozumiałeś?

Pośpiesznie kiwnął głową i przełknął ślinę. Jego oddech cuchnął wódą. Powoli zaczynało mnie mdlić.

-Zrobię wszystko, tylko mnie puść.

- Jeszcze jedno – wysyczałem – od dzisiaj zajmiesz się Maksem. Jesteś to winny nie tylko jemu, ale również kobiecie, która ponownie przyjęła cię pod swój dach i pozwoliła mieszkać za darmo.

- Oczywiście.

Puściłem go usatysfakcjonowany. Jeżeli faktycznie by się zmienił, moja siostra nareszcie mogłaby spełnić swoje marzenie i zaszła w ciążę, o której od czasu do czasu przebąkiwała nieśmiało.

- Idź pod prysznic i doprowadź swoją zapitą gębę do porządku – rozkazałem tonem, nieznoszącym sprzeciwu – za pięć minut widzę cię w sypialni rodziców.

Żałowałem, że nie miałem stopera w ręce. Jeszcze nigdy w życiu, nie widziałem, by ktoś tak szybko wbiegał po schodach.

 

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Jagoda patrzyła na mnie oskarżycielskim spojrzeniem – twoja mama potrzebuje pomocy.

Regina zrobiła minę w stylu „to nie moja wina”.

- Właśnie dlatego – westchnąłem, siadając ostrożnie na kanapie umiejscowioną pod ścianą – wiedziałem, że będziesz to przeżywała, a w twoim stanie to nie jest bezpieczne.

- Pieprzysz głupoty – warknęła – ciąża nie jest chorobą to po pierwsze. Po drugie teraz jesteśmy rodziną i nie powinno być żadnych tajemnic.

Skrzywiłem się na ostatnie słowo. Przez Grzegorza, prawie zapomniałem o celu swojej wizyty. Niech go szlag.

- Czy ja dobrze słyszę? - mama, jakby urosła nagle kilka centymetrów — Jagódko jesteś w ciąży?

- Tak – moja dziewczyna wyglądała na rozanieloną – bardzo przepraszam, że wcześniej milczałam, ale chciałam z tym zaczekać na odpowiedni moment, tylko pani syn mnie teraz zdenerwował i się wydało.

Od razu została zamknięta w niedźwiedzim uścisku. Ze wzruszeniem patrzyłem na te dwie kobiety. Względem Moniki nigdy nie była taka życzliwa, może właśnie przez swoją kobiecą intuicję?

- Moje dzieci – usłyszałem łamiący się głos – może zamieszkacie tutaj? Świeże powietrze jest znacznie lepsze dla maleństwa niż zapach spalin każdego dnia.

Gdy Jagoda spojrzała na mnie, bezgłośnie powiedziałem „nie”. Wyprowadzając się z tego domu, nie miałem w planach nigdy ponownie w nim zamieszkać. Byłem skłonny pójść na ustępstwo i tak, jak kiedyś być, co niedzielę na obiedzie, od czasu do czasu zostając na jedną lub dwie noce, ale to wszystko.

- Mamo – powiedziałem, widząc wahanie na twarzy dziewczyny – właściwie, to przyjechaliśmy, bo chciałem z tobą o czymś porozmawiać.

- A o czym? - cały czas patrzyła uradowana na siedzącą obok brunetkę – coś się stało?

Spuściłem wzrok na wypadek, gdyby zdecydowała spojrzeć mi w oczy.

- I tak i nie. Jest pewna rzecz, która od wczoraj nie daje mi spokoju i chciałbym, żebyś mi pomogła ją zrozumieć.

- Do rzeczy Fabianie – podniosła lekko głos – nie mam zamiaru bawić się z tobą w słowne podchody.

- No dobrze – cholernie trudno, było zacząć – wczoraj spotkaliśmy się z Moniką, która powiedziała nam, że miała romans z moim ojcem. To prawda?

Regina prawie nigdy nie przeklinała, dlatego, gdy z jej ust wyszły brzydkie inwektywy, już wiedziałem.

- Wybaczcie mi – dość szybko opanowała złość – ale gdy tylko o niej pomyślę, mam ochotę ubić ją na kwaśne jabłko. Do prawdy nie wiem, co ty i Jan widzieliście w niej, ale ja od początku czułam, że będą z nią kiedyś problemy.

- Dlaczego nie powiedziałaś słowem o ich romansie?

Podniosłem głowę i natknąłem się na spojrzenie pełne bólu.

-Jestem twoją matką do cholery! - Regina znów krzyczała – i widziałam, jak bardzo ją kochasz. Miałam złamać ci serce, mówiąc, że wpuściłeś pod mój dach dziwkę, która uwiodła, a na końcu zabiła twojego ojca? Już pomijam kwestię tych cholernych zdjęć i filmu trzymanego na dnie szafy, wysłanych po to, by udowodnić mi, że może mieć wszystko. Nawet jego.

Monika przedstawiła inną wersję, ale czego ja właściwie spodziewałem się po kobiecie, która kłamstwo wyssała z mlekiem matki? Jaką ci wersję przedstawiła?

- Ona powiedziała nam, że to ojciec zaczął pierwszy.

- Głupia smarkula – mama prychnęła – a powiedziała, jak chcąc cię chronić, zaproponowałam jej pieniądze w zamian za odejście od ciebie?

Nie miałem o tym pojęcia. Przecząco pokręciłem głową.

- Wyśmiała mnie wtedy i powiedziała, że zrobi mi na złość i zostanie twoją żoną.

Czyjeś głośne kroki przerwały nam rozmowę. Po chwili do pokoju wszedł odmieniony Grzegorz. Przebrany, wykąpany i ogolony wyglądał zupełnie inaczej.

- Słyszałem, o kim rozmawiacie – powiedział ni z tego, ni z owego – sam kiedyś widziałem ją i Jana w dość intymnej sytuacji.

Nawet on! Czy oni prowadzili jakąś cholerną zmowę milczenia? Jak wiele jeszcze osób znało moją niedoszłą narzeczoną z tej najlepszej strony? Pozwalali, by robiła ze mnie idiotę.

- Przepraszam cię synku – mama znalazła się przy mnie – gdyby nie zabrakło mi odwagi, powiedziałabym ci już dawno.

W przypływie beznadziejności wtuliłem się w matczyne ramiona. Chociaż chciałem, to nie mogłem mieć do niej żalu. Żadna matka nie czerpała przyjemności z krzywdy własnego dziecka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Elorence 08.09.2018
    Fabianowi to ja w życiu nie odpuszczę, ale tutaj nawet się zachował. Mam nadzieję, że mąż jego siostry wreszcie się ogarnie. Jezu, gardzę alkoholikami... Niszczą tylko życie bliskim.
    Kurde, ale to opowiadanie wywołuje we mnie negatywne emocje :D
    Jezu, wybacz, bo może czasami komentarz brzmiał niemiło, ale to wina głównego bohatera. Tak czy siak, to dobry znak, że wywołuje aż takie emocje.
    Pozdrawiam!
  • Minia215 08.09.2018
    Dzięki wielkie:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania