Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 14

Rozdział czternasty

 

Byłem w jednym z tych podrzędnych barów, gdzie nie było żadnych tańców, za to istniała możliwość upicia się w samotności bez konieczności odganiania się od nachalnych i łatwych dziewczyn gotowych na wszystko w zamian za jedno drinka, niczym od natrętnych much. Pilnie potrzebowałem stracić kontakt z rzeczywistością. Tylko w ten sposób, mogłem, chociaż na chwilę przestać myśleć i czuć.

- Barman! - zawołałem – kolejkę poproszę.

Chłopak spojrzał na mnie badawczo i pokręcił głową. W jego oczach malowała się litość i współczucie. O to akurat nie prosiłem.

- Uważam, że ci wystarczy – zamiast kieliszka wódki, podał mi szklankę wypełnioną kolorowym płynem – sok pomarańczowy, będzie lepszy.

Wściekłem się nie na żarty.

- Nie chcę tego – strąciłem pełne naczynie gestem ręki na podłogę, które upadając, roztrzaskało się w drobny mak – za co innego płacę, więc daj mi to.

W mgnieniu oka znalazło się przy mnie dwóch dryblasów.

- Wszystko w porządku? - jeden z tępych goryli zwrócił się do chłopaka – jedno słowo, a wyprowadzimy go stąd.

Chyba nie wiedzieli, kim byłem. Nie z takimi dawałem sobie radę.

- Trzeba zadzwonić po kogoś – usłyszałem w odpowiedzi – kto go stąd zabierze. Ma już nieźle w czubie.

Zacisnąłem dłoń w pięść i uderzyłem nią z całej siły w blat.

- Nigdzie się stąd nie wybieram – warknąłem – co z moją kolejką?

Ten większy położył mi dłoń na ramieniu i zacisnął palce.

- Będzie spokój?

Tyle mi wystarczyło. Wpadłem w furię. Nie przewidziałem tylko jednego.

 

Nie było części ciała, która by mnie nie bolała. Z poprzedniego wieczoru niewiele pamiętałem, dlatego, gdy otworzyłem oczy i odkryłem, że jestem w domu i w swojej sypialni byłem zdezorientowany. Jak ja się tutaj znalazłem?

- Oo widzę, że już się wyspałeś – dopiero teraz dostrzegłem Jagodę siedzącą po turecku na skraju łóżka z rękami założonymi za plecy – coś ty sobie wyobrażał, co?

Podniosłem się ostrożnie z pozycji leżącej do wpół siedzącej. Ból żeber uniemożliwiał mi swobodne poruszanie. Z trudem łapałem oddech.

- Nie krzycz – poprosiłem – głowę mi za chwilę rozerwie. Skąd się tutaj wzięłaś?

Prychnęła wściekle.

- Jakiś chłopak zadzwonił do mnie o trzeciej nad ranem. Powiedział, że zabrał ci telefon i wybrał pierwszy numer, który był na liście wychodzących. Kazał mi przyjechać po ciebie, bo sam nie jesteś w stanie wrócić. Do cholery jasnej Fabian! Ogarnij się w końcu!.

Zasłoniłem uszy rękoma. Miała cholernie piskliwy głos, gdy zaczynała krzyczeć.

- Pić mi się chce – powiedziałem, gdy zapadła cisza.

Zza swoich pleców wyjęła pełną butelkę wody mineralnej i rzuciła nią w moim kierunku.

- Powinieneś się odwodnić – warknęła.

Naprawdę tak myślała, czy tylko to było takie gadanie wściekłej kobiety? Nie spuszczając z niej wzroku, odkręciłem zakrętkę i przystawiłem butelkę do ust. Syknąłem z bólu.

- Ups – teatralnie zasłoniła połowę twarzy ręką – zapomniałam ci powiedzieć, żebyś uważał. Masz rozwaloną dolną wargę.

Ta jasne zapomniała. Zrobiła to z premedytacją. Chciała, żebym cierpiał. Wredna zołza.

- Co mam jeszcze obite lub uszkodzone?

- Cały jesteś poobijany – wzruszyła ramionami – ale wiesz, co ci powiem? Zasłużyłeś sobie i uznam to za cud, jeżeli nie masz niczego złamanego. Kto normalny startuje do dwóch typów uzbrojonych w paralizatory i pałki teleskopowe? Tylko ty.

Było aż tak źle? Z trudem wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki.

- Szlag by to trafił – jęknąłem – po żadnej walce, nigdy nie wyglądałem tak źle.

Cały lewy bok, miałem pokryty purpurowymi siniakami, na łuku brwiowym, który prawdopodobnie był rozcięty, dostrzegłem zaschniętą krew. Na czole widniało kilka pokaźnych guzów i ta warga; ona prezentowała się najgorzej. Aż dziw, że mogłem normalnie mówić. Gdy spojrzałem w dół na swoje stopy, zamarłem. Nic dziwnego, że ledwo chodziłem, skoro były całe sine. Te skurczybyki spuściły mi niezły łomot.

- Proponuję ci iść do nich jeszcze raz i poprosić o powtórkę z rozrywki. Powiesz im, że ci mało – Jagoda kpiła ze mnie otwarcie.

- Przestań – warknąłem – rozumiem, przegiąłem, ale to nie jest zabawne.

- A czy ja mówię, że jest?! - znów zaczynała krzyczeć – powinieneś dziękować mi na kolanach, że wyraziłam chęć przyjazdu po ciebie, inaczej nie wiem, gdzie teraz byś był. Może gdzieś pod mostem albo na ławce w parku.

- Jagoda – mruknąłem odrobinę łagodniej – to wszystko dlatego, że odeszłaś. Potrzebuję cię.

- Nie dajesz mi żadnych powodów do tego, żebym wróciła. Zachowujesz się jak głupi gówniarz. Upijasz się, wszczynasz burdy, a potem ja muszę ratować ci dupę. To nie powinno tak wyglądać. Już raz byłam z facetem, który za przyjaciółkę miał wódę i nie zamierzam powielać tego błędu.

- Kocham cię – chwyciłem ją za rękę – czy to nie jest wystarczający powód, by wrócić?

Zabrała dłoń.

- Nie.

- To wszystko wina Patryka, mówiłem ci już, że to wszystko on.

- Czy ty się w ogóle słyszysz?! - zaczynała tracić do mnie cierpliwość – on ci wczoraj i poprzednim razem wlewał do gardła, czy sam chciałeś? Dobra namieszał między nami, ale to i tak nie tłumaczy twojego pijaństwa.

Wstrzymałem oddech.

- Rozmawiałaś z nim?

Przygryzła dolną wargę i przestąpiła z nogi na nogę.

- Tak i potwierdził każde słowo, tylko to nie umniejsza twojej winy. Gdybyś nie chciał, niczego by nie ugrała dla siebie.

Spojrzałem na nią ze smutkiem.

- Czyli nie dostanę drugiej szansy?

Teraz w dodatku bolało mnie serce.

- Za szansę – westchnęła – uważam już sam fakt, że chcę z tobą rozmawiać. Czego jeszcze oczekujesz?

Postanowiłem wszystko postawić na jedną kartę. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem ją w pasie, delikatnie przyciągając do siebie.

- Powiedz, że mnie kochasz – wymruczałem, opierając posiniaczone czoło o jej czoło – a później pocałuj.

- Nie mogę – szepnęła i odsunęła się w bok – po prostu nie.

- Dlaczego?

Jak mam stłumić uczucie rozczarowania? Kolejny raz dostałem kosza od tej samej kobiety. Na litość boską ile jeszcze takich razy czeka na mnie?

- Cały czas mam was przed oczami. Nie jestem w stanie wymazać ciebie jej i tego pieprzonego materaca z pamięci. To ponad moje siły, więc nie dziw mi się, że teraz nie chcę, byś mnie dotykał, czy całował. Czy jeżeli powiem „tak, kocham cię” sprawi, że poczujesz się lepiej?

Miała dar do uderzania tam, gdzie bolało najbardziej. Powoli stawałem się masochistą.

- Dam ci tyle czasu, ile tylko chcesz, ale wróć. Nie skreślaj mnie. Naprawdę żałuję.

- Wierzę ci – odparła po dłuższej chwili – tylko postaraj się zrozumieć, że to wcale nie jest takie proste. Poza tym nas już zawsze będzie coś łączyło.

Wymownie położyła sobie rękę na jeszcze płaskim brzuchu, a mnie zalała fala gorąca. Wpadłem w potrzask.

 

Nie została ze mną przez cały dzień. Pragnąłem wziąć ją w ramiona i pokazać, jak bardzo tęskniłem i była mi potrzebna, ale gdy robiłem krok w jej stronę, kręciła tylko głową. Chciała pozostać poza zasięgiem moich rąk. W zielonych oczach widziałem chłód i dystans. Czułem, że cokolwiek bym zrobił lub powiedział to i tak będzie za mało.

- Kocham cię – usłyszałem, gdy była przy drzwiach i w zasadzie trzymała rękę na klamce – ale na razie nie umiem z tobą być, ani ci wybaczyć. Proszę, nie rób więcej głupot, uporządkuj wszystkie własne sprawy i rozlicz się z przeszłością. Nie pójdziesz do przodu, jeżeli wciąż będziesz stał w miejscu. Koniecznie z nią porozmawiaj.

- Z nią? - domyślałem się, o kogo chodziło i to nie była moja matka.

- Nie każ wymawiać mi tego imienia. Wiem, że wasze rozstanie nadal jest ci solą w oku i może nie powinnam namawiać cię do spotkania z tą dziewczyną, ale jeśli chcesz znać moje zdanie, to uważam, że szczera rozmowa bez krzyków i wzajemnego zarzucania się pretensjami bywa oczyszczająca. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, zrób to dla mnie.

W milczeniu przytaknąłem głową. Jeśli będzie trzeba, przejdę pielgrzymkę na kolanach byle tylko znów, była ze mną.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bożena Joanna 27.08.2018
    Podoba mi się postawa Jagody. Niczego nie obiecuje, ale stawia rozsądne warunki aby ojciec jej dziecka rozliczył się z przeszłością, czyli z Moniką, i zaczął się zachowywać jak mężczyzna, a niej jak chłystek zawsze gotowy do bójki i kieliszka. Pozdrowienia!
  • Minia215 27.08.2018
    Dziękuję za twoją opinię :)
  • Elorence 29.08.2018
    Kurde, ale dobrze napisane. Jestem w szoku! Ale wszystko na plus :)
    Jagoda zachowała się wzorowo. Mogę bić brawo, bo kilka razy uderzyła w jego najczulszy punkt i bardzo dobrze, może wreszcie w tym pustym łbie coś się rozjaśni... Niech poniesie konsekwencje, może dojrzeje...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania