Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 19

Rozdział dziewiętnasty

 

Zaczynałem nienawidzić szpitalnych korytarzy. To wszystko trwało całą wieczność, zanim znów, mogłem do niej wejść. Coś zakuło mnie w sercu na widok Jagody. Leżała na łóżku blada i nieruchoma, tępo patrząc się w sufit. Była taka bezbronna i niewinna. Na mój widok, uniosła delikatnie kąciki ust w górę, po chwili odwracając głowę w drugą stronę. Już miałem wyjść, gdy usłyszałem słaby i cichy głos.

- Myślałam, że mnie zabije.

Przysiadłem ostrożnie na łóżku i chwyciłem Jagodę za rękę.

- Już po wszystkim kochanie.

Ścisnęła delikatnie moje palce.

- Wiem, gdyby nie ty – łza spłynęła po policzku – mogło być już po mnie. Dziękuję.

Emocje zaczynały brać nade mną górę. Gardło miałem zaciśnięte. Nie powinna mi dziękować. To wszystko była moja wina.

- Kocham cię – szepnąłem – byłem skończonym idiotom, wybacz mi.

Spojrzała na mnie w milczeniu, wpatrując się w moją twarz. Byłem w stanie z nieść rozstanie, ale nie bezsensowną śmierć z powodu chorej zazdrości.

- Fabian – głos jej się łamał – słyszałam każdego jego słowo, ale nie mogłam nic zrobić. Zaufałam niewłaściwej osobie.

Pogłaskałem z czułością czarne włosy. Zamiast się zadręczać, powinna odpoczywać. Widziałem wahanie w smutnych oczach. Zastanawiała się nad tym, co mogła jeszcze powiedzieć. Postanowiłem poczekać, nie przerywając. Rozmowa była oczyszczająca.

- Powiedziałam mu o dziecku z nadzieją, że – z trudem łapała oddech – da mi święty spokój, wtedy on wpadł w szał. Nigdy nie widziałam takiego obłędu w oczach. To był moment, kiedy... Przepraszam.

Nie mogłem dalej tego słuchać, widząc, jak cierpi. Bydlak zasłużył na najwyższą karę i obiecałem sobie, że poruszę niebo i ziemię, by już nigdy nie zobaczył słońca.

- Maleńka – położyłem się przy niej, łamiąc szpitalny regulamin – oboje jesteście bezpieczni. On już się do ciebie nie zbliży. Przysięgam.

Wtuliła się w moje ramiona z ufnością, a ja mogłem w końcu tulić ją do siebie bezkarnie. Odganiałem od siebie nieprzyjemną myśl, że to tylko na chwilę i wszystko wróci na dawne tory, gdy tylko poczuje się lepiej i stanie na własnych nogach.

- Fabian – wymruczała cicho moje imię – kocham cię i nigdy nie przestałam. To, co zrobiłeś dzisiaj, wiele dla mnie znaczy. Uratowałeś nas.

Znów ją pocałowałem, tym razem w usta delikatnie i z czułością. Odwzajemniła pocałunek.

- Jest coś jeszcze – powiedziała pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem – chciałabym się spotkać z Moniką.

Czy ja dobrze usłyszałem? Kompletnie nie widziałem w tym sensu. Czy naprawdę wciąż nie było jej dość? Kłamała wtedy, teraz również by kłamała. Boże! Co ja mówię? Kłamała przez sześć lat i następne cztery. Całe jej marne życie było oparte na kłamstwie.

- To nie jest dobry pomysł – odparłem, lekko odchylając się w tył – ona niczego…

- Jest tak samo ofiarą, jak i my – weszła mi w słowo – wiem, że cię skrzywdziła i złamała serce, ale…

- Nie ma żadnego, ale – teraz to ja przerwałem w połowie zdania – jeżeli jest ofiarą to samej siebie. I proszę cię, nie wracajmy więcej do tego tematu.

- To dla mnie ważne – miłość mojego życia, spojrzała mi głęboko w oczy – potrzebuję tej rozmowy, żebym mogła pójść dalej.

Westchnąłem ciężko, wiedząc, że i tak postawi na swoim. Zupełnie jak moja matka.

 

Siedzieliśmy w tej samej restauracji, co za pierwszym razem, tylko teraz byłem znacznie bardziej zdenerwowany. Nie wiedziałem, jak zareaguję, gdy ją zobaczę, bałem się, że puszczą mi nerwy. Jagoda siedziała obok i trzymała mnie za rękę, ale to wciąż było za mało. Po cholerę w ogóle wyraziłem zgodę na to spotkanie? Miałem już dość odkrywania tajemnic, które źle wpływały na moje wyobrażenia o miłości i przyjaźni. Uważałem, że najwyższy czas przekreślić grubą kreską przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Szkoda tylko, że moja dziewczyna była innego zdania. Uparła się na kolejną „oczyszczającą”, jak sama to nazywała rozmowę. Jej ośli upór, doprowadzał mnie do szału.

- Spóźnia się – mruknąłem, pragnąc stąd wyjść – za pięć minut wychodzimy.

W odpowiedzi położyła moją dłoń na swoim brzuchu i uśmiechnęła się promiennie.

- Czujesz? - wiedziałem, co zaraz powie – jest leciutko zaokrąglony.

Nie tylko czułem, ale również widziałem. Każdego dnia podziwiałem go z dumą i nie mogłem sobie wybaczyć, że kiedyś jej nie chciałem. Wspólnie ustaliliśmy, że nie chcemy poznawać płci, ale marzyłem, by fasolka okazała się dziewczynką.

- Nie bierz mnie pod włos – uniosłem jej dłoń do moich ust – to, co robi, jest kompletnym brakiem szacunku. Obiecaj mi, że nie będziesz mnie powstrzymywała przed przygadaniem jej.

W odpowiedzi urocza brunetka zaśmiała się i machnęła ręką. Coś ścisnęło mnie za serce. Boże! Jak ja ją kochałem. Prawie do bólu i utraty tchu.

- Sama mam na to ochotę. Wszystko ma być jednak w granicach zdrowego rozsądku.

W milczeniu pokiwałem głową na znak zgody. Nie wiem, czy zdawała sobie z tego sprawę, ale granice lubiły się przesuwać.

Gdy byłem już bliski tego, by wyjść, zabierając ze sobą na siłę Jagodę, Monika wreszcie zdecydowała się pojawić. Mocno spóźniona, ale jak zawsze zadowolona i pewna siebie. W dodatku kusząco ubrana. Obrzuciłem ją szybkim spojrzeniem od góry do dołu. Miała na sobie krótki top odsłaniający kolczyk w pępku, idealnie opinające biodra dżinsy i czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Całości dopełniał mocny makijaż. Jedno trzeba było przyznać, wiedziała jak zrobić wrażenie na mężczyznach.

- Dwadzieścia minut – chrząknąłem głośno, przywołując mój umysł do porządku – zegarek w Oxfordzie nie różni się niczym od zegarka w Warszawie. Wskazówki są dokładnie takie same.

Celowo wspomniałem o mieście, które rzekomo przez cztery lata stanowiło jej dom, by zobaczyć reakcję. Zbladła i zajęła miejsce tuż naprzeciwko nas. Już nie wyglądała na taką pewną siebie.

- Powiedział wam? - zapytała, uciekając spojrzeniem – obiecał, że tego nie zrobi.

- Skarbie – siliłem się na spokojny ton – obietnice Patryka są warte tyle, co nic. Przestałaś być mu potrzebna.

Przesunąłem w jej kierunku kartę z daniami starym zwyczajem i spojrzałem na Jagodę. Wpatrywała się w Monikę badawczo. Błagałem ją w myślach, by nie dała wiary tym wielkim oczom i minie niewiniątka. Patrzyła na kobietę zepsutą do szpiku kości i świetną aktorkę.

- Zaraz do niego zadzwonię – na potwierdzenie swoich słów, zaczęła szukać czegoś w torebce – i mi wszystko wytłumaczy.

- Aktualnie twój, sam nie wiem jak go określić chłopak, kochanek czy może partner w brudnych interesach przebywa za kratami, więc wątpię, by odebrał.

Z wrażenia upuściła na podłogę odnaleziony telefon. Jeden zero dla nas maleńka – pomyślałem.

- Ale dlaczego? - dłonie jej drżały – jak to?

Zacisnąłem mocno szczękę. Moja dziewczyna milczała.

- Chciała zabić Jagodę – warknąłem – nie mogłem puścić mu tego płazem.

- Patryk – miała łzy w oczach – nie jest…

- Nie broń go – Jagoda weszła jej w słowo – absolutnie nic, tego nie usprawiedliwia. Gdybyś słyszała, co o tobie mówił, zmieniłabyś zdanie. Ze szczegółami opowiedział o tym, jak przez przypadek trafił na ciebie w hotelu i wynajął cię sobie na trzy dni. Teraz zadam ci pytanie, tak z czystej ciekawości, możesz jeszcze patrzeć w lustro?

Monika posłała mojej dziewczynie lekceważące spojrzenie i wzruszyła ramionami.

- A jakie to ma znaczenie? Płacą mi, więc nie myślę o tym, w tych kategoriach. To czysty biznes; ja daję im przyjemność, a oni dbają o zasób mojego konta.

Słuchałem tego z przerażeniem. Jak mogła, aż tak nisko upaść?

- Nie patrz tak – usłyszałem – za seks z tobą, zapłacił mi Patryk, więc spokojnie nie wystawię ci rachunku.

Najwyraźniej odzyskała chwilowo utraconą pewność siebie.

- Myślałem, że ta wspólna noc coś dla ciebie znaczyła, sama tak ostatnio mówiłaś.

Położyłem dłoń, na udzie Jagody.

- A co miałam ci powiedzieć? - zaśmiała mi się prosto w twarz – jesteś lepszy, niż sześć lat temu, ale swojemu ojcu nie dorastasz do pięt, jeżeli chodzi o umiejętności łóżkowe? Na jakim ty świecie żyjesz Fabian? Dorośnij w końcu.

Kopniak prosto w splot słoneczny albo cios z pięści prosto w twarz to było stanowczo za mało. Zaczynało brakować mi powietrza.

- Fabian? - Jagoda z czułością pogłaskała mnie po policzku – spokojnie, ona ściemnia, żeby wyprowadzić cię z równowagi. Nie pozwól na to.

- Ściemnia tak? - cholerna modliszka, parsknęła – to może zapytajcie Reginę, co czuła, gdy otworzyła różową kopertę, a z niej wysypały się zdjęcia ukochanego męża w niedwuznacznej sytuacji. Ile razy musiała wąchać koszule przesiąknięte moimi perfumami, które starałam się zmieniać dosyć często, by nie połączyła ich ze sobą, gdy przyjedziemy do nich, na co niedzielny obiad? Albo jak zapierała ślady szminki na białym kołnierzyku koszuli?

Czułem, że zaczynam tracić panowanie nad sobą. Ostatnio mama mówiła mi o tym, gdy Jagoda była w szpitalu, a ja trafiłem na nią na korytarzu szpitalnym. Monika nie mogła tego ani podsłuchać, ani wymyślić na poczekaniu. Mówiła prawdę.

- Chcecie wiedzieć, jak to się stało, że przez półtora roku byłam kochanką Jana? -miałem ogromną chęć zetrzeć ten parszywy uśmiech z twarzy.

- Niezły masz rozbieg – warknąłem – od dwudziestki do czterdziestki. Zaliczyłaś nas obu.

- Wszystko między nami zaczęło się w dniu – kontynuowała, puszczają mimo uszu moją uwagę – gdy auto odmówiło posłuszeństwa, a on zaoferował mi swoją pomoc przy podwiezieniu do miasta. W trakcie drogi, położył mi dłoń na udzie i powiedział, że od dawna czekał na chwilę sam na sam ze mną, więc teraz nie mógł przepuścić takiej okazji. W efekcie wylądowaliśmy w pobliskim motelu i kochaliśmy się przez kilka godzin, zapominając o wszystkim. Dalej poszło już gładko. Spotykaliśmy się regularnie, starannie dobierając miejsca naszych schadzek. Pewnego dnia zorientowałam się, że od trzech miesięcy nie dostaję okresu. Sypiałam jednocześnie z ojcem i synem, ale wiedziałam, że ewentualnym ojcem mogłeś być tylko ty, Fabian. Jan w tajemnicy przed żoną zrobił sobie zabieg, który zapobiegał ewentualnym konsekwencjom. Wizyta u ginekologa potwierdziła moje obawy, na szczęście nie było za późno na naprawienie błędu. Dwa dni później mogłam już zapomnieć o całej sprawie.

Głośne przekleństwo Jagody wyrwało mnie ze stanu ogólnego odrętwienia. Ta dziwka zabiła moje dziecko i miała czelność, mówić o tym tak, jakby mówiła o pieprzonej pogodzie za oknem. Pomimo roztrzęsienia wewnętrznego, chciałem, żeby opowiedziała do końca.

- Dalej – warknąłem – czekam na puentę.

- Nie jest ci jeszcze mało Fabian? - Jagoda była przerażona – mi robi się niedobrze, gdy na nią patrzę.

- Niech mówi – odparłem, wbijając w tę sukę oskarżycielskie spojrzenie – rozmowa przecież oczyszcza.

- Nie ma żadnej puenty – usłyszałem – no może poza jedną. Zakochałam się w Janie bez pamięci i chciałam, żeby zostawił twoją matkę dla mnie, a on? Wyśmiał mnie, powiedział, że na swój pokręcony sposób kocha ją i nigdy nie zostawi swojej rodziny dla kogoś takiego, jak ja. Przestałam się dla niego liczyć i musiałam coś z tym zrobić. Wtedy przypomniałam sobie o zdjęciach, które robiliśmy sobie podczas uprawiania seksu oraz o filmie też wtedy nagranym. Wszystko włożyłam do spryskanej wcześniej moimi perfumami koperty i wysłałam. Do dziś uważam to za najlepszy sposób na zemstę porzuconej kochanki.

- Mam dość – moja dziewczyna wstała ze swojego miejsca – nie chcę już nic więcej wiedzieć. To jest obrzydliwe i jeżeli wcześniej myślałam, że jesteś tylko ofiarą, Patryka to byłam w błędzie. W swoim wyrachowaniu bijesz go o głowę.

Również wstałem. Teraz moja kolej, by, powiedzieć co myślę.

- W moich oczach – wysyczałem – jesteś zwykłą dziwką. Pieprzyłaś się z nami równocześnie i nigdy nie miałaś wyrzutów sumienia. Nawet teraz nie masz z tym żadnych problemów. Nie mów mi, że kochałaś, bo nie znasz znaczenia tego słowa. Mogę pójść o zakład, że mój ojciec płacił ci za seks w ten czy inny sposób, a wasza relacja była oparta tylko na tym. Nigdy nie wybaczę ci tego, co zrobiłaś z moim dzieckiem. Obyś już nigdy nie mogła zajść w ciążę. Takie suki, jak ty nie nadają się na matki.

Miała pieprzone szczęście, że nie biłem kobiet.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Bożena Joanna 05.09.2018
    Intryga rozwija się ciekawie, nowy wątek w sprawie Monika - Fabian.
    Znalazłam dwie literówki:
    każdego jego słowo - powinno być każde jego słowo

    Chciała zabić Jagodę - chyba Chciał zabić Jagodę.
    Pozdrowienia!
  • Elorence 06.09.2018
    "Głośne przekleństwo Jagody wyrwało mnie ze stanu ogólnego odrętwienia. Ta dziwka zabiła moje dziecko i miała czelność, mówić o tym tak, jakby mówiła o pieprzonej pogodzie za oknem. Pomimo roztrzęsienia wewnętrznego, chciałem, żeby opowiedziała do końca." - nie, nie i jeszcze raz nie.
    Nie możesz tak skakać z poglądami głównego bohatera. Jeszcze parę dni wcześniej nie chciał dziecka i najlepiej sam by się go pozbył, a teraz coś takiego? Sztucznie to wyszło.
    Ogólnie akcja Monika i jego ojciec... no, zaskoczenie i to niemałe. Co nie zmienia faktu, że Monika to ścierka. Bardzo kiepskiej jakości, tak swoją drogą.
  • Minia215 06.09.2018
    Droga Elorence pozwól że coś wytlumaczę, otóż w chwili zagrożenia dotarło do niego co mógł stracic. Tak się często zdarza.. Patrzysz na to że slej perspektywy.
  • Elorence 06.09.2018
    Ogólnie, Fabian działa mi na nerwy, więc jeśli o niego chodzi... zawsze będę na "nie" :D
  • Minia215 06.09.2018
    Ja lubię facetów którzy są trudni..
  • Elorence 08.09.2018
    Sama mam trudny charakter i mój facet też taki ma, ale u Fabiana ta trudność wybija skalę xD
  • Minia215 08.09.2018
    Elorence w takim razie mogę Ci przybic piatke:) trudne charaktery są najlepsze
  • Lida 07.09.2018
    Coraz bardziej nie mogę się doczekać zakończenia. Bardzo wciągające. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania