Poprzednie częściDrogi Triath część 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Drogi Triath część 15 Cisza przed burzą cz V (Baltazar)

** **

Cisza przed burzą cz V (Baltazar)

<Baltazar od spotkania z Othi był nie swój, wiedział, że dziewczyna coś wiedziała, ale nie chciała mu powiedzieć, zbyła go stwierdzenie, że musi to sprawdzić, ale twarz Othi mówiła coś co zaniepokoiło ją, tak że jej twarzy znikł wtedy uśmiech, a wyszła bardzo szybko, nawet nie droczyła się z nim jak to miała zwyczaj robić, nawet nie wspomniała o tym cholernym wężu, złodzieju, praktycznie. Na myśl o wężu który kradnie jej towar, wydawał się absurdalny, ale protektor musiał przyznać w głębi duszy, że coś było nie tak z tym wężem, mimo że wąż nic nie robił, dziwnie mu oczy świecił. Baltazar miał swoje przypuszczenia, że wąż był pewnie chowańcem. To dobrze, że Othi ma takiego sprzymierzeńca. Co odkryłaś moja droga podopieczna, ale podejrzewam, że przeszłość dogoniła nas wszystkich i błędy, które kiedyś popełniliśmy, teraz wracają ze zdwojoną siłą. Baltazar spojrzał na chronometr wisząc na ścianie już tak późno. Czas spotkać się z Othi, podszedł do szuflady i wyjął z niego sakiewkę. Protektor postanowił, że jak tylko się dowie co to było, ogłuszy Zielarkę i wrzuci na najbliższy statek który, leci jak najdalej od tego miasta. Wyszedł ze swojego biura>

-Dziś mnie nie będzie. <Rzucił w kierunku innych strażników i ruszył pewnym krokiem do dzielnicy portowej bo tam się umówił, z dziewczyną. Idąc nie rozmyślał o niczym, oczyszczał swój umysł co kolwiek usłyszy, wiedział co ma robić, nawet nie zauważył kiedy doszedł do dzielnicy wzgórza które prowadziło, do dzielnicy portowej. Stał i czekała na Othi, ale ona się nie zjawiała, zaczął się niepokoić

-Thodorze widziałeś Othi.< Sprzedawca właśnie schodził w kierunku miasta>

-Protektorze witaj. Othi? <Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę> - A tą dziwną dziewczynę która zawsze handluje specyfikami, chyba szła do centrum miasta. <Baltazar spojrzał się na niego pytająco> - Spieszyła się chyba kogoś śledziła. <Baltazar zaniepokoił się Othi nie była wojownikiem ale jak kogoś śledziła, znaczy pchała się kłopoty>

-Dziękuje. <Protektor ruszył szybkim krokiem w kierunku centrum miasta, prawie biegł, w dół miał złe przeczucie, obiecał sobie jak tylko znajdzie tą dziewczynę spierze na kwaśne jabłko. Doszedł do dzielnic rzemieślniczej, zaczął się nerwowo, rozglądać gdzie ona może być. Zobaczył sklep kartograficzny, wszedł do niego.

-Witaj Protektorze <Baltazar usłyszał znajmy głos sprzedawcy, ale w sklepie była jeszcze kobieta, mężczyźnie wystarczył jeden rzut oka na kobietę i już wiedział, że ta kobieta ma coś w sobie niepokojącego chwilę się jej przyglądał.>

-Witaj Witaj widziałeś Othi miałem się z nią spotkać ale jej nie ma.

-Wiesz co widziałem ją chwilkę temu, jak śledziła kobietę z wilkiem. <Baltazar przygryzł wargę słysząc, to, strażnicy zgłosili mu wczoraj, o kobiecie z wielkim wilkiem, toporami, w futrze, nie trzeba było być geniuszem, by dodać dwóch do dwóch a ten opis pasował do kogoś z północy, a to oznacza, kłopoty, po kiego ona śledziła tą kobietę. A do tego doszła ta kobieta w sklepie kartograficznej, która go oceniała, jak najemnik, będzie musiał się je przyjrzeć jej z bliska. Wybiegł ze sklepu, rozglądał się nerwowo po okolicy, aż zobaczył zbiegowisko koło jednego z zaułków przy sklepie rzeźnickim, ruszył pędem i zobaczył to czego się obawiał, Rudowłosa dziewczyną jedną dłonią podnosiła za gardło, na ziemi leżał wilk z wywalonym językiem. Zielarka była już sina od uścisku. Nie miał na co czekać podbiegł sprawnym chwytem odepchnął wysoką kobietę od Othi. Ale ta szybko się podniosła

-Chcesz się zabawić, najpierw dokopie tobie do dupy a potem zajmę się nią<Głową wskazała na Othi która jeszcze łapała powietrze,a Astrid przyjeła pozycję do walki.

-Jestem Protektor Baltazar Co tu się wyprawia? <Spojrzał na Rudowłosą i już wiedział, że ona jest świetnie przygotowana do walki i na pewno potrafiła walczyć. Ale dziewczyna nie miała zamiaru odpowiadać od razu wyprowadziła cios na szczękę Blatazara, ale on sparował cios na bok i wykonał pchnięcie. Astrid aż się cofnęła trzymając się ramię> - Powtórzę jeszcze raz co tu się dzieje. <Protektor musiał przyznać jedno, że gdyby nie doświadczenie jakie posiadł, miał szczękę złamaną>

-Ona otruła mojego wilka. <Spojrzenie dziewczyn powędrowało na na Othi która właśnie się podnosiła z ziemi. Baltazar od razu przeniósł spojrzenie na Zielarkę>

-Othi?

-Nie otrułam tylko uśpiłam. < Astrid aż zacisnęła pięści. Protektor spojrzał na kobietę pod ścianą >

-Spokojnie. <Głos Baltazar był pewny i nie znoszący sprzeciwu.> - A ty mów co znów chciałaś zrobić.

-No ja. Chciałam ogolić wilka. <Ostatnie słowa wypowiedziała bardzo cicho aby bardziej nie wkurzać. Oczy Rudowłosej płonęły, a Zielarka się cieszyła, że między nią a ta drugą jest Baltazar>

-Wiem że pożałuje tego pytania. Po co chciałaś ogolić jej zwierzę? <Jego obawy się potwierdziły dziewczyna była berserker, ci co przeżyli atak takiego wojownika mówili, że przed tym jak wpadali w szał ich oczy lśniły, jak dwa ognie>

-No futro wilka północy jest cenne i można dobrze zarobić i można z niego zrobić rzadkie specyfiki. <otrzepywała się>

-Powinienem wasz obie aresztować ciebie za atak na protektora. <Wskazał głowę na rudowłosą> - A ciebie Othi za głupotę, ale nie ma na to czasu i ochoty. Chciałby ciebie prze prosić kobieto północy, za nią. Czasami nie myśli o tym co robi.

-A co z moim przyjacielem. <Astrid od dłuższego czasu masowała swoje ramię>

-Othi?

-Zaraz obudzę. <Zielarka coś szperała w swojej torbie> - Ahhh a ty co tu robisz? <Dziewczyna wyjęła ze swojej torebki węża, położyła na ziemię, po chwili wyjęła małe zawiniątko i włożyła do pyska wilka za jakiś> - Za jakieś 10 minut powinna się obudzić.

-Oby, bo inaczej nawet on ciebie nie ochroni. <Było słychać groźbę w głosie>

-A co z futrem? <Othi zapytała z jakąś nadzieją w głosie że może. Baltazar przygryzł wargę słysząc pytanie zielarki. Ona naprawdę lubiła drażnić ludzi, a jeżeli ta druga wpadnie w szał to nawet on nie ochroni Othi>

-Zrobimy tak. <Baltazar zrobił przerwę> - Jeżeli właścicielka się zgodzi ostrzyżesz wilka a zyskami podzielisz się pół na pół. <Astrid już miała coś powiedzieć> - Uważam że dla wilka było by dobrze pozbawić go nadmiaru futra, tu jest inny klimat o wiele cieplej i wilkowi może być za gorąco i się może przegrzać. <Astrid przez chwilę myślała nad tym co usłyszała i musiała przyznać, że ten człowiek ma rację. Z drugiej strony gdyby wiedziała ile kosztuje futro sama by ogoliła Luśkę do zera>

-Niech będzie. <masowała swój bark>

-Drętwienie minie za jakiś czas. <Baltazar rzucił widząc jak dziewczyna masuje swoje ramię. Luśka powoli się budziła, spojrzała na Othi o pokazała swoje białe ostre zęby, i miała ochotę ugryźć kobietę, ale usłyszała pstryknięcie i głos swoje Pani mówiący spokój. Puszek powoli wpełzł do torby swojej właścicielki. Baltazar już i tak zmarnował czas i to dużo, na szczęście swojego czasu nauczył Othi swojego ojczystego języka>

-Othi co z naszą sprawą? <Powiedział płynnym południowym. Othi spoważniał od razu kiedy usłyszała pytanie w południowym>

-Wojownik Cienia istota poruszająca się przez cień., manipulująca cieniem władająca cieniem, żyjąca w cieniu i będąca cieniem. Może się wyłonić z cienia każdego człowieka. <Baltazar miał minę jak z marmuru, któravnic nie zdradzała nic. Przecież ich wymordowali ich Taraka,a tu jak spod ziemi wyłania się Wojownik Cienia, jak by ktoś rzucił zaklęcie a tu demony wyskakują znikąd. A więc ciemność powraca. Całej rozmowie przysłuchiwała się Astrid , Protektor nie miał pojęcia, że kobieta z północy zna południowy, może nie biegle, ale na tyle by zrozumieć większość a resztę wyłapie z kontekstu. Nikt nie zwracał uwagę na wilczycę, która postanowiła poszukać smakołyków wsadziła nos do torby zielarki i po chwili w jej pysku nalazł się Puszek. Wąż myślał, że będzie miał spokój, ale się pomylił, najpierw poczuła mokry nos, a potem coś chwyciło go w pysk. Puszek nie mal nie dostał zawału, będąc w pysku wilka, przed oczami węża właśnie minęło całe życie, a tak z kończy w tak mierny sposób, wił, ale wąż postanowił się się odgryźć i ugryzł wilczyce w nos było słychać Pisk. Cała trójka spojrzała na wilczyce koło której leżał wąż>

-Adoria do ciekawe miasto Wojownicy Cienia Zabójczy z Taraka nie żałuje że przybyłam tu. < Baltazar aż zaniemówił słysząc słowa kobiety z północy. Dziewczyna miała już odejść kiedy poczuła dłoń na swoim ramieniu.

-Skąd wiesz o Wojownikach Cienia i Taraka? <Spojrzenie Baltazara było zimne jak lód>

-O Wojownikach Cienia od niej sama przed chwilką o nim mówiła. <Protektor klną w duszy, że nie przewidział tego, że ona może znać inne języki> - A zabójcy z Taraka sama spotkała i muszę przyznać że dobry jest w walce cholernie szybka i silna gdyby nie mój refleks już bym nie żyła. Coś się szykuje w starym młynie, obiło mi się o uszy, że ktoś poszukuje ludzi do mokrej roboty, mam dziwne przekonanie, że to zabójca z Taraka. Spotkanie ma być dziś wieczorem. <W cieniu kryła się postać, słuchała uważnie rozmowy, ale nie tylko w cieniu ktoś słuchał rozmowy, całe zajście obserwowały dwie postacie w słomianych kapeluszach>

-Dobrze porozmawiamy u Othi i tak ma zająć się twoim wilkiem. <Baltazar machnął ręką aby obie Panie się ruszyły, cała trójka. > - Rozejść się nie ma na co patrzeć tu nie ma przedstawienia . <Dłonią kazał się rozejść zbiegowisku>

-Nic tu po nas uczennico. Dowiedziałam się to co chciałam wiedzieć.

-Tak mistrzyni. < Obie postacie ruszyły za tą trójką> Było czuć zimny wiatr, zwiastujący burzę>

 

<A stalowe grzmoty zbliżały się nie ubłagalnie do miasta zwiastując nawałnice>

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania