Poprzednie częściDrogi Triath część 1

Drogi Triath część 22

** **

Lykanka i Kotołaczka nie wiedziały jak długo biegły już za stalowym ptakiem. Każdy metr i kilometr czuły w łapach, mimo że obie lubiły biegać, ale to już trwało prawie dwa dni. Jadły w locie, inaczej mówiąc – co im w pyski padło. Kiedy wybiegały z lasu na ich drodze stanęła kobieta ubrana w czarną suknię. Wyróżniały ją niemal białe włosy.

-Związanie. -Z ziemi wyskoczyły pnąca, gdyby nie refleks kotołaczki Łykanki obie były by złapane przez pnąca, obie się zatrzymały.

- Czego chcesz człowieku? - Jashina dyszała bardzo ciężko, można powiedzieć łapała powietrze. Rajchana była gotowa do ataku.

-Czekała na was. Głos kobiety głos i twarz nie wyrażały żadnych emocji.

- Na nas? - Musisz być głupcem stając na drodze lykance i kotołace.

- Nie mam czasu gadać po próżnic. - Głos kobiety stał się coraz bardziej ostry. Chciała coś jeszcze powiedzieć ale i kotołaczka i lykanka skoczyły na nią. Z niewielki trudem wykonała unik by nie zostać trafiona pazurami - Nie chcę wam robić krzywdy. - Lykanka aż zawyła słysząc taką zniewagę.

- Zaraz ja tobie zrobię krzywdę. - za wtórowała Rajchana. Kotołaczka wybiła się z dwóch tylnych łap jej przednia łapa leciała w kierunku krtani kobiety. Biało włosa lekko się odchyliła w bok i i trzema palcami lewej ręki mocno uderzyła w nadgarstek kotołaczki a ta poleciała na ziemię. Jashina nie czekała chciał wykorzystać sytuację i skoczyła z tyły na przeciwniczkę. Kobieta się obróciła o sto osiemdziesiąt stopni i chwyciła Lykankę za oba nadgarstki i wykorzystując jej siłę przeciw niej przerzuciła ją tak że Jashina uderzyła plecami o drzewo. Obie się zerwały na równe nogi i rzuciły się na kobietę

-Dość tego święta lata. - Kobieta szybko zdjęła woreczek nasypała na dłoń i kiedy obie dziewczyny były przy niej dmuchnęła im w twarz, obie padły jak długie smaczne spały. Kiedy się ocknęły obie były spętane a kobieta siedziała przy ognisku

-Już się obudziłyście?

-Wypuść nas wiesz co ci zrobimy. Jashina wycharczała.

-Co zrobisz lykanko Jashino i kotołaczko Rajchano - obie dziewczyny zatkało, słysząc jak kobieta do nich powiedziała po imionach.

- Skąd wiesz kim jesteśmy?

- Starzy ludzie wiedzą wiele rzeczy. Obie usłyszały najbardziej enigmatyczną odpowiedź jaką mogły usłyszeć.

- Przez ciebie uciekł nam stalowy ptak. Rajchana mówiła powoli starając się jakoś uwolnić.

- A tak statek powietrzny, Zastanawia mnie czemu za nim tak biegłyście.

-Nie twój interes. Jaschina odcieła się krótko, nie musiała nic mówić tej kobiecie

-Pewnie dlatego, że Rajchana coś widziała użyła oczów wiedźmy. Kobieta grzebała patykiem w ognisku - Pytanie co widziałaś kotołaczko. Kobieta spojrzała na Rakchane - Ja mam cała noc a wy. Lykanka i kotołaczka warczały na siebie porozumiewały się w języku bestia ludzi.

-Powiedzmy jej.

-Wolałam bym ją zabić. Jashina była wściekła, było słychać to w jej głosie.

-Ona i tak wie dużo nic nie tracimy a widać jest, że celowo nas zatrzymała.

-Niech będzie Warkot ustał tak samo jak się zaczął - Co chcesz wiedzieć?

-Dlaczego tak goniliście za tym statkiem powietrznym. Kobieta powtórzyła swoje pytanie wyciągnęła swoje nogi do przodu.

-Miała, wizję z jedna z osób na statku. Rajchana zrobiła głęboki oddech zanim zaczęła mówić . Jashina przestała się wiercić - Widziałam ją mnie Jashine i cienie innych postaci a nad nami wielki cień kobiety. Coś mi mówi że moja droga Jashiny i tej jednej z osób są jakoś powiązane ,chciała się dowiedzieć jak i dlaczego?

-Rozumiem. Kobieta wstała ze swego miejsca i podeszła do pnączy które wiązały obie dziewczyny - Teraz was uwolnię ale obiecajcie mi, że mnie wysłuchacie. Dobrze

-Dobrze. Obie powiedziały równocześnie. Kobieta otworzyła fiolkę z ciemnym płynem i polała pnącza które uschły od razu.

-Siadajcie. Wskazała ognisko - Czujecie że zbliża się burza, która zmieni ten świat. Masz racja Rajchano wasze losy są połączone. Twoje Jashiny, młodej Kapitan. Rajchan po raz kolejny zrobiła zdziwioną minę nie mówiła że to była kobieta i młoda i do tego kapitan - Jeszcze jednej dziewczyny która jest na tym statku, jak wy go nazywacie stalowym ptaku. Ale jeszcze spotkacie na swojej drodze trzy osoby wojownika, zielarkę i szermierza. Nie znam ich imion ani kim są. Ale powiem wam, że wasz siódemka nie może się spotkać nigdy razem, nigdy nie powinnaś spotkać młodej Pani kapitan, ale się stało, wszystko dąży do tego abyście się spotkali. Zastanawiacie się czemu nie możecie się spotkać. Są ludzie którzy jak by się dowiedzieli, że wy żyjecie, zrobili wszystko aby was skrzywdzić

-Tylko by spróbowali, nasz lud by nas pomścił.

-Mylisz się zagraża wam potężna siła, która jeżeli powstanie zniszczy ten świat.

-Skąd to wiesz? Rajchana przyglądała się bacznie i uważnie.

-Miałam wizję nie takie jak ty do moich wizji używam ziół, ale widziałam wszystko. Was biegniecie, widziałam resztę. Musiałam działać, latać nie potrafię więc postanowiłam was zatrzymać.

-Mówisz ogólnikami. Zauważyła Jashina.

-Lepiej abyście na razie nie wiedzieli wszystkiego, bo przyjdą wam głupie pomysły do głów

-Ma coś wielkiego dziać a my mamy się po prostu ukryć.

-Nie ukryć poczekać. Te dwie ze statku powietrznego same do was przybędą, Rajchano użyj na mnie swego daru. Kocia zbliżyła się do kobiety spojrzała jej w oczy i zobaczyła jak mały stalowy ptak który ciągną za sobą czarny dym spada, na ziemię, widzi również jak jedna z tych dziewczyn wyciąga drugą z małego stalowego ptak. Ale widzi też jak ko stalowego ptak lądują większe ptak z których wychodzą inni ludzie i atakują tą dwójkę i wciągają na pokład jednego ze stalowych ptaków, wizja się skończyła.

-Jashino ona mówi prawdę te które tak goniłyśmy spadną z nieba koło wielkiego jeziora na północy które mijaliśmy. Musimy tu zostać i je uratować

-Jesteś pewna. Jashina spojrzała na kotołaczkę.

-Nasze drogi są połączane tak czy inaczej się spotkamy z nim może później. Kim ty jesteś? Rajchna zadała pytanie kobiecie, ale jej już nie było przy ognisku nawet nie wiedziały, kiedy odeszła -Gdzie ona jest?

-Chyba poszła. Musimy się przygotować, ale odpocznijmy. Przez las szła kobieta w czarnej sukni gwizdając sobie radośnie. Udawała się w kierunku Adorii>

 

** **

-A ty gdzie znów idziesz. Gdy to filigranowała kobieta mówiła jej oczy aż błyszczały żółcią.

-Do Adorii Kochanie.

-Tam ciebie jeszcze nie było Bastianie

-Kochanie ale..

-Nie Kochanie po co tam idziesz?

-Bo starzy towarzysze muszą załatwić stare sprawy kochanie. Od tego zależą los świata i nasza córka tam jest

-CO?! - Kobieta aż krzyknęła – Puściłeś nasza córkę do Adorii. Po co?

-Bo tak jest jej droga. Kobieta aż się zapowietrzniła.

-Bez niej nie wracaj. Mężczyzna spojrzał prosto w oczy swoje żony i wiedział, że ona nie żartuje i jeżeli nie wróci z córką a nie daj Bogowie ona zginie, żona osobiście go zabije.

-Już biegnę. Mężczyzna zamienił się w wielkiego kota i ruszył biegiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Ritha 11.12.2018
    Zmniejszyłaś czestotliwosć publikacji i nie ma znaczków, brawo. Wroce pod tę czesc obadac, dzis, troszke pozniej.
  • Lika 11.12.2018
    Ja bym się chętnie dowiedziała czy te 22 części są spójne fabularnie
  • Ritha 11.12.2018
    Lika tyle czasu nie mam :)
  • Lika 11.12.2018
    Ritha To inaczej czego jest za dużo czego jest za mało, co jest zbędne, chodzi mi aspekt fabularny
  • Ritha 11.12.2018
    Ok, fabuła fabułą, ale przede wszystkim technicznie musi wszystko grać. Rzucające się w oczy błędy nie zachęca do czytania. Wiec na początek wsparcie techniczne :)

    Lykanka i kotołaczka nie wiedziały jak długo biegły już za stalowym ptakiem, każdy metr kilometr czuły w łapach, mimo że obie lubiły biegać ale to już trwało prawie dwa dni jadły w locie inaczej mówiąc co im w pyski padło, kiedy wybiegały z lasu na ich drodze stanęła kobieta ubrana w czarną suknię co ją wyróżniało kobietę to jej włosy, które były nie mal białe” – to jest jedno zdanie? No nie… nie może tak być. Brakuje też przecinków. Kotołaczka to imię? Jeśli tak to z dużej. Niemal* piszemy razem.

    Zmieniłabym tak:
    Lykanka i Kotołaczka nie wiedziały jak długo biegły już za stalowym ptakiem. Każdy metr kilometr czuły w łapach, mimo że obie lubiły biegać, ale to już trwało prawie dwa dni. Jadły w locie, inaczej mówiąc – co im w pyski padło. Kiedy wybiegały z lasu na ich drodze stanęła kobieta ubrana w czarną suknię. Wyróżniały ją niemal białe włosy.

    Kobieta rzuciła dwie szklane fiolki na zimie poleciał zielony dym – ziemię* + kropka na końcu

    -Związanie. Z ziemi wyskoczyły pnąca, gdyby nie refleks kotołaczki Łykanki obie były by złapane przez pnąca, obie się zatrzymały – odstęp po kreseczce, to raz, a dwa – co jest kwestią mówioną? Bo chyba nie całość?

    - Czego chcesz człowieku. Jashina dyszała bardzo ciężko, można powiedzieć łapała powietrze Rajchana była gotowa do ataku – to samo tutaj, powinno być raczej tak:

    — Czego chcesz, człowieku? — Jashina dyszała bardzo ciężko, łapiąc powietrze. Rajchana była gotowa do ataku.

    Dalej to samo dalej…
    -Czekała na was. Głos kobiety nie zdradzał żadnych emocji, twarz nie wyrażała żadnych emocji.
    nie może być dwa razy „żadnych emocji”.
    — Czekała na was. — Zarówno twarz, jaki głos kobiety nie zdradzały żadnych emocji.

    „- Na nas? Musisz być głupcem stając na drodze Lykance i Kotołace” – raz piszesz Kotolaka, raz kotołaczka, a potem raz Lykanka, raz Łykanka… Można zgłupieć. Trzeba to ujednolicić!

    - Nie mam czasu gadać po próżnic. Głos kobiety stał się coraz bardziej ostry – po próżnicy* tutaj znów mamy nie oddzieloną kwestię mówioną, poczytaj koniecznie tutaj o zapisie dialogów:
    http://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/

    Ok, masz tu od groma błędów. Zróbmy tak. Wrzuć ten tekst tutaj: https://www.ortograf.pl/
    Tam zobaczysz część najbardziej podstawowych błędów. Jak poprawisz te wyłapane, to truknij, obadam co jeszcze można podrasować. Nie potrafię nijak skupić się na fabule przy tylu błędach.
  • Ritha 11.12.2018
    Dalej źle,
    "Każdy metr kilometr czuły w łapach" - sam kilometr może lepiej zostawić, albo metr, albo "i" dać pomiędzy, ale nie, jedno bym zostawiła
  • Ritha 11.12.2018
    "Z ziemi wyskoczyły pnąca" - chyba chodziło o pnącza*
  • Ritha 11.12.2018
    Zarówno twarz, jak (tu odstępu nie napisałam) i głos kobiety nie zdradzały żadnych emocji.

    Oczopląsu dostaje.
  • Ritha 11.12.2018
    Jeszcze mi się rzuca w oczy, matko kochana....
    -CO?. Kobieta aż krzyknęła – Puściłeś nasza córkę do Adorii Po co?

    — Co?! — Kobieta aż krzyknęła — Puściłeś nasza córkę do Adorii? Po co?
  • Ritha 11.12.2018
    Poprawka:
    — Co?! — Kobieta aż krzyknęła. — Puściłeś nasza córkę do Adorii? Po co?
  • Ritha 11.12.2018
    Piatka nie ode mnie. Przy tylu blędach to, hm... no nie.
  • Lika 12.12.2018
    poprawiłem
  • Ritha 13.12.2018
    No, cos tam poprawiłaś/łeś, fajnie :)
  • krajew34 12.12.2018
    Mnie jedno nurtuje, raz odpowiadasz w formie żeńskiej,a raz męskiej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania