Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Drogi Triath część 23
** **
Jessica nie spała ostatniej nocy, gdy tylko zamykała oczy widziała, eksplodujący, okręt, a teraz leżała na łóżku nie mogąc pozbierać swoich, myśli do kupy. Czy by postąpiła jak ten cały kapitan Frederic, sama nie wiedziałam, odkąd pamięta, od pierwszego razu kiedy ojciec zabrał ją na statek na jakąś wyprawę zawsze marzyła aby być jak ojciec, zdobywać łupy i siać strach w sercach kupców i kapitanów innych okrętów wojennych, ale po wydarzeniach ostatnich dni zrozumiała dlaczego jej ojciec tak często zaglądał do butelki, co innego jest zniszczyć okręt wroga w walce, a co innego wykonać egzekucje, bo to co zrobiła była egzekucją i nie poprawiało jej humoru to, że kapitan drugiego statku sam on to prosił, to że uratowano 63 załogantów tego lekkiego krążownika trochę więcej niż ona sama zakładała. Kapitan z Triant uratował jej okręt ale nie musiał tego robić, mógł by się w nią wpakować, pewnie Ninbus by takie zderzenia nie przetrwał, ale nic by tym tamten kapitan nie zyskał, oprócz zniszczenia pirackiego statku. Cieszyła się że miała Marcusa przy sobie starego wygę, to on można powiedzieć przejął dowodzenie. Słuchali się go i bali, jak mu zazdrościła tego spokoju, jakim kierował statkiem. Po tym jak Yestell eksplodował, Marcus pod pretekstem omówienia ewakuacji wyciągnął ją z mostka, nie krzyczał nie dawał jakiś rad powiedział parę zdań
– Jak chcesz płakać zrób to tak aby żaden członek załogi tego nie widział. – uśmiechnął się wtedy swoim szczerbatym uśmiechem do niej – Nie miałaś wyboru i pamiętaj o tym, że to był wybór tego kapitan i jego załogi która pozostała na mostku, ich wybór. Nie chciałaś ich śmierci pewnie jak byś miała inną opcję byś ją znalazła, a tak. Ich statek albo nasz. Pamiętaj jedno kapitan jest odpowiedzialny za swoich ludzi. Zasępił się na chwilę co nie uszło jej uwadze – Będzie problem z tą ewakuacją ?
– Problem? – atrzyła wtedy w oczy swojego pierwszego oficer.
– Nie wiem czy wiesz ale na okrętach Królestwa Triant służą przeważnie młode dziewczyny – Jessica w lot pojęła w czym był problem. To że na jej okręcie byli prawie sami mężczyźni nie licząc grupy abordażowej którą dowodziła Camila – Wiesz co to oznacza?
– Ze nasi ludzie będą chcieli spróbować skrzywdzić te dziewczyny – smutny uśmiech Marcusa mówił wszystko. – To problem, nie upilnujemy wszystkich naszych ludzi Nimbus to duży statek. – Mimo że był nominalnie ciężkim krążownikiem to wielkości dorównywał krążownikowi liniowemu, więc miejsc i zakamarków na nim był co nie miara – Co proponujesz?
– Jeżeli dojdzie do jakiegoś incydentu sprawcę przykładnie ukarać. – Jessica z jednej strony chciała wiedzieć co jej pierwszy miał na myśli przykładnie ukarać ale z drugiej strony wolała żyć w błogiej nie świadomości i ta wiedza nie była jej do szczęścia potrzebna.
– Jak? Te pytanie wypowiedziała bardzo nie pewnie.
– Publiczna egzekucja z okaleczeniem, poprzez....
– Daruj mi szczegółów. – Marcus czasami zapominał że Jessica jak by nie patrzeć nie była jak jej matka czy ojciec.
– Mam twoja zgodę na takie działanie. – spojrzał na nią z błyskiem w oku.
– Tak. – Miała nadzieje że nie będzie musiała tego oglądać.
– Zajmę się akcją ratunkową. – rzucił niedbale jak by mówił o pogodzie prawdę mówiąc była mu wdzięczna za to, że on się zajął zbieraniem kapsuł miała czas na przemyślenia, musiała jakoś wydobyć informacje gdzie ten okręt leciał, a wiedziała, że to nie będzie łatwe, pewne usłyszy, że tajne. Prawdę mówiąc bardzo jej na rękę nie było mieć rozbitków miała swoje zadanie, a teraz musiała uratować a potem odstawić w bezpieczne miejsce. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Akcja sama ratownicza nie trwała długo, a teraz Nimbus miał o 63 ludzi więcej niż przed startem i mimo że był to duży okręt to jak by brakowało miejsca, wszystkich skupiono w magazynie drugim na trzecim pokładzie. Wbrew obawą Jessicki nic się złego nie stało więc młoda kapitan zastanawiała się co Marcus musiał na opowiadać załodze, że ta wobec rozbitków zachowała się w porządku, oczywiście jak na piratów przystało, było słychać co jakiś czas aluzje czy nie wybredne żarty, ale to się puszczało między uszy, natury się nie zmieni jak to mawia zawsze jej ojciec, a poza tym pirat musi zachowywać się jak pirat. Gdy opatrzono wszystkich rannych nakarmiono napojono. Jessica szła z duszą na ramieniu bo musiała przeprowadzić rozmowę z jakimś oficer pod oficer lub kimkolwiek, który wiedziała gdzie się udawał ten lekki krążownik. Oczywiście wydała instrukcje aby przyprowadzić takiego członka załogi do jej kajuty. Z analizy zaistniałej sytuacji wyrwało ją głośne pukanie, wiedziała kto stoi za drzwiami Marcus tylko on tak pukał w drzwi
– Wejść. – Rzuciła pewnym głosem i szybkim ruchem podniosła się z koi gdzie spoczywała w rozmyślaniach. Drzwi się otworzyły, że skrzypnięcie bardzo mocny i drażniącym słuch, miała to naprawić, ale jej pierwszy powiedział, że te skrzypnięcie jest po to aby, ostrzec kapitan przed nie proszonymi gośćmi czytaj buntem. Po otwarciu drzwi pojawił się Marcus a obok niego stała kobieta była starsza od Jessici i to sporo na jej mundurze było widać ślady zaschnięte krwi.
– Jessick Blackhord kapitan tej zacnej łajby. – Przywitała się nawet obdarzyła kobietę przyjaznym uśmiechem Marcus zamkną drzwi i stanął za nimi opierając o drzwi.
– Porucznik Ulina z dom Jew. Kobieta – odpowiedziała matowy tonem głosu.
– Pani Porucznik nie będę tu mydlić oczu i zapytam wprost gdzie wasz okręt leciał? – Kobieta spojrzała na nią widać było, że jest starym wilkiem powietrznym jak Marcus. Jessice przeszła myśl że mogła być dla niego żoną.
– Pani Kapitan myśli że Pani powiem? – Jessica lekko za zgrzytała zębami spodziewała się takiej odpowiedzi.
– Pani Porucznik dałam słowo waszemu kapitanowi, że odstawie wasz w bezpieczne miejsce do jakiejś waszej bazy czy placówki wojskowej. Ale powiem Pani a przejrzałam mapy, że mi nie po drodze, szukać waszych baz, których jak wiem nie ma dużo w tym rejonie.
– A co jest warte słowo Pirata.? – kobieta wypowiedziała słowa z nie ukrywaną wrogością, co nie dziwiło samej Jessicki piraci byli znani z tego, że napadali frachtowce rabowali co popadnie ci co stawiali opór piratom byli zabijani.
– Domyślam się że dla Pani nie wiele. – Jessica zastanawiała ja poprowadzić dalej rozmowę by osiągnąć swój cel na razie było widać że z tą kobietą była rozmowa po próżnicy. – Jak mówiłam nie po drodze mi do waszych placówek, a podejrzewam, że jak by obsady waszych baz zobaczyły mój okręt najpierw by strzelały a potem by pytali. Jess siliła się na dowcip. – Dlatego wolała bym was przekazać jakiejś waszej jednostce. Dlatego ponowie pytanie gdzie wasz okręt leciał? Widać było, że kobieta bardzo poważnie rozważa słowa Jess.
– Jaką mam gwarancję że po tym jak Pani powiem gdzie lecieliśmy, nie zabijecie nas Pani. – Jess miała już coś powiedzieć ale spojrzała na Marcusa i sobie odpuściła.
– Gdybym chciała śmierci Pani i reszty waszej załogi nie ratowała bym was.
– Ale może Pani nas sprzedać handlarzom niewolników. – Jess aż się zapowietrzniła słysząc ostanie zdanie, może była piratem, ale nigdy nie z hańbiła by się handlem niewolników, minęła dłuższa chwilą za nim Jess coś powiedziała.
– Nie jestem handlarzem niewolników, tylko Piratem, i też córką króla piratów, moje słowo, moja wola jest wolą mojego ojca. – Kobieta przyglądała się jej uważnie. – Więc proszę Panią aby Pani powiedziała gdzie was okręt się udawał i gdzie jest najbliższa wasza jednostką. Odstawie was do nich i się pożegnamy. Powiem tak ani wy nie chcecie być na tym okręcie, ani ja was nie chcę na pokładzie mojego okrętu. – Kobieta chwilę coś rozważała, powiedzieć czy nie powiedzieć. Jess ją rozumiała, bo jeżeli, lecieli z tajną misja a Triant szykuje jakieś atak to jest zdrada.
– Do Adorii. – Jess jak usłyszała nawę miasta aż jej ciarki przeszły po plecach, nie była głupią dziewczyną i jeżeli Lekki Krążownik leciał w tamtym kierunku, znaczy szykowało się coś dużego i podejrzewała że to nie przypadek.
– A co lekki krążownik tam sprowadza? – Kobieta się tylko uśmiechnęła a uśmiech mówił a myślisz że ci powiem – A najbliższa wasza jednostka? – pokazała kobiecie mapę aby podała orientacyjne położenie. Porucznik się wahała się przez dłuższy czas czy to zrobić ale podeszła do mapy pokazała palcem punkt gdzieś koło Wielkiego Lasu. Jess coś obliczyła w głowie widać było, że ten statek tez udawała się do Adorii, tylko nie wiedziała czy to frachtowiec czy coś innego, coś pod skórą mówiło jej że to coś innego coś dużego, obawiała się spotkania z tamtą jednostką.
– Pierwszy odprowadź Panią Porucznik do jej ludzi i przekaż sternikowi że ma skorygować kurs na 26 na 02 schód. – Marcus tylko kiwną głową, że przyjął rozkaz. Sama usiadła przy mapie i przyglądała się jej bardzo bacznie. Nawet nie wiedziała kiedy minął kwadrans, kiedy usłyszała charakterystyczne pukanie do drzwi.
– Wejść. – W drzwiach pokazał się Marcus – Co Pan myśli o tym?
– Mój nos wilka powietrznego mówi, że to nie jest przypadek. – Jessica kiwnęła głową i od razu jej się przypomniał list od Podróżniczki, i zaczęły się jej w głowie układać całość. Ta cała imperatorowa wykonała ruch a to spowodowało, że teraz wszyscy podjęli jakieś działania w tym jej ojciec. Jaki ruch mogła wykonać Kelena, jeżeli przejęła naczynie, znaczy wykonała atak, więc Triant wysłało co najmniej ten lekki Krążownik plus to co spotkają tuż przed Adorią.
– Też tak uważam. Ciekawe w jakie gówno mój ojciec wpakował?
– W śmierdzące. – Jessica uśmiechnęła się mimowolnie słysząc odpowiedź Marcusa – Musimy bardzo rozważnie działać teraz. Błąd będzie nas drogo kosztować.
– Wiem, podejdziemy do tego okrętu otwarcie na mostku wydam rozkaz że na maksymalnym zasięg komunikacji mają wywoływać okręt Triant.
– Lepiej abyśmy do nich wysłali do nich pinasę. – Marcus usiadł an krześle.
– Nie. Niech on od nas wezmą swoich ludzi. Nie zaczną do nas strzelać do puki nie odbiorą swoich – Marcus uśmiechnął się się do dziewczyny – Ale musimy uważać na ich myśliwce są piekielnie zwrotne.
– Co radzisz? – Jessica nie była tak doświadczona jak Marcus i było widać to.
– Niech nasze wszystkie myśliwce będą po za naszym okręcie w razie ataku będą nas chronić – Jessica się za sępi nad słowami Marcusa . Nie podobało jej się ten pomysł w wielu powodów jednym z tych powodów był taki, że myśliwce piratów nie były cudem technologicznym o tym każdy wiedział, a mogła jej stracić w jednym starciu, drugi jest konsekwencja pierwszego, że jak straci myśliwce, będzie łatwym łupem. Oczywiście może się okazać że to frachtowiec. Jedną rzeczą co nie dawało jej spokoju, jak znajdzie tą całą Kelenę w Adorii, ojciec o tym nie powiedział, ale o tym pomyśli później.
– Jak tylko ci z Triant zaczną się oddalać od naszego okrętu, od razu zmieniamy kurs, Ziemie Północne jak tylko znikniemy im z sensorów wrócimy na kurs do Adorii. – Marcus kiwnął głową że się zgadza z dziewczyną ale nie był jakiś bardzo przekonany, że tamci nabiorą się na taki blef, jeden powód , każdy widział, że z Yastella wystartował jedna ich jednostka a to oznacza, że jeżeli się udało pilotom dolecieć do celu, to już pewnie wiedzą o nich i kierunku jakim lecieli, ale z drugiej jak nie spróbują oszukać nie dowiedzą się czy to się uda czy się nie uda.
– Masz nadzieje że się na to nabiorą.
– Jak mówił mój dziadek. „Nadzieja matką głupców ale jak każda, matka kocha swoje dzieci” Same powiedzenia poprawiło jej humor.
– Święta racja, ale nie sądzę aby ich kapitan kimkolwiek był czy była jest głupcem.
– Jak powiedziałam miejmy nadzieje. – Marcus pokiwał głową, bo dziewczyna była momentami naiwna ale momentami wychodził jej cynizm jak u jej matki, która też jak coś nie szło po jej myśli mówiła, że ma nadzieje że coś się uda i zawsze słowo nadzieja. wymawiała cyniczne – Pani Kapitan proszę mi wybaczyć ale jedno z nas musi się udać na mostek, bo jeszcze gotowi rozbić tą łajbę, a Pani niech odpocznie bo czeka Panią ciężka próba. – Wstał i wyszedł.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania