Poprzednie częściDziewczyna z piłką - PROLOG

Dziewczyna z piłką - Rozdział 18

Ver

 

Obudziłam się, przetarłam oczy i przekręciłam się na drugi bok. Spoglądałam na drzwi, myśląc o tym, co wydarzyło się między mną a Mario. Mózg mówił, abym była ostrożna, ale serce krzyczało: "Mario, Mario, Mario".

Teraz już nie wiem, co ja tak naprawdę o tym myślę, w co ja tak naprawdę wierzę. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam się i zeszłam na dół, zahaczając przy tym jeszcze o łazienkę.

- Hejo, i jak było na treningu? - zapytałam brata.

- Dobrze, a co ty taka zaspana?

- Przysnęło mi się troszkę.

Marco poszedł do kuchni, a ja jeszcze pobiegłam na górę po telefon. Włączyłam go i zobaczyłam wiadomość od Mario. Było to zaproszenie na mecz, w którym gram. Ciężko odmówić, ale odpisałam mu i zeszłam na dół coś zjeść. Zauważyłam, że Marco coś pichcił i po chwili podał mi talerz z jedzeniem. Potem usiadł naprzeciwko i zaczął się we mnie wpatrywać.

- Marco, czy ja jestem brudna, że się tak patrzysz?

- A to nie mogę sobie popatrzeć na moją młodszą siostrę?

- Oczywiście, że możesz.

- Ver - dodał nagle - chcesz iść z nami jutro na mecz Leny?

- Wiesz, Marco... Ja jednak zostanę w domu - powiedziałam. - Ale to miłe, że zapytałeś.

- No jasne, nie zmuszam.

- Dziękuję za jedzenie. Było pyszne. - Odstawiłam talerz do zmywarki.

- Proszę bardzo - powiedział.

Wyszłam z kuchni i poszłam na górę, gdyż poczułam się śpiąca. Przebrałam się w pidżamę i wtuliłam w poduszkę. Po chwili już spałam.

 

*

 

Obudziłam się wcześnie rano, gdyż o dziewiątej musiałam stawić się na stadionie. Naszykowałam sobie kilka napojów, jakieś jedzenie i wpakowałam je do torby. Zostawiłam jeszcze kartkę dla Marco z wiadomością, żeby się nie martwił. Miałam mało czasu, więc biegiem ruszyłam na stadion. Przebrałam się razem z dziewczynami w ekspresowym tempie i już chwilę potem stałyśmy obok trenera na murawie. Na rozgrzewkę dostałyśmy pięć kółek, a potem czekała nas krótka gra, którą zakończyłyśmy remisem. Potem zeszłyśmy do szatni, a trener przyniósł nam wyjściowe stroje, aby je ubrać i stawić się przed godziną dziesiątą. Zauważyłam nagle postać, która do złudzenia przypominała mi Lenę. Tak, to była Lena! Na szczęście mnie nie zobaczyła, bo ustawiłam się w rządku za Dominiką. Po chwili byłyśmy już na murawie i po krótkim przywitaniu każda zajęła pozycję. Ja postanowiłam zamienić się z Dominiką, myśląc, że w ten sposób nikt mnie nie rozpozna, ale potem na trybunach ujrzałam mojego brata z przyjaciółmi i... Mario! O nie, mam kłopoty i to wielkie!

Mario wpatrywał się w boisko.

Mecz rozpoczął się punktualnie, a głos zabrał komentator:

- Witam Państwa serdecznie na jednym z najpiękniejszych boisk piłkarskich w naszym regionie! Dzisiejszy mecz rozegra się między drużynami Borussia Dortmund U-22 a U-25. Piękne i utalentowane zawodniczki pokażą nam dzisiaj, na co je stać. I oto gwizdek sędziego rozpoczyna dzisiejszy mecz. Zawodniczki mimo wcześniejszego zdenerwowania, wydają się teraz spokojne i opanowane. Przy piłce U-25, ale nie widać jeszcze żadnej błyskotliwej akcji. Mija dziesięć minut meczu, sytuacja wydaje się nieciekawa. Mecz przebiega w spokojnej atmosferze. Żadnej podbramkowej akcji, mam wrażenie, że drużyny dopiero szykują się do prawdziwego natarcia. Kolejne dwadzieścia minut spokojnej gry, piętnaście do przerwy. Lecz proszę Państwa, coś zaczyna się dziać! Zawodniczki U-22 przyspieszają! Przystępują do akcji! Jakby dopiero teraz zrozumiały, po co tu są. Błyskawiczne zagranie piłki Alexis, podanie. Dominika biegnie do bramki, doskonale omija obrońcę. Dobiega napastniczka i... Proszę Państwa! Veronica Reus! Cóż to za piękna akcja! Tak, widać wyraźnie, że to szok dla drużyny seniorek. Spójrzcie Państwo na autorkę tego pięknego gola!

Veronica spojrzała na trybuny i dostrzegła na sobie wzrok brata. Wpakowała się w bagno własnych kłamstw i teraz musi się z niego wykaraskać.

- Tak, Proszę Państwa, Veronica Reus to bez wątpienia wielki talent! Przejmuje piłkę od Leny Morgan, przemyka w pole karne. Co za wspaniały gol!

 

Leo , Lucas

 

- Dawaj, Lucas, pośpiesz się trochę! - zawołał Leo, przepychając się w drodze na trybuny.

- Przystopuj. Nikt nie zajmie ci miejsca.

- A skąd ta pewność, hm? Jesteś szpiegiem czy jak?

Lucas przewrócił tylko oczami i zajęli miejsca. Mecz jeszcze się nie zaczął, a Leo już przyprawiał go o zawroty głowy.

- I wtedy powiedziałem mu, że powinien wyluzować, bo to tylko telefon - gawędził do jakiejś dziewczyny obok. Lucas natychmiast skapnął się, że chodzi o niego i posłał przyjacielowi kuksańca w żebro. - Ała, co ?!

- Nie wszystkim musisz to opowiadać, wiesz?

- Stary, ja tu próbuję wyrwać dziewczynę. Błagam, nie psuj tego.

Po tych słowach odwrócił się do niego plecami. Lucas oplótł wzrokiem trybunę i dostrzegł znajome osoby. Znowu szturchnął Leo.

- No przecież nic o tobie nie mówię! - zawołał tamten.

- Nie, Leo, patrz! - wskazał palcem. - To przecież koledzy Veroniki. Spotkaliśmy ich w klubie.

Leo wytężył wzrok i ujrzał chłopaków siedzących w grupie - a wśród nich Marco, Roberta i Mario.

- Chodź, pójdziemy do nich. - zaproponował Lucas.

- O nie, hermano. Ja zostaję. - Mrugnął porozumiewawczo.

Lucas westchnął tylko i machnął ręką.

- Dobra, jak sobie chcesz.

I usiadł obok swojego brata i jego kolegów.

 

Mario

 

Siedzieliśmy na trybunach, a ja wpatrywałem się w płytę boiska. Na początku myślałem, że mam przywidzenia albo jestem tak opętany urokiem Ver, że wydawało mi się, że widziałem ją na boisku. Nie, to nie mogła być prawda, bo przecież mówiła, że nie gra zawodowo. A przecież by mnie nie okłamała...

Zaczęła się gra, a ja wciąż obserwowałem dziewczynę z drużyny juniorek z numerem 19 na plecach. Była tak strasznie podobna do Ver...

To nie był dobry mecz dla drużyny Leny, ale w kolejnych minutach gra stopniowo nabierała tempa. Dziewczyny zgrabnie podawały sobie piłkę, gdy ni stąd, ni zowąd wyskoczyła blond 19 i zdobyła pierwszy punkt. Komentator aż szalał z radości po zdobytej bramce. A potem zobaczyłem jej sylwetkę na telebimie.

To przecież Veronica! To siostra Marco! Skąd się tam wzięła? Dlaczego mnie okłamała?!

Poderwałem się z krzesełka i spojrzałem do Marco, który też był w niezłym szoku. Nie mogłem uwierzyć, że nie powiedziała mi tego na początku. Może chciała chronić siebie albo bała się reakcji ludzi? Musiałem z nią porozmawiać! Siedziałem jak na igłach, dopóki nie usłyszałem:

- Proszę Państwa, Veronica Reus!

- Veronica?! - zdziwił się mój przyjaciel.

- Hmm, chyba gra - odparłem, wyraźnie zadowolony jej akcją.

- Widzę, ale... SKĄD?!

Poklepałem go po ramieniu.

- Gra świetnie - zachwyciłem się. - Może po prostu jej zaufajmy.

Po całym meczu postanowiliśmy zaczekać na naszą kłamczuszkę przed szatnią.

 

Marco

 

Zajęliśmy z chłopakami miejsca i czekaliśmy aż dziewczyny wyjdą. Na początku nie było zbyt ciekawie lecz później zaczęły pokazywać się akcje. W pewnym momencie nie zerknąłem kiedy a było już 1:0. Myślałem ze Lena zdobyła bramkę. Lecz to co usłyszałem było wielkim zaskoczeniem. Zobaczyłem jak Mario podchodzi do mnie. Wlepiłem swój wzrok w zawodniczkę. Byłem w ogromnym szoku dlaczego od razu mi nie powiedziała. Dlaczego to ukrywała. Usiedliśmy oglądając dalsza część. Poderwaliśmy się słysząc.

- Proszę Państwa, Veronica Reus!

Poderwałem się z krzesełka jak rażony piorunem. Jeszcze raz spojrzałem na numer 19 nie dowierzając czy to na pewno moja siostra.

- Veronica? - zawołałem sam do siebie, ale usłyszeli to koledzy i również poszli w moje ślady. - Co ona tu robi?! - wreszcie do mnie dotarło.

- Hmm, chyba gra - odparłem, wyraźnie zadowolony jej akcją.

- Widzę, ale... SKĄD?!

Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu.

- Gra świetnie - zachwyciłem się. - Może po prostu jej zaufajmy. Po meczu każdy z nas szedł w stronę szatni dziewczyn. Docierając czekaliśmy pod drzwiami.

 

Ver

 

Mecz zakończył się bardzo pozytywnym wynikiem dla naszej drużyny. Pogratulowałam z całego serca przeciwniczkom, ale widziałam lekkie zamieszanie w oczach Leny, gdy mnie dostrzegła. W szatni po świętowałyśmy przez chwilę swoje zwycięstwo. Wtedy widziałam, że jestem gotowa do kolejnego sezonu.

Kiedy wyszłam z szatni, czekało mnie niemałe wyzwanie - przed wyjściem czekała na mnie prawie cała męska Borussia. Bałam się ich reakcji, ale nie mogłam dalej się z tym ukrywać. Te wszystkie kłamstwa zaszły już za daleko. Widziałam, jak patrzą na mnie, czekając na wyjaśnienia. Nie wiedziałam, od czego powinnam zacząć.

- Kochani, ja... Chcę was przeprosić - powiedziałam. - Od dłuższego czasu ukrywałam przed wami, że gram w drużynie. Ale dzisiaj się to wydało i wiem, nie będę miała wam za złe, jeśli obrazicie się za te kłamstwa. Gram w piłkę tutaj w Borussi już ponad 2 lata, a w reprezentacji od 3 lat - mówiłam, widząc niedowierzanie wymalowane na ich twarzach. - Mogłam od razu wam powiedzieć, ale bałam się reakcji. Nie wiedziałam, jak to przyjmiecie.

Marco spojrzał na mnie.

- Chodź tu, maluszku - powiedział, a ja podeszłam do niego i przytuliłam go. - Wmawiałaś mi, że chodzisz na boks, a ty cały czas trenowałaś tutaj?

- Tak - dodałam. - Ale na boks też chodzę. Kocham to, co robię i przepraszam, że cię okłamywałam.

- Masz już zawsze mówić mi prawdę, okej? - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.

- Nie, wszystkiego ci nie można mówić. - Zachichotałam, zerkając ukradkiem na Mario.

- Ver... - Zaśmiał się.

Teraz już nie miałam nic do ukrycia i przyznam, że poczułam się z tym dobrze.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia, ale zauważyłam, że Mario szedł wolniej, dlatego dołączam do niego.

- Stało się coś, Mario? - zapytałam.

- Nie. Czemu tak myślisz?

- Bo odłączyłeś się od grupy.

- Myślę o tym, co się dzisiaj wydarzyło. - Spojrzał na mnie. - Czyżbyś to miała na myśli, mówiąc mi wtedy, że "dowiem się później"?

- Chciałam ci powiedzieć, ale bałam się, że nie uwierzysz. I że zostanę odtrącona.

- Ale to jest właśnie super. Rozumiem jednak, że nie zrobiłaś tego celowo. - Złożył krótki pocałunek na mojej skroni.

- Takie było postanowienie od samego początku, gdy tutaj przyleciałam - odparłam.

Widziałam, że Mario nad czymś myślał. Nie chciałam mu przerywać, więc szłam dalej obok niego. Po chwili jednak odezwał się.

- Gdy tak obserwowałem tę przebiegłą dziewczynę z 19-stką na plecach, wydała mi się strasznie podobna do ciebie. A później moje przypuszczenia okazały się prawdą - powiedział, na co ja się lekko zarumieniłam. - Ty już masz grę w genach, dziewczyno. Masz w sobie coś, czego nie ma żadna inna - dodał i musnął lekko moje kąciki ust. - Uwielbiam cię.

Potem splótł nasze dłonie i szliśmy do domu. Nie wiem, czemu, ale zaczęłam bardziej przekonywać się do Mario. Czy ja się w nim zakochałam? Czy może to tylko zauroczenie? Te myśli nie dawały mi spokoju. Dotarliśmy pod dom. Po drodze pożegnaliśmy się z resztą znajomych. Został mi tylko Mario. Podeszłam do niego.

- To do zobaczenia kochanie - powiedziałam zalotnie muskając jego policzek. Postanowiłam zabawić się w jego grę słów. Widziałam jak lekko się uśmiecha.

- Do zobaczenia księżniczko - mówił przytulając mnie do swojego ciała. Chłopak odsunął się. Pocałował mnie w czoło po czym rozeszliśmy się w swoje strony.

 

**

 

Po meczu Domi wyszła z szatni wraz z koleżankami. Szła tuż za nimi, gdy ktoś pociągnął ją za rękę w swoją stronę. Lucas.

- Świetnie grałaś - odparł.

- Dzięki. - Uśmiechnęła się. - Ale to nie ja jestem gwiazdą meczu.

- Dla mnie to ty.

- Oo, to miłe. - zarumieniła się.

- Słuchaj, chciałem cię zapytać. O coś. Bo wiesz...

- Śmiało - dodała.

- Bo chciałem wiedzieć, czy...

- Lucas! Stary, amigo tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałem, dasz wiarę?!

- O mamooo... - Lucas schował twarz w dłonie na sam dźwięk tego głosu. - Tylko nie teraz.

- Co? - zdziwiła się Domi.

Lucas postanowił olać kumpla i kontynuował:

- Czy nie zechciałabyś może...

- A co tu się dzieje?! - zawołał Leo, klepiąc Lucasa po plecach. Potem zauważył Domi. - Stary, co to ma znaczyć, zdradzasz mnie?!

- Co?! - krzyknął, a zaraz potem zwrócił się do Dominiki, która nie mogła przestać się chichotać. - TO NIE TAK! Ja wszystko wyjaśnię, Leo kłamie!

- Tak. - Uśmiechnęła się. - Trochę się spieszę.

Podeszła do niego i obdarowała go buziakiem w policzek. A na koniec szepnęła mu do ucha:

- Zadzwoń do mnie.

I odeszła.

Lucas stał onieśmielony, wciąż myśląc nad tym, co właśnie zaszło. Pocałowała go w policzek. No nie mógł wprost uwierzyć, że to się dzieje. Czy on się przypadkiem nie zakochał? O tak, wieczorem porozmawia z nią na spokojnie. Już bez... bez Leo. Ruszył przed siebie. Jego przyjaciel zmarszczył brwi.

- Ale ty przecież nie masz telefonu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Zagubiona 03.09.2016
    W końcu prawda wyszła na jaw. Na szczęście każdy przyjął to bardzo dobrze i się na nią nie obrazili. Podoba mi się twój styl pisania, czyta się lekko. Ode mnie zasłużona 6
  • Zagubiona 03.09.2016
    * 5
  • littleplayer19 04.09.2016
    Dziękuję :D Za tak prawdziwie słowa które aż motywują aby pisać dalsze rozdziały :D
  • Dośka 06.09.2016
    Kiedy cd? :D
  • littleplayer19 06.09.2016
    Już jest kolejny rozdział :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania