Poprzednie częściDziewczyna z piłką - PROLOG

Dziewczyna z piłką - Rozdział 31

Marco...

 

Widząc, jak głowa Ver spoczywa na moim ramieniu, wstałem i zaniosłem ją do łóżka. Lekko przykryłem kocem i przed wyjściem ucałowałem w skroń, przy czym zmarszczyła swój nos. Zaśmiałem się na ten gest. Wychodząc z pokoju, w myślach dziękowałem za to, że mam taką siostrę. Gdyby jej nie było, nie wiem, co bym robił. Wiem, że kiedyś byśmy się pozabijali, ale teraz ona wyrosła, ja też, przez co nasze relacje się zmieniły. Myśląc tak o starych czasach, wykąpałem się. Położyłem się, a po chwili spałem, wracając myślami do dzieciństwa.

 

*

 

Obudziłam się chwilę po ósmej rano, ale nie miałam zamiaru wstawać. Chciałam chociaż raz zrobić sobie leniwy dzień. Zamierzałam wykorzystać czas wolny od treningów.

Przymknęłam powieki i znów zasnęłam.

 

Marco...

 

Wyszedłem na poranny jogging, ale postanowiłem, że wybiorę dzisiaj dłuższą drogę. Kiedy wróciłem do domu, było nienaturalnie cicho, ale zaraz potem ze schodów zeszła Veronica.

- Dzień dobry - powiedziała.

- Hej, jak się spało? - spytałem.

- A dobrze, wyspałam się jak nigdy.

- Czyżby tryb leniwca ci się włączył?

- Oj tak, chyba pierwszy raz mi się to zdarzyło. - Usiadła obok mnie, kiedy robiłem śniadanie i zabrała mi jednego tosta.

- Zrób sobie, a nie kradniesz. - Ostentacyjnie odsunąłem talerz.

- Ale, Marco, ty takie dobre robisz te tosty, że aż grzechem nie spróbować.

- Ty się już nie podlizuj.

- Ja nie jestem tobą, kochany braciszku.

- Nie zgodzę się z tym oskarżeniem.

- Dobra, dobra, jeszcze będziesz coś chciał - dodała i wyszła z kuchni.

 

Ver...

 

Weszłam do pokoju, a mój telefon odezwał się, oznajmując że mam wiadomość.

 

Nieznany:

Witaj ślicznotko. Jak ci mija dzień?

 

Postanowiłam nie odpisywać. Nie chciałam, aby to popsuło mi dzień.

Zablokowałam telefon. Poszłam się odświeżyć. Wychodząc z łazienki, wzięłam go i odczytałam kolejną wiadomość.

 

Nieznany:

Czemu nie odpisujesz? Stało się coś, kochanie? Ja chcę tylko normalnie porozmawiać.

 

Poczułam, jak moja złość wzrasta. Jednak wzięłam głęboki wdech i odpisałam.

 

Ja:

Zrozum, że nie życzę sobie, abyś do mnie pisał. A najlepiej to się odwal.

 

Nieznany:

Nie tym tonem, dziewczynko.

 

Za kogo on mnie ma?! - pomyślałam.

 

Nieznany:

To nie koncert życzeń, kochana. Mam w zanadrzu jeszcze wiele atrakcji. Wiem, kim jesteś. Wiem, co robisz. Znam cię lepiej niż ty sama znasz siebie. Jeśli powiadomisz policję, obawiam się, że twój brat może na tym poważnie ucierpieć, więc dokładnie przemyśl swoją decyzję, zanim to zrobisz, słonko.

 

Ja:

Nie rób mu krzywdy! On nic nie zawinił. Nie mieszaj go w moje sprawy.

 

Odruchowo zadzwoniłam do Marco.

- Halo, Marco, gdzie jesteś?

- Z Robertem.

- Kamień z serca - powiedziałam. - Miłego spotkania i do zobaczenia w domu.

Rozłączyłam się, nie dając mu dokończyć.

 

Nieznany:

Brawo, bądź ostrożna, nie znasz dnia ani godziny, kiedy coś się wydarzy, kruszynko. Pamiętaj, że ja tu dyktuję zasady.

 

Rzuciłam telefonem o ścianę i rozbiłam ekran. Pełna złych emocji zeszłam do piwnicy, gdzie była tajemnicza siłownia Marco. Ze wściekłością w oczach uderzałam worek. Przestałam, kiedy było widać lekkie strupy krwi na moich palcach. Usiadłam, a łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.

Chciałam, aby Mario był teraz przy mnie. Aby mnie przytulił i dał poczucie bezpieczeństwa. Myśląc o nim, poszłam z powrotem na górę. Rzuciłam się na łóżko, mocno ściskając poduszkę, aby nie zacząć znowu płakać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • motomrówka 06.01.2017
    Bardzo dobrze napisane. Nie wiem jeszcze o co chodzi, ale nadrobię całość i się dowiem. 5.
  • littleplayer19 21.01.2017
    Dziękuję :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania