Poprzednie częściDziewczyna z piłką - PROLOG

Dziewczyna z piłką - Rozdział 4

Następny dzień

 

Po przebudzeniu rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jak się okazało byłam w swoim pokoju. Prawdopodobnie wczoraj zasnęłam i Marco mnie tu przyniósł. To miłe z jego strony. Wracając, przekręciłam się na drugi bok i popatrzyłam w okno. Była piękna pogoda. Słońce nie oszczędzało na swoim blasku. Zwlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy, aby się ubrać. Wybrałam ubrania. Powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam ubrania. Wychodząc, zabrałam telefon z szafki nocnej i zeszłam na dół do kuchni. Po wejściu do pomieszczenia zobaczyłam brata wraz ze swoją dziewczyną. Przywitałam się z nimi. Usiadłam na krześle i przyglądałam się parze.

- Ver, stało się coś, że tak patrzysz? - zapytał Marco.

- Nie, nic. Po prostu się zamyśliłam - powiedziałam, nadal patrząc na niego.

- A jak się czujesz po wczorajszym treningu? - dodał Marco.

- Dobrze, tylko wymęczyłam się wczoraj - powiedziałam, mimowolnie się uśmiechając.

Po czym przypomniałam sobie sytuację, która zaszła na boisku. Po chwili otrząsnęłam się i spojrzałam na parę, która mi się przyglądała.

- Marco, dziękuję, że mnie nie zostawiłeś w aucie - powiedziałam.

- Przecież nie zostawiłbym mojej małej siostry samej na noc w samochodzie - odparł

- Dziękuję ci za troskę - odpowiedziałam, po czym podał mi talerz z kanapkami.

- Nie masz za co dziękować, Ver - odpowiedział.

Ja już nic nie powiedziałam, tylko wzięłam się za konsumowanie śniadania. Kiedy skończyłam jeść, mój telefon zaczął wibrować. Wzięłam go i spojrzałam na wyświetlacz, na którym wyświetlił się napis TRENER. Nie wahając się, od razu odebrałam. Wstałam i wyszłam na taras, aby Marco nie słyszał tej rozmowy. - Witaj, nie przeszkadzam? - zapytał.

- Nie, skądże, trenerze. Stało się coś?

- Chciałbym, żebyś przyszła dzisiaj na stadion o 14. Dałabyś radę?

- Oczywiście.

Nie widziałam, czemu trener mnie wezwał, kiedy miałam przerwę od sezonu. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, wróciłam z powrotem do środka. Zamknęłam drzwi i pobiegłam na górę. Z pokoju zabrałam tylko bluzę i wyszłam, po drodze mówiąc Marco, że będę później. Kierowałam się na boisko. Nie spieszyłam się, ponieważ miałam jeszcze 15 minut na dotarcie. Szłam spokojnie chodnikiem. Włożyłam do uszu słuchawki, które - o dziwo - znalazły się w kieszeni. Po chwili zatopiłam myśli w muzyce. Przymknęłam oczy dosłownie na chwilę, szłam w równym takcie, gdy poczułam, że w coś uderzam. W człowieka.

- Wpadanie na ludzi to chyba twoja specjalność - odparł znajomy mi głos, podtrzymując mnie żebym nie upadła. Przeszły mnie ciarki, że to znowu on.

- Czego znów ode mnie chcesz?! - powiedziałam już lekko poddenerwowana.

- Chcę z tobą porozmawiać. I przeprosić za to, co stało się na stadionie - powiedział, podchodząc bliżej mnie.

- Nie zbliżaj się! - powiedziałam ostrzegawczo.

- A jeśli nie, to co? - odparł z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.

- To zarobisz w drugie oko - powiedziałam, odwracając się. On jednak nie odpuszczał i złapał mnie za rękę, po czym dodał:

- Zapamiętaj, że ja tak łatwo nie odpuszczę.

- A ty zapamiętaj, że ze mną się nie zaczyna - powiedziałam i wyrwałam swoją dłoń.

Zadowolona ze swoich słów powędrowałam dalej. Byłam już blisko obiektu. Przeszłam przez bramę i kierowałam się do pokoju trenera. Wchodząc do pokoju, widziałam już resztę dziewczyn oraz trenera. Przywitałam wszystkich i usiadłam na wolnym krześle.

- Pewnie zastanawiacie się, czemu was tutaj zebrałem - zaczął.

- Trener taki oficjalny - zaśmiała się jedna z moich koleżanek.

- Zdarza mi się - odparł.

- Mam ważną wiadomość. W piątek gramy charytatywny mecz i chciałem, żebyście się przygotowały.

 

Moritz

 

Szedłem na trening, kiedy poczułem, jak ktoś we mnie uderza. Spojrzałem na swoją ofiarę, która okazała się dziewczyną wczoraj poznaną. Wiedziałem, że jednak nie widziało jej się spotkanie ze mną. Poczułem się strasznie za to, jak się odezwałem i zachowałem wobec niej. Postanowiłem ją przeprosić, co za bardzo do mnie nie należało.

- Wpadanie na ludzi to chyba twoja specjalność - powiedziałem.

- Czego znów ode mnie chcesz?! - odparła.

- Chcę z tobą porozmawiać. I przeprosić za to, co stało się na stadionie - powiedziałem, lekko kierując się w jej stronę.

- Nie podchodź! - dodała, ostrzegając mnie.

- A jeśli nie, to co? - odparłem, patrząc na nią i podchodząc jeszcze bliżej.

- To zarobisz w drugie oko - powiedziała, odwracając się.

Ja tylko złapałem jej dłoń, po czym była odwrócona twarzą do mnie.

- Zapamiętaj, że ja tak łatwo nie odpuszczę - powiedziałem, nadal trzymając jej rękę.

- A ty zapamiętaj, że ze mną się nie zaczyna - powiedziała i wyrwała swoją dłoń.

Odeszła. Nie wiem, co ta dziewczyna ma w sobie, ale podnieca mnie. Boże, Mo, weź się opanuj, to tylko zwykła laska, taka jak inne. Nie możesz dać się omamić. Karciłem się w myślach, dalej kierując się na trening.

 

Schodząc do szatni po treningu z chłopakami, rozmawialiśmy. Byłem tak zamyślony, że prawie uderzyłem o futrynę.

- Mo, co jest? - zaczepił mnie Thomas. - Jakoś słabo dzisiaj grałeś.

- Zamyśliłem się - odpowiedziałem.

- Kolejny dzień chodzisz zamyślony - dodał Lucas. - Może ty się zakochałeś?

- Żartujesz sobie, Luc? - odparł Tom. - Przecież Mo nigdy się nie zakochuje.

- A może jednak się chłopak zmienia? - powiedział Luc, przebierając się w kącie.

- Boże, nawet nie można się zamyślić, bo od razu wywody - powiedziałem, przebierając się.

- A właśnie, pamiętasz Luc jak dostałem na boisku butem oraz jak zostałem uderzony?

- No wiesz, nie dało się zapomnieć, gdy taka dziewczyna cię nokautuje - powiedział, lekko się śmiejąc.

- Uuuu - dodał na te słowa Thomas. - To aż taka niegrzeczna i ostra jest?

- Po części tak - odparłem. - Ale wybacz, Tom, ja się za nią biorę.

- Nie byłbym taki pewien, Mo. Nie wiesz, w co się pakujesz - ostrzegł mnie Luc. - Ona nie jest taką sobie zwykłą dziewczyną - dodał.

- A skąd ty to możesz wiedzieć? - Spojrzałem na niego.

- Wiesz, ona ma brata piłkarza, więc uważaj na siebie, bo jest też jego oczkiem w głowie - odparł.

- W ogóle skąd masz takie informacje? - pytałem dalej.

- Dobra, starczy- przerwał nam Tom. - I tak nie uda ci się jej oczarować, a co dopiero zaliczyć.

- Skąd ta pewność, kolego? A może ja coś czuję do niej - mówiłem, patrząc na niego.

- Ty i uczucia? Nigdy w życiu - powiedział i wyszedł z szatni.

Nie pozostałem dłużny i też wyszedłem za nim. Miał rację z tymi uczuciami. Nigdy nie traktowałem dziewczyn na poważnie. Były dla mnie tylko atrakcją na samotne wieczory oraz gdy tego potrzebowałem. Ale nie wracając do tego, postanowiłem spróbować chociaż trochę zbliżyć się do niej. Może się uda. Ze swoimi przemyśleniami ruszyłem do domu.

 

Ver

 

Właśnie wracałam do domu. Kiedy zauważyłam Mo po raz kolejny, aż mnie sparaliżowało. Postanowiłam się jakoś ukryć. Nie to, że się go bałam, lecz nie miałam ochoty na rozmowy z nim. Skręciłam w jakąś kamienicę, czekając, aż przejdzie i wtedy będę mogła spokojnie wrócić do domu. Stałam tak oparta o ścianę i wyczekiwałam. Wyjrzałam na chwilę i jak się okazało, nie był sam, lecz z kolegami. Tym bardziej nie chciałam wplątywać się w żadną rozmowę z nim. Po chwili wyłoniłam się z kryjówki i ruszyłam do domu. Szczęście mi sprzyjało i już do końca swojej drogi powrotnej nie napotkałam nikogo podejrzanego.

 

Marco

 

Wróciłem do domu, parkując samochód na podjeździe. Zastanawiałem się, czy moja siostra wróciła już do domu. Wszedłem do domu i zauważyłem Ver, siedzącą na kanapie w salonie, oglądając TV.

- Hej, młoda - odparłem, ale ona się nie odezwała. - Co oglądasz?

- WWE - odpowiedziała po chwili.

- O której wróciłaś? - zapytałem.

- A chwilę przed tobą - odparła.

- Jesteś głodna, czy nie za bardzo? - powiedziałem.

- Nie, spokojnie, jadłam już - odpowiedziała.

- Marco, ile już jesteś z Leną? - wypaliła.

- Długo, kochana, chyba już ze 3 lata - odparłem.

- To bardzo długo - dodała.

- Nom, ale już wiem, że to ta jedyna - powiedziałem, siadając obok na fotelu.

Ona spojrzała na mnie i posłała lekki uśmiech. Po chwili wstała i poszła na górę. Robiło się późno, więc też postanowiłem się położyć. Wchodząc na górę, zerknąłem jeszcze, czy moja siostra na pewno śpi. Po czym wszedłem do swojego pokoju i jak zaklęty położyłem się na łóżku i zasnąłem od razu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • lea07 02.08.2016
    Boże opowiadanie jest boskie <3. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Oczywiście 5 bo więcej nie mogę :(.
    Ps. W wolnych chwilach zapraszam do mnie :)
  • littleplayer19 03.08.2016
    Dziękuję :) Na pewno wpadnę :D
  • Tina12 11.08.2016
    Fajna ta historia. 5
  • Zagubiona 19.08.2016
    Mo jest dziwny, ale wydaje mi się, że się w niej zakocha. Byłoby nawet fajnie, gdyby choć trochę zmienił swoje zachowanie. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania