Dziewczyna z piłką - Rozdział 29
- Życie się sypie, amigo, wszyscy nas opuszczają. Taka jest kolej rzeczy i musimy się z tym pogodzić.
Lucas spojrzał na wylewnego Leo z lekkim zdziwieniem.
- Co? - Zmarszczył brwi. - O czym ty mówisz?
Leo westchnął.
- No, najpierw Moritz, teraz Mario. Nie uważasz, że to jakaś klątwa?
- Masz na myśli to, że zmienili drużyny?
Leo podniósł się na kanapie.
- Mam na myśli to, że ktoś za tym stoi. A ja się dowiem, kto.
Lucas zrobił wielkie oczy. Na pomysły Leo nie było jednego konkretnego sposobu - jeśli coś postanowił, to tak już było.
- To ich decyzja, ja się w to nie mieszam.
- Kurczę, amigo, nie masz za grosz umiejętności dedukcji. Powtórzę jeszcze raz: najpierw Moritz, teraz Mario. Mówi ci to coś?
- Yyy... nie?
- A Mo zdaniem za wszystkim stoi Veronica! - Uniósł palec. - Najpierw kręciła z Mo, potem zmienił drużynę. Teraz jest z twoim bratem i ten też zmienia zespół. To całkiem dziwny zbieg okoliczności, nie sądzisz?
- Daj ty sobie spokój z tymi swoimi bredniami - oburzył się Lucas. - Trzeba było zostać tajnym agentem, a nie piłkarzem, to byś sobie rozwiązywał dziwne sprawy każdego dnia.
- A skąd pewność, że nie jestem? - Zmrużył powieki. Lucas na jego słowa zaśmiał się tylko.
Wróciłem do domu. Co mnie zdziwiło kiedy wszedłem do środka to że większość rzeczy Mario stały w przedpokoju. Idąc dalej zobaczyłem swojego brata który schodził ze schodów.
- Mario gdzie ty się wybierasz?- zapytałem. On spojrzał na mnie i nic nie powiedział co mnie trochę zdenerwowało.
- Mario pytam się do cholery gdzie ty się wybierasz.- powiedziałem zły.
- Lucas zrozum że się wyprowadzam.- Podpisałem kontrakt z nowym klubem i wyjeżdżam.- odparł a mnie zatkało i to dosłownie.
- Mario ... - zacząłem. - Nie możesz odejść przecież tutaj jest twój dom , przyjaciele i co najważniejsze twoja miłość. - odparłem patrząc na niego.
- Lucas to nie była łatwa decyzja.- odparł. - Wiem że postąpiłem źle ale już tego nie odwrócę.- powiedział.
- Rozumiem cię Mario.- powiedziałem.
- Nie martw się obiecuję że będę cię odwiedzał i na pewno niedługo wrócę wtedy będzie jak dawniej. - odparł i pożegnał się ze mną.
- Do zobaczenia Lucas , opiekuj się Domi oraz uważaj na siebie.- odparł wychodząc z domu.
- Do zobaczenia Mario.- odparłem wiodąc wzrokiem za nim.
On odszedł - pomyślałem i opadłem na kanapę.
*
- Naprawdę musisz wyjeżdżać? - zapytała. Sam nie wiedziałem dokładnie, co jej odpowiedzieć. Chciałem, żeby to było: "Nie, kochanie, zrezygnowałem", ale musiałem w końcu stanąć przed konsekwencjami mojej decyzji. Każda bowiem decyzja niesie za sobą jakieś skutki, a skutkiem mojej było właśnie rozstanie.
- Nadal wierzę, że to może zły sen.
Wbiłem wzrok w jej dłonie, które oplatałem lekko swoimi palcami. To był właśnie jeden z tych momentów, w których zaczynamy żałować, że powiedzieliśmy coś zupełnie innego i że potoczyło się inaczej niż po naszej myśli. Wyobrażaliśmy sobie wielokrotnie sytuacje, w których przychodzi nam się żegnać, widzieliśmy tyle razy na filmach, jak pociąg odjeżdża w deszczu, a ktoś za szybą macha na do widzenia. Ale nigdy nie potrafimy pożegnać się tak, jak należy.
- Będę przyjeżdżać - oświadczyłem. - Będę cię zabierać do siebie. Zobaczysz, nic się nie zmieni, po prostu... Będę dalej.
- Dla mnie to trudne - odpowiedziała.
- Wiem, Ver. - Przytuliłem ją. - Ale jesteś silna. Obydwoje jesteśmy silni. Przeżyjemy wszystko, zobaczysz.
I pocałowałem ją po raz ostatni, zanim następnego dnia z samego rana opuściłem Dortmund.
................................................................................................................................................................
Przepraszam za moją nieobecność spowodowaną brakiem czasu. Jednak teraz staram się to nadrobić.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania