Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Komisar - 10
- PARASZENKO! GDZIE TEN SUKINSYN?! – Ryk pułkownika Reznowa wyrwał mnie ze snu. – Z DROGI ŚWINIE! Z DROGI, BO ROZSTRZELAM!
Ziewnąłem i spojrzałem na zegarek. Siódma rano. Trzy godziny snu. Za mało, jak na mój gust, godzinka lub dwie więcej, byłoby w sam raz.
Drzwi otworzyły się z hukiem, kiedy Reznow wpadł do środka. Dyszał wściekle z komicznym grymasem wymalowanym na czerwonej twarzy. Kiedy zatrzymał na mnie wzrok, nie skłamię, przeszedł mnie dreszcz. Głównie, bo byłem w samej bieliźnie i leżałem na łóżku.
- Dzień dobry, towarzyszu pułkowniku – ziewnąłem. – W czym mogę pomóc?
Reznow wydawał się już panowanie nad sobą, ale wyjątkowo się pomyliłem, dopiero teraz faktycznie się wściekł.
- SUUUUUUUUUKKKKKKAAAAAAAAAAA! – Przypadł do mnie, złapał za koszulę, podniósł i walnął o ścianę. – CO TO BYŁO?! CO, ŻEŚ ODPIERDOLIŁ?!
Zamrugałem oczami zdezorientowany.
- O czym mówisz, towarzyszu? – Zapytałem szczerze zdezorientowany.
- O… O?! – wydawało się, że zaraz eksploduje. – O CO?! PÓŁ TYSIĄCA LUDZI W WIĘZIENIACH! DWIEŚCIE ZABITYCH! W JEDNĄ NOC! MOI LUDZIE ZAPĘDZENI DO MORDOWANIA I BICIA CYWILÓW! – Reznow złapał oddech. – A Ty… A TY PYTASZ, O CO CHODZI?!
Zamrugałem i uniosłem brwi.
- Nadal nie rozumiem, w czym widzicie problem, towarzyszu – stwierdziłem.
Reznow skamieniał. Cała para z niego uciekła. Patrzył na mnie oszołomiony, jakby dostał patelnią przez łeb.
- Nie… - zaczął. – Nie rozumiesz?
- Nie – przytaknąłem, odpychając jego dłonie. – Nie mam, zielonego pojęcia w czym widzicie problem. Akcja przeszła bez problemów, żadnych strat po naszej stronie, miejsca w obozach i więzieniach wystarczyło, ciała zostały już najpewniej zakopane w masowych grobach, więc nie przeszkadzają… w czym widzicie problem?
- Ponad pół tysiąca ludzi – wyszeptał, patrząc na mnie pustym wzrokiem.
- Zgadza się — przytaknąłem. – Wydaje mi się, że odpowiednia liczba. Dowództwo nie powinno się przyczepić, normy zostały wypracowane… - zamrugałem, spoglądając na pułkownika. – A! Już rozumiem! Obawiał się Pan, że byliśmy zbyt delikatni. Spokojnie. To powinno na razie wystarczyć. Dowództwo nie będzie narzekało, a i miejscowi się czegoś nauczyli.
Reznow patrzył na mnie oniemiały.
- Jesteście potworem Paraszenko… - wyszeptał. – Uwięziliście PÓŁ TYSIĄCA LUDZI i… i zabiliście ponad dwustu! Ulice były pełne trupów i krwi. Nie mówiąc już o licznych okaleczeniach, zranieniach i GWAŁTACH! – Spojrzał na mnie z obrzydzeniem. – Jak mogłeś zgwałcić nieletnią dziewczynkę?!
- Jaką dziewczynkę? – Zapytałem z uśmiechem.
- Nie próbuj zaprzeczyć! Dostałem raporty! Zgwałciłeś nieletnią dziewczynę! – Wskazał na mnie palcem. – Jak masz zamiar to wytłumaczyć?
Uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Widocznie pułkownik nie znał tej strony gry. Byłem więc zmuszony uświadomić go o innych realiach.
- Mam więc rozumieć, że bierzecie słowo córki jednego z białych, ponad oficera KGB?
Cisza. Reznow zacisnął pięści.
- To… to twoja odpowiedź na gwałt? To twoja odpowiedź na te horror?
- Dokładnie – przytaknąłem.
- Chcecie powiedzieć, że jeśli robicie to wszystko wrogiej populacji, WSZYSTKO jest usprawiedliwione?! – Krzyknął wściekły.
Zaśmiałem się, teraz rozbawiony. Nawet jeden atom mojego ciała nie wzruszył się słowami mego rozmówcy.
- Czy spodziewaliście się czegoś innego towarzyszu? To wojna, prawdziwa wojna, wojna totalna i wojna absolutna, zaledwie jeden krok dzieli nas od nuklearnej apokalipsy – pokręciłem głową. – Nie możemy pozwolić sobie na żadne, powtórzę, ŻADNE przeciwności na tyłach. Amerykanie to naród rebeliantów, wiedzą jak walczyć w obronie swoich ideałów... Na szczęście od ostatniej wojny w granicach ich państwa, minęło stulecie. Amerykanie żyli dekady, bezpiecznie na swoim kontynencie, nie zagrożeni przez żadnego wroga, nawet wewnętrznego. W II wojnie światowej, gdy nasz wielki naród poświęcał miliony, oni nie poświęcili niczego… kiedy robotnicy głodowali, by armia mogła przeć naprzód, ci zajadali się stekami i cieszyli się życiem… - położyłem dłoń na ramieniu pułkownika. – Moim zadaniem, jako oficera KGB, było wyrwanie amerykanów z ich snu … a skoro oficer Armii Czerwonej, taki jak pan, tak zareagował, jestem pewny że Amerykanie są w jeszcze większym szoku. Musimy wykorzystać ten szok, by zakuć ich w kajdany i przybić do ziemi… bo jeśli zdążą się obudzić… nie zdołamy zwyciężyć.
Tutaj podszedłem do stojącego nieopodal biurka i spojrzałem na leżące tam dokumenty. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy.
- Pięćset dwudziestu trzech więźniów, z czego dwustu jedenastu z „białych”, dokładnie dwieście czterdziestu trzech zabitych „wrogów rewolucji”, skonfiskowano ponad pięćset sztuk broni i imponujące fundusze prywatne, które pozwolą nam lepiej kontrolować wartość waluty… - podałem dokumenty pułkownikowi. – Proszę przejrzeć, podobny raport wylądował dziś w nocy na biurku głównego dowództwa… i jak na razie nikt nie obudził mnie z informacją nagany, a oboje wiemy, że jeśli miałaby się pojawić, już bym o tym wiedział.
Reznow stał, tak, otępiałym wzrokiem spoglądając na puste cyferki, pod którymi leżały tony krzyków, krwi i cierpienia. Drżącą dłonią oddał mi papiery i ruszył do drzwi. Zatrzymał się w progu i spojrzał przez ramię.
- Jesteście potworem Paraszenko – powtórzył. – Nie wykonujcie podobnej akcji z udziałem moich ludzi… moi ludzie to żołnierze… nie rzeźnicy… zrozumiano?
- Oczywiście pułkowniku. Upewnię się, by inne siły porządkowe KGB przybyły do miasta, w najszybciej jak to możliwe – usiadłem na łóżku. – Pozwolę sobie też pominąć, pańskie niepoprawne zachowanie w momencie rozmowy.
Pułkownik kiwnął głową i zniknął w wejściu.
Zamruczałem rozbawiony, cóż za fascynujący poranek. Spojrzałem na zegarek i westchnąłem.
- Ech… dobra… godzinkę się jeszcze zdrzemnę i do pracy…
Komentarze (22)
Z drugiej strony przy takim konflikcie na obcej ziemi w zasadzie można zrozumieć każde działania, choć czasami zbyt wielki terror może też przynieść skutki uboczne. Ludzie mogą chcieć się mścić, nawet ci, którzy do tej pory byli neutralni, albo obojętni. Jak się straci ojca, matkę czy żonę lub brata to człowiek albo się załamie, albo „idzie do lasu” chcąc zemścić się na wrogach, tak jak to często bywało na ziemiach polskich pod niemiecką okupacją.
Coraz ciekawiej się robi i jestem ciekawy czy to co zrobili ludzie Paraszenki nie obróci się przeciwko niemu. Czekam na dalsze części. 5
Chodziło mi że w majtkach i koszuli, ale mi umknęło
Zachęcam
Świetna akcja, Paraszenko odmalowany idealnie, do tego ta rozmowa, czy dyskusja. Wszystko bardzo naturalne a w odpowiednich miejscach celnie uwypuklone.
Kilka drobiazgów:
Jeśli Paraszenko był w samych majtkach, to jak mógł zostać pochwycony za koszulę ;)
Inne drobiazgi to kilka literówek i powtórzeń np.:
"- Jaką dziewczynkę? – Zapytałem z uśmiechem." – "zapytałem z małej literki bo odnosi się bezpośrednio do dialogu.
"Zamrugałem oczami zdezorientowany.
- O czym mówisz, towarzyszu? – Zapytałem szczerze zdezorientowany." - "zdezorientowany" 2 x plus "zapytałem" z małej litery, bo jw.
"- Chcecie powiedzieć, że jeśli robicie to wszystko wrogiej populacji, WSZYSTKO jest usprawiedliwione?! – Krzyknął wściekły." – "krzyknął" z małej bo jw.
Czekam na cd.
Pozdrawiam :)
Dzięki za komentarz
Opowieść zasługuje ze wszech miar na kontynuację.
Dodatkowo, jakimś cudem, oficerowie NKWD obok niego, nie byli tacy źli - szedł zawsze na front i nie przejmował się co było na tyłach - tym razem został i jest oniemiały skalą horroru.
Wiedzieć o koszmarach NKWD, a je widzieć I W NICH UCZESTNICZYĆ - to dwie różne sprawy
Tu chodzi o JEGO LUDZI - i z tym miał największy problem
No i - wierzył w "wyzwalanie" - nie podbój
To iny oficer - nietypowy - zresztą - stworzony głównie dla tego dialogu - Reznow tak właściwie nie miał innego celu w opowieści - pokazaniu przepaści między NKWD a faktyczną Armią
Podziwiam za realne odwzorowanie.
Pozdrawiam ;)
Czemu? :(
Fakt że nie mam duszy, nie oznacza jeszcze że nie mam serca
A dziękuję
I pytaj
Lubię nieprzyzwoite pytania - no - z wyjątkiem tych które są niesmaczne.
Wiesz jakiego typu - takiego że twoja gęsia skórka MA gęsią skórkę
Tego typu nieprzyzwoitych nie lubię
Generalnie, jeśli ludzie oceniają czyny okupantów - czy nazistów, czy komunistów, to robią to strasznie jednostronnie i na zasadzie "czarno-białe". A wszędzie były "szajbusy", ale też, powiedzmy, w miarę normalni ludzie, którzy na wojnie znaleźli się z konieczności... i nie zawsze wkładali serce w rozkazy, które otrzymywali z góry...
PS. Już mam plan poprawy logiki moich opowiadań. Jak na razie cześć 32 i 33 idą do kosza. Zmieniam w ogóle koncepcje na pierwotną. Powiem jeszcze, że z początku może wydawać się nielogiczna ale w gruncie rzeczy będzie podbudówką pod kolejną część ;)
ocho!
Ciekawie - wielka redakcja - dobrze!
To się chwali
Ja aktualnie się bawię w rozbudowę świata aka - ROBIĘ FLAGI DO MEGO UNIWERSUM!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania