Najsilniejsze Uczucia Rozdział 11: Obwiązana władzą

Nagle zaczął w bazie Ligi Sprawiedliwych dzwonić alarm. Wszyscy szybko wstali i pobiegli do bazy głównej.

-Czy naprawdę złoczyńcy nie mogą atakować miasta kiedy indziej?-Spytał Green Lantern, rozświetlając swój pierścień, by przynajmniej Alex nie pogorszyła pogody.

-Wygląda na to, że Emily jest w niebezpieczeństwie.-Rzekł Superman, patrząc na jeden z monitorów, gdzie pokazana była sytuacja.

-A to raczej ludzie nie są w niebezpieczeństwie?-Spytał Flash.-Może lepiej tam biegnijmy!-Mówiąc to wszyscy bohaterowie, poza Green Lantern'em, który musiał zostać z Alex pobiegli w miejsce, gdzie znajdowała się Emily.

-Emily, co ty wyprawiasz?!-Krzyknął doń Superman. Ta odwróciła się w stronę bohaterów i rzekła:

-Nie widzicie, że rozwalam świat?! Nie potrzebuję waszej pomocy!

-Jesteś dosłownie, jak moja własna kuzynka.-Westchnął Superman.-Patrzcie, co ma na szyi!-Rzekł do przyjaciół.-Ten czerwony kamień to kryptonit. To on nią steruje. Musimy jej to zdjąć.-Mówiąc to podleciał do Emily.-Oddaj wisiorek!-Poprosił, lecz Emily walnęła w niego laserami. Na szczęście na Supermanie to wrażenia nie robiło.

-Na początku iskry były niewielkie, lecz teraz rozpaliłeś we mnie ogień nienawiści!-Rzekła Emily i zamroziła Supermana swoim oddechem. Ten, jako lodowa rzeźba padł na ziemię.

-Plan jest taki; Flash tworzy wir powietrzny, który porywa Emily, a Wonder Woman atakuje od góry ją. Gdy będzie chciała zbliżyć się do ziemi, ja wkroczę do akcji z dołu.-Rzekł Batman, lecz plan nie był idealny. Emily miała przewagę, gdyż jej słuch i wzrok przeważały nad bohaterami, a nie mogli się równać z jej laserami. Gdy Flash zaczął biegać w kółko z prędkością światła, tworząc tornado, ta po prostu zamroziła je w całości i zrzuciła lodową figurę na niego. Wonder Woman wkroczyła do akcji i próbowała lasso zarzucić na przyjaciółkę, by ją unieruchomić. Niestety, kobieta była zbyt szybka i zwinna. Na szczęście przed jej laserami i ciosami chroniły bohaterkę bransolety, które miała na rękach.

-Jak to możliwe, że jesteś aż taka potężna?-Spytała Emily.-Pora, abyś nieco wyluzowała i ochłonęła.-Rzekła i dmuchnęła swym lodowym oddechem na przeciwniczkę, a ta na ziemię upadła, jako kawał lodu. Na polu bitwy został sam Batman.-Ustalmy coś sobie; nie masz ze mną szans.-Powiedziała szyderczo do niego.

-Ah tak? No rzeczywiście; latać nie umiem, ale mam coś, czego ty nie masz.-Mówiąc to bohater wskazał za dziewczynę. Ta odwróciła się i ujrzała Green Lantern'a. Trzymał on w jednej ręce Alex, a prawą wyciągnął w stronę Emily i rzekł:

-Alex będzie miała naprawdę udany seans.-Po czym wystrzelił z pierścienia mocy dużą wiązkę zielonej energii. Ta padła na ziemię, lecz nie poległa całkowicie.

-Tylko na tyle cię stać?-Spytała, szydząc sobie z bohatera. Ten jednak miał plan. Alex bardzo podobała się walka Green Lantern'a, a szczególnie, gdy używał swego pierścienia. Cieszyła się więc jej twarzyczka, a jej szczęście wywołało coś niezwykłego. Na nocnym niebie pojawiła się tęcza.

-Przyznaję, że imponująca ta tęcza w nocy, gdy słońca nie ma, ale to nie pokona zła.-Powiedział Green Lantern.-Wiem, że potrafisz, mimo młodego wieku, wiem, że twoja moc jest wstanie stworzyć coś więcej.-I tu, jak na zawołanie z rączek dziecka zaczęły wyrastać magiczne, skrzące się na fioletowo sznury. Oplątały one Emily, a ta na próżno próbowała się wydostać.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania