Najsilniejsze Uczucia Rozdział 6: Ryzyko

-Może zajmijmy się innym, niestety gorszym tematem.-Powiedział Green Lantern.-Tematem również związanym z oczami.

-Nie no, nie mów, że to dzisiaj.-Poprosiła Emily, lecz na nic się to zda. Któż ją może uchronić.

-Niestety, tak.-Rzekł smutno Green Lantern.

-A jak się coś nie uda?-Spytała zaniepokojona Emily.

-Dla szansy warto przetrwać te lepsze chwile i te gorsze.-I mówiąc to Green Lantern wziął Emily za rękę.-Jako iż Superman widocznie jest zajęty swoją kuzynką ja pójdę z tobą.-Po tych słowach wyszli z bazy Ligi Sprawiedliwych spod ziemi i polecieli tuż przed biały, duży, wysoki budynek. Gdy stanęli na ziemi Green Lantern objął ją lekko jednym ramieniem i rzekł-Nie powinnaś się aż tak denerwować. Masz ogromną szansę na odzyskanie tego, czego tak bardzo pragniesz.-Tak więc weszli do budynku. W środku była wielka sala główna, gdzie to znajdowało się wąskie, półokrągłe, białe biurko, za którym siedziała na czarnym fotelu wysoka kobieta o granatowym stroju i brązowych włosach. Ci, gdy podeszli do niej, ta szybko wyprostowała się należycie, wstała i rzekła:

-To ona! To ta superbohaterka, która uratowała nas przed meteorytem. Doskonale wiem, po co przyszliście. Sala 3, korytarz 8, piętro 3.-Trudno się domyśleć, że akcja rozgrywała się w szpitalu. Sprawa wyglądała tak, że niedawno bohaterowie Ligi Sprawiedliwych dowiedzieli się, że pewni lekarze znaleźli specjalną substancję, która może uratować wzrok dowolnej osoby, jeśli tylko w odpowiednie miejsce w oku się ją wleje i musi być to tylko jedna kropla. Do takiego zabiegu potrzeba wiele przygotowań i trzeba wykonać wtedy dużo innych czynności niż tylko wlać eliksir do oka. Jeśli cokolwiek pójdzie nie tak mikstura zadziała odwrotnie i w skutku pacjent może stracić dodatkowo jeszcze inny zmysł.

-Wiesz dobrze, Green Lantern'ie, że grozi mi utrata jeszcze np. słuchu, jeżeli coś pójdzie nie tak.-Przypomniała zaniepokojona Emily, gdy szli schodami na trzecie piętro.

-Nie powiedzieli, że musi być to słuch. Może być to równie dobrze węch lub smak, a to aż tak bardzo by cię nie ruszało.-Pocieszył ją bohater. Im wyżej wchodzili, tym bardziej zdawało mu się, że Emily zaczyna się bać, gdyż coraz to mocniej i mocniej trzymała go za rękę.-Ty się boisz, że z tych schodów spadniesz, czy jak?-Zaśmiał się.

-Nie, po prostu okropnie martwię się o to, co zamierzacie ze mną zrobić, gdy ogłuchnę, będąc dodatkowo ślepa.-Wyznała cicho Emily.

-Będzie to nie możliwe, żebyśmy się z tobą porozumiewali, no chyba, że będziemy na ręce ci pisać palcami to, co mówimy. Wtedy może odgadniesz znaczenie.-Rzekł, niby obojętnie już Green Lantern. Byli już na trzecim piętrze na korytarzu głównym, gdzie to rozciągały się co kilka metrów drzwi oznaczone cyframi. Prowadziły one do różnych innych korytarzy. Szli więc do ósmych drzwi z kolei.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania