Najsilniejsze Uczucia Rozdział 2: Pierścień

Życie małej istotki, podróżującej w totalnych ciemnościach, czasem tylko oświetlanych przez gwiazdy miało ciągnąć się nieusłane różami i szczęściem, a obwiązane bólem samotności, głodem, niewiedzą o planecie, na której to się urodziła i swoich rodzicach oraz niesiona miała być przez swój czas bytowania w rękach gwiezdnych świateł i magicznej, iskrzącej się fioletowo kuli. Pomiędzy gwiazdami leciał jeszcze jeden człowiek; mężczyzna w zielono-czarnym stroju z pierścieniem na palcu prawej ręki. Mowa oczywiście o Green Lantern'ie (lanternie), który, jak zwykle, patrolował nocne niebo. Miał bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie. Kiedy to otrzymał pierścień mocy, przysiągł, że używać go będzie do czynienia dobra. Przekazany mu był wyłącznie do celów ochrony kosmosu, a z tym planet i istot na nich żyjących. Przed czym chronił wszechświat? A no, przed różnymi osobami i rzeczami. Wielu złoczyńców posiada inne kolory pierścieni, takie, jak np. czarne pierścienie mocy. Są to bardzo niezwykłe przedmioty, gdyż zwykle osoba, posiadająca pierścień mocy świeci na kolor przedmiotu, ale w przypadku czarnej barwy to światło jest przez nie zabierane. To właśnie te pierścienie mają moc zniszczenia magii praktycznie najsilniejszych; Zielonych Latarni. Na szczęście na razie wydawało się być spokojnie.

-A cóż to się tam świeci?-Zastanawiał się Green Lantern. Pomyślał, że to blask innego, fioletowego rodzaju pierścienia mocy, który też był zazwyczaj używany do czynienia zła, więc wysunął prawą rękę przed siebie, a dzięki sile jego woli pierścień jego zaczął połyskiwać na piękny, zielony kolor. Gdy podleciał bliżej fioletowego światła, szybko opuścił rękę, a jego oczom ukazała się mała dziecina, owinięta w kocyk, leżąca w polu siłowym.-A co ty tutaj robisz?-Spytał, najpewniej dziecka, choć wiedział, że taka mała istotka nie odpowie mu.-Jesteś tu samo?! W próżni?!-Zawołał nagle, jakby dziecina przemawiała do niego w umyśle. W rzeczywistości jednak było to spowodowane brakiem kogokolwiek dookoła. Jeśli nikt nie nadciągał, by go poinformować o własności, jaką jest dla tego kogoś Alex, to znak, że nie ma takiej istoty, a nawet jeśli jest to nie powinien zostawiać tu tego biedactwa samego, które to teraz wyciągało swoje małe rączki w stronę Green Lantern'a i patrzyło nań błagalnie, jakby mówiło: "weź mnie", "zabierz stąd", Ten nie mógł tak po prostu przejść koło tego obojętnie. Wiedział, że to by było znieważenie przysięgi Zielonych Latarni, w której wyraźnie powiedział, iż będzie pomagał każdej istocie, a ta, przed nim leżąca, wyraźnie go potrzebowała. Przyłożył pięści do pola siłowego, próbując je rozwalić. Wtedy to Alex spojrzała na niego z przestrachem, jakby bała się, że może być to ktoś wrogi, kto planuje dostać się do niej, by zrobić jej krzywdę. Dlaczego nic się nie stało? Miała w końcu moce emocji i uczuć. Otóż pole siłowe miało w sobie magię, powstrzymującą moce, które się w niej znajdują, dzięki czemu Alex nie mogła go zniszczyć ani zrobić sobie czegoś własną magią. Green Lantern ujrzał jej strach i szybko zaprzestał uderzać w magiczną kopułę. Wtem zobaczył coś przerażająco dziwnego. Dziecko, które wydawało się być nie wiedzieć o niczym, co się dzieje jedną z rączek wysunęło ku pierścieniowi mocy, jakby chciało mu o czymś powiedzieć.-Bystre jesteś.-Powiedział i przykładając zielony pierścień mocy do pola siłowego rzekł cicho zaniepokojony-Aż za bardzo, jak na małą dziecinę pośród gwiazd.-Po czym wokół fioletowej, magicznej kopuły pojawiać się poczęły zielone pęknięcia. Zaczynało się coś i widać było, że ów coś bardzo zaniepokoiło Alex. Bała się Green Lantern'a, a pierścionek przykuł jej uwagę, dlatego też wskazała na niego. Nie było możliwe, by znała jego moce, a jednak też była magiczna, więc jakaś magia w nim zawarta poczęła ją przyciągać. Po chwili ujrzała, że kopuła pękła, a dookoła małe strumienie zielonego światła rozbryzgiwały się na różne strony, niczym, gdy nad dużym strumieniem wody umieści się coś stałego, a ta rozlewa się dookoła. Green Lantern wyczarował wokół głowy dziewczynki, jakby hełm zielony, aby mogła oddychać w kosmosie.-Już nic ci nie grozi.-Rzekł do niej i nagle zamyślił się.-Tylko co ja teraz z tobą zrobię? Zostawić, rzecz jasna, cię nie mogę w próżni. Na Ziemi będzie dla ciebie najbezpieczniej. Pytanie jest jedno; czy mógłbym cię wziąć ze sobą do Ligi Sprawiedliwych? Może znajdzie się ktoś inny, bo wątpię, że w Lidze będzie jeszcze jeden wolny pokój.-Tak rozmyślając nagle ujrzał, że dziecko wyraźnie zainteresowało się pierścieniem, który widniał na jego dłoni. Zaczęło dotykać przedmiotu i próbowało najwidoczniej chwycić ten piękny okaz do rączki. Green Lantern wiedział, że dziewczynka jest zbyt mała, by rozumieć, w jaki sposób zdjąć pierścień, więc był spokojny. Przybliżył więc rękę z zielonym przedmiotem na palcu w stronę malusieńkich dłoni dziecka, a ta uważnie rzeczy się przyglądała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania