Najsilniejsze Uczucia Rozdział 3: Magia

-Szkoda jest jedna; kompletnie nie mam pojęcia, jak się nazywasz.-Rzekł, patrząc miło, najwyraźniej do dziecka, acz rozmyślając nad czymś. Pomyślał, że może imię dziecka zależy już od niego, więc zaczął-Myślę ... Myślę, że ty możesz być ... Hmm ... Skoro nie wiem nawet, jaką masz płeć to nie mogę cię nazwać.-Nagle jednak olśniło go.-Alex, no tak! Alex to imię, które może nosić, i chłopak, i dziewczyna. Dziecko na jego słowa uśmiechnęło się lekko, jakby mówiło "tak właśnie, Alex". Jej oczy patrzyły na niego z wdzięcznością i ten błysk w nich mówił, że to dziewczynka. Tylko dziecko o płci żeńskiej potrafiłoby spojrzeć w taki sposób na dorosłego, który przed chwilą ocalił jej życie.-Więc Alex, ona to Alex.-Rzekł Green Lantern i powoli zaczął lecieć przez ciemność w stronę Ziemi. Tylko gwiazdki na niebie dawały mu poczucie, że jest na razie bezpiecznie. Dziewczynka zdawała się być przerażona tym nagłym zwrotem akcji. Najpierw stali tylko w powietrzu, a teraz nieznany jej człowiek leci z nią gdzieś. Było to dla niej całkiem nowe, nieznane dotąd doświadczenie. W pewnej chwili jej niepokój pojawił się wokół niej w postaci fioletowego światła, którym iskrzyła. Green Lantern przystanął na chwilę i spojrzał na nią z niepokojem.-Co się dzieje? Czemu się świecisz?-Spytał dziecko, ale, jak zwykle, zapomniał, że mu nie odpowie.-To musi być magia.-Stwierdził i ujrzał lekki strach w oczach dziewczynki.-Pojawiła się akurat w momencie, gdy zaczęłaś się bać. Może zabierać cię na Ziemię jest nieodpowiednie. Może ty jesteś czyjaś.-Zastanawiał się, lecz w odpowiedzi z fioletowego światła utworzyła się ogromna dłoń, większa cztery razy bardziej od Green Lantern'a, który pochwycony przez nią został.-Co się tu dzieje?!-Zawołał, lecz dziewczynka nie mogła nic poradzić na sytuację, która się działa. Im dłużej trwała jej magia tym bardziej się bała, a im bardziej się bała, tym mocniej wielka ręka ściskała go w swych objęciach.-Powstrzymaj to jakoś!-Poprosił ją, lecz przypomniał sobie po chwili, że to malutkie stworzonko nie ma pojęcia o tym, co się dzieje. Zaczął więc przemawiać do niej-Słuchaj, jeśli mamy tu zginąć to ja na to nie pozwolę. Jestem przekonany, że to twój strach to kreuje. Musisz przestać się bać, a ja ci w tym pomogę.-Mówiąc to przytulił do siebie Alex i pogładził jej główkę.-Razem powstrzymamy całe zło, choćby nie wiem, co. Choć i by życie waliło się, ja zawsze przy tobie będę.-Rzekł rymowanką, którą poznał niegdyś, gdy był młodszy od swoich rodziców. Wtedy to wokół niego i jej pojawiło się zielone światło, które po jakimś czasie zniwelowało złe czary, a ogromna dłoń, która jeszcze przed chwilą prawie udusiłaby Green Lantern'a, znikła.-Może lećmy już na Ziemię. Po oświetleniu kuli ziemskiej sądzę, że zaczyna się wieczór.-Rzekł, a Alex uśmiechnęła się do niego. Był to znak, że posłuszna mu teraz, iż uratował ją od zagrożenia dwukrotnie. Nawet jednoroczne dziecko może dostrzec taki czyn, gdyż widziało ryzyko przed sobą, a jej strach został przyćmiony blaskiem pierścienia tego cudownego mężczyzny. Nie ma dziecka, które by nie czuło wdzięczności, nawet, gdyby o tym nie wiedziało.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania