Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 14

Obudził mnie dotyk czyjejś dłoni na ramieniu. Szybko się wyprostowałam i zobaczyłam pielęgniarkę.

- Powinna pani jechać do domu, źle pani wygląda - powiedziała zatroskanym tonem - chłopak jest pod dobrą opieką.

- Co jeśli się obudzi?

- Od razu zadzwonimy, proszę się nie martwić.

Przemyślałam jej słowa. Rezeczywiście byłoby dobrze, gdybym pojachała chociaż na chwilę do domu się odświeżyć. Pożegnałam ją i wyszłam.

Przed budynkiem czekało stado dziennikarzy i fotoreporterów. Gdy tylko mnie zobaczyli, od razu rzucili się na mnie. Zadawali mnóstwo pytań, robili zdjęcia. Nie miałąm zamiaru z nimi rozmawiać. Chciałam tylko jak najszybciej pojechać do domu i wrócić tu. Jak się okazało, przebicie się przez ten tłum i niepowiedzenie ani słowa było trudne. Niektórzy byli bardzo nachalni i wyglądali, jakby za wszelką cenę chcieli zdobyć jakieś informacje. Jak gwiazdy to wytrzymują? Gdybym nie była taka słaba, smutna i zmartwiona, już dawno powiedziałabym im coś złośliwego. Jednak w tej sytuacji nie potrafiłam sobie poradzić. Miałam szczęście, że z budynku wyszedł ochroniarz i pomógł mi się stamtąd wydostać.

Półtorej godziny później wracałam do szpitala. Ani mamy, ani Maji nie było w domu. Dostałam smsa od jednej i od drugiej, że po południu przyjadą do mnie. Idąc do Chrisa miałam nadzieję, że już się obudził, lecz wiedziałam, że to niemożliwe. Gdy weszłam do sali ktoś tam był. Przy jego łóżku stał wysoki facet. Miał na sobie strój pacjenta. Zastanawiałam się kto to może być. Nagle odwrócił się w moją stronę. Jego spojrzenie było tak smutne, że musiałam odwrócić od niego wzrok. Ponownie zwróicił swoją twarz w stronę łożka i powiedział:

- To moja wina. Gdybym nie jechał tak szybko, nic by się nie stało.

Zrozumiałam, że to kierowca samochodu, Który uderzył w Chrisa. Nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć. Wcale nie obwiniałam Go o to, co się wydarzyło.

- Nikt pana nie wini za to co się stało... - przerwał mi, znów patrząc na mnie.

- To ja powinienem teraz leżeć na jego miejscu.... Taki młody chłopak..- przerwał na moment - Niech pani popatrzy na mnie. To moja wina a prawie nic mi się nie stało. To takie...

- Niech pan przestanie - przerwałam mu - wyjdzie z tego.

Zamilkliśmy oboje. Chwilę jeszcze staliśmy razem. Potem spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł.

Była już czternasta. Lekarze często przychodzili i mówili, że stan Chrisa jest stabilny, a Jego życiu już nic nie zagraża. Teraz trzeba tylko czekać na to kiedy się wybudzi. Ale ja nie chciałam czekać. Chciałam już mieć Go spowrotem. To takie straszne, gdy ukochana osoba jest przy Tobie, możesz ją dotknąć ale tak naprawdę nie ma jej przy Tobie, nie możesz porozmawiać, przytulić. Możesz tylko czekać kiedy wróci do Ciebie.

Siedziałam pogrążona w myślach, gdy nagle usłyszałam ciche pukanie. Pomyślałam, że to pewnie mama z siostrą. Odwróciłam głowę w kierunku drzwi. Moje serce zaczęło bić jak szalone. Nie mogłam uwierzyc w to co widzę. Nie wiem czemu ale poczułam strach i obrzydzenie. W drzwiach stał mój tata.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • DuŚka ^.^ 13.03.2015
    Kolejna część :) Krótka, ale to raczej zrozumiane, ode mnie 5 Podoba mi się :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania