Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 36

Idąc do szkoły, nie mogłam się doczekać, kiedy usłysze od Marty, o czym wczoraj rozmawiała z Tomkiem, wracając do domu. Gdy przekroczyłam próg budynku, od razu zostałam obrzucona wrednymi spojrzeniami. Nie przejmując się tym za bardzo, ruszyłam w kierunku sali numer osiem. Moja przyjaciółka już na mnie czekała. Podeszłam i od razu zapytałam:

- Jak było wczoraj? Flips już jest Twój? - roześmiałam się, a ona zrobiła poważną minę.

- Było miło, rozmawialiśmy i w ogóle... Ale on chyba nie jest mną zainteresowany.

- Głowa do góry! Znasz go dopiero dwa dni. Jest nieśmiały, może dlatego masz takie wrażenie. Będzie dobrze - starałam się ją pocieszyć.

- A jak między Tobą i Chrisem? - zmieniła temat - wydawało mi się, że Tomek mu raczej nie przypadł do gustu.

Westchnęłam i odpowiedziałam:

- Masz rację. Niezbyt go polubił. I był, a może nadal jest o niego zazdrosny.

Marta zaczęła się śmiać.

- Faceci... Czy on nie zdaje sobie sprawy, że jest Twoim wysnionym mężczyzną? I że musiałabyś zamienić się z małpą na mózg, żeby go zostawić?

Teraz to ja wybuchnęłam śmiechem.

- Ale potem stało się coś jeszcze - mówiąc to, uśmiechnęłam się znacząco.

- I jak było? - prawie krzyknęła Marta, domagając się szczegółowej odpowiedzi.

Już otwierałam usta, żeby zacząć opowiadać, gdy podszedł do nas Tomek.

- O czym tak zawzięcie rozmawiacie? - zapytał, witając się z nami, przy czym każdą z nas pocałował w policzek.

Przyjaciółka była wniebowzięta tym faktem, a ja odebrałam to po prostu jako przyjacielski gest. Po Jego pytaniu obie oblałysmy się rumieńcem. Mruknęłam coś o kobiecych plotkach i na szczęście zadzwonił dzwonek. Nauczycielka wyszła z klasy i zaprosiła nas do środka.

Zaczęła się lekcja matematyki. Czyli moja zdecydowanie gorsza strona. Starałam się słuchać nauczycielki, ale inni strasznie to utrudniali. Był taki hałas, że znów nic nie zrozumiałam.

W pewnym momencie nauczycielka nie wytrzymała i zaczęła wszystkich przesadzać. Nawet tych, którzy uważnie jej słuchali, czyli między innymi mnie. Na skutek tego, wylądowałam w trzeciej ławce na drugim końcu sali z...

Tomkiem. Nawet się ucieszyłam, ale zrobiło mi się przykro, gdy zobaczyłam minę Marty. Oddała by chyba wszystko, żeby być na moim miejscu. A tak, musiała siedzieć z klasowym głupkiem - Maćkiem.

Lekcja trwała dalej. Pani zadała zadanie, które mieliśmy zrobić sami, a potem miała sprawdzić każdemu. Popatrzyłam smętnie przed siebie, kątem oka widząc, ze Flips zawzięcie pisze w zeszycie. Przez chwilę przyglądałam mu się, gdy nagle oznajmił, że skończył. A minęło zaledwie trzy minuty! Mnie to zadanie zajmie całą wieczność, a i tak pewnie będzie źle. Chłopak spojrzał na mnie i szepnął:

- Nie potrafisz rozwiązać?

Pokręciłam przecząco głową, na co on się uśmiechnął i zaczął mi tłumaczyć. Nawet załapałam. To wcale nie było aż takie trudne. Szkoda tylko, że nasza nauczycielka tak dobrze nie tłumaczy.

Kilka minut przed dzwonkiem zapowiedziała sprawdzian z materiału, który był przed wakacjami! A przecież to tak dawno i większość nic nie pamiętała. Test miał być z ciągów. Jedyne co mi świtało w głowie na ten temat, to, to jak pod koniec tamtego roku razem z Martą śmiałyśmy się z tego rymując "ciągi - pociągi". I tyle. Nic więcej. Pomyślałam, że szykuje się pierwsza lacha w tym roku. Świetnie się zaczyna.

Wychodząc z sali, stanęłam przy drzwiach, czekając na Martę, która rozmawiała z nauczycielką. Podszedł do mnie Tomek.

- Widzę, że chyba masz problemy z matmą. Może chcesz żebym Cię poduczył na sprawdzian?

Poczułam ulgę. Głupio mi było prosić go o pomoc, ale jak sam ją zaproponował, to głupio było nie skorzystać.

- Dzięki - uśmiechnęłam się - w ogóle nie ogarniam tych ciągów.

W tym momencie podeszła Marta, pytając czy możemy iść.

Tamtego dnia jakoś się złożyło, że cały czas przebywałyśmy z Tomkiem. Dzięki temu lepiej go poznałyśmy. O dziwo, mieliśmy wiele wspólnych tematów.

Po lekcjach zaproponował nam wyjście na coś słodkiego, ale Marta musiała wracać do domu, więc przełożyliśmy to na następny dzień.

Trochę się zastanawiałam, gdzie przyjaciółka tak się spieszy, ale nie wnikałam.

W domu byłam o piętnastej. Po obiedzie, mama wyszła do koleżanki, a ja z tatą i dziewczynkami wyszlismy na dwór. Graliśmy w piłkę. Tata stał na bramce, a my strzelałyśmy mu gole. Oczywiście ja nie trafiłam żadnego bo tata doskonale bronił. Jednak, gdy Amelia lub Lily kopały piłkę, zawsze udawało im się trafić. Wiadomo dlaczego. Nasz bramkarz robił to specjalnie.

Po jakimś czasie, zmęczeni usiedlismy na trawie, pijąc sok. Nagle zobaczyłam Maję, która biegła do domu cała zapłakna. Wstałam, żeby pójść za nią, gdy zobaczyłam nadbiegającą Martę. Była bardzo zmartwiona. Biegła za Majką, a ja poszłam za nimi. W domu, siostra od razu poszła do pokoju, zamykając go na klucz. Przyjaciółka pukała, ale nikt nie otwierał. Zdezorientowana zapytałam co się stało.

- Julka, ona wszystko źle zrozumiała... Zobaczyłam Tyge w parku, no i podeszłam. Zaczęliśmy rozmawiać, no i powiedziałam, że życzę mu, żeby wszystko z Mają się ułożyło. On mnie przeprosił, a ja... - przerwała, żeby złapać oddech - pocałowałam go.. Ale tylko w policzek! Tak na pożegnanie... I wtedy zjawiła się Twoja siostra i...

I więcej nie musiała mówić. Wiedziałam co się stało. Nagle do domu wszedł Tyga z Chrisem. Widziałam na twarzy tego pierwszego ogromny ból. Chyba mu na serio bardzo mocno zależało na Maji.

Po krótkiej rozmowie i próbie wejścia do pokoju siostry, Chris poprosił wszystkich żeby się odsunęli. Ponownie zapukał w drzwi i powiedział, że chce wejść i porozmawiać spokojnie.

Po chwili ciszy, usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka i drzwi się otworzyły. Stanęła w nich Maja. Cała we łzach.

- Czego chcecie? - zapytała - Ciebie nie chce widzieć - te słowa skierowała do Tygi.

- Wejdę tylko ja - powiedział mój narzeczony - mogę?

Ku ogólnemu zdziwieniu, zgodziła się. Po dwudziestu minutach oczekiwania, drzwi ponownie się otwarły. Najpierw wyszedł Chris. Zaraz za nim Maja. Już nie płakała.

- Wyjdźmy - powiedział do mnie i Marty.

Posłusznie poszłyśmy za nim na dwór. Zdążyłam jeszcze zauważyć, że Majka siada niepewnie naprzeciwko Tygi.

Gdy tylko zamknęliśmy drzwi za sobą, od razu zapytałam:

- Myślisz, że się pogodzą?

- Obiecała z nim porozmawiać na spokojnie - odpowiedział Chris, idąc w stronę taty i dziewczynek - ja wytłumaczyłem jej wszystko, ale wątpie, że od razu wszystko będzie okej.

Tata spojrzał na nas pytająco, wszystko mu wyjaśniłam. Po paru minutach rozmowy, Marta pożegnała się z nami. Właśnie mieliśmy wracać do domu, gdy wyszedł z niego Tyga, a za nim Maja. Powiedziała tylko, że niedługo wróci i poszli.

Miałam nadzieję, że wyjaśnią sobie pewne sprawy i siostra będzie znów szczęśliwa. No i że będzie się do mnie odzywała.

 

Późnym wieczorem, gdy leżałam już wtulona w mojego ukochanego i całowałam Jego usta, zadzwonił mój telefon. Chris przerwał na chwilę pocałunek, mówiąc:

- Nie odbieraj - i ponownie zaczął mnie całować.

Teraz to ja przerwałam, sięgając po telefon i mówiąc, że to może być coś ważnego. Nie patrząc na ekran, odebrałam i przystawiłam telefon do ucha.

- Julka, nie przeszkadzam Ci? - usłyszałam wesoły głos Tomka - przepraszam, że dzwonie tak późno.

- Nie, nie przeszkadzasz - odpowiedziałam, a Chris odsunął się i odwrócił w drugą stronę - coś się stało?

- Chciałem Ci przypomnieć o plakacie na historię, na jutro musisz go wziąć.

O matko! Na śmierć o tym zapomniałam!

- Dobrze, że mi przypomniałeś bo jeszcze go nie spakowałam.

Flips zaśmiał się przez moment, po czym dodał:

- Miło usłyszeć Twój głos na dobranoc.

Poczułam, że oblewam się rumieńcem, a uszy zaczynają mi płonąć.

- Yyy.. Dzięki - wydukałam - no to dobranoc.

Odłożyłam telefon i ponownie zapomniałam o plakacie. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co usłyszałam. Czy możliwe, że on... Nie, nie, nie. Niemożliwe. Po prostu mnie lubi. I tyle. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele mówią sobie takie rzeczy.

Nagle wróciłam na ziemie i przypomniałam sobie, że Chris leży obok i chyba się obraził. Delikatnie pogłaskałm go po policzku. Brak reakcji. Pocałowałam go. Znów nic.

- Śpisz? - zapytałam, sama w to nie wierząc.

- Miło było usłyszeć Twój głos na dobranoc - powtórzył słowa Tomka.

Cholera, słyszał to!

- Chris... - zaczęłam, ale mi przerwał.

- Julka, ja Ci ufam. Ale wiem też, jacy są faceci. Nawet nie zauważysz kiedy okręci Cie sobie wokół palca.

- Przesadzasz. To tylko kolega. Jest miły i tyle. A poza tym, mówiłam Ci już, że podoba się Marcie.

Odwrócił się w moją stronę.

- Ale on najwidoczniej nie jest nią zainteresowany, tylko Tobą.

Spojrzałam mu w oczy, mówiąc zdecydowanie:

- Ale ja już mam swojego księcia z bajki i nie zamienie go na innego.

Po moich słowach lekko się uśmiechnął, ale na Jego twarzy nadal widoczna była zazdrość. To tylko dodawało mu uroku.

Po chwili jednak, zupełnie zapomniał o całej sytuacji i znów trzymał mnie w swoich ramionach.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Katerina 29.03.2015
    Jak zawsze bardzo dobry rozdział. Czeka na następny :) 5
  • Ice 29.03.2015
    Czekałam na następny rodział i się nie zawiodłam :) 5
  • Megi :3 29.03.2015
    Chętnie przypomniałabym Julce, że zapomniała spakować plakatu :D. Niestety nie mogę. Rozdział - super. 5 :).
  • BreezyLove 29.03.2015
    Dziękuję Wam ;)
  • NataliaO 29.03.2015
    Świetnie się czyta, fajnie mieć takiego wymarzonego księcia hehe 5:) Masz wyobraźnię :)
  • Prue 29.03.2015
    Cóż mogę powiedzieć. Zgadzam się z pozostałymi dziewczynami. Dam 4
  • BreezyLove 29.03.2015
    Dziękuję ;)
  • DuŚka ^.^ 29.03.2015
    Świetna część ;) postać Tomka może wprowadzić wiele nowych wydarzeń, jak zawsze jest ciekawie ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania