Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 41

- Halo, proszę pana! Słyszy mnie pan? - powoli zaczynałem otwierać oczy. Zobaczyłem grupkę ludzi, którzy pochylali się nade mną - co się panu stało? Trzeba wezwać pogotowie? - pytał zmartwiony staruszek, będący najbliżej mnie.

- Nie, nie trzeba - uniosłem się do siadu, czując potworny ból z tyłu głowy. Zacząłem ją masować, jednocześnie próbując przypomnieć sobie, co tam robię. Trochę trwało zanim wydarzenia z wczoraj powróciły do moich myśli. No więc tak, najpierw Julka zobaczyła te zdjęcia od Dagmary, potem uciekła i nie mogłem jej znaleźć. Ale udało mi się. Wytłumaczyłem jej wszystko i... I co potem? Potem poczułem ból, widząc jeszcze przerażenie na twarzy Julki. I tyle.

Nagle zerwałem się na równe nogi. Skoro ktoś mnie uderzył tak, że straciłem przytomność, to ona napewno nie jest bezpieczna. Wiedziałem, że muszę iść na policję. Podziękowałem zgromadzonym ludziom za pomoc i ruszyłem zgłosić jej zniknięcie. Po drodze zobaczyłem, że mam kilkanaście nieodebranych połączeń od Maji. Postanowiłem, że powiadomie ją i Jej rodziców, o tym co się stało, dopiero po wizycie na policji.

Wchodząc na posterunek, miałem dziwne uczucie, że policjanci nie potraktują mnie poważnie. Na szczęście od razu zabrali się do pracy. Pojechali na miejsce, a mnie kazali wrócić do domu i czekać na wiadomości o postępach. Gdyby to było takie proste. Siedzieć w bezczynności. Wiedziałem, że coś muszę zrobić. Jednak najpierw postanowiłem trochę ochłonąć i wszystko jeszcze raz przemyśleć. No i przekazać rodzinie Julki to, co się stało.

 

♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠

 

Gdy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że znajduję się w nieznanym mi pomieszczeniu. Z pewnością był to czyjś dom. Rozejrzałam się i zauważyłam, że drzwi pokoju są otwarte. W całym budynku panowała cisza. Chyba nikogo nie było. To mogła być moja szansa. Miałam związane tylko ręce i usta. Powoli wstałam z łóżka, na którym leżałam. Trochę się zachwiałam, ale zdołałam ustać na nogach. Ostrożnie stawiając każdy krok, ruszyłam przed siebie. Poczułam zimno. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że nie mam butów. Mimo to, szłam dalej. Gdy doszłam do drzwi, wystawiłam głowę na korytarz. Był pusty, nadal było cicho. Po przejściu kilku metrów, zobaczyłam schody prowadzące do wyjścia. Już niedaleko - pomyślałam i zaczęłam schodzić w dół. Powoli, żeby żaden stopień nie zaskrzypiał. Udało się. Jeszcze tylko kilka metrów dzieliło mnie od drzwi. Czułam, że serce zaraz rozwali mi klatkę piersiową. Drżącymi rękami sięgnęłam do klamki. Gdy poczułam jej zimno, ktoś złapał mnie za ramie. Wiedziałam, że to koniec. Nie wydostane się stamtąd. A było tak blisko!

- Gdzieś się wybierasz, skarbie? - usłyszałam ten znajomy głos - nie sądzę, żeby to było konieczne.

W następnej chwili byłam na rękach mojego oprawcy. Ten nieśmiały, niewinnie wyglądający chłopak, niósł mnie na rękach. Wszedł ze mną na górę i rzucił spowrotem na łóżko. Potem złapał mocno za nogi i związał je tak, jak ręce.

- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam, czując, jak łzy powoli napływają mi do oczu.

- Oj, nie płacz. To nic Ci nie pomoże - odpowiedział, siadając obok mnie i kładąc mi rękę na szyji - mówiłem Ci, że Cię kocham. Nie chciałas być ze mną po dobroci, więc musiałem znaleźć inny sposób.

- Powinieneś się leczyć - rzuciłam w Jego stronę, próbując strącić jego dłoń z siebie - Chris mnie znajdzie, a wtedy pożałujesz.

Zaśmiał się. Wyśmiał mnie w twarz. Potem jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. Prawie stykalismy się nosami. - Twój ukochany tu nie przyjdzie - syknął - o ile w ogóle jeszcze żyje.

Pocałował mnie. Tak brutalnie, że kolejne łzy napłynęły mi do oczu. Gdy już skończył, obrzucił mnie spojrzeniem i dodał:

- Chciałbym już się z Tobą zabawić, ale to byłoby za proste. Zadam Ci jeszcze więcej bólu - musiałam zrobić przerażoną minę bo kontynuował - spokojnie, nie będę Cię bił. Ból psychiczny jest o wiele gorszy - spojrzał na mnie z nienawiścią - cierpiałem, gdy dałas mi kosza. Teraz Ty będziesz cierpiała.

Szybko wyszedł z pokoju, zamykając głośno za sobą drzwi.

Wiedziałam co chce zrobić. Mogłam mieć tylko nadzieję, że nie wszystko pójdzie tak, jak zaplanował.

 

♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣

 

Po zniknięciu Julki w domu zapanowała napięta atmosfera. Wszyscy odchodzili od zmysłów. Maja zamknęła się w pokoju płacząc. Nie chciała z nikim rozmawiać. Jednak najbardziej przykre było to, że Amelia i Lily się martwiły. Musieliśmy im powiedzieć. Nie było sensu tego ukrywać.

W pracy wziąłem wolne. Nie umiałbym się skupić na niczym, wiedząc, że Julce coś grozi. Nie było żadnych wiadomości od policji. To znaczy były, ale nic nie wiedzieli. Nie było rzadnych świadków, rzadnych wskazówek. Nic. To jak szukanie igły w stogu siana.

Gdy we wtorek po południu nadal nic się nie wyjaśniło, nie mogłem już dłużej siedzieć w bezczynności. Musiałem coś zrobić. Tylko co? Gdzie jej szukać? Kim była osoba, która mnie uderzyła? I dlaczego?

Siedziałem pogrążony w myślach, gdy ktoś zapukał do drzwi. Z nadzieją, że to policja, poszedłem otworzyć. Rozczarowałem się. To Marta. No tak. Pewnie się martwiła. Nikt jej o niczym nie powiedział.

- Cześć. Jest Julka? Od wczoraj nie ma jej w szkole i nie odbiera telefonu, więc pomyślałam...- nie zdążyła dokończyć bo przerwałem jej, tłumacząc co się stało. Była przerażona. Weszliśmy do środka. Nagle zrobiła minę, jakby przypomniała sobie coś bardzo ważnego.

- To on! - krzyknęła - Jego też nie ma od wczoraj w szkole. Mówiłam Julce, żeby na niego uważała odkąd powiedział, że ją kocha.

- Masz na myśli Tomka? - zapytałem z niedowierzaniem - to niemożliwe. Przecież to takie dziecko.

Marta prychnęła.

- Może i tak, ale widziałam, jak na nią patrzył. Mówię Ci, że to Jego sprawka! W tej samej chwili oboje wstaliśmy i ruszyliśmy do drzwi.

- Wiesz gdzie mieszka? - zapytałem otwierając drzwi samochodu. Marta pokiwała głową i odjechaliśmy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • NataliaO 02.04.2015
    Ahh... No, porywacz nie za przyjemny. Będzie się działo. Fajnie, ze dodałaś nowy rozdział. 5:) Lofciam
  • Biała_wrona 02.04.2015
    Ha miałam racje :D
  • Megi :3 02.04.2015
    Kocham to opowiadanie! Mogłoby się nie kończyć. Skala ocen jest dla mnie za mała. 5 :).
  • NataliaO 02.04.2015
    Zgadzam się :)
  • BreezyLove 02.04.2015
    Dziękuję ;) tak Biała_wrona miałaś rację ;)
  • DuŚka ^.^ 02.04.2015
    Też bym chciała dać więcej niż 5 ;) Szykuje się ciekawa akcja, kiedy będą kolejne rozdziały?? ;)
  • Madierka 02.04.2015
    5 gwiazdek. Nie mogę się doczekać kolejnej części :D
  • BreezyLove 02.04.2015
    Jutro będzie kolejna część ;) dziękuję Wam za oceny i opinie ;)
  • DuŚka ^.^ 02.04.2015
    Cieszę się i czekam ;)
  • Prue 03.04.2015
    Oba rozdziały bardzo świetne. Zastanawiałam się ja pójdzie Ci pisanie akcji, wyszło Ci starannie, poprawnie i naprawdę można było czuć lekką adrenalinę. Gratuluje talentu. Dam 5 za oba rozdziały
  • BreezyLove 03.04.2015
    Dziękuję bardzo, miło coś takiego przeczytać ;)
  • Prue 03.04.2015
    Bardzo proszę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania