Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 31

Specjalnie dla NataliO dłuższy rozdział ;)

 

 

- To Tyga. Znasz Go bo ma piosenki razem z Chrisem. A właśnie, co między Wami?

Że co proszę? Marta i Tyga mieli romans? Nie, to niemożliwe. Najpierw zarywał moją najlepszą przyjaciółkę, a potem siostrę? W której naprawdę jest zakochany? Czy w ogóle jest w którejkolwiek? Będę musiała porozmawiać o tym z Chrisem.

Spojrzałam na przyjaciółkę, nie dając po sobie poznać, że ta wiadomość wywarła na mnie aż takie wrażenie. Na razie nic jej nie powiem.

- Tak, wiem o kogo chodzi... A jeśli chodzi o Chrisa, to mam Ci mnóstwo do opowiedzenia - i tak zaczęłam omawiać wszystko, co mnie spotkało od jej wyjazdu.

Mówiłam bardzo długo. Marta tylko kilka razy mi przerwała, zadając jakieś pytania. Oczywiście nic nie wspomniałam o tym, że wśród kolegów mojego narzeczonego był Tyga.

Gdy zakończyłam, moja przyjaciółka spojrzała na mnie smutno.

- Tyle się działo w Twoim życiu, a mnie wtedy przy Tobie nie było. Przepraszam, głupio mi.

- Daj spokój. Było minęło. Ważne, że teraz jesteś - przerwałam żeby się uśmiechnąć - słuchaj... Powiedz mi, czy Ty nadal kochasz tego chłopaka?

- Julka... - przerwała, a ja o mało co nie dostałam zawału - niestety tak. Wiesz ile bym dała, żeby znów było tak jak w wakacje?

No i pięknie. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Chciałam jak najszybciej pogadać o tym z Chrisem.

- Rozumiem Cię - chwilę pomilczalysmy - chyba muszę już lecieć. No wiesz, dziecko czeka.

Roześmiałyśmy się.

- Kiedy będę mogła poznać słodką Lily? - zapytała Marta - może już dziś? O nie. To pokrzyżuje moje plany. Trzeba coś wymyślić.

- Może jutro po szkole, co?

Na szczęście przyjaciółka nie nalegała i wszystko było okej. Pożegnałam ją i poszłam. Nie do domu, ale do Chrisa. Nie chciałam czekać do wieczora. Po drodze zadzwoniłam do Niego, pytając czy znajdzie dla mnie chwilę. Odpowiedział, cytuje "Dla mojego serduszka zawsze znajdę czas". Słodkie, jednak wtedy jakoś mnie to nie ujęło.

Pół godziny późnej byłam w Jego firmie. Była ogromna. Pewnie gdybym miała tu pracować, zgubiłabym się. Podeszłam do recepcji i grzecznie powiedziałam młodej pani, że przyszłam do Chrisa, na co ona odparła:

- Niestety nie jest pani umówiona, nie mogę pozwolić pani wejść.

Ze zirytowaną miną powiedziałam:

- Jestem Jego narzeczoną, więc nie muszę być umówiona.

Wredne babsko nadal nie ustępowało. - Taa na pewno. Wie pani ile kobiet chciałoby być Jego narzeczoną? - na chwilę się rozmarzyła i zamilkła - nie mogę pani wpuścić.

Nie no tego już za wiele.

- Ale ja naprawdę z nim jestem! - krzyknęłam - proszę do niego zadzwonić!

Już otwierała swoje sztuczne usta, żeby kolejny raz powiedzieć mi " nie mogę pani wpuścić", gdy zjawił się Chris. Całe szczęście bo jeszcze kilka minut i laska mogłaby nie mieć sporej części włosów, albo zębów.

- Już jesteś kochanie - powiedział i pocałował mnie. Kątem oka zobaczyłam zazdrość na twarzy recepcjonistki - Dagmara, to moja narzeczona. Jej nie musisz przesłuchiwać przed wpuszczeniem do mnie.

Zrobiłam minę w stylu "jesteś idiotką, a on jest mój" i poszłam za Chrisem do Jego biura. Pierwsza myśl po przekroczeniu progu to "wow". Pomieszczenie było średniej wielkości, bardzo elegancko urządzone. I ten widok. Wielkie okno na całe miasto! Super.

- Bardzo niemiła ta dziewczyna - odezwałam się - zwolniłabym ją - zaśmiałam się.

Chris w odpowiedzi ponownie mnie pocałował. Jejku, przez to wszystko zupełnie zapomniałam, po co przyszłam.

Spoważniałam i opowiedziałam mu o tym, czego dowiedziałam się od Marty.

- To mamy problem - podsumował - jeden Tyga i dwie zakochane dziewczyny.

- To nie jest śmieszne - upomniałam Go - i Maja i Marta są w nim zakochane. Niby zostawił moją przyjaciółkę dla siostry, ale skąd mam wiedzieć czy naprawdę ją kocha?

- Posłuchaj - Chris zrobił poważną minę - Tyga zawsze mi mówił wszystko o dziewczynach, które coś dla niego znaczą. O Marcie nic nie wspomniał. Za to o Maji nawijał cały czas.

Zamilkłam, myśląc o tym wszystkim.

- Z resztą - dodał - ma przylecieć w sobotę. Pogadamy z nim.

- Do tego czasu chyba nie powinnam mówić nic ani Majce ani Marcie, jak myślisz?

Przyznał mi rację. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Weszła recepcjonistka. Poinformowała Chrisa z nadmierną uprzejmością, że za piętnaście minut ma spotkanie. Po zbędnej chwili robienia maślanych oczu, wyszła.

- Chyba mam rywalkę - powiedziałam pół żartem, pół serio.

- Z Tobą żadna nie ma szans - odpowiedział mój ukochany, po czym połączył Nas namiętny pocałunek.

Znów pukanie do drzwi. Cholera!

- Panie Brown, zarząd już czeka - poinformował ochydnie słodki głos Dagmary.

- Tak, już idę - odpowiedział Chris, ostatni raz mnie całując i szybko opuszczając biuro.

Kretynka w postaci recepcjonistki czekała, aż wyjde z pomieszczenia. Potem doprowadziła mnie wzrokiem do wyjścia. Nie polubiłam jej.

Gdy dotarłam do domu, była już szesnasta. Mama siedziała z Lily i Amelką, czytając im książkę. Gdy dziewczynki mnie zobaczyły, od razu rzuciły się na mnie.

Po zjedzeniu obiadu, poszłam z nimi i mamą na spacer. Po jakimś czasie dołączył do Nas tata. Tak bardzo się cieszyłam, że mam oboje rodziców razem. W dodatku oboje mnie wspierali. Wsparcie najbliższych jest najważniejsze. Nie wiem, co bym bez tego zrobiła.

Po powrocie do domu, około osiemnastej, czekała mnie niespodzianka. Chris był już w domu i oznajmił, że zabiera mnie na kolację.

Najpierw oczywiście przez pół godziny ściskał swoją córkę. Powiedział jej, że dziś na dobranoc to babcia przeczyta jej bajkę. Mała przyjęła to ze spokojem. Gdy wychodziliśmy, usciskała nas oboje, mówiąc każdemu z osobna na ucho, że Go kocha. Słodkie dziecko. Aż szkoda było mi jej zostawiać. No ale słowo się rzekło i poszlismy na kolację.

Chris się naprawdę postarał. Zarezerwował stolik w restauracji, w której jeszcze nigdy nie byłam. Usiedlismy na dworze. Nasz stolik był jakoś oddalony od innych. Nie chciało mi się zastanawiać czemu. Było tam pięknie i to mnie urzekło.

Podczas kolacji było bardzo przyjemnie. Z resztą jak zawsze. Cieszyłam się, że Nasz związek nie polega tylko na obściskiwaniu się, ale również na zwykłej rozmowie. Takiej jak ze znajomymi. Z żartami i tak dalej. Chris był dla mnie jednocześnie miłością mojego życia i najlepszym kumplem, któremu mogę wszystko powiedzieć.

W pewnym momencie zapadła cisza. Chris złapał mnie za dłonie, które położyłam na stoliku. Dotknął palcem pierścionka zaręczynowego i powiedział:

- Chyba powinniśmy ustalić datę ślubu.

Nie wiem czemu, ale trochę mnie zatkało. Oczywiście wiedziałam, że po oświadczynach jest ślub, ale trochę zaskoczyły mnie Jego słowa.

- Co się stało? - zapytał, widząc, że trochę się zmieszałam - nie chcesz jeszcze?

- Nie, nie o to chodzi - szybko odparłam - ale... Nie wiem. Chyba po prostu nadal nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Że moje marzenia się spełniają.

Na Jego twarzy pojawił się uśmiech, a ja mówiłam dalej:

- Pamiętam jak siedziałam przed komputerem i patrzyłam na Ciebie, a w głowie miałam milion scenariuszy, w których byłam Twoją dziewczyną - zaśmiałam się na to wspomnienie - przez jakiś czas żyłam tylko myślami o Tobie. Wiesz jakie to straszne pragnąć kogoś, a jednocześnie wiedząc, że nigdy nie będzie się miało tej osoby?

W odpowiedzi na to, Chris wstał, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Wariat - pomyślałam. Jednak to jeszcze nie koniec Jego głupich pomysłów.

Przed restauracją było mnóstwo ludzi. W różnym wieku. Była również scena. Mój ukochany wszedł na nią ze mną na rękach i powiedział do mikrofonu, że ma przy sobie najwspanialszą dziewczynę na świecie, że kocha mnie i nigdy nie zostawi i życzy wszystkim takiej miłości. Ludzie zaczęli bić brawa. Wtedy Chris postawił mnie na ziemię i zaśpiewał jedną ze swoich piosenek. Zgromadzeni zaczęli tańczyć. Piosenka była wolna, więc pary wolno poruszały się w rytm. Nawet ludzie, którzy byli w środku restauracji, wyszli na zewnątrz zobaczyć co się dzieje.

Kiedyś myślałam, że moje największe marzenie się nie spełni, że to niemożliwe. Teraz widzę, że nie ma rzeczy niemożliwych, a jedyne co przeszkadza ludziom w spełnianiu swoich marzeń, to oni sami i ich brak wiary.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • DuŚka ^.^ 26.03.2015
    Jaki romantyk z tego Chrisa, zazdroszczę Julce ^^ Część lekko się czytało, czekam na dalsze części :)
  • DuŚka ^.^ 26.03.2015
    Zawsze czytam "Dogonic marzenia" przed snem, to już mój mały nawyk ^^
  • BreezyLove 26.03.2015
    Miło mi :) czasami żałuje, że to tylko opowiadanie ;)
  • jak zwykle świetne zostawiam 5 (jak zwykle) ,bo nie mogła bym inaczej :)
  • BreezyLove 26.03.2015
    Dziękuję ;)
  • Katerina 26.03.2015
    Jak zawsze genialny, czekam na next :) 5
  • BreezyLove 26.03.2015
    To bardzo miłe, dziękuję Katerina ;)
  • NataliaO 27.03.2015
    Nie no... Powiem Ci na sam początek Bardzo Dziękuje za dłuższy i dedykację hihi :) Kochana jesteś. A tak na poważnie dzięki Tobie można by było na nowo spróbować marzyć, bo to marzenie opisujesz z taką lekkością i prawdą, czasem jest trochę za pięknie ale to cały urok tej historii.
    A i tak było krótkie ( żarcik ) :) 5:))
  • BreezyLove 27.03.2015
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania