Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 28

Dziecko, które trzymałam w rękach, a konkretnie na oko czteroletnia dziewczynka, uśmiechała się do mnie i patrzyła piwnymi oczami. W takie same uwielbiałam wpatrywac się na codzien. Chodzi oczywiście o oczy Chrisa. Dziecko miało identyczne. W ogóle było bardzo do niego podobne, więc nie było wątpliwości, że jest Jego.

Widziałam, że Chris patrzy na mnie zdziwiony. Tylko, że on nie wiedział jeszcze, o co chodzi. Za to ja byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co mam powiedzieć. Szybkim krokiem podszedł do mnie i zapytał:

- Co to za dziecko? - po zadaniu pytania spojrzał na nie i na Jego twarzy zobaczyłam taki sam szok, jaki zapewne on widział u mnie.

Jedyne słowa, które zdołałam wtedy wypowiedzieć, to:

- Jest Twoje.

W sumie było to zbędne, ale samo wypłynęło z moich ust. Gdy stalismy tak w milczeniu, podeszła Maja. Już otwierała usta, żeby zadać pytanie, gdy Jej wzrok padł na istotkę, którą trzymałam na rękach. Zamknęła usta i tylko patrzyła. Nie wiem ile czasu minęło. Pewnie minęło by jeszcze więcej, gdyby nie głos dziecka:

- Gdzie mama?

Cała nasza trójka spojrzała po sobie, nie wiedząc co powiedzieć. Nagle Chris wziął ode mnie dziecko i powiedział do niego wesoło:

- Mamy narazie nie ma, ale ja jestem Twoim tatą - podniósł je wysoko do góry tak, że dziewczynka zaczęła się śmiać - idziemy się pobawić?

Dziecko zaczęło wesoło machać rękami i oboje zniknęli w pokoju.

Maja pociągnęła mnie za sobą do kuchni. Gdy już usiadłyśmy, zapytała:

- Co teraz?

- Mamy dziecko - powiedziałam, śmiejąc się ze swoich słów. Sama nie wiem czemu.

- Jesteś pewna, że tego chcesz?

Spojrzałam na nią zdziwiona.

- Mam inne wyjście? Przecież nie zostawie przez to Chrisa.

- Wiem, wiem. Nie o to mi chodziło - dodała szybko - ale mówiłaś, że przez następnych parę lat nie chcesz dzieci.

Przez chwilę zastanowiłam się nad Jej słowami. Miała rację. Tak mówiłam. Mimo, że lubię dzieci, to nie chciałam ich jeszcze mieć. Po prostu uważałam, że jestem jeszcze za młoda. Bo jestem. Mam dopiero dziewiętnaście lat i już mam być mamą? O nie... Przecież to taki obowiązek, odpowiedzialność...

Nagle do domu wszedł Tyga. Podszedł do Nas uśmiechnięty. Po Naszych ponurych minach poznał, że coś jest nie tak. Nie miałam ochoty na tłumaczenie, więc zrobiła to Maja. Tak jak można się było spodziewać, był zaskoczony. Razem z moją siostrą rozmawiali jakiś czas o tym. Mimo, że słyszałam wszystko, to nie docierało do mnie żadne słowo.

Po jakimś czasie, z pokoju wyszedł Chris. Z poważną miną podszedł do nas, objął mnie i powiedział:

- Chodź, porozmawiamy.

Tak więc poszlismy do pokoju, zabierając po drodze torbę z rzeczami małej, którą zostawiła Jej matka. Dziewczynka spała na łóżku. Wyglądała słodko. Czarne, kręcone włosy opadły Jej na twarz. Chris podszedł i odgarnął je, lecz po chwili znów wróciły na swoje miejsce. Wtedy spojrzał na mnie.

- Julka... Wiem, że to będzie ciężkie, ale to moje dziecko, muszę się nią zająć - gdy nic nie mówiłam, on kontynuował - zrozumiem jeśli Ty nie będziesz chciała.

Co za głupoty wygaduje? - przeszło mi wtedy przez myśl.

- Chyba nie myślisz, że odejde tylko dlatego, że pojawił się problem? - zapytałam siadając obok Niego - to będzie Nasze dziecko - dokończyłam, nie zdając sobie sprawy jakie to będzie trudne.

Więcej słów nie było potrzebne.

 

Gdy obudziłam się rano, pomyślałam z nadzieją, że to co się wydarzyło wczoraj to tylko sen. Jednak nie. Odwróciłam się w bok i zobaczyłam Chrisa, a obok, pomiędzy Nami, "Naszą" córkę. Miała na imię Lily.

Dziś mieliśmy wrócić do Polski. Zostały jeszcze cztery dni do końca wakacji. Miały to być dni, które spędzę tylko z moim ukochanym. Jednak los zadecydował inaczej. Cóż, trzeba to przyjąć, jak to się mówi "na klate".

 

Tak więc o godzinie dwunastej, po uprzednim spotkaniu z Jenifer, która była zachwycona dzieckiem i życzyła nam powodzenia, lecieliśmy do domu. Razem z Nami była oczywiście Maja, która była zawiedziona, że ona i Tyga nie mieli więcej czasu dla siebie.

 

Lily przez całą drogę była grzeczna. Ani razu nie zapłakała, zjadła grzecznie śniadanie i obiad. Również w nocy spała, nie wstając ani razu. Po prostu dziecko anioł. Szczerze, to jej matka nie wyglądała na zbyt porządną, ale dziecko wychowała doskonale. O ile to ona je wychowywała, a nie na przykład Jej rodzice. Z resztą nieważne. To nie zmienia faktu, że teraz to będzie między innymi mój obowiązek.

Po długiej i męczącej, a dla mnie nieprzyjemnej podróży, w końcu dotarliśmy do domu. Była druga w nocy. Weszliśmy cicho, żeby nie obudzić rodziców. Jednak to nam się nie udało. Zaraz po Naszym wejściu z pokoju wyszła zaspana mama, mówiąc:

- A co to za hałasy... - przerwała na Nasz widok.

No tak musiało to dosyć głupio wyglądać. Mieliśmy wrócić za trzy dni, a zjawiamy się teraz. W dodatku w środku nocy i z małym dzieckiem.

Od razu zaczęłam tłumaczyć mamie co się wydarzyło, a Chris poszedł położyć Lily do łóżka bo spała mu na rękach.

Gdy wrócił, do kuchni wszedł również tata. Po raz kolejny musiałam powtórzyć wszystko od początku. Reakcja rodziców była naprawdę niesamowita.

Oboje zgodnie stwierdzili, że bezwzględnie ja, Chris i dziecko zostajemy z nimi w domu. Tata od razu zaplanował na jutro remont jednego z pokoi, który był wolny. Chciał zrobić tam pokój dla Lily.

Gdy powiedziałam, że zmienię szkołę na zaoczną po to, żeby móc opiekować się dziewczynką, mama stanowczo zabroniła. Powiedziała, że ona poprosi szefa, żeby mogła pracować w domu lub popołudniami, a ja mam zająć się nauką bo w tym roku czeka mnie matura.

Chris naturalnie chciał iść do normalnej pracy. Maja również zaoferowała swoją pomoc przy dziecku.

Popatrzyłam na nich wszystkich i cieszyłam się z tego, że mam tak wspaniałą rodzinę.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Prue 24.03.2015
    Myślę, że żaden rodzic nie zaproponował, by mieszkania Chrisa z dzieckiem u nich, a tym bardziej związku z córką. Co do bohaterki nazywanie dzieckiem problemem lub obowiązkiem. Nie sądzę, by dała radę Ale jak mówi tytuł trzeba gonić marzenia, a chyba chcąc być z ukochanym musi się poświęcać. Nie łatwo bym przyjęła do wiadomości, że ukochany ma dziecko. Pisownia jest bardzo dobra, jak zawsze. Jeśli chodzi o treść różnie się ją odbiera. Dałabym trzy, bo trochę to nie realne, by tak bohaterka była dobra. Za całość Dam 4
  • BreezyLove 24.03.2015
    Odpowiem jednym zdaniem "Miłość jest ponad wszystkim" jakkolwiek to głupio może zabrzmieć ;)
  • NataliaO 24.03.2015
    Głupio brzmi, ale czasem się z tym można zgodzić. A zwłaszcza w opowiadaniach o miłości. Jak ona nazwała dziecko problemem, myślałam, że się pokłócą o ten epitet w stosunku do jego córki. Podobało mi się, mimo wszystko to w końcu marzenie. 5:)
  • BreezyLove 24.03.2015
    Pisząc problem nie miałam na myśli samego dziecka, tylko ogólnie tą sytuację, że muszą się nim zająć i tak dalej. Może powinnam to inaczej ująć, ale nie wiedziałam jak ;)
  • NataliaO 24.03.2015
    no, zrozumiałe taki dobór słów
  • DuŚka ^.^ 24.03.2015
    Teraz może być naprawdę ciekawie ;) Też byłam pewna, że się pokłócą z powodu Dziecka, ale może świadczyć to o dojrzałoś ci bohaterki i oczywiście jej miłości ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania