Dogonić marzenia - Rozdział 29
Ten rozdział jest bardzo krótki, ale chciałam w nim pokazać to, jak i dlaczego rodzice bohaterki postanowili pomóc jej i jej chłopakowi, który ma dziecko ;)
Gdy w środku nocy zobaczyłam swoje córki i Chrisa, wiedziałam, że coś się stało. Wrażenie to pogłębiał fakt, że mieli ze sobą dziecko.
Po wyjaśnieniach Julki byłam w szoku. Nie mogłam zrobić nic innego, jak pomóc im. Nie mogłam kazać im się wyprowadzić lub samej Julce zerwać z chłopakiem. Wiem doskonale jak Go kocha. Widziałam jak jest jej teraz ciężko z faktem, że chcąc nie chcąc, została mamą. Miała oczywiście inne wyjście. Mogła od tego uciec. Nie, nie uciec. Po prostu wybrać inną drogę. Nie zrobiła tego. Jestem z niej dumna, że mimo przeciwności, została z Chrisem i chce mu pomóc. Co do samego chłopaka, to może wielu rodziców uznało by mnie w tamtej chwili za nie normalną, że pozwalam spotykać się córce z takim facetem. Może mają na swój sposób rację. Jednak ja wiem, jak bardzo się zmienił. Julka wszystko mi opowiedziała. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Powiedziała mi jak z dupka, który gardził uczuciami, stał się naprawdę dojrzałym człowiekiem. Świadczy o tym sam fakt, że nie opuścił teraz swojego dziecka, tylko postanowił być dla niego prawdziwym tatą. Mógł je oddać. Jednak nie zrobił tego i to pokazuje, że dorósł.
Powodem dla którego chce im pomóc, jest również to, że kiedyś byłam w podobnej sytuacji. Tylko ja miałam swoje własne dziecko. Gdy je urodziłam, miałam dziewiętnaście lat. Moi rodzice, którzy teraz już nie żyją, mieli mi za złe, że w tak młodym wieku, zdecydowałam się na dziecko. Piotra, który był wtedy moim narzeczonym, bardzo nie lubili. Uważali, że ten związek się nie uda. Od tamtego czasu, nie miałam z nimi dobrych relacji. Rzadko się widywaliśmy. To oni tego nie chcieli. Wiele razy próbowałam pogodzić się z nimi, na próżno. Nawet na moim ślubie się nie zjawili. Na chrzcinach Julki i Maji, też nie. Gdy mąż odszedł, również mi nie pomogli. Wręcz przeciwnie. Usłyszałam tylko "A nie mówiliśmy". I tak aż do śmierci żadne z nich mi nie wybaczyło "błędów mlidosci".
Teraz ja jestem w podobnej sytuacji jak kiedyś moi rodzice. Nie chce być taka jak oni. Nie zaznałam od nich wsparcia ani zrozumienia. Oni mnie odrzucili, gdy byłam w ciężkiej sytuacji. Nie popełnię ich błędu. Już dawno to sobie obiecałam. Obiecałam sobie, że nigdy nie zostawie moich córek samych. Choćby nie wiem co, zawsze będę je wspierała.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania