Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 35

Wydaje mi się, że ten rozdział jakoś mi nie wyszedł... Ale sami, a raczej same to ocenicie ;)

 

 

W poniedziałek miałam do szkoły na później. Leniwie zeszłam do kuchni. Była tam Maja. Gdy tylko mnie zobaczyła, wzięła torbę z krzesła i ruszyła do wyjścia. Próbowałam ją zatrzymać i porozmawiać, ale wściekła powiedziała, że nie chce mnie słuchać i wyszła. Ja natomiast powlekłam się do stołu. Myślałam chwilę nad tym, że ten dzień będzie porażką. Majka jest na mnie obrażona, Marta pewnie cały dzień będzie rozpaczała i w ogóle będzie masakra.

Poszłam do pokoju dziewczynek. Amelki już nie było w domu, a Lily jeszcze spała. Nie chcąc jej obudzić, cicho zamknęłam drzwi. Odwracając się, o mało co nie dostałam zawału. Za mną stał Chris. Nienawidzę, gdy ktoś tak stoi za mną, a ja nic nie wiem i potem oczywiście zawał na miejscu ze strachu. Ale nieważne. Mój ukochany pocałował mnie na dzień dobry i wtedy zobaczyłam coś dziwnego. Na lewym policzku miał czerwony ślad. No, ładnie mu wczoraj walnęłam. Zaczęłam się śmiać i podałam mu lusterko. Gdy zobaczyłam Jego minę, dostałam głupawki. Nie mogłam opanować śmiechu. Na szczęście, ślad nie był aż tak widoczny.

Godzinę później dotarłam do szkoły. Przy wejściu spotkałam Martę. Ku mojemu zdziwieniu była uśmiechnięta. Do rozpoczęcia pierwszej lekcji zostało jeszcze piętnaście minut, wiec opowiedziałam jej o wczorajszym wieczorze. Uważała, że powinnam była powyrywać Dagmarze wszystkie kłaki za to, co zrobiła. Chwilę jeszcze plotkowałysmy i zadzwonił dzwonek. Przyszła wychowawczyni. Zaczęła się lekcja zajęć praktycznych, czyli wolna godzina. Mimo, że na tej lekcji szczególnie powinniśmy się uczyć, to pani Gosia nic sobie z tego nie robiła.

Gdy zajęlismy miejsca, nagle wyszła, żeby wrócić za kilka minut. Wraz z nią, do klasy wszedł chłopak.

- To Wasz nowy kolega - oznajmiła nauczycielka - Tomek Flis.

Po przedstawieniu, pani kazała zająć mu miejsce. Usiadł przede mną i Martą. Zauważyłam, że przyjaciółka bacznie mu się przygląda.

- Niezły, co? - szepnęła, na co ja rzuciłam jej pytające spojrzenie - oj Tyga to już przeszłość.

Zaśmiałysmy się. W tym samym momencie chłopak odwrócił się i zapytał czy może zobaczyć notatki z zeszłego roku. Nic nie powiedziałam, nie chcąc odbierać Marcie okazji do rozmowy z nim. Jednak Tomek wziął tylko zeszyt, przewertował go i oddał. Moja przyjaciółka zrobiła zawiedzioną minę.

Po całym dniu obserwacji, doszłyśmy do wniosku, że Nasz nowy kolega jest bardzo spokojny i raczej trochę nieśmiały. Wychodząc z budynku po skończonych lekcjach, Marta stwierdziła, że ona już zrobi z niego odważnego faceta. Szłyśmy wesoło rozmawiając, gdy minęła nas Maja. Rzuciła wściekłe spojrzenie i przyspieszyła. Wyjaśniłam przyjaciółce, że siostra jest obrażona na wszystkich, włącznie, albo szczególnie na mnie. Zrobiło jej się przykro i powiedziała, że ma nadzieję, że Majka pogodzi się jednak z Tyga. Trochę się zdziwilam, ale wytłumaczyła, że zamknęła ten rozdział i życzy im jak najlepiej.

 

Poniedziałek minął szybko. Sama nie wiem czy był to udany dzień. Z jeden strony cieszyłam się, że Marta nie była załamana, ale z drugiej bolało mnie to, że siostra się nie odzywa. Cały czas była zamknięta w pokoju i nikomu nie pozwoliła do siebie wejść. Tyga próbował z nią rozmawiać, dzwonić, ale wszystko na nic.

 

Na wtorkowej lekcji historii, nauczyciel oznajmił, że mamy się podzielić na trzyosobowe grupy i zrobić plakat, przedstawiający jedną z epok. Razem z Martą chciałyśmy być w grupie z Sylwią. Już miałam pytać ją, czy będzie z nami, gdy przyjaciółka szturchnęła mnie i wskazała na samotnie siedzącego Tomka. Chyba nikt mu nie zaproponował bycia w grupie. Tak więc my to zrobiłyśmy. Na Jego twarzy zobaczyłam ulgę. Zrobiło mi się go trochę szkoda. Nikt jakoś za bardzo za nim nie przepadał. W ogóle mimo, że miał dwadzieścia lat, to wyglądał na młodszego. Na takiego chłopca. Miłego i dobrego, ale chłopca. Miałam jednak nadzieję, że znajdzie wspólny język z resztą klasy.

To w końcu dopiero drugi dzień, jak jest z nami.

Na przerwie ustaliliśmy, że już dziś po lekcjach zabierzemy się za tą pracę bo mamy na to tylko dwa dni. Jakoś tak wyszło, że mieliśmy iść do mnie. Do końca lekcji Marta była w siódmym niebie. Na samą myśl o spędzeniu z Tomkiem kilku godzin, cieszyła się jak głupia. Dyskretnie przypomniałam jej, że ja również tam będę, na co zaczęła się śmiać.

 

O godzinie czternastej, kwiat młodzieży w postaci mojej klasy, zaczął wychodzić w końcu ze szkoły. Pożegnałam te normalne dziewczyny i chłopaków i razem z Martą i Tomkiem poszliśmy do mnie. Tak jak myślałam, chłopak był bardzo miły. No i nie zachowywał się tak, jak reszta. Dobrze nam się z nim rozmawiało. Szczególnie Marcie.

Gdy weszlismy do mnie, mama gotowała właśnie obiad z pomocą Amelii i Lily. Przywitałam je wszystkie i wyjaśniłam kogo przyprowadziłam. Po krótkiej rozmowie, razem ze znajomymi udalismy się do mojego pokoju. Chrisa jeszcze nie było. Może to i lepiej.

Na początku atmosfera była trochę dziwna. Ale zaraz wszystko jakoś się zmieniło. Tomek okazał się dobrym rysownikiem, więc na Naszym plakacie znalazł się rysunek starożytnej budowli. Ja szukałam w internecie różnych informacji, a Marta... Marta rozmawiała z Tomkiem. Pasowali nawet do siebie.

Po jakimś czasie, porzuciliśmy lekcje i zaczęliśmy się wygłupiać. Tak powstało przezwisko dla nowego znajomego - Flips. Od tamtego czasu już tak mówiłyśmy. Wcale mu to nie przeszkadzało.

Nagle tematy zeszły na poważniejsze. Zapytałam o rodziców Tomka. On zamilkł i zorientowałam się, że coś jest nie tak.

- Moi rodzice zginęli rok temu w wypadku - wyjaśnił - mieszkam ze starszym bratem. Dostał tu pracę i dlatego się przeprowadziliśmy.

Zrobiło mi się go szkoda. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Zrobiło się trochę niezręcznie. Wtedy do pokoju weszła Lily. Oznajmiła, że obiad jest gotowy. Wzięłam ją na ręce i poszliśmy.

Przy posiłku byłam ja, mama, Marta, Flips i dziewczynki. Mama polubiła Tomka. On ją też. Widać było, że jest mu miło z tyloma ludźmi przy stole. W końcu od roku jest skazany tylko na obecność brata.

Po obiedzie, a w sumie to obiadokolacji bo była już osiemnasta, mama dała nam lody. Oczywiście najbardziej z tego faktu zadowolone były dziewczynki. Lily siedziała u mnie na kolanach. Wtedy Tomek zapytał, czy to moja siostra. Pomyślałam, że jeśli on od razu otworzył się przed nami, to i ja powiem mu prawdę. Zobaczyłam, że trochę zdziwilo go to, co usłyszał. Ale tylko trochę. Lily od razu go polubiła i rozpoczęła z nim żywą rozmowę. Właśnie dyskutowali o czymś, gdy wrócił Chris. Córka od razu pobiegła przywitać się z tatą, mówiąc przy tym:

- Tato, mam nowego kolegę! To Tomek i bardzo go lubię.

Chłopak trochę się zmieszał. Mój narzeczony podszedł do niego i uścisnęli sobie ręce. Chyba nie polubił Flipsa tak, jak my wszyscy. Zapadła cisza, którą przerwała Marta:

- Na mnie już chyba czas, mama będzie miała pretensje, że za późno wracam - wstała od stołu. Tomek zrobił to samo.

- Ja też już pójdę - dodał.

Zaczęliśmy się żegnać. Mama zaproponowała, żeby chłopak odwiedził nas ponownie. Znów się trochę zmieszał i powiedział, że jeśli dostanie zaproszenie, to chętnie przyjdzie.

- Julka napewno Cię jeszcze zaprosi, prawda? - zapytała mama.

- Tak, fajnie będzie jak wpadniesz - odparłam, widząc na twarzy Tomka radość, ulgę. Głupie zaproszenie, a jemu sprawiło taką przyjemność. Biedny chłopak. Znów zrobiło mi się go szkoda. U mnie w domu pewnie poczuł się jak w rodzinie.

Mama pożegnała Go, przytulając do siebie. Potem Martę. Jakoś tak było u nas, że zawsze na pożegnanie się tuliliśmy.

- No, to do zobaczenia jutro w szkole - powiedział do mnie Flips i niezdarnie  uścisnął, uśmiechając się.

Po tych czułościach, razem z Martą wyszli. Gdy tylko drzwi się zamknęły, mama powiedziała:

- Biedny chłopak, szkoda mi Jego rodziców.

- Mnie też - westchnęłam.

- Powiedz mu jutro, że może tu przychodzić, chętnie z nim porozmawiam - dodała mama - jest taki miły.

Ach ta mama, cały świat by chciała zbawić. Ale jej pomysł był olej. Tomek to dobry chłopak. Miło, że chciała mu pomóc. Nagle usłyszałam trzaskanie drzwi od mojego pokoju.

- Chris chyba go nie polubił - powiedziałam smutno.

- Idź z nim porozmawiaj, a ja położe małą - odpowiedziała mama. Byłam jej za to wdzięczna.

Pośpiesznie poszłam na górę, wchodząc co drogi schodek. Na samej górze o mało co nie wybiłam zębów bo się zawadziłam. Zirytowana własną niezdarnością weszłam do pokoju. Chris właśnie zdjął krawat, rzucając go na krzesło. Zaczął rozpinać koszulę, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Podeszłam i złapałam Jego ręce. Drżały. Ze złości?

- Co jest? - zapytałam wprost.

Spojrzał na mnie wzrokiem, w którym widziałam chyba pretensje.

- Nic. Po prostu nie widzę powodu zachwycania się Twoim nowym kolegą.

- O Tomka Ci chodzi? Jejku, mama chce mu pomóc. Stracił rok temu rodziców i teraz jest sam tylko z bratem - wyjaśniłam, siadając na łóżko.

- Rozumiem. Współczuje mu, ale to nie powód, żeby się tak do Ciebie przymilał - odpowiedział, siadając obok mnie.

W środku się trochę ucieszyłam, że jest zazdrosny.

- Ach Ty zazdrośniku. Tomek podoba się Marcie.

- Czyli nie mam konkurenta?

- Nie masz - zaśmiałam się i skierowałam wzrok na Jego rozpiętą do połowy koszulę.

Dokończyłam to, co on zaczął i powoli ściągnęłam ją z niego. Czy kiedykolwiek przestane dostawać dreszczy na widok Jego nagiego  ciała? Zdecydowanie nie. Dotykałam go, sprawiając mu tym przyjemność. Zauważyłam, że on również dostaje gęsiej skórki pod moim dotykiem. Dalej badałam Jego ciało, dochodząc do wniosku, że jest idealne. I nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. Czemu wcześniej o tym nie myślałam? Powoli usiadłam i smutno spuściłam głowę.

- Co się stało kochanie? - zapytał, siadając obok mnie i obejmując ramieniem.

Spojrzałam prosto w Jego oczy.

- Przede mną mnóstwo dziewczyn Cię tak dotykało.

Zaśmiał się smutno.

- Masz rację z tym, że było ich mnóstwo, ale żadna nie robiła tego tak, jak Ty. Żadna nie robiła tego z miłości. Żadna nie dotykała mnie tak nieśmiało, delikatnie jak Ty. Z żadną nie było mi tak dobrze, jak z Tobą -

Gdy to mówił, patrzył mi cały czas w oczy. Uroniłam kilka łez. Wytarł je i pocałował mnie. Najpierw delikatnie, potem bardziej namiętnie. W końcu położył mnie na łóżku i... Tak właśnie zaczęliśmy się kochać po raz drugi odkąd jesteśmy razem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • 5!!!! Dałabym 10000000 ale nie mogę :/
  • BreezyLove 28.03.2015
    O jej, dziękuję ;)
  • Megi :3 28.03.2015
    O! Kolejny rozdział! I znowu super. Początek był troszkę dziwny, czegoś mi brakowało, ale końcówka świetna.
    Na Twoim miejscu nie użyłabym słowa masakra na końcu pierwszego akapitu. Po prostu mi tam nie pasuje.
    No, ładnie mu wczoraj walnęłam. 
    No, ładnie GO wczoraj walnęłam. 
    Mimo to, ciągle 5 :).
  • BreezyLove 28.03.2015
    Dzięki za uwagi ;) wiedziałam, że coś mi w tym rozdziale nie wyszło :)
  • NataliaO 28.03.2015
    Chciałabym aby mi tak rozdziały nie wychodziły :) Początek skojarzył mi się z wyjaśnieniem i tłumaczeniem czegoś, koniec był przyjemniejszy. Ale ja nadal też uważam, że jest ok. 5:)
  • BreezyLove 28.03.2015
    Właśnie ten początek jakoś mi się nie podobał, ale nie miałam pomysłu jak go zmienić :) cieszę się, że nadal się podoba ;)
  • DuŚka ^.^ 29.03.2015
    Masz dużo pomysłów trzymaj tak dalej ;) zasluguje na 5 ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania