Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 32

Po wczorajszym wieczorze, nic nie było mi w stanie popsuć humoru. Nawet to, że zaspałam i spóźniłam się na autobus. Ledwo co zdążyłam na lekcje. Pierwszy dzień, a ja już prawie nie zdążam. Ciekawe, co będzie dalej. Miałam szczęście, że Chris był jeszcze w domu i zawiózł mnie do szkoły. Gdy przyjechaliśmy była akurat przerwa. Większość osób stała przed budynkiem i paliła papierosy. I znów się zaczyna wąchanie tego smrodu - przeszło mi wtedy przez myśl.

Jak tylko Nasz samochód - sportowe BMW za... Nie chcecie wiedzieć ile kosztowało - wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. Wysiadając czułam się jak idiotka. Wiedziałam, że większość ludzi ze szkoły, a szczególnie dziewczyn, zazdrości mi chłopaka i popularności. Tylko, że one leciały na Jego kasę, ja nie. Wiedziałam, że ten rok będzie ciężki, nie tylko ze względu na maturę. Teraz już chyba nie będę tak lubiana jak zawsze. Ale kto by się przejmował głupim gadaniem ludzi. Ja napewno nie.

Ruszyłam w kierunku wejścia, gdy Chris mnie zawołał. Zapomniałam okularów przeciwsłonecznych. A świeciło takie słońce, że ciężko było bez nich patrzeć.

Podszedł w moją stronę, podając mi okulary i wtedy się zaczęło. Tłum pierwszoklasistek rzucił się na mojego chłopaka, prosząc o autografy. Chris zaczął je rozdawać, gdy po chwili rozległ się dzwonek, zaczynający pierwszą lekcję w tym roku. Zawiedzione nastolatki powlekły się do szkoły. Ja pomachalam ukochanemu i zrobiłam to samo, czując po drodze ich wredne spojrzenia.

Gdy doszłam pod klasę, nauczyciel właśnie otwierał drzwi. Szybko wślizgnęłam się do środka, zajmując stałe miejsce obok Marty - przedostatnia ławka pod oknem.

Pierwsza lekcja to marketing z wychowawczynią. Pani Gosia gadała rzeczy mało ważne, więc odpowiedziałam przyjaciółce o wczorajszym wieczorze z Chrisem. Mimo, że cieszyła się moim szczęściem, czułam, że w jej głowie jest tylko Tyga. Nie miałam jednak czasu nad tym myśleć, bo nauczycielka wymówiła moje imię.

- Julka - podeszła z małym woreczkiem, podając mi go - rozdasz na przerwie kluczyki do szafek bo ja teraz nie mam na to czasu.

Gdy wróciła do biurka, Paulina - klasowa jędza, powiedziała:

- Dlaczego ona? Bo nagle stała się popularna?

Zabolało mnie to. Wcale nie prosiłam się o to, żeby fotoreporterzy ciągle robili mi zdjęcia i uprzykrzali życie. Popularność wcale nie była fajna.

- Dlatego, że w tamtym roku była przewodniczącą - odpowiedziała pani Gosia - nie interesuje mnie to, czy jest popularna, czy nie.

Klasa zamilkła i przeszlismy do tematu lekcji.

Dzisiejszego dnia zauważyłam, że wiele osób nie odzywa się już do mnie, obgadując mnie za plecami. To tylko pokazało mi, że do tej pory byli fałszywymi znajomi. Szczerze miałam ich gdzieś. Były osoby, które owszem zazdrościły mi chłopaka i "sławy", ale nie byli niemili. Czemu wszyscy nie mogą tacy być...? Proste. Wtedy byłoby nudno. Zawsze musi być ktoś, kto uprzykrza życie drugiej osobie.

Dzień minął szybko. Pewnie dlatego, że dziś miałam tylko pięć godzin. Pożegnałam Martę, z którą miałam spotkać się za godzinę w parku.

W domu zjadłam szybki obiad, przebrałam się i wzięłam Amelię oraz Lily i ruszyłam w umówione miejsce. Cieszyłam się, że nigdzie nie było dziennikarzy. Miałam spokój.

Marta czekała w parku. Najpierw poszłyśmy na lody, potem na plac zabaw, żeby dziewczynki mogły się pobawić. Gdy one siedziały w piaskownicy, my moglyśmy poplotkować. Zaczęło się od obgadywania dziewczyn z klasy, potem tych z pierwszych klas. Zgodnie twierdziłyśmy, że wszystkie przesadnie się malują i ubierają zbyt wyzywająco. Nagle Marta posmutniała. No i zaczęło się...

- Julka, tęsknię za nim - wiadomo o kogo chodzi - jak on mógł mi coś takiego zrobić?

- Takie są właśnie wakacyjne miłości - wiedziałam, że moje słowa jej nie pocieszą - to on powinien żałować bo stracił super dziewczynę. Zapomnij o nim. Znajdziesz lepszego.

Marta zaczęła płakać. No pięknie. Po co tyle gadam? Mogłam się zamknąć. Pozwoliłam wypłakać się jej na swoim ramieniu. Po kilkunastu minutach ogarnęła się. W samą porę bo właśnie wtedy Lily i Amelka przyszły, oznajmiając, że są głodne.

Ruszyłyśmy w stronę domu. Po drodze odprowadziłyśmy Martę.

Była już siedemnasta. Szłam z dziewczynkami, wesoło rozmawiając. Nagle znienacka pojawiło się pięciu dziennikarzy. Przyspieszyłam kroku, lecz oni otoczyli mnie, chcąc uzyskać jakiekolwiek informacje. Nie chciałam jak zwykle nic mówić, więc zrobili się nachalni. Naprawdę niemili. Ich pytania, a raczej oskarżenia były wyjątkowo wredne. Dziewczynki zaczęły się bać, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. W moich oczach zaczęły pojawiać się pierwsze łzy.

Nagle usłyszałam, jak obok Nas, z piskiem zatrzymuje się samochód. Nie widziałam, kto z niego wysiada, ale dziennikarze odeszli ode mnie.

Lily krzyknęła "tata!". Odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa. Był wkurzony.

Dziennikarze zaczęli odchodzić, a jeden z nich powiedział:

- Ta zdzira nic nam nie powie, idziemy.

Myślał, że tylko oni to słyszą. Mylił się. My też to słyszeliśmy. Reakcja Chrisa była natychmiastowa. Od razu wymierzył cios w twarz, facetowi, który wypowiedział te słowa. Jego koledzy złapali go, żeby nie upadł, po czym szybko się oddalili.

Mój narzeczony podszedł do nas, przytulając najpierw Lily i Amelię. Potem zrobił to samo ze mną.

- Nie musiałeś go... - nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał.

- Nie pozwole, żeby ktoś Cię obrażał.

Westchnęłam i wszyscy razem wróciliśmy do domu.

 

Wieczorem poszłam pogadać z Mają. Czytała właśnie książkę. Gdy zobaczyła jak wchodze, odłożyła ją. Na początku rozmowa była o niczym. Koniecznie chciałam się dowiedzieć, co Tyga do niej pisze, co jej obiecał. Nie chciałam, żeby zaczęła coś podejrzewać, więc zapytałam zdawkowym tonem:

- A jak tam Tyga? Przyjedzie do Ciebie?

Od razu na Jej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha.

- Tak, będzie w sobotę! Jeszcze tylko dwa dni i Go zobaczę. Jejku tak się cieszę.

Jednak ja nie umiałam cieszyć się Jej szczęściem. Nadal nie miałam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Chyba zauważyła, że coś nie gra.

- Co jest? Jakoś dziwnie zareagowałaś. Coś jest nie tak?

O cholera. Trzeba coś wymyślić. Nie patrząc w Jej oczy powiedziałam, że jestem zmęczona przez tą sytuację z dziennikarzami. Uwierzyła. Porozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, po czym wyszłam.

Wzięłam prysznic i razem z Chrisem, poszłam do Lily. Po przeczytaniu bajki, zasnęła. A przynajmniej tak nam się wydawało.

- Idziemy? - zapytałam, a zamiast odpowiedzi mojego ukochanego, usłyszałam głos małej:

- Jeszcze nie śpię - powiedziała nadal mając zamknięte oczy.

Cicho się zaśmialiśmy, zostając przy niej.

 

Przez kolejne dwa dni, żyłam przyjazdem przyjaciela Chrisa. Chciałam już wiedzieć jak to jest z tą Jego miłością do Majki. Miał przyjechać w sobotę o czwartej popołudniu. Siostra była wtedy na korkach z angielskiego, więc razem z Chrisem pojechaliśmy po Tyge. Nie mogłam już się doczekać rozmowy z nim.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Katerina 27.03.2015
    Jak zawsze świetnie. Czytało się lekko i przyjemnie :)
  • Świetne, mega, kocham i wgl. , 5
  • Megi :3 27.03.2015
    Kolejna super część. Ja również nie mogę doczekać się rozmowy ^.^. 5 :).
  • BreezyLove 27.03.2015
    Dziękuję wszystkim ;)
  • NataliaO 27.03.2015
    Ahh... Co ja mogę więcej powiedzieć bella hihi 5:)
  • BreezyLove 27.03.2015
    Po Twoim komentarzu coś mnie naszło na słuchanie piosenki pt. Bella ;) dziękuję ;)
  • NataliaO 27.03.2015
    Proszę :) zawsze do usług :))
  • Prue 27.03.2015
    Ładnie się Ciebie czyta. Dam 4
  • BreezyLove 27.03.2015
    Dziękuję ;)
  • DuŚka ^.^ 27.03.2015
    Ja również jestem ciekawa tej rozmowy Tygi, mam nadzieję że nie okaże się oszustem, a część świetna, chce się czytać dalej ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania